Z niecierpliwością i wielkim zainteresowaniem czekałem na tę
książkę. Byłem niemal pewny, że pierwsza autobiografia polskiego pilota F-16
będzie nie tylko ważnym wydarzeniem w kręgu lotników i ich sympatyków, ale
także ciekawą, może nawet fascynującą lekturą.
Jak zwykle kontakt z książką zacząłem od jej przejrzenia,
zwłaszcza pod kątem spisu treści i zawartości obrazków. I tu doznałem pewnej rozterki. Książka ozdobiona jest
licznymi zdjęciami, w tym ponad pięćdziesięcioma pięknymi, dużymi na dwie
strony każda. Zajmują one w sumie powyżej 1/3 książki, przez co zacząłem się
zastanawiać czy kupiłem książkę ze wspomnieniami Marcina Modrzewskiego czy
album fotografii lotniczej. Prze chwilę poczułem się jak na promocji, jednej z
tych nie do końca fair. W książce znajduje się 25 zdjęć autorstwa Bartosza
Bery, które zajmują powyżej 18% jej objętości. Jak zwykle u tego fotografa są
naprawdę z najwyższej półki. Bez wątpienia stanowiłyby ozdobę niejednego albumu
o tematyce lotniczej. Jednakże w tej książce związek niektórych z nich z
treścią jest, powiedziałbym bardzo luźny, a w przypadku niektórych wręcz
„wymuszony”. Mam tu na myśli zwłaszcza po dwa zdjęcia E-3A, A-10 i Eurofightera
Ghost Tiger. Jak dla mnie większą
wartość w książce mają zdjęcia bezpośrednio dotyczące Autora, stanowiące cenne
uzupełnienie narracji książki. I takich jest dużo, zwykle słabszych warsztatowo,
jednakże bezpośrednio związanych z tym o czym czytam, o czym opowiada Modrzewski.
Wraz z powyższymi przemyśleniami pojawiła się obawa, czy tekst Marcina
udźwignie ciężar barwnej oprawy.
Literatura wspomnieniowa pilotów, w tym dowódców różnego
szczebla, jest dosyć bogata. Są to zwykle autobiografie pisane u schyłku lub po
zakończeniu lotniczej kariery, będące swego rodzaju jej podsumowaniem.
Wydarzenia i osoby, zwłaszcza te z lat młodości, opisywane są z punktu widzenia
seniora, jego doświadczenia życiowego, często przysłonięte mgiełką niepamięci.
Jest to zwykle cenna, bardzo ciekawa lektura, z lekka trącąca myszką. U
Modrzewskiego jest inaczej. Jego wspomnienia są świeże, spisane bardziej z
punktu widzenia fotela ACES II, niż z wygodnego fotela seniora siedzącego przy
kominku. Autor skupia się na faktach, wydarzeniach i osobach nie zagłębiając
się w ich ocenę, zwłaszcza zabarwioną nutką mentorstwa i filozofii. Tekst czyta
się dobre, z zainteresowaniem, bez szans na nudę. I choć czasami chciałoby się
poczytać więcej o konkretnych misjach, wydarzeniach ludziach, niedostatek ten
nie daje się zbytnio we znaki. Tym bardziej, że krótka perspektywa czasowa, ze
zrozumiałych względów, nie pozwoliła Autorowi pisać o wielu sprawach. Język
jest poprawny, prosty, bez sztucznego, literackiego zacięcia, typowy dla oficjalnego języka oficera-pilota. Także
przekazane informacje są na wysokim poziomie rzetelności. No może po za B-24
biorącymi udział w rajdzie na Tokio 18 kwietnia 1942 roku. W rzeczywistości
były to B-25. Ten drobiazg nie przesłania w żaden sposób faktu, że Marcin
Modrzewski jest nie tylko pilotem, ale też pasjonatem lotnictwa, w
szczególności jego historii. Z kart książki możemy wyczytać wiele ciekawych
informacji, nie tylko dotyczących współczesnego lotnictwa, lecz także jego
historii i ludzi ją tworzących, w szczególności tych, których Autor spotkał
osobiście. W kilku miejscach przewija się też kwestia kolosalnych różnić
kulturowych, systemowych i mentalnych pomiędzy polskim lotnictwem i jego
ludźmi, a tym zachodnim, zwłaszcza amerykańskim. Na problem ten bardzo często
zwracali uwagę, w licznych rozmowach, pozostali nasi piloci F-16, zwłaszcza ci
z większym stażem i nalotem na maszynach poprzedniej generacji, z poprzedniego systemu
polityczno-militarnego. Świetnym przykładem jest opisany w książce problem przydziału rękawic dla pilotów. Ze stron
Pilota F-16 wyłania się obraz Marcina
Modrzewskiego jako pilota spełnionego w kabinie F-16. Jako jeden z nielicznych znalazł
się w pierwszej od czasu II wojny światowej grupie polskich pilotów samolotów bojowych
biorących udział w realnych działaniach bojowych. Od świetnego opisu misji rozpoznawczej
nad Irakiem rozpoczyna zresztą swoją opowieść o romansie z samolotem F-16.
Książka obejmuje część lotniczego życiorysu związaną z
samolotem F-16: szkoleniem, treningiem, misjami zagranicznymi, w tym bojowymi.
Nie ma natomiast prawie nic o tym, co przez te lata działo się w kraju, w Łasku,
na Krzesinach, … . W tym kontekście hasło z okładki „Historia dowódcy 10
Eskadry Lotnictwa Taktycznego w Łasku” nie jest do końca zgodne ze stanem
faktycznym. Osobiście traktuję je bardziej jako bardziej element wątpliwego
etycznie marketingu, niż zapowiedź zawartości książki. Do tego zapis nazwy jednostki
bez kropki po liczbie10 w zestawieniu z starannie przygotowaną resztą książki budzi
pewien niesmak.
Od strony redakcyjnej i technicznej książka opracowane jest
bardzo starannie. Ładna, miła w dotyku półsztywna okładka, porządny papier, przejrzysty
układ, czytelny druk i wysokiej jakości zdjęcia. Czego chcieć więcej.
Odpowiedź na postawione w tytule pytanie pozostawiam
Państwu.
Nie będzie to trudne, gdyż książkę Pilot F-16 Marcina Modrzewskiego uważam za lekturę obowiązkową
każdego sympatyka lotnictwa.
Historia Dońcy 10 Eskadry
Lotnictwa Taktycznego w Łasku
War Book
2021
272 strony w utwardzonej oprawie.
Liczne, kolorowe zdjęcia.
Dzięki za recenzję, przeczytana.
OdpowiedzUsuń