środa, 13 grudnia 2017

Szkoła pod gwiazdami – dawnych wspomnień czar

Po niemal trzydziestu latach ponownie z wielką przyjemnością sięgnąłem po wspomnienia Andrzeja Kulika z okresu jego lotniczej edukacji w Dęblińskiej Szkole Orląt. Przyznam, że bardzo ciekawiło mnie jak ją teraz ocenię, po tylu latach.
W tym czasie także ja się zmieniłem z nastolatka gapiącego się w niebo na przelatujące samoloty o bladym pojęciu o lotnictwie w dojrzałego gościa, który o lotnictwie przeczytał tysiące artykułów i książek, odwiedził dziesiątki lotnisk i pokazów lotniczych, poznał wielu ludzi lotnictwa a także sam nieco zakosztował „lotniczego życia”. Moje pojęcie o lotnictwie i jego obraz bardzo się zmieniły, dojrzały, odarte zostały z młodzieńczych wyobrażeń i idealizmu. Jeśli do tego dodać postępujący z wiekiem „profesorski krytycyzm” nie może dziwić, że po „szkołę” sięgałem z pewnym niepokojem i dreszczykiem emocji. 

Najkrótszy opis wrażeń zawrę w krótkim; nie rozczarowałem się. Książka nie straciła nic ze swojej atrakcyjności. Pisane prostym językiem młodego oficera wspomnienia nadal wydają się świeże, przesiąknięte młodzieńczą fascynacją lotnictwem, wiarą i nadzieją, że ciężka praca i upór pozwolą spełnić marzenia. Nie ma jednak w niej zbytniego nadęcia i pewność siebie świeżo opierzonego „orzełka”. Nie ma też nadmiernie wyeksponowanego tła społeczno-politycznego i wszechobecnego w owym czasie ducha służby socjalistycznej ojczyźnie.


Akcja książki obejmuje okres od badań kwalifikacyjnych kandydatów do dęblińskiej szkoły w warszawskim WIML-u do promocji na podporucznika kończącej pobyt Autora w Szkole Orląt. Co prawda w książce nie ma żadnej daty, jednak po samolotach, na których szkolono w Dęblinie i dacie wydania można określić czas akcji na połowę lat sześćdziesiątych. Opisywane szkolenie lotnicze Autor rozpoczął od szybowców - szkolnego Bociana oraz treningowej Muchy. Latanie silnikowe przyswajane było na poczciwych TS-8 Bies, a dalsze szkolenie na odrzutowych dwumiejscowych SBLim-ach oraz ich myśliwskich starszych braciach Lim. Dalszym celem były samoloty myśliwskie, oczywiście naddźwiękowe.
Opisując szkolenie lotnicze swoje i swoich kolegów A. Kulik przywołuje wiele wydarzeń z przeszłości czasem miłych, czasem nieprzyjemnych, niebezpiecznych czy zabawnych. Nie stroni przy tym od opisu niepowodzeń, konieczności poprawiania, czy to egzaminów, czy lotów treningowych oraz doznawanych porażek. Równolegle ze szkoleniem lotniczym opisywane jest codzienne życie młodego żołnierza, od szkolenia unitarnego po podporucznika, które w tamtym czasie wcale takie łatwe nie było. Klimat tamtego okresu dopełniają wspomnienia młodzieńczych amorów, wypadów na randki, potańcówki oraz głupich kawałów robionych kolegom. Niewątpliwą zaletą jest oddanie klimatu tamtych lat, służby i szkolenia bez ideologicznego zacięcia i tak częstego u lotników „stroszenia piórek”, co w tamtych latach – książka ukazała się w roku 1970 – nie było wcale sprawą prostą i oczywistą. Książka napisana jest prostym, przystępnym językiem. Akcja jest wartka, bez zbędnych, przydługich opisów i moralizatorskich wywodów. Czyta się ją lekko i przyjemnie, przenosząc się w życie bohatera, zasiadając z nim w kabinie samolotu bądź dusznej Sali wykładowej, zawsze z przyjemnością i zaciekawieniem co będzie dalej. Warto po nią sięgnąć zarówno młodemu fascynatowi, jak i starszym pasjonatom lotnictwa. Czas poświęcony na lekturę na pewno nie będzie czasem straconym.




Andrzej Kulik
Szkoła pod gwiazdami
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1970
266 stron, bez zdjęć i rysunków
lot-nisko.blog.pl
5 XII 2015


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz