czwartek, 28 października 2021

Nowa szata nie zdobi starego dobrego Lotnictwa AI

Wrześniowy, u mnie mocno spóźniony, numer Lotnictwo AI przyniósł zmiany w szacie graficznej magazynu. W mojej opinii nie są to zmiany na lepsze. Z jednej strony pewnie dlatego, że jestem konserwatystą i przyzwyczaiłem się do poprzedniego stylu. Z drugiej ponieważ magazyn upodobnił się trochę do prasy, delikatnie rzecz ujmując, popularnej. nie konta celebryty, to w tekście technicznym, gdzie liczb jest wiele i mają one istotne znaczenie nie wygląda to dobrze i mocno utrudnia analizę danych. Czyżby redakcja szła w kierunku przerostu formy nad treścią? Przypuszczenie takie potwierdza umieszczenie w niosącym nowość numerze „starego” w postaci artykułu najsłabszego z piszących w Lotnictwie AI autora – P. Henskiego, którego kolejny artykuł nie odbiega Ina plus od poprzednich. Ale ten temat zostawiam na deser.
Co gorsza  zmiana grafiki nie poszła w parze ze zmniejszeniem liczby błędów redakcyjnych. Tych też jest wciąż dużo.
Top 5 tym razem wygląda następująco:
1. Leonardo M-346 Bielik. Mistrz szkolenia lotniczego. W drugiej części artykułu duet Gołąbek, Wrona mierzy się na początek z wyzwaniami stojącymi przed systemem szkolenia odrzutowych samolotów bojowych od czasu transformacji ustrojowej, poprzez potrzeby szkoleniowe związane z wprowadzeniem do służby Jastrzębi, po dzień dzisiejszy i najbliższą przyszłość Bielików. Bardzo ciekawie, w oparciu o konkretne dane liczbowe, przedstawiają kwestię wariantów szkolenia rozważanych w roku 1995: Orlik-Iskra, Orlik (Iskra)-Iryda; Orlik-Alpha Jet. W opisie zadań inwestycyjnych realizowanych w Dęblinie Autorzy poszli „na wierszówkę” rozpisując się, nie wiem po co, na temat wszystkich realizowanych zadań niczym w specyfikacji przetargowej. Ilustrację artykułu stanowią zdjęcia dęblińskich Bielików zrobione chyba podczas jednej sesji z płyty lotniska. Niestety zdjęcia te są monotonne, typowo spotterskie, wręcz nudne. Zabrakło, po za zdjęciem wnętrza hangaru, jakichkolwiek zdjęć kabin, zaplecza szkoleniowego, szkolonych pilotów. Co do tekstu, to jest on ciekawy, dobrze napisany, do czasu. W drugiej części pojawiło się kilka błędów i nieścisłości, im dalej, tym więcej. Na str. 67 pojawia się produkcja „kompletnie wyremontowanych silników”. Podobnie stateczniki poziome i pionowe nie są częściami usterzenia. Dla treningu lotów bez widoczności możliwe jest zasłanianie oszklenia tylnej, a nie przedniej kabiny. Widać to zresztą dokładnie na jednym ze zdjęć, str. 74. „… modułową budową, która umożliwia ich przegląd według stanu, bez konieczności okresowych przeglądów”, „… parametry lotne, jak np. aerodynamika”, „… co 500 godzin lub 24 miesięcy”, wszystko na str. 77.
2. MAKS 2021. Tegoroczny salon stał pod znakiem premiery nowego odrzutowca ze stajni Suchoja, ukrytego pod marketingowa nazwą Checkmate. O tym, jak i innych znanych już programach rosyjskiego przemysłu lotniczego, jak zwykle ciekawie pisze P. Butowski. Autor pomylił się o trzy rzędy wielkości przeliczając ruble na Euro. 28 mld euro to 2,6 biliona, a nie tryliona rubli, str. 37. Zasięg samolotu LMS-901 to 3 000 km, a nie 3 000 kg, str. 37. Do tego jeszcze kilka błędów redakcyjnych, w tym pomylone podpisy do zdjęć, co razem osłabia pozytywny odbiór artykułu.
3. Hawker Typhoon. Powstanie i rozwój konstrukcji cz. 1. Początek monografii tego brytyjskiego, potężnego samolotu uderzeniowego, powstałego jeszcze przed wojną, a zdobywającego sławę w jej drugiej połowie. Sławę na tyle zasłużoną i trwałą, że Niemcy nie byli w stanie „przełknąć” nadania tej samej nazwy współczesnemu Eurofighterowi. W tabeli z danymi technicznymi podano czas wznoszenia na wysokość 4572 w m/s (metrach na sekundę). Przy okazji po raz kolejny zastanawiam się nad sensem podawania wartości przeliczonych z miar anglosaskich na metryczne z dokładnością „wskazań kalkulatora”. Tak jak podana wyżej wysokość. Kuriozalnym wręcz jest podawanie pułapu 9997 m. Czy bardziej czytelne, wnoszące większą wartość poznawczą nie byłoby 10 000 m lub 10 km. Rozumiem tego typu „manipulację” w marketingu przy ustalaniu cen produktów. Tu nie jest to ani Madre, ani merytoryczne.
4. Uzbrojenie MBDA dla samolotu wielozadaniowego F-35. Jako, że nasze siły powietrzne „skazane” są na F-35, warto przyjrzeć się uzbrojeniu, jakie dla tego samolotu proponuje europejski przemysł lotniczy i które zintegrowano lub wkrótce zostanie zintegrowane z Lightningiem II. A jest ono ciekawe i na wskroś nowoczesne: METEOR, ASRAM i SPEAR. Artykuł dobrze napisany, krótko i rzeczowo przedstawia wymienione konstrukcje ich genezę i możliwości bojowe.
5. Jaka przyszłość Sił Powietrznych Niemiec. Nasz zachodni sąsiad od czasu zjednoczenia nieustannie restrukturyzuje swoje siły zbrojne, stojące przed kolejnymi wyzwaniami współczesnego świata. Jeżeli do tego dodać pacyfistyczne nastroje w społeczeństwie, niski poziom wydatków na siły zbrojne i starzejący się sprzęt sytuacja jest naprawdę złożona. Nie inaczej jest w Luftwaffe. Ciekawą i głęboką analizę przedstawiają J. Fiszer i J. Gruszczyński. Rozpoczynają ją od omówienia dokumentów doktrynalnych poprzez zdefiniowanie wyzwań oraz prezentację stanu obecnego, kończąc na programach modernizacyjnych sił powietrznych. Warto poświecić czas na lekturę, nie tylko po to, aby zapoznać się z sytuacja za Odrą, ale i porównać ją z tym co mamy nad Wisłą.
No i na deser P. Henski i jego artykuł o współczesnych gunshipach na bazie C-130 Hercules. Temat ciekawy, lecz jak zwykle pełen błędów i nieporozumień: „system wykrywania i przeciwdziałania zagrożeniom w podczerwieni”, str. 79; „… o utracie kontroli przez ster kierunku…”, str. 82. Typowe głowice optoelektroniczne  nazywane są „wieżyczkami”, str. 82. Siedzenia pochłaniające energię  to  „siedzenia odporne na uderzenia” str. 84. Precision Strike Package to „precyzyjny pakiet uderzeniowy”, str. 79. Błędy redakcyjne pominę. Może zamiast pisać o „implementacji” uzbrojenia zamiast o jego zrzucie lub odpaleniu, sam Autor zaimplementowałby trochę wiedzy lotniczej, szczególnie w zakresie terminologii. A tak ogólnie, skoro ma on problemy z implementacją tego typu wiedzy w swoich tekstach, może niech w końcu redakcja zaimplementuje w jego miejsce innego autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz