niedziela, 15 kwietnia 2018

Lotnictwo AI 3/2018. Czasopisma lotnicze – droga do …?



W najbliższe wakacje minie trzydzieści pięć lat od chwili kiedy kupiłem i przeczytałem mój pierwszy numer Skrzydlatej Polski. Od tamtego czasu jestem jej wierny po dziś dzień, czytając prawie wszystkie artykuły. Przez te lata przez moje ręce przeszły setki numerów SP oraz innych czasopism, jak nieodżałowana Technika lotnicza i Astronautyczna, Aero technika lotnicza, Aero, Lotnictwo LAI, Lotnictwo z szachownicą, AeroPlan i wiele innych. Zmiany ustrojowe, a później rewolucja internetowa mocno zmieniły rynek prasy lotniczej w Polsce. Dziś regularnie, oprócz Skrzydlatej Polski czytam oba lotnictwa. Inne tytuły raczej przelotnie, gdyż te dają już ponad 200 stron miesięcznie! Oceniając poziom pism, z przykrością stwierdzam, że poziom ulega stałemu obniżeniu. Oczywiście są solidni autorzy, którzy piszą poprawnie merytorycznie, a liczba błędów językowych i redakcyjnych jest znikoma. Tu wymienić mogę: P. Butowskiego. J. Gruszczyńskiego, M. Fiszera, P. Kłosińskiego, L. Wieliczko i jeszcze kilku innych. Z drugiej strony pojawiło się wielu autorów młodych, raczej z epoki internetu, dla których liczy się szybkość i efekt przy zaniedbaniu nie tylko języka polskiego, ale także wartości merytorycznej tekstów. U wielu z nich widać poważne braki w wiedzy z zakresu techniki lotniczej, nomenklatury czy historii. Widać u nich, że przeczytanie kilku książek, artykułów w necie oraz kilka rozmów z ludźmi lotnictwa czyni z nich ekspertów. Niestety teksty boleśnie odsłaniają mylność takiego poglądu. W związku z częstym szczękościskiem, jakiego doświadczam przy lekturze niektórych tekstów postanowiłem dzielić się spostrzeżeniami z lektury. Po co? Dla spokoju sumienia, dla idei, w przekonaniu że lotnictwo jest na tyle piękne, a zarazem konkretne, że karmienie ludzi nim zainteresowanych bzdetami lub co gorsza fałszywymi informacjami powinno być piętnowane.


Na pierwszy ogień idzie najnowszy, marcowy numer Lotnictwo Aviation International.
Niewątpliwą ozdobą okładki jest zdjęcie Bryz autorstwa B. Bery. Więcej podobnych znajduje się w Jego artykule wewnątrz numeru.
Z wielu artykułów do najciekawszych (top 5) zaliczam i oczywiście polecam:
Prywatne jednostki agresorów (K. Kuska),
Modernizacja lotnictwa Malezji (R. Czulda),
Rywalizacja produkcyjna Airbusa i Boeinga w 2017 r. (J. Liwiński),
Stulecie lotnictwa morskiego Holandii (M. Rusiecki),
Nowości francuskiego lotnictwa wojskowego (M. Łaz).
Regułą jest, że najgorzej, głównie od strony redakcyjnej wypadają działy z wiadomościami bieżącymi. Tak było od zawsze w Skrzydlatej, tak jest w lotnictwach wszelkiej maści i innych. Czasem wynika to z pośpiechu i niedbałości redakcji, czasem z tego, że „polska to bardzo trudna język”. Tego rodzaju wpadki nie są obce omawianemu numerowi Lotnictwa AI: „ … wyposażeniem nowej wnętrza kabiny pasażerskiej” (s.18), „Jako przyczynę problem zidentyfikowano wytrzymałość …” (s.18), Użytkownicy A320neo borykali się z przypadkiem startu przerwanego … (s.18). Dalej na s. 29 błędnie podpisano zdjęcie samolotu F-35. Tu też plamę dał jeden z moich ulubionych autorów, P. Butowski, który napisał, że powierzchnia Singapuru – 693 km2, jest 45 razy mniejsza od Polski (s. 28). W rzeczywistości jest to 488. W innych tekstach jest też kilka drobnych błędów redakcyjnych – dzisiejsza norma.
W numerze 3/1218 Lotnictwa AI uwagę zwraca artykuł P. Henskiego „UH-60M Black Hawk”. Temat bardzo ciekawy i aktualny, opisany w sposób ciekawy, niestety z licznymi błędami. Najbardziej „boli” nagminne nazywanie wciągarki „wyciągarką”. Są jednak poważniejsze błędy jak: posiadanie przez silnik T700-GR-701D dwóch turbin wysokiego i dwóch niskiego ciśnienia! Śmigłowiec może też przenosić dwa „zapasowe” zbiorniki paliwa podwieszonych na węzłach umieszczonych na „zestawie skrzydeł montowanych po obydwu stronach kadłuba”. Szkoda, że pisząc o statkach powietrznych autor nie wie czym jest skrzydło. Nie bardzo wiem także, co oznacza, że przekrój silnika wynosi 39,6 cm oraz „Każda z nowych łopat generuje udźwig o 227 kg większy”. Co ciekawe jedna z wersji śmigłowca ma dwa generatory prądu o mocy „60KV” oraz APU o mocy „35kVA”.
Co do terminologii to CSAR oznacza Combat Search and Rescue, a nie “Combat Search and Resque”. Nie mniej ciekawe są określenia “actuator” i „ekstrakcja”, która raczej kojarzy mi się z laboratorium chemicznym lub dentystą niż śmigłowcem. Nie mniej ciekawy jest”… kadłub o konstrukcji monolitycznej…” oraz „ „… ster wysokości, (stabilizator) ogonowy, którego obydwie części odginają się do góry”.
Co do „języka polska” to mamy z kolei „Sama panel sterowania jest mniejszy niż …” oraz „śmigłowa VH-60L/M”.
Jak na sześć stron artykułu błędów jest dużo, stanowczo za dużo.
Generalnie numer ciekawy.
Na przyszłość jednak redakcja mogła by się bardziej postarać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz