Szkoła pod gwiazdami – dawnych wspomnień czar
Po
niemal trzydziestu latach ponownie z wielką przyjemnością sięgnąłem po
wspomnienia Andrzeja Kulika z okresu jego lotniczej edukacji w Dęblińskiej
Szkole Orląt. Przyznam, że bardzo ciekawiło mnie jak ją teraz ocenię, po tylu
latach.
W tym czasie także ja się zmieniłem z nastolatka gapiącego się w niebo
na przelatujące samoloty o bladym pojęciu o lotnictwie w dojrzałego gościa,
który o lotnictwie przeczytał tysiące artykułów i książek, odwiedził dziesiątki
lotnisk i pokazów lotniczych, poznał wielu ludzi lotnictwa a także sam nieco
zakosztował „lotniczego życia”. Moje pojęcie o lotnictwie i jego obraz bardzo
się zmieniły, dojrzały, odarte zostały z młodzieńczych wyobrażeń i idealizmu. Jeśli
do tego dodać postępujący z wiekiem „profesorski krytycyzm” nie może dziwić, że
po „szkołę” sięgałem z pewnym niepokojem i dreszczykiem emocji.
Najkrótszy
opis wrażeń zawrę w krótkim; nie rozczarowałem się. Książka nie straciła nic ze
swojej atrakcyjności. Pisane prostym językiem młodego oficera wspomnienia nadal
wydają się świeże, przesiąknięte młodzieńczą fascynacją lotnictwem, wiarą i
nadzieją, że ciężka praca i upór pozwolą spełnić marzenia. Nie ma jednak w niej
zbytniego nadęcia i pewność siebie świeżo opierzonego „orzełka”. Nie ma też
nadmiernie wyeksponowanego tła społeczno-politycznego i wszechobecnego w owym
czasie ducha służby socjalistycznej ojczyźnie.

Akcja
książki obejmuje okres od badań kwalifikacyjnych kandydatów do dęblińskiej
szkoły w warszawskim WIML-u do promocji na podporucznika kończącej pobyt Autora
w Szkole Orląt. Co prawda w książce nie ma żadnej daty, jednak po samolotach,
na których szkolono w Dęblinie i dacie wydania można określić czas akcji na
połowę lat sześćdziesiątych. Opisywane szkolenie lotnicze Autor rozpoczął od
szybowców - szkolnego Bociana oraz treningowej Muchy. Latanie silnikowe
przyswajane było na poczciwych TS-8 Bies, a dalsze szkolenie na odrzutowych
dwumiejscowych SBLim-ach oraz ich myśliwskich starszych braciach Lim. Dalszym
celem były samoloty myśliwskie, oczywiście naddźwiękowe.
Opisując szkolenie
lotnicze swoje i swoich kolegów A. Kulik przywołuje wiele wydarzeń z
przeszłości czasem miłych, czasem nieprzyjemnych, niebezpiecznych czy
zabawnych. Nie stroni przy tym od opisu niepowodzeń, konieczności poprawiania,
czy to egzaminów, czy lotów treningowych oraz doznawanych porażek. Równolegle
ze szkoleniem lotniczym opisywane jest codzienne życie młodego żołnierza, od
szkolenia unitarnego po podporucznika, które w tamtym czasie wcale takie łatwe
nie było. Klimat tamtego okresu dopełniają wspomnienia młodzieńczych amorów,
wypadów na randki, potańcówki oraz głupich kawałów robionych kolegom. Niewątpliwą
zaletą jest oddanie klimatu tamtych lat, służby i szkolenia bez ideologicznego
zacięcia i tak częstego u lotników „stroszenia piórek”, co w tamtych latach –
książka ukazała się w roku 1970 – nie było wcale sprawą prostą i oczywistą.
Książka
napisana jest prostym, przystępnym językiem. Akcja jest wartka, bez zbędnych,
przydługich opisów i moralizatorskich wywodów. Czyta się ją lekko i przyjemnie,
przenosząc się w życie bohatera, zasiadając z nim w kabinie samolotu bądź
dusznej Sali wykładowej, zawsze z przyjemnością i zaciekawieniem co będzie
dalej. Warto po nią sięgnąć zarówno młodemu fascynatowi, jak i starszym
pasjonatom lotnictwa. Czas poświęcony na lekturę na pewno nie będzie czasem
straconym.

Andrzej
Kulik
Szkoła
pod gwiazdami
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa
1970
266 stron, bez zdjęć i
rysunków
lot-nisko.blog.pl
5 XII 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz