środa, 29 grudnia 2021

Aeromax.pl S19 – An-24 w fotorejestrze

Mocną stroną serii specjalnych zeszytów Aeromax.pl jest duża różnorodność prezentowanych maszyn oraz ciekawa, zróżnicowana forma ich prezentacji. Najliczniejsze są zeszyty cyklu fotorejestr, w sposób syntetyczny pokazujący historię poszczególnych egzemplarzy samolotów lub śmigłowców danego typu, wykorzystując do tego głównie materiał zdjęciowy, z tekstem ograniczonym do wręcz masochistycznego minimum. Wyjątkiem jest krótki tekst wprowadzający, który z reguły potwierdza spostrzeżenie, że obraz jest mocniejszą stroną tej serii niż tekst.
Numer S19 poświęcony jest samolotom An-24 latającym niegdyś z szachownicami lub lotowskim żurawiem na ogonie. Samolot ten wprowadził wewnątrzkrajową komunikację lotniczą na nowy, zbliżony do światowego poziom. W trudnych latach schyłku PRL-u Aeny-24 stały się obiektem licznych uprowadzeń na lotniska na terenie Republiki Federalnej Niemiec, dając wielu Polakom upragnioną wolność. Nie wszystkim to się jednak udało. Pomimo trzech katastrof i kilku wypadków, ponad dwudziestoletnią służbę samolotów An-24 w lotnictwie polskim należy uznać za udaną i względnie bezpieczną – jak na standardy tamtych lat. Historia każdej maszyny w Aeromax.pl to kilka fotografii. Pierwsze, najstarsze pochodzą z początku eksploatacji w PLL LOT lub 36 SSPL w Warszawie. Dalej poznajemy ich lotowskie losy, przy okazji zaznajamiając się ze zmianami malowania maszyn naszych narodowych linii lotniczych. Ostatnie zdjęcia pokazują maszyny w obcych, czasem egzotycznych, barwach nowych użytkowników. Ta część jest szczególnie interesująca, gdyż wraz z krótką informacją tekstową pokazuje dalsze losy samolotów. W kilku przypadkach ostatnie zdjęcia pokazują maszyny rozbite w katastrofach i wypadkach. Dodać muszę, że większość zdjęć z lat PRL-u posiada niepowtarzalny klimat tamtych lat i tamtych lotnisk.
W tekście znalazłem kilka niedoskonałości: „Fabrycznie budowane An-24 przekazano …”, str. 3; „… operowały początkowo za granicę”, str. 4: „Po wycofaniu …”, str. 5.
Ogólnie niezły kawał historii polskiego lotnictwa podany w atrakcyjnej i przystępnej formie.


Powiązane wpisy:

Aeromax.pl - fotorejestr w nowym obszarze

Aeromax.pl – rejestr statków powietrznych tura druga
Aeromax.pl-magazyn na jeden wieczór
Aeomax.pl18 – przedwczesne pogłoski
Aeromax.pl 17 - numer na pięć
Aeromax.pl-16. Magazyn dla wytrwałych wytrwałych
Aeromax.pl-15. Magazyn cienki - za cienki
Aeromax.pl-14. Na dobrym kursie
Aeromax.pl-13.
Aeromax.pl-16. Magazyn dla wytrwałych wytrwałych
Aeromax.pl-15. Magazyn cienki - za cienki
Aeromax.pl-14. Na dobrym kursie
Aeromax.pl-13.
Aeromax.pl-16. Magazyn dla wytrwałych wytrwałych
Aeromax.pl-15. Magazyn cienki - za cienki
Aeromax.pl-14. Na dobrym kursie
Aeromax.pl-13. Trzynastka nie musi być pechowa
Aeromax.pl-12. Pomiędzy jakością a ilością
Aeromax.pl-11. W odwrocie
Aeromax.pl-10/100
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
Aeromax.pl. S2 i S3-seria specjalna się rozpędza
Aeromax.pl – specjalna seria numerów specjalnych
Aeromax.pl - Su-20 w numerze specjalnym
Su-7 - historia służby w Aeromax.pl
Su-7 x 3 - oczko Aeromax.pl
Aeromax.pl. SP-fotorejestr - początek cyklu



 

sobota, 18 grudnia 2021

Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa

TOP 5 magazynu:

1. Antonow An-12. Charakterystyczny, niepowtarzalny bas i majestatyczny lot, ciągnącego za sobą smugi spalin, skrzydlatego smoka – transportowca An-12, to coraz rzadsze zjawisko na naszym niebie. Nie może to dziwić, biorąc pod uwagę fakt zamknięcia linii produkcyjnej Herkuleskich przed czterdziestu dziewięciu laty! Ten ciekawy, mający też swój polski epizod, samolot brał udział w wielu konfliktach zbrojnych z inwazją na Czechosłowację (1968 r.) i Afganistan (1979 r.) na czele. Choć dziś już nieliczne i bardzo wysłużone, Any-12 nadal odgrywają istotną rolę we flocie sił powietrznych Rosji i krajów byłego ZSSR pozostających pod jej wpływem. Nieznaczna liczba maszyn pozostaje też we flotach, zwykle mało znanych, niewielkich linii cargo. Choć pierwszym dużym samolotem konstrukcji biura Antonowa był dwusilnikowy An-8, to właśnie An-12 osiągnął wielki sukces i został wyprodukowany w niebagatelnej liczbie ponad 1200 egzemplarzy. Ugruntował on pozycję biura Antonowa jako wiodącego w budowie dużych samolotów transportowych nie tylko w ZSSR. Jego Rusłany i Mrija do dziś dzierżą liczne światowe rekordy, oferując unikatowe zdolności przewozowe, a ich pojawianie się na lotniskach całego globu budzi zainteresowanie mediów i sympatyków lotnictwa. Największym sukcesem biura była jednak rodzina samolotów „lekkich” An-24/26/30/32.
Artykuł napisany jest w typowej formie i objętości dla monografii prezentowanych w magazynie Lotnictwo. Poza dobrze napisanym tekstem zawiera opis techniczny oraz liczne zdjęcia.
2. Savoia-Marchett S.M.79 Sparviero w służbie Królestwa Jugosławii. Kolejny ciekawy artykuł przedstawiający mniej znane u nas epizody II wojny światowej i czasów bezpośrednio ją poprzedzających. O ile sam samolot Sparviero jest u nas znany i rozpoznawalny, chociaż głównie jako S.M.79, to historia jego zakupu i służby w siłach zbrojnych Królestwa Jugosławii już nie bardzo. Lukę tę zapełnia Boris Ciglić swoim artykułem. Na początku przedstawia złożoną sytuację lotnictwa tego bałkańskiego kraju, jego trudne położenie zarówno sprzętowo-kadrowe, jak i uwarunkowania polityczno-militarne. Dalej mamy skomplikowane puzle zakupu bombowców w różnych krajach, w tym we Włoszech, a na koniec opis służby w czasie poprzedzającym zaangażowanie Jugosławii w II wojnę światową. Tekst na początku zawiera kilka błędów językowych. Wydaje mi się, że są one raczej błędami tłumaczenia niż Autora. Ogólnie tekst dobry i ciekawy.
3. Użytkownicy śmigłowców NH90. W cyklu Użytkownicy tym razem L.A. Wieliczko wziął na tapet NH90 - opóźnione w rozwoju, z licznymi niepełnosprawnościami dziecko współpracy europejskich producentów śmigłowców. Ambitny program bardzo nowoczesnego śmigłowca wielozadaniowego od początku trapiły liczne problemy, które jak to w lotnictwie często bywa, skutkowały opóźnieniami, wzrostem kosztów, a czasem rezygnacją z części założonego w projekcie wyposażenia i funkcjonalności. Okazało się również, że zasada jeden dla wszystkich, inny dla każdego przysporzyła więcej kłopotów niż korzyści. Dziś wiele wersji i podwersji maszyn jest w służbie, w niebagatelnej liczbie ok. 450 maszyn. Wydaje się też, że większość problemów wieku dziecięcego została pokonana. Z wizerunkowego punktu widzenia program nie wygląda jednak najlepiej, zwłaszcza w porównaniu ze swoim bezpośrednim konkurentem Sikorsky H-60 Black Hawk. Poza nieporównywalnie mniejszym stopniem gotowości operacyjnej, interwencyjnym zakupem produktu Sikorskiego przez Szwecję będącego skutkiem wieloletnich opóźnień programu NH90, największą porażką jest planowane wycofanie tych maszyn ze służby w Australii, według najnowszych doniesień już w roku 2028. Pigułka jest wyjątkowo gorzka, gdyż w kraju tym oznaczone lokalnie MRH-90 Taipan zastąpiły starzejące się S-70A-9 Black Hawk. Po dwudziestu zaledwie latach od wprowadzenia do służby i jedenastu od dostawy ostatniej maszyny, MRH-90 zostaną zastąpione przez, a jakże Black Hawki w najnowszej wersji.
Przegląd wszystkich użytkowników z historią wprowadzenia do służby, jej przebiegiem oraz planami na przyszłość daje pogląd na szerokie spektrum zastosowań i użytkowników tej bardzo nowoczesnej maszyny.
4. Grumman F11F (F-11) Tiger. Minimonografia amerykańskiego myśliwca z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, który pomimo niezłych osiągów został bardzo szybko wyparty ze służby przez maszyny kolejnej generacji. W tamtym czasie wymiana taka trwała krócej niż dzisiaj samo formułowanie założeń i prace koncepcyjne nad nowym samolotem bojowym. Kształtem i osiągami F-11 przypomina mi inny samolot pokładowy, francuskiego Dassault Etendard. Losy tego drugiego potoczyły się jednak inaczej i przeszedł on do historii jako bardzo udany, skuteczny, sprawdzony w boju samolot. Sam artykuł – klasyka w najlepszym wydaniu. 
5. Chińskie opóźnienia. Krótki materiał opisujący bieżące i planowane opóźnienia programów samolotów pasażerskich MA700 i C919. Po raz kolejny okazuje się, że zaprojektowanie i zbudowanie samolotu pasażerskiego jest dziś zadaniem bardzo złożonym. Liczne kompetencje rozproszone są pomiędzy firmami na całym świecie, przez co główny twórca maszyny nie jest w stanie samodzielnie, szybko, sprawnie i tanio opracować wszystkich systemów do nowej maszyny. Jak do tego dodamy coraz bardziej dotkliwe sankcje amerykańskie widać powagę problemów, z jakimi musza się zmierzyć Chińczycy.
 
Jak zwykle nie obyło się bez wpadki w pierwszej części magazynu prezentującej bieżące informacje ze świata lotnictwa. Na str. 16 w informacji o zakupie przez Jet2.com samolotów Airbus A321neo jest zdjęcie z podpisem „Samoloty będące przedmiotem nowego zamówienia zostaną dostarczone w latach 2026-2029. Fot. Airbus”. Wszystko byłoby O.K. gdyby na zdjęciu nie widniał Boeing 737 w barwach wspomnianej linii!

Powiązane wpisy:

Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem?
Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 

piątek, 10 grudnia 2021

Baumgartner – Felix rekordzista ekstremalny

Nazwisko, wyczyny i rekordy Felixa Baumgartnera, najsłynniejszego skoczka spadochronowego, są znane na świecie dzięki przekazom medialnym związanym głównie z jego sponsorem – producentem popularnego napoju energetycznego. Jego doskonale rozpoznawalna na każdym kontynencie marka jest miksem: uporu, pracowitości, odwagi, perfekcjonizmu i szczęścia. Bliżej przekonać się o tym można w trakcie lektury biografii Baumgartnera „Szturmując niebo”.
Osią narracji tekstu jest przebieg ostatniej fazy projektu Red Bull Stratos, którego liderem, a także bohaterem jest właśnie Felix. Prowadząc czytelnika przez liczne zawirowania związane z finalizowaniem projektu Feliks przenosi nas w różne wydarzenia z przeszłości. Poza wątkami rodzinnymi jest kilka obrazów z życia młodego chłopaka, z jednej strony ciężko pracującego, dostającego twardą szkołę życia, z drugiej zdeterminowanego by osiągnąć w nim coś więcej. Pojawiają się też pierwsze kontakty ze spadochroniarstwem, fascynacja BASE i pierwsze skoki. Pojawiają się też kolejne osoby, mniej lub bardziej, ale zawsze ważne w życiu młodego Feliksa. W tej mozaice na plan pierwszy wysuwają się trzy wcześniejsze wyczyny Baumgartnera – skoki: z Petronas Twin Towers w Kuala Lumpur (1996 r.), z ramienia figury Jezusa w Rio de Janeiro (1999 r.), do jaskini Mamet w Chorwacji (2004 r.). Wszystko po drodze do programu Stratos i rekordowego skoku ze stratosfery. Na sukces ten złożyła się ciężka, pięcioletnia praca sporego zespołu ludzi, wspieranego przez sponsora, a także wielu fanów projektu z Joe Kittingerem na czele. Opisana historia pokazuje, że źródła sukcesów, jak i porażek znajdują się w ludzkich głowach.
Od strony edycyjnej książka opracowana jest starannie, praktycznie bez błędów. Wyraźny druk na dobrym papierze, liczne zdjęcia oraz ciekawa szata graficzna wzmacniają pozytywny odbiór książki.
 

Baumgartner Felkix, Becket Thomas
Szturmując niebo
Wydawnictwo Sine Qua Non
Kraków 2015
276 stron w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia barwne
 
 

niedziela, 5 grudnia 2021

Aeromax.pl – rejestr statków powietrznych tura druga

Kolejne cztery zeszyty specjalne Aeromax.pl, zgrupowane po dwa pod numerami S14 i S21 przedstawiają samoloty wpisane do rejestru cywilnych statków powietrznych w latach 1954-59. Dla każdego z nich zamieszczono tabelkę z: numerem w rejestrze, znakami rejestracyjnymi, typem samolotu, numerem fabrycznym, datą produkcji, producentem, datami zarejestrowania i wykreślenia. Do tego bardzo skoncentrowane uwagi, zwykle o wcześniejszych lub późniejszych losach (rejestracjach) lub przyczynie wykreślenia. Informacji nie za dużo i nie za mało, w sam raz. Wszystko bardzo czytelne uzupełnione zdjęciem samolotu. Co ważne na kilkaset pozycji brakuje tylko jednego zdjęcia -sanitarnego S-13 SP-FXC, w którego przypadku zamieszczono rysunek. Ogrom pracy Autorów i ogrom informacji, które przedstawione w sposób jednostkowy układają się w spójny obraz naszego lotnictwa w omawianych latach. Sięgają też w niedaleką przyszłości, gdyż dane o wykreśleniu pokazują okres eksploatacji danej maszyny, budując ogólniejszy obraz czasu eksploatacji danego typu. W rejestrze mamy więc
całe stada Po-2 i Junaków przekazywanych aeroklubom przez wojsko, liczne S-13 lotnictwa sanitarnego oraz nowe samoloty LOTu. A pośród nich inne, mniej liczne typy oraz pojedyncze rodzynki, w postaci maszyn poniemieckich, prototypów itp. Zamieszczono też tabelę z samolotami prototypowymi, na które naniesiono i dla których zarezerwowano lub planowano określone znaki rejestracyjne, a nie wpisano ich do rejestru. Z zestawienia widać, że w owym czasie była to praktyka powszechna. Połapać się w tym labiryncie znaków pozwala alfabetyczny indeks znaków rejestracyjnych zamieszczony na końcu drugiego zeszytu danej serii.
Ten usystematyzowany, chwilami bardzo monotonny (Po-2, Junaki, Jak-18, S-13) spis poprzedzony jest obszernym wstępem (10-16 stron na zeszyt), w sposób syntetyczny prezentującym sytuację i najważniejsze wydarzenia w obszarze lotnictwa cywilnego oraz przemysłu lotniczego omawianym okresie. Tekst jest bardzo dobrze napisany i zbalansowany pomiędzy poszczególne działy lotnictwa i wydarzenia z nimi związane. Poza dwoma drobnymi niedociągnięciami redakcyjnymi dopatrzyłem się w nim tylko jednego błędu. Samolot TS-8 Bies SP-GLH prezentowany na paryskim salonie posiadał dodatkowy zbiornik paliwa tylko pod lewym skrzydłem, stąd liczba mnoga (zbiorniki) jest niepoprawną, wprowadzającą w błąd, str. 5, S21 vol. 1. Nie mniej cenne niż tekst są liczne, bardzo ciekawe, często mniej znane lub wręcz nieznane zdjęcia samolotów z omawianego okresu, doskonale uzupełniające tekst.
Reasumując, kolejna dawka solidnej wiedzy na temat lotnictwa drugiej połowy lat pięćdziesiątych.
 
Powiązane wpisy:

Aeromax.pl. SP-fotorejestr - początek cykluAeromax.pl - fotorejestr w nowym obszarze
Aeromax.pl-magazyn na jeden wieczór
Aeomax.pl18 – przedwczesne pogłoski
Aeromax.pl 17 - numer na pięć
Aeromax.pl-16. Magazyn dla wytrwałych wytrwałych
Aeromax.pl-15. Magazyn cienki - za cienki
Aeromax.pl-14. Na dobrym kursie
Aeromax.pl-13. Trzynastka nie musi być pechowa
Aeromax.pl-12. Pomiędzy jakością a ilością
Aeromax.pl-11. W odwrocie
Aeromax.pl-10/100
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
 Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
Aeromax.pl. S2 i S3-seria specjalna się rozpędza
Aeromax.pl – specjalna seria numerów specjalnych
Aeromax.pl - Su-20 w numerze specjalnym
Su-7 - historia służby w Aeromax.pl
Su-7 x 3 - oczko Aeromax.pl
 
 

środa, 1 grudnia 2021

Lotnictwo AI 11/2021 - Boeinga romans z czarnoksiężnikiem

Delikatnie mówiąc zaskoczył mnie artykuł J. Lewińskiego Długoterminowe prognozy rynku lotniczego Boeinga. W dzisiejszym bardzo niespokojnym świecie, gdzie karty rozdają wespół: Covid, Chiny, Putin i Greta, o to co będzie za dziesięć lat równie dobrze jak analityków Boeinga można zapytać dowolną, wróżkę. Z pytaniem o obraz rynku lotniczego za lat dwadzieścia zwróciłbym się już tylko do wróżki. Będzie nie tylko taniej, ale i bardziej wiarygodnie. Podkreślić warto, że inni producenci samolotów w tak niepewnej sytuacji zrezygnowali z publikacji bieżących prognoz lub znacząco opóźniają ich publikację. 
Nie znam samego dokumentu, jednakże opierając się na tekście J, Liwińskiego przyjmuję, że zawiera on tylko jeden, nad wyraz optymistyczny scenariusz, w którym globalny średnioroczny wzrost PKB wyniesie 2,7%. Jeszcze bardziej różowo przedstawia się założenie, że w ciągu dwóch dekad liczba osób zaliczanych do klasy średniej wzrośnie o 50%, czyli o 2 miliardy. Ciekawe założenie w dobie przyspieszającego rozwarstwienia społeczeństw i koncentracji kapitału. Także rosnące ceny biletów lotniczych nie będą sprzyjać intensywnemu rozwojowi linii lotniczych, a że tak będzie w wyniku wzrostu kosztów eksploatacji - głównie w postaci nowych technologii napędów oraz rosnących obciążeniach wynikających z korzystania ze środowiska, to rzecz pewna. Niepewność polityczna, krótko i długotrwałe skutki pandemii Covid, także w postaci spowolnienia lub wręcz regresji globalizacji, przyspieszająca rywalizacja USA/Chiny i wiele innych „czarnych chmur” wiszących nad światem nie usprawiedliwia tego, typowo amerykańskiego hurraoptymizmu. Za to pewne jest, że wpływ dokumentu na zachowanie inwestorów i ceny akcji chicagowskiego koncernu jest niebagatelny. Nie dziwi mnie też fakt, że ponad 10 000 pracowników koncernu nie chce się szczepić przeciwko Covidowi. Jakie to może mieć konsekwencje dla Boeinga? Czy tylko ograniczenie dostaw dla służb federalnych – Biały Dom odroczył do 4 stycznia termin zaszczepienia lub poddawania się regularnie testom na Covid wszystkich pracowników firm pracujących dla władz federalnych. Poważniejsze konsekwencje będzie miała absencja wielu chorych i zarażonych pracowników oraz odejście wielu z tych co jeszcze pozostali, starych doświadczonych pracowników. Nie od dziś wszak wiadomo, że z jakością i dotrzymywaniem terminów w koncernie z Chicago i bez tego są poważne problemy. Straty na i tak poważnie pokaleczonym wizerunku koncernu będą trudne do odrobienia i pozostawią bolesne blizny. Tylko blizny, gdyż koncern należy do „błogosławionej” grupy firm zbyt dużych i ważnych by upaść.
 
Top 5 magazynu:
1. Co dalej z polską flotą Herculesów. Aktualny stan programu pozyskania i wdrożenia nowych starych maszyn C-130H oraz plany co do dalszych losów aktualnie eksploatowanych maszyn C-130E opisuje Łukasz Pacholski. Szczególnie niepokojące są doniesienia o zamiarze zaniechania remontów starych maszyn i stopniowego ich wycofywania. W świetle zapowiadanego rozwoju, także liczebnego armii, zmniejszenie i tak skromnego potencjału transportowego jest niezrozumiałe. Nie zgadzam się z Autorem, że wprowadzenie standardu glass cockpit wiązałoby się z koniecznością przeszkolenia starszej kadry. Taka modernizacja zajęłaby co najmniej kilka lat, co pozwoliłoby większości z nich dosłużyć do zasłużonej emerytury. Z drugiej strony na perspektywiczne C-130H szkoleni będą nowi piloci, często po służbie lub szkoleniu na cyfrowych C295M lub Bryzach. Takie uwstecznienie jest nie tylko niedopuszczalne, ale także bardzo niebezpieczne. W artykule mowa jest także o marnowaniu potencjału bydgoskich WZL Nr 2 S.A. Zapewne coś w tym jest. Pamiętać jednak należy, że w obliczu zagrożenia swoich interesów przedsiębiorstwo może podejmować działania sprzyjające jego interesowi. Odpowiedź na pytania; czy jest ten interes zgodny z interesem Sił Powietrznych oraz czy artykuł jest częścią gry rynkowej pozostawiam Państwu.
2. Włoskie Siły Powietrzne. W odpowiedzi na nowe wyzwania. Silne, dobrze zorganizowane, nowoczesne. Utwierdzenie w takiej ocenie sił powietrznych Italii przynosi artykuł J. Fiszera i J. Gruszczyńskiego. W klasycznej dla cyklu prezentacji sił powietrznych świata formie zaprezentował ich strukturę, podległość, zadania oraz wyposażenie. Włochy od dawna posiadają silny przemysł lotniczy i chętnie biorący udział w programach międzynarodowych, współpracując z różnymi partnerami: Eurofighter Typhoon, Tornado, F-35, AMX, NH-90, AW.101 i in. Włosi mają też własne, udane konstrukcje samolotów szkolnych: M-346, M-345, MB-339 czy SF-260. Jest o czym poczytać.
3. Airbus A330MRTT.  Samolot transportowo-tankujący XXI wieku.
Wspomniane wyżej Siły Powietrzne Włoch użytkują cztery latające tankowce KC-767A i zapewne zakupią cztery KC-46A. Są jednak wyjątkiem potwierdzającym regułę, że europejski rynek samolotów transportowo-tankujących zdobył produkt Airbusa – A330MRTT. Trzeba przyznać, że sukces ma wymiar globalny, gdyż użytkownicy z Europy, Azji, Bliskiego Wschodu i Australii zamówili dotychczas 61 maszyn, co dla tak niszowego produktu stanowi liczbę niebagatelną. Niestety artykuł posiada kilka niedostatków. Nie do końca jest prawdą, że „Każdy MRTT powstaje od podstaw … jako standardowy płatowiec A330”, str. 36. Po pierwsze nie jest to standardowy A330, gdyż posiada zmodyfikowane skrzydło z czterosilnikowej wersji A340, o czym zresztą Autor pisze obok. Po drugie część maszyn powstaje poprzez przebudowę używanych maszyn pasażerskich. Podpis pod rysunkiem na str. 39 mówi Mirage 2000 i Rafale podczas przekazywania paliwa w locie, podczas gdy żaden z samolotów nie jest „podłączony” do dryfkotwy. No i jeszcze jeden brak słowa w tekście, str.37.
4. Korean Aerospace Industries. Artykuł przedstawiający historię koreańskiego przemysłu lotniczego. Od remontów samolotów amerykańskich w latach pięćdziesiątych, poprzez intensywną współpracę i produkcję licencyjną licznych samolotów i śmigłowców oraz pierwsze własne konstrukcje po powstanie koncernu KAI - producenta zaawansowanych samolotów treningowo-bojowych rodziny T-50, myśliwca piątej generacji KF-21, śmigłowca Surion, a także rakiet kosmicznych i satelitów. Podobnie jak Włosi, Koreańczycy szeroko współpracują prawie ze wszystkimi wiodącymi producentami samolotów i śmigłowców na świecie z LockheedMartinem, Airbusem czy Boeingiem.
5. Northrop Grumman E-2D Advanced Hawkeye. Wyjątkowość latającego radaru E-2 Hawkeye wynika nie tylko kształtu płatowca i talerza anteny radaru na kadłubie, który posiada też kilka innych maszyn lecz przede wszystkim z faktu, że jest to jedyny samolot specjalnie i od samego początku projektowany do tej właśnie funkcji, w dodatku jako samolot pokładowy. Ciągła modernizacja liczącej sobie ponad sześćdziesiąt lat konstrukcji, zwłaszcza w obrębie awioniki i wyposażenia zadaniowego sprawia, że US Nawy kupuje kolejne maszyny w najnowszej odmianie E-2D. Podobnie czynią także użytkownicy poprzednich wersji. Opis rozwoju konstrukcji, skoncentrowany na najnowszej wersji i jej podwersjach zawarł w swoim artykule Paweł Henski. Co ważne w artykule nie dopatrzyłem się błędów. Oby tak dalej!

Powiązane wpisy:

Lotnictwo AI 10/2021
Lotnictwo AI 9/2021Nowa szata nie zdobi starego dobrego Lotnictwa AI
Lotnictwo AI 5/2021 – helikopterowe rocznice
Lotnictwo AI 4/2021 - stare (po)goni nowe
Lotnictwo AI 3/2021
Lotnictwo AI 2/2021
Lotnictwo AI 1/2021. F-117 z parapetem
Lotnictwo AI 11/2020 Ciężkie myśliwce - wygrywa klasyka
Lotnictwo AI 10/2020
Lotnictwo AI 9/2020 - kosmiczny bubel
Lotnictwo AI 8/2020
Lotnictwo AI 7/2020 - polskie lotnictwo w natarciu
Lotnictwo AI 6/2020 – numer śmigłowcowy
Lotnictwo AI 4-5/2020 - u progu nowego
Lotnictwo AI 3/2020 - pocztówka z przeszłości
Lotnictwo AI 2/2020 - zdarzały się lepsze numery
Lotnictwo AI 2/2019 – ciekawie, nie do końca solidnie
Lotnictwo AI 12/2018 - polska języka - trudna języka
„Nieszczęścia chodzą parami”
Lotnictwo AI 3/2018. Czasopisma lotnicze – droga do …
 


piątek, 19 listopada 2021

Lotnictwo AI 10/2021

Trudno jest ułożyć sensowny Top 5 kiedy dwa najobszerniejsze artykuły zajmują ponad ¼ objętości magazynu. Podejmuję jednak to wyzwanie:
1. Lotnictwo Wojsk Lądowych Niemiec. Obszerny materiał opisujący historię, dzień dzisiejszy i najbliższą przyszłość tego rodzaju sił zbrojnych RFN. Najciekawsza jest ta przyszłość, zwłaszcza w kontekście niewspomnianych w tekście problemów ze śmigłowcami uderzeniowymi Tiger. Nie dość, że kilkanaście egzemplarzy praktycznie z linii produkcyjnej przeznaczono na części zamienne, to jeszcze poziom gotowości pozostałych jest na tak niskim poziomie, że coraz głośniej mówi się o zastąpieniu/uzupełnieniu ich maszynami amerykańskimi, tak jak właśnie robi jedyny użytkownik eksportowy tych maszyn, czyli Australia. Do tego dobiegające kresu eksploatacji CH-53G i konieczność ich zastąpienia nowymi, bardzo drogimi maszynami także made in USA rysuje nieciekawe perspektywy zarówno finansowe, jak i wizerunkowo-polityczne przed tą formacją.
Pewną niekonsekwencją w stosunku do tytułu artykułu jest opisanie w artykule lotnictwa morskiego RFN. Niezrozumiałe jest także stwierdzenie, że w ramach modyfikacji ASGARD śmigłowce Tiger otrzymały „poprawioną ochronę przeciwpancerną”, str. 50. Do tego  „… wyszkolenia 340 pilotów w przeciągu dziesięciu lat”. Rozumiem, że w śmigłowcach często mocno wieje, ale bez przesady, str. 52.
2. Flota linii lotniczych 2021. Jak zwykle potężna dawka danych statystycznych dostarczona przez J. Liwińskiego. Smutny obraz upadku komunikacji lotniczej po wybuchu pandemii koronawirusa. Trochę męczy trzykrotne podawanie podstawowych danych, we wstępie, tekście głównym i podsumowaniu. Dla pani od polskiego jest to zapewne powód do dumy, dla czytelników raczej strata miejsca, w którym można by dodać coś ciekawego. Ta sama pani nie będzie zadowolona z tego, że średni wiek Boeingów 737 linii Buzz to „4,3 lata”, str. 59. W tabeli z liczbą zaparkowanych samolotów zabrakło mi najnowszych samolotów B787 i A350, str. 62. Wszystkie były w użytkowaniu? Jeśli tak, to warto było to zaznaczyć.
3.Hawker Typhoon. Działania bojowe: 1942-1943 cz. 2. Opisane w artykule pierwsze lata służby Typhoonów w RAFie to seria sukcesów, przeplatanych niepowodzeniami i porażkami. Wnioski wyciągnięte z pierwszego okresu eksploatacji i służby tych potężnych maszyn pozwoliły na wypracowanie odpowiedniej taktyki ich użycia, głównie w roli samolotów uderzeniowych, w której sprawdziły się doskonale przechodząc do legendy. 14 stron opisu na przyzwoitym poziomie ilustrowanego licznymi zdjęciami.
4. Śmigłowiec AH-1Z Viper, to konstrukcja nowa i perspektywiczna. Wywiad z notablami Bell-Textron o nowym starym samolocie, jego mocnych stronach w programie Kruk oraz nowych, innowacyjnych maszynach Bell 360 Invictus i V-280 Valor. O ile nie ma wątpliwości, że dwie ostatnie są na wskroś nowoczesne, to z kolejną odsłoną Cobry nie jest już tak prosto. Pomimo, że jest to maszyna bardzo nowoczesna, barwna, pełna sukcesów historia poprzednich wersji jest dla najnowszej wersji raczej kulą u nogi. Pamiętam dokładnie, pokutujące do dziś opinie o przestarzałości naszych F-16, a nawet plotki o zakupie maszyn używanych. O sile tego przekazu można było się przekonać słysząc te „rewelacje” nawet na piknikach lotniczych w gnieździe Jastrzębi w Krzesinach.
5. Program KC-Y czyli powtórka z historii. Krótki tekst o aktualnym stanie programu pozyskania drugiej transzy samolotów tankujących dla USAF. Zapowiada się kolejny pojedynek KC-46A Boeinga i Airbusa A330 MRTT w zmodyfikowanej wersji. Co ciekawe na dwóch stronach tekstu autor P. Henski nie popełnił żadnego błędu ani gafy. Może lepiej będzie, jeżeli zajmie się pisaniem krótszych form.
Za to poważny błąd gramatyczny „… brak jakichkolwiek przestoi…” zanotował duet Obręki-Wrona w relacji z pokazów w Gdyni, str. 10. Oj przepraszam Tomasz Obrębski, w nazwisku autora pod tytułem artykułu zagubiła się literka s, str. 10.
Nie przywykłem jeszcze do nowej szaty graficznej, a dodatkowo mnie wkurza umieszczanie wywiadów w środku artykułu na pełnych dwóch stronach. Czemu, po za utrudnianiem lektury, ma to służyć? Nie wiem.


Powiązane wpisy:

środa, 10 listopada 2021

Lotnictwo 10/2021 – wiosenna wojenka 1939

Dla nas Polaków dramat września 1939 r. jest chyba najważniejszym i najtragiczniejszym epizodem II wojny światowej, a dzień 1 września 1939 dniem rozpoczęcia ponad pięcioletniego horroru. Jednakże nie dla wszystkich, a właściwie dla niewielu nacji, wojna rozpoczęła się w tym dniu. Wszystko zależy od własnej historii i własnego punktu widzenia. Najnowszym przykładem takiego podejścia są insynuacje W. Putina na temat rozpętania wojny wspólnie przez Polskę i Niemcy, poprzez rozbiór Czechosłowacji. No cóż, czy nam się to podoba czy nie, dla Rosjan wojna zaczęła się 22 czerwca 1941, a dla Amerykanów 7 grudnia tego samego roku. Historia jest bardziej narzędziem polityki niż nauką, gdyż opiera się w równej mierze na faktach co na ich interpretacji. W Polsce wiemy o tym doskonale.
Zmiana układu sił i granic w Europie usankcjonowana układem monachijskim z 1938 r. skutkowała nie tylko rozbiorem Czechosłowacji ale też wyzwoliła dawniejsze niesnaski pomiędzy Słowakami, Węgrami i Ukraińcami. Ich uwieńczeniem było wkroczenie Węgrów na Słowację w marcu 1939. W tych mało u nas znanych działaniach swój udział miały także siły powietrzne zwaśnionych stron. Te niezbyt intensywne działania, w tym kilka walk powietrznych i jedno większe bombardowanie, przyniosły niekwestionowane zwycięstwo Węgrom. Szeroko osadzony w realiach politycznych i militarnych opis wspomnianych zdarzeń zawarto w obszernym artykule „Wojna węgiersko-słowacka w powietrzu”, zajmującym siedemnaście stron, w tym dwie barwnych tablic na okładce magazynu. W podsumowaniu ciekawe wnioski na temat wpływu opisanych wydarzeń na losy naszych żołnierzy-tułaczy przedostających się na zachód by dalej walczyć jesienią roku pamiętnego.
 

TOP 5 magazynu:

1. Wojna węgiersko-słowacka w powietrzu. Opisany wyżej, ciekawy, dobrze napisany i zilustrowany artykuł. Kilka drobnych błędów językowych i redakcyjnych nie umniejsza oceny całości.

2. Ostatnie dni lotnictwa Islamskiej Republiki Afganistanu. Błyskawiczny upadek „demokratycznego” rządu Islamskiej Republiki Afganistanu skompromitował nie tylko ten rząd, ale także analityków i sztabowców okupantów. Z drugiej strony dał okazję USA i NATO do demonstracji determinacji oraz możliwości technicznych i organizacyjnych w sprawnej ewakuacji z Afganistanu nie tylko obywateli obcych państw, ale też kolaborantów przez wiele lat współpracujących z okupantem. Ten nieoczekiwany scenariusz sprawił, że arsenał Talibów „zaopatrzony” został w ogromne ilości, przeważnie nowoczesnego uzbrojenia i wyposażenia. Podobnie, choć ze względu na zaawansowanie techniczne w mniejszej skali, ma się rzecz ze sprzętem lotniczym. Świeży i konkretny tekst o gorących dniach afgańskiego przełomu przygotował M. Strembski.

3. Użytkownicy pionowzlotów AV-8 Harrier. Amerykańska gałąź Harierów nie tylko jest/była bardziej rozpowszechniona na świecie – trzech użytkowników zagranicznych, najczęściej obecna w konfliktach ostatniego półwiecza, ale też dłużej eksploatowana od brytyjskiego pierwowzoru. Historię rozwoju Harrierów made in USA i ich dzień współczesny opisuje L. A. Wieliczko. Warto sobie to wszystko poukładać dopóki te legendarne maszyny pozostają jeszcze w służbie, także w Europie.

4. LOTOS Gdynia Aerobaltic Airshow 2021. Do gdyńskich pokazów nie mam szczęścia. Zawsze ich termin zbiega się z czasem rodzinnych wakacji i zawsze jest mi na nie nie po drodze. Z tym większym zaciekawieniem sięgnąłem po relację z tego wydarzenia okraszoną ciekawymi zdjęciami.

5. Lotnictwo wojskowe Słowenii. Ten niewielki bałkański kraj ma bardzo skromne siły lotnicze, w których jedynymi maszynami bojowymi są turbośmigłowe PC-9 M. O zmianach jakie przeszły one od chwili uzyskania niepodległości, dniu dzisiejszym i planach na najbliższą przyszłość pisze L. A. Wieliczko.

Najbardziej niedopracowana, jak zwykle jest pierwsza część magazynu poświęcona aktualnością ze świata lotnictwa. Tym razem totalnie pomieszano Ił-a-86 z Iłem-96, str. 15. Wygląda na to, że dla M Gajzlera jest to jeden i ten sam samolot.

Po raz kolejny zastanawiam się nad podawaniem „kalkulatorowych wartości” osiągów samolotów, w szczególności pułapu i zasięgu. Co czytelnikowi daje wartość zasięgu Challengera 3500 wynosząca 6297 km? Czy 6300 km nie byłoby bardziej czytelne. Te 3 km to mniej niż pół promila różnicy, a byłoby znacznie czytelniej. 


Powiązane wpisy:

Lotnictwo 9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo 6/2021 - Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo 5/2021 - szpiedzy 50+
Lotnictwo 4/2021 - kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem?
Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś?  



poniedziałek, 1 listopada 2021

Oczami pilota – prawie pół wieku lotnictwa wojskowego PRLu i III RP

Na firmamencie lotniczych wspomnień z różnych czasów, spod wielu znaków i skrzydeł, pojawiła się nowa gwiazda nosząca tytuł „Oczami pilota”. Książka jest lotniczą autobiografią Benedykta Sasima, pilota wojskowego, którego los nierozerwalnie związał ze wszystkimi użytkowanymi w Polsce typami samolotów bojowych Suchoja. Wieloletnia służba i wspinanie się po stromych szczeblach kariery pozwoliła Autorowi stać się ekspertem w zakresie szkolenia, eksploatacji i wykorzystania bojowego maszyn Su-7, Su-20 i Su-22. Okres związany z lotami na tych, bardzo wymagających dla pilotów maszynach zajmuje większą część autobiografii. Napisana jest ona w klasycznym dla tego typu książek, czyli chronologicznym układzie. Całość podzielona jest na 36 rozdziałów obejmujących zwykle jeden rok kalendarzowy. Większość z nich zakończona jest podsumowaniem rocznych wpisów w książce pilota w postaci liczby wylatanych godzin. Mamy więc rodzinny Sierpc i okres dzieciństwa i młodości. Szkolenie lotnicze w Dęblinie i Radomiu na Junakach-3, TS-8 Bies i TS-11 Iskra oraz Limy-2 i 5. Dalej Babimost i Limy-6, dalej Bydgoszcz i początek przygody z Su-7 i tak dalej.
Dla mnie najciekawszymi fragmentami „Oczami pilota” są opisy szkolenia w Związku Radzieckim, najpierw na samolotach Su-20 w Krasnodarze (1976), a później studiów w akademii lotniczej w Monino (1979-1983). Stosunki w polskiej grupie, a przede wszystkim z gospodarzami w trudnych czasach Solidarności oraz Stanu Wojennego, w tym „nadzór” nad niepewnym ideowo elementem polskim, inwigilacja studentów a także nie zawsze legalne wyjazdy turystyczne polskich studentów stanowią niezły materiał na oddzielną opowieść. Zapewne dla wielu młodszych czytelników niektóre opisy tego co się w społeczeństwie radzieckim działo, jak organizowano życie obywateli będą czymś niewiarygodnym, niczym z surrealistycznego dramatu. Uzupełnieniem tego wątku są opisy mizerii żołnierskiego życia w PRLu: niskich poborów, trudności z otrzymaniem i zagospodarowaniem mieszkania, realizacja marzeń o Syrence lub Fiacie 125p. Z drugiej strony mamy, mniej lub bardziej otwarcie opisane, wysokie spożycie alkoholu w trakcie spotkań towarzyskich, nie tylko podczas pobytu w ZSRR.
Pełniąc wysokie funkcje w 4 Korpusie Lotniczym i 3 Korpusie Obrony Powietrznej był Sasim zarówno świadkiem, jak i uczestnikiem, a nieraz także ofiarą, procesu transformacji ustrojowej, która zaowocowała niekończąca się reorganizacją i redukcją sił zbrojnych, w szczególności lotnictwa. Pomimo, iż są to wspomnienia najświeższe i najtrudniejsze, Autor mierzy się z nimi odważnie, ostrożnie operując jednak ocenami i opiniami negatywnymi. Czytelnik wtajemniczony zostaje w wiele spraw związanych z tymi jakże współczesnymi dziejami, wokół których narosło wiele mniej lub bardziej prawdziwych opinii lub nawet mitów. Reorganizacja i redukcje jednostek, roszady personalne, otwarcie na zachód, czy słynny „Obiad drawski” przewijają się przez karty książki. Jak dotychczas nieliczne są wspomnienia wyższych oficerów lotnictwa pełniących funkcje sztabowe w tym czasie, co dodaje „Oczami pilota” wartości poznawczej i świeżości.
Dość gruba – 596 stron – książka wydana jest starannie, przyjaznym dla czytelnika, choć dosyć drobnym drukiem, w wygodnym do czytania formacie, na dobrym papierze. Biało-czarne zdjęcia zamieszczone są na końcu rozdziałów.
Tak obszerna książka nie jest wolna od błędów, zarówno merytorycznych, jak i redakcyjnych. Z tych pierwszych dostrzegłem: „… silnik wzorowano na francuskim Mirage’u – ATAR-3”, str. 325; „… gazy wylotowe były skierowane w dół od osi samolotu z różnicą siedemdziesięciu stopni w stosunku do Su-20”, str. 415; Nie jest prawdą że na „… nagrodę dla zwycięzców w wysokości tysiąca złotych co było na owe czasy znaczna sumą”, str.475, gdyż w roku 1993, na ponad rok przed dominacją złotego była to suma żadna. Skrzydlata Polska w 1994 roku kosztowała 24 000 złotych.
Redakcyjne to m.in.: „… wydzielono dla nas szkolenia cztery lotniska”, str. 75; „Prowadzący byli coraz niżej …”, mowa o parze Lim-2, str. 119; „… silnik wszedł obroty minimalne …”, str. 197; Brak konsekwencji w zapisie jednostek, zdarzają się bezpośrednio po wartości liczbowej - bez spacji, str.296; „… żebym dał mu parę (dni) i załatwił kawalerkę …”, str. 303; S-20 zamiast Su-20, str. 315; „tylko czterdzieści loty …”, str. 500; na zdjęciu na str. 515 nie ma podpisanego Mirage 2000. 
Powszechną, choć nie najlepszą praktyką jest spisywanie i publikacja wspomnień u schyłku kariery lub po jej zakończeniu. Jest to układ logiczny, pozwalający spojrzeć na minione wydarzenia z perspektywy czasu, zwykle nie wolnej od refleksji i doświadczeń przyszłych zdarzeń. Jednakże jest to obraz przefiltrowany, który zwykle pozbawiony jest młodzieńczego entuzjazmu, zapalczywości czy naiwności, co czyni go w pewnym sensie skostniałym. Wydarzenie i przygody stają się nieostre, pozbawione barw, mdłe. Najlepiej byłoby, gdyby lotnicy spisywali wspomnienia na bieżąco, a publikowali je u schyłku kariery bez zbytniej ingerencji w tekst pierwotny. Pomimo potężnego ładunku wspomnień narracja „Oczami pilota” jest znacznie sztywniejsza niż w Szkole pod gwiazdami Kulika i mniej porywająca niż Pilot F-16 Modrzewskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest bardzo dobrze napisana i nie gorsza w odbiorze. Jestem przekonany, że sympatycy lotnictwa spod znaku biało-czerwonej szachownicy, nie tylko ostatniego półwiecza, na książce się nie zawiodą, a czas poświęcony na lekturę zostanie Wam „skradziony” w bardzo przyjemny sposób. 
 

Sasim Benedykt
Oczami pilota
Wydawnictwo nowoczesne
2021
596 stron w miękkiej oprawie.
zdjęcia czarno-białe
 



 

czwartek, 28 października 2021

Nowa szata nie zdobi starego dobrego Lotnictwa AI

Wrześniowy, u mnie mocno spóźniony, numer Lotnictwo AI przyniósł zmiany w szacie graficznej magazynu. W mojej opinii nie są to zmiany na lepsze. Z jednej strony pewnie dlatego, że jestem konserwatystą i przyzwyczaiłem się do poprzedniego stylu. Z drugiej ponieważ magazyn upodobnił się trochę do prasy, delikatnie rzecz ujmując, popularnej. nie konta celebryty, to w tekście technicznym, gdzie liczb jest wiele i mają one istotne znaczenie nie wygląda to dobrze i mocno utrudnia analizę danych. Czyżby redakcja szła w kierunku przerostu formy nad treścią? Przypuszczenie takie potwierdza umieszczenie w niosącym nowość numerze „starego” w postaci artykułu najsłabszego z piszących w Lotnictwie AI autora – P. Henskiego, którego kolejny artykuł nie odbiega Ina plus od poprzednich. Ale ten temat zostawiam na deser.
Co gorsza  zmiana grafiki nie poszła w parze ze zmniejszeniem liczby błędów redakcyjnych. Tych też jest wciąż dużo.
Top 5 tym razem wygląda następująco:
1. Leonardo M-346 Bielik. Mistrz szkolenia lotniczego. W drugiej części artykułu duet Gołąbek, Wrona mierzy się na początek z wyzwaniami stojącymi przed systemem szkolenia odrzutowych samolotów bojowych od czasu transformacji ustrojowej, poprzez potrzeby szkoleniowe związane z wprowadzeniem do służby Jastrzębi, po dzień dzisiejszy i najbliższą przyszłość Bielików. Bardzo ciekawie, w oparciu o konkretne dane liczbowe, przedstawiają kwestię wariantów szkolenia rozważanych w roku 1995: Orlik-Iskra, Orlik (Iskra)-Iryda; Orlik-Alpha Jet. W opisie zadań inwestycyjnych realizowanych w Dęblinie Autorzy poszli „na wierszówkę” rozpisując się, nie wiem po co, na temat wszystkich realizowanych zadań niczym w specyfikacji przetargowej. Ilustrację artykułu stanowią zdjęcia dęblińskich Bielików zrobione chyba podczas jednej sesji z płyty lotniska. Niestety zdjęcia te są monotonne, typowo spotterskie, wręcz nudne. Zabrakło, po za zdjęciem wnętrza hangaru, jakichkolwiek zdjęć kabin, zaplecza szkoleniowego, szkolonych pilotów. Co do tekstu, to jest on ciekawy, dobrze napisany, do czasu. W drugiej części pojawiło się kilka błędów i nieścisłości, im dalej, tym więcej. Na str. 67 pojawia się produkcja „kompletnie wyremontowanych silników”. Podobnie stateczniki poziome i pionowe nie są częściami usterzenia. Dla treningu lotów bez widoczności możliwe jest zasłanianie oszklenia tylnej, a nie przedniej kabiny. Widać to zresztą dokładnie na jednym ze zdjęć, str. 74. „… modułową budową, która umożliwia ich przegląd według stanu, bez konieczności okresowych przeglądów”, „… parametry lotne, jak np. aerodynamika”, „… co 500 godzin lub 24 miesięcy”, wszystko na str. 77.
2. MAKS 2021. Tegoroczny salon stał pod znakiem premiery nowego odrzutowca ze stajni Suchoja, ukrytego pod marketingowa nazwą Checkmate. O tym, jak i innych znanych już programach rosyjskiego przemysłu lotniczego, jak zwykle ciekawie pisze P. Butowski. Autor pomylił się o trzy rzędy wielkości przeliczając ruble na Euro. 28 mld euro to 2,6 biliona, a nie tryliona rubli, str. 37. Zasięg samolotu LMS-901 to 3 000 km, a nie 3 000 kg, str. 37. Do tego jeszcze kilka błędów redakcyjnych, w tym pomylone podpisy do zdjęć, co razem osłabia pozytywny odbiór artykułu.
3. Hawker Typhoon. Powstanie i rozwój konstrukcji cz. 1. Początek monografii tego brytyjskiego, potężnego samolotu uderzeniowego, powstałego jeszcze przed wojną, a zdobywającego sławę w jej drugiej połowie. Sławę na tyle zasłużoną i trwałą, że Niemcy nie byli w stanie „przełknąć” nadania tej samej nazwy współczesnemu Eurofighterowi. W tabeli z danymi technicznymi podano czas wznoszenia na wysokość 4572 w m/s (metrach na sekundę). Przy okazji po raz kolejny zastanawiam się nad sensem podawania wartości przeliczonych z miar anglosaskich na metryczne z dokładnością „wskazań kalkulatora”. Tak jak podana wyżej wysokość. Kuriozalnym wręcz jest podawanie pułapu 9997 m. Czy bardziej czytelne, wnoszące większą wartość poznawczą nie byłoby 10 000 m lub 10 km. Rozumiem tego typu „manipulację” w marketingu przy ustalaniu cen produktów. Tu nie jest to ani Madre, ani merytoryczne.
4. Uzbrojenie MBDA dla samolotu wielozadaniowego F-35. Jako, że nasze siły powietrzne „skazane” są na F-35, warto przyjrzeć się uzbrojeniu, jakie dla tego samolotu proponuje europejski przemysł lotniczy i które zintegrowano lub wkrótce zostanie zintegrowane z Lightningiem II. A jest ono ciekawe i na wskroś nowoczesne: METEOR, ASRAM i SPEAR. Artykuł dobrze napisany, krótko i rzeczowo przedstawia wymienione konstrukcje ich genezę i możliwości bojowe.
5. Jaka przyszłość Sił Powietrznych Niemiec. Nasz zachodni sąsiad od czasu zjednoczenia nieustannie restrukturyzuje swoje siły zbrojne, stojące przed kolejnymi wyzwaniami współczesnego świata. Jeżeli do tego dodać pacyfistyczne nastroje w społeczeństwie, niski poziom wydatków na siły zbrojne i starzejący się sprzęt sytuacja jest naprawdę złożona. Nie inaczej jest w Luftwaffe. Ciekawą i głęboką analizę przedstawiają J. Fiszer i J. Gruszczyński. Rozpoczynają ją od omówienia dokumentów doktrynalnych poprzez zdefiniowanie wyzwań oraz prezentację stanu obecnego, kończąc na programach modernizacyjnych sił powietrznych. Warto poświecić czas na lekturę, nie tylko po to, aby zapoznać się z sytuacja za Odrą, ale i porównać ją z tym co mamy nad Wisłą.
No i na deser P. Henski i jego artykuł o współczesnych gunshipach na bazie C-130 Hercules. Temat ciekawy, lecz jak zwykle pełen błędów i nieporozumień: „system wykrywania i przeciwdziałania zagrożeniom w podczerwieni”, str. 79; „… o utracie kontroli przez ster kierunku…”, str. 82. Typowe głowice optoelektroniczne  nazywane są „wieżyczkami”, str. 82. Siedzenia pochłaniające energię  to  „siedzenia odporne na uderzenia” str. 84. Precision Strike Package to „precyzyjny pakiet uderzeniowy”, str. 79. Błędy redakcyjne pominę. Może zamiast pisać o „implementacji” uzbrojenia zamiast o jego zrzucie lub odpaleniu, sam Autor zaimplementowałby trochę wiedzy lotniczej, szczególnie w zakresie terminologii. A tak ogólnie, skoro ma on problemy z implementacją tego typu wiedzy w swoich tekstach, może niech w końcu redakcja zaimplementuje w jego miejsce innego autora.