sobota, 23 stycznia 2021

Su-7 - historia służby w Aeromax.pl

O ile numery specjalne Aeromax.pl z fotorejestrem wszystkich maszyn Su-7 przyjąłem z zadowoleniem, bez najmniejszych wątpliwości, to po numer S15 Polskie Siły Powietrzne. Su-7 historia służby vol. 1 sięgałem z niemała dozą sceptycyzmu. Po prostu wiedziałem, co znajdę w pierwszym z nich. Drugi był czymś nowym, co wydawało się powtórką znanych już publikacji, choćby z nie tak dawno wydanego 19 numeru serii Samoloty wojska polskiego, gdzie historia służby tych samolotów także została dość obszernie opisana. Już pobieżny przegląd zamieszczonych zdjęć pokazuje, że Autorzy przyłożyli większą wagę do ludzi niż kwestii technicznych. Liczne zdjęcia pokazują nie tylko samoloty Su-7 w różnych sytuacjach, ale też  grupy pilotów na szkoleniach, zgrupowaniach, odprawach czy lotach. Nie brakuje też zdjęć indywidualnych. W ogóle materiał fotograficzny oraz tabele są jak zwykle ciekawe, dobrej jakości, wnoszące wiele do wiedzy w zakresie tematyki wydawnictwa. Nie mniej pozytywnych wrażeń dostarcza lektura tekstu. Na początku znajdujemy opis historii lotnictwa szturmowego w PRLu skupiający się na losach oraz wyposażeniu jednostki, która w latach sześćdziesiątych stała się użytkownikiem  Su-7. Ważnym etapem było przejście z tłokowych Iłów-10 na odrzutowe Limy, w tym nieudaną, polską wersję Lim-5M, a później znacznie lepsze, a przede wszystkim bezpieczniejsze Limy-6. W opisie kulisów wprowadzenia samolotów Su-7 znajdziemy wiele mówiącą opinię gen Jana Frey-Bieleckiego o niecelowości wprowadzania tego samolotu do służby w lotnictwie polskim. Dalej znajdziemy opis szkolenia pierwszej, a później kolejnych grup pilotów w ZSRR, wprowadzenia pierwszych samolotów na stan jednostki, pierwszych ćwiczeń i tak modnych w owym czasie powietrznych defilad. Podobnie jak zdjęcia, tak też i tekst posiada wiele odniesień personalnych, co nadaje mu ciepły, ludzki klimat. Narracja tej części kończy się na marcu roku 1971.
Trochę niezręcznie napisano w dwóch miejscach o szkoleniu w operacjach z lotnisk trawiastych (str. 11 i 13), bez podania, że chodzi o samoloty Lim, co sugeruje, że już w roku 1965 Su-7 operowały z tego typu pasów startowych! W defiladzie 1000-lecia formację Orzeł tworzyły 33, a nie 34 samoloty Ił-28, str. 16. W języku polskim odmieniamy imiona, więc nie powinno być zatrzymanie Kennteth Jan Geffersona, str. 22. Na str. 30 mamy zaś Taganrok zamiast Taganrog.
Jak dla mnie numer bardzo interesujący, świeży, dostarczający sporej wiedzy o jednym z najciekawszych okresów historii polskiego lotnictwa.

Powiązane wpisy:



piątek, 15 stycznia 2021

An-26 - dobry samolot

Antonow An-26 jest głównym bohaterem pięćdziesiątego tomiku Samolotów wojska polskiego w ramach serii 100 lat polskich skrzydeł. Numeru ostatniego z pięćdziesięciu zapowiadanych od początku serii. Jak się jednak okazuje, do końca maja pojawią się kolejne numery z dziesięcioma następnymi samolotami. Czy to dobra wiadomość? Raczej tak. Skąd to "raczej"? Z obawy przed objawami zmęczenia autorów i redakcji oraz z przygotowywaniem  kolejnych numerów pod presją czasu, zjawiskami częstymi w przypadku tego typu kontynuacji.  Oczywiście mam nadzieję, że w tym przypadku zjawiska takie nie wystąpią, czego sobie i Wam życzę.
Rodzina samolotów An-24 i jego pochodnych stanowi najbardziej chyba udaną, a na pewno najbardziej rozpowszechnioną na świecie w ostatnich trzech dekadach XX wieku samolotów pasażerskich komunikacji lokalnej oraz lekkich transportowców taktycznych. Dobrze zaprojektowany, bardzo wytrzymały płatowiec sprawdził się w eksploatacji, a także okazał się podatny na modyfikacje, które dotyczyły głównie napędu i kadłuba, pozostawiając płaty i usterzenie niemal bez zmian. I tak z turbośmigłowego samolotu pasażerskiego komunikacji lokalnej powstał udany lekki samolot transportowy, wytwarzany także w wielu wersjach specjalistycznych oraz jego wersja na warunki hot & high - An-32. Powstał też samolot fotogrametryczny/rozpoznawczy, który po zakończeniu Zimnej wojny licznie przebudowano na kolejną wersję - samolot pasażerski. Samoloty w podstawowej wersji pasażerskiej - An-24 eksploatowano w PLL LOT oraz w wojsku, natomiast bazową wersję transportową w wojsku oraz firmach prywatnych. Przez ponad trzy dekady Any-26 w liczbie dwunastu stacjonowały na lotnisku Kraków-Balice realizując zadania transportowe rzecz lotnictwa, wojsk powietrzno-desantowych, innych rodzajów wojsk oraz gospodarki narodowej. Co ważne, pomimo intensywnej eksploatacji, nie utracono żadnego z samolotów, które pełniły służbę aż do zastąpienia przez nowoczesne CASA C295M.
Tomik w klasycznym dla serii układzie. Geneza - 14 stron o powstaniu samolotu bazowego An-24, jego wersji transportowych oraz Ana-30. Doskonalenie konstrukcji - 10 stron o powstaniu transportowca taktycznego An-26, jego wersji specjalistycznych oraz zamykającego rozwój rodziny Ana-32. Antonow w Polsce - 18 stron opisujących, jak zwykle dla duetu Fiszer-Gruszczyński w szerokim kontekście, wprowadzenie i eksploatację w Polsce zarówno cywilnych, jak i wojskowych samolotów An-24 i An-26, skupiających się oczywiście na  zastosowaniach militarnych. W uzupełnieniu przedstawiono historię eksploatacji dwóch większych Herkulesów ze wschodu, czyli Anów-12 w krakowskiej jednostce. W drugim dodatku przedstawiono historię 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Dopełnienie stanowi opis techniczny samolotu wraz z podstawowymi danymi i rysunkami.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie jakość tekstu, który przygotowany był na szybko lub objawiło się w nim wspomniane wcześniej zmęczenie autorów serią.
Aby nie być gołosłownym mała litania.
Już na początku - str.  5,  mamy "krótko i średniodystansowe linie lotnicze". Dyskusyjne jest stwierdzenie , że " ... rząd radziecki podjął uchwałę w sprawie zbudowania samolotu z turbinowymi silnikami śmigłowymi dla lokalnych linii lotniczych", str. 4. Przecież w ZSRR była tylko jedna linia - Aerofłot. Ciekawe jest też stwierdzenie, że samoloty miały być przystosowane do operowania z pasów gruntowych o długości do 1200 m, str. 5. Interesujące jest też wyposażenie kabiny pasażerskiej, nie wiadomo czemu nazywanej "salonem" w  "... cztery krzesła w rzędzie", str. 6 i 8 . "... loty na dużych kątach natarcia, do początku zwalania włącznie ...", str. 7. Zamiast hałasu mamy "szumy w kabinie", str. 8. "W czasie dopracowania w konstrukcję samolotu i jego wyposażenie wprowadzono ...", str. 21. Podanie długotrwałości lotu z dokładnością do 1 minuty (8 godzin 36 minut, str. 26) to chyba przesada, co zwłaszcza dla byłego pilota powinno być oczywiste. "31 grudnia 1951 r. w miejsce C-47A wprowadzono pięć nowych samolotów Li-2. W następnym roku jednostka rozrosłą się do czterech eskadr: 1 na C 47A, str. 29. Masa ładunku dla Ana-12 wynosiła 20 t, nie jest więc prawdą, że miały dwukrotnie większy udźwig niż An-26 - 5,5 t, str. 46. W terminologii lotniczej stosuje się zwykle określenie kabina ciśnieniowa, a nie szczelna, str. 54. Przednia goleń podwozia posiada dwa koła, nie jedno, str. 56. Instalacja olejowa zapewnia " ... stały dopływ oleju do trących się części silnika ...", str. 58.
W porównaniu z poprzednim tomikiem serii ten wypada blado, w ogóle blado.


Gruszczyński J., Fiszer M.
100 lat polskich skrzydeł
Tomik 50, An-26
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia.

Powiązane wpisy:

AEROMAX.pl - numer specjalny z An-26

100 lps t.1 F-16
100 lps t.2 PZL-23
100 lps t.3 Mi-24
100 lps t.4 PZL-7
100 lps t.5 MiG-29
100 lps t.6 PZL-37
100 lps t.7 PZL-11
100 lps t.8 MiG-21
100 lps t.10 Mi-8
100 lps t.12 CASA C-295M
100 lps t.13 Su-22
100 lps t.15 PZL-130
100 lps t.17 C-130
100 lps t.18 MiG-15 
100 lps t.20 Su-7
100 lps t.21 Mi-14
100 lps t.24 Leonardo M-346 Bielik
100 lps t.26 Jak-23
100 lps t.29 TS-11
 Iskra
100 lps t. 30 MiG-17
100 lps t. 32 Ił-28
100 lps t. 33 MiG-19
100 lps t. 37 I-22 Iryda - polska(bez)nadzieja
100 lps t. 40 SM-1 - prekursor
100 lps t. 41 MiG-23 - niedoceniony
100 lps t. 4Mi-2 - Czajnik do wszystkiego
100 lps t. 45 TS-8 Bies - najbardziej polski 
100 lps t. 48 An-2 - ulubiony pterodaktyl
100 lps t. 49 PZL W-3 Sokół - śmigłowiec do wszystkiego
100 lps t. 50 An-26 - dobry samolot
100 lps t. 51 Black Hawk - śmigłowiec symbol
100 lps t. 52 Su-20 – typ przejściowy
100 lps t. 54 Ił-14 – lepsza kiła niż skok z Iła
100 lps t. 55 SH-2G Seasprite – polskie lotnictwo pokładowe w całej okazałości
100 lps t. 57 An-28/M28 - gorzki sukces
100 lps t. 59 i 62 Jak-11 i Jak-18 - samoloty szkolno-treningowe Jakowlewa
100 lps t. 63 SW-4 - marketingowa porażka do kwadratu
100 lps t. 66 Jak-12 - samolot prawdziwie wielozadaniowy

100 pls t. 69. SBLim-2Art - ostatni Mohikanin


 


niedziela, 10 stycznia 2021

PZL W-3 Sokół - śmigłowiec do wszystkiego

Rodzina śmigłowców W-3 jest najbardziej uniwersalną w polskiej armii. W jej skład wchodzą m.in. wersje: transportowo-desantowe, uzbrojone, poszukiwawczo-ratownicze - morskie i lądowe, transportu VIPów, ewakuacji medycznej, rozpoznania i walki elektronicznej. To w oparciu o nie powstały jednostki kawalerii powietrznej, a morski system ratownictwa lotniczego może z powodzeniem realizować swoje zadania. Co niezwykle ważne, śmigłowiec został skonstruowany w Polsce, z pewną pomocą specjalistów radzieckich, a jego produkcja odbywała się w całości w Świdniku przy udziale wielu kooperantów, także niemal w całości z Polski.
Śmigłowiec Sokół powstał w latach siedemdziesiątych XX wieku jako następca wychodzącego z użytkowania tłokowego Mi-4. Nowy śmigłowiec zdolnościami transportowymi miał być zbliżony do poprzednika. Z mniejszego Mi-2 odziedziczył układ konstrukcyjny oraz napęd turbinowy. Także oznaczenie W-3 wskazuje na takie usytuowanie maszyny - w ZSRR literą W oznaczane były kolejne prototypy śmigłowców Mila. Sokół miał także zagwarantować przyszłość zakładowi w Świdniku, zastępując z czasem na linii produkcyjnej starzejącego się Mi-2. Aż trudno uwierzyć, że w latach permanentnego kryzysu gospodarczego w PRLu przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych udało się zaprojektować, zbudować, przebadać i wprowadzić do produkcji tak udaną maszyną. I choć nie była ona szczytem ówczesnej myśli technicznej, stanowiła solidny, niezawodny, użyteczny i podatny na modyfikacje śmigłowiec. Przeszedł obronną ręką lata kryzysu, jednakże na jego karierze negatywnie zaważyła transformacja ustrojowa w Polsce oraz rozpad Związku Radzieckiego -  głównego potencjalnego odbiorcy oraz zmiany ustrojowe w naszym kraju. Jedynym dużym użytkownikiem śmigłowca zostało wojsko polskie, dla którego opracowano i wyprodukowano wiele wersji o różnym przeznaczeniu, co bardzo dobrze świadczy o potencjale rozwojowym konstrukcji. Sokół okazał się podatny na zastosowanie nowoczesnych rozwiązań w zakresie układów sterowania oraz awioniki. Niestety czas płynie nieubłaganie i Sokół coraz bardziej odstaje od współczesnych standardów śmigłowca wielozadaniowego. Aktualny właściciel świdnickiego zakładu mówi o rychłym zaprzestaniu wsparcia tego produktu, co wieszczy nieuchronny początek wycofywania podstawowego i najważniejszego dziś śmigłowca polskiej armii.
Kolejny, 49 tomik serii 100 lat polskich skrzydeł poświęcony jest śmigłowcowi PZL W-3 Sokół i jego wersją specjalistycznym. Napisany przez Miłosza Rusieckiego tekst posiada klasyczny dla serii układ. Jak zwykle u tego Autora tekst jest napisany przystępnym, przyjemnym w odbiorze językiem oraz dobrze zredagowany. Pod koniec serii doczekałem się w końcu numeru z tekstem, w którym znalazłem tylko jeden drobny błąd redakcyjnym. Jak się chce i potrafi, to jednak można. Na pochwałę zasługuje także zestaw ciekawych, bardzo różnorodnych i dobrze opisanych zdjęć. Ze względu na młody wiek konstrukcji i jej rodzime pochodzenie dostępnych jest dużo dobrej jakości zdjęć, co na pewno ułatwiło wybór, ale nie umniejsza znaczenia jego trafności. Uzupełnienie całości stanowią wkładki o 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej oraz niezrealizowanych wersjach i nieznanych projektach innych wersji lub pochodnych Sokoła. Po części są to jak zwykle gdybania, choć w tym wypadku wersja powiększona W-3L doczekała się nawet makiety. Szkoda, że programu nie kontynuowano.
Z  zadowoleniem mogę stwierdzić, że jak dla mnie numer 49 serii jest numerem najlepszym. Oby nie jedynym tak wysoko ocenionym.

Rusiecki M.
100 lat polskich skrzydeł
Tomik 49,PZL W-3 Sokół
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.

Liczne zdjęcia.

Powiązane wpisy:

100 lps t.1 F-16
100 lps t.2 PZL-23
100 lps t.3 Mi-24
100 lps t.4 PZL-7
100 lps t.5 MiG-29
100 lps t.6 PZL-37
100 lps t.7 PZL-11
100 lps t.8 MiG-21
100 lps t.10 Mi-
8
100 lps t.12 CASA C-295M
100 lps t.13 Su-22
100 lps t.15 PZL-130
100 lps t.17 C-130
100 lps t.18 MiG-15 
100 lps t.20 Su-7
100 lps t.21 Mi-14
100 lps t.24 Leonardo M-346 Bielik
100 lps t.26 Jak-23
100 lps t.29 TS-11
 Iskra
100 lps t. 30 MiG-17
100 lps t. 32 Ił-28
100 lps t. 33 MiG-19
100 lps t. 37 I-22 Iryda - polska(bez)nadzieja
100 lps t. 40 SM-1 - prekursor
100 lps t. 41 MiG-23 - niedoceniony
100 lps t. 4Mi-2 - Czajnik do wszystkiego
100 lps t. 45 TS-8 Bies - najbardziej polski 
100 lps t. 48 An-2 - ulubiony pterodaktyl
100 lps t. 50 An-26 - dobry samolot
100 lps t. 51 Black Hawk - śmigłowiec symbol
100 lps t. 52 Su-20 – typ przejściowy
100 lps t. 54 Ił-14 – lepsza kiła niż skok z Iła
100 lps t. 55 SH-2G Seasprite – polskie lotnictwo pokładowe w całej okazałości
100 lps t. 57 An-28/M28 - gorzki sukces
100 lps t. 59 i 62 Jak-11 i Jak-18 - samoloty szkolno-treningowe Jakowlewa
100 lps t. 63 SW-4 - marketingowa porażka do kwadratu
100 lps t. 66 Jak-12 - samolot prawdziwie wielozadaniowy

100 pls t. 69. SBLim-2Art - ostatni Mohikanin


wtorek, 5 stycznia 2021

Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty

Ostatni w roku 2020 numer Lotnictwa niewielką liczbę obszerniejszych niż zwykle artykułów. Opisane poniżej, w TOP 5 zajmują równo 2/3 magazynu, a pięć najobszerniejszych ponad 3/4. Zastanawiam się, czy jest to kierunek, w którym świadomie podąża redakcja, czy tylko zbieg okoliczności. Niewątpliwie jest to jakiś pomysł na formę magazynu, zwłaszcza w czasie zmierzchu wydawnictw papierowych i w ogóle czytelnictwa oraz silnej konkurencji Lotnictwa AI. Czy jest to dobra droga, nie potrafię powiedzieć. Z jednej strony jest to zbliżanie się do monografii i różnego rodzaju numerów specjalnych. W obszarze bieżących wiadomości papier przegrywa z ekranem, także na portalach tytułów papierowych. Po środku pozostaje, jak mi się wydaje najliczniejszy, mniej wymagający sympatyk lotnictwa, stawiający na bardziej ogólne, różnorodne, krótsze opracowania. Co z tego wyniknie czas pokaże.
Redakcji i Czytelnikom Lotnictwa życzę w nowym 2021 roku wszystkiego co dobre, zarówno w lotnictwie, jak i w innych obszarach.
TOP 5 numeru:
1. Chińskie programy samolotów pasażerskich. Choć powszechnie się mówi, że Chińczycy potrafią skopiować wszystko, lotnictwo stanowi wyjątek potwierdzający regułę, albo dziedzinę jeszcze się jej opierającą. Co prawda z powodzeniem kopiują myśliwce rodziny Su-27/30/33, jednak z skopiowaniem silników mają ciągle problemy. Wydaje się, że o wiele lepszym rozwiązaniem jest opracowanie nowych konstrukcji, co najwyżej wzorowanych na obcych rozwiązaniach, co dobrze sprawdza się w przypadku samolotów bojowych. Odmiennie przedstawia się sytuacja w przypadku samolotów pasażerskich. Od pierwszego lotu wzorowanego na montowanym swego czasu w ChRLD McDonnel Douglas MD-82 samolotu komunikacji regionalnej oznaczonego ARJ21 mija trzynaście lat, a konstrukcja ciągle nie osiągnęła etapu pełnej dojrzałości. Przez pięć lat produkcji seryjnej zbudowano tylko 35 maszyn. Znacznie ambitniejszy jest program samolotu C919 klasy Airbusa A320 i Boeinga 737. Pomimo, że wiele, by nie powiedzieć większość najważniejszych systemów, w tym silniki dostarczają producenci zachodni, program realizowany jest powoli. Nie odniósł też sukcesu chińsko-zachodni wariant Antonowa An-24 nazwany MA60/600. Szansę na zaistnienie na rynku maszyn turbośmigłowych ma budowany od podstaw MA700, którego konstrukcja stanowi coś w rodzaju połączenia ATRa z Q400. O wspomnianych oraz innych programach chińskich samolotów pasażerskich pisze Michał Gajzler. Tekst ciekawy, dobrze napisany.
2. Lotnicze aspekty walk w Górskim Karabachu. Jeden z odgrzanych w roku 2020 konfliktów, wojna w Górskim Karabachu rzadko przebijał się wśród newsów  o COVIDzie, Trumpie, Brexicie i itp. Wojenka ta okazała się bardzo pouczająca, gdyż w niespotykanej dotychczas skali wykorzystano w niej różnego rodzaju drony, od bojowych i rozpoznawczych poprzez amunicję krążącą po zdalnie sterowane samoloty-kamikaze An-2! Na tyle, na ile można przybliżyć świeży jeszcze konflikt, robi to M. Strembski w swoim artykule. Choć osobiście za dronami nie przepadam, trzeba przyznać, że na niebo wielkimi krokami wchodzi nowe. Mam nadzieję, że nasi wojskowi uważnie przeanalizują to starcie i podejmą stosowne działania.
Ciekawi mnie tylko, jak Azarowie podali zniszczenie  3 radarów systemu S-300, gdy jednocześnie potwierdzono zniszczenie siedmiu, str. 29.
3. F-16 Fighting Falcon w US Air Force. O F-16 napisano już chyba wszystko. Tym razem w obszernym artykule przedstawiono historię, dzień dzisiejszy i przyszłość tej kultowej maszyny w armii USA, w której jeszcze długo pozostanie najliczniejszym samolotem bojowym. Na str. 67 dwa zdjęcia obdarzono tym samym podpisem.
4. Mitsubishi A6M Zero nad Południowym Pacyfikiem. Styczeń-lipiec 1943 roku. Artykuł pojawił się w idealnym dla mnie czasie, kiedy oddaję się lekturze Samuraja Saburo Sakai. Dzięki temu cieplejszym okiem spojrzałem na ten typowo kronikarski artykuł.
5. Siły Powietrzne Łotwy. Autor cyklu L. A. Wieliczko dokonał wyczynu, gdyż napisał osiem stron na temat sił powietrznych posiadających w służbie siedem maszyn. Merytorycznie i redakcyjnie jak zwykle bardzo porządnie.


 

sobota, 2 stycznia 2021

Su-7 x 3 - oczko Aeromax.pl

Aeromax.pl na dobre zadomowił się na rynku periodyków lotniczych, nie tylko za sprawą siedemnastu numerów regularnych, lecz też ponad dwudziestu numerów specjalnych. Ich formuła, jak mi się wydaje, przyjęła się zarówno jak fotorejestru statków powietrznych danego typu używanych w wojsku polskim, kompletu samolotów cywilnych używanych w danym okresie czy uzbrojenia konkretnego typu samolotów.
W pierwszej z powyższych kategorii pojawiły sie trzy zeszyty prezentujące komplet samolotów Su-7 użytkowanych z biało-czerwonymi szachownicami na skrzydłach i kadłubach. Standardowo dla każdego samolotu zamieszczono bardzo krótką metryczkę: data wprowadzenia do służby, daty i miejsca remontów głównych, koniec służby i ewentualnie dalsze losy. Atutem są zdjęcia wszystkich maszyn, z wyjątkiem egzemplarza 910, którego katastrofa nastąpiła nieco ponad dwa miesiące po wprowadzeniu do służby. W tym przypadku mamy dwa zdjęcia z miejsca katastrofy oraz tablicę barwną z sylwetka pechowej maszyny. Liczba zdjęć jest imponująca - 327, w tym 96 barwnych. Ich przegląd pozwala na dokładne zapoznanie się z sylwetką płatowca z różnych ujęć, w różnych okolicznościach, w tym w trakcie obsługi oraz końcowego etapu życia z bazy w Mierzęcicach. Z dokumentacyjnego punktu widzenia zestawienie niemal kompletne, na pewno najbardziej kompleksowe.
W odróżnieniu od części poświęconych maszyną, które wciąż pozostają w służbie (Mi-8, Mi-24) opracowanie jest kompletne i w przyszłości nie będzie wymagać suplementu.


Powiązane wpisy: