W najbliższe wakacje minie trzydzieści pięć lat od chwili kiedy kupiłem i przeczytałem mój pierwszy numer Skrzydlatej Polski. Od tamtego czasu jestem jej wierny po dziś dzień, czytając prawie wszystkie artykuły. Przez te lata przez moje ręce przeszły setki numerów SP oraz innych czasopism, jak nieodżałowana Technika lotnicza i Astronautyczna, Aero technika lotnicza, Aero, Lotnictwo LAI, Lotnictwo z szachownicą, AeroPlan i wiele innych. Zmiany ustrojowe, a później rewolucja internetowa mocno zmieniły rynek prasy lotniczej w Polsce. Dziś regularnie, oprócz Skrzydlatej Polski czytam oba lotnictwa. Inne tytuły raczej przelotnie, gdyż te dają już ponad 200 stron miesięcznie! Oceniając poziom pism, z przykrością stwierdzam, że poziom ulega stałemu obniżeniu. Oczywiście są solidni autorzy, którzy piszą poprawnie merytorycznie, a liczba błędów językowych i redakcyjnych jest znikoma. Tu wymienić mogę: P. Butowskiego. J. Gruszczyńskiego, M. Fiszera, P. Kłosińskiego, L. Wieliczko i jeszcze kilku innych. Z drugiej strony pojawiło się wielu autorów młodych, raczej z epoki internetu, dla których liczy się szybkość i efekt przy zaniedbaniu nie tylko języka polskiego, ale także wartości merytorycznej tekstów. U wielu z nich widać poważne braki w wiedzy z zakresu techniki lotniczej, nomenklatury czy historii. Widać u nich, że przeczytanie kilku książek, artykułów w necie oraz kilka rozmów z ludźmi lotnictwa czyni z nich ekspertów. Niestety teksty boleśnie odsłaniają mylność takiego poglądu. W związku z częstym szczękościskiem, jakiego doświadczam przy lekturze niektórych tekstów postanowiłem dzielić się spostrzeżeniami z lektury. Po co? Dla spokoju sumienia, dla idei, w przekonaniu że lotnictwo jest na tyle piękne, a zarazem konkretne, że karmienie ludzi nim zainteresowanych bzdetami lub co gorsza fałszywymi informacjami powinno być piętnowane.
Na
pierwszy ogień idzie najnowszy, marcowy numer Lotnictwo Aviation International.
Niewątpliwą
ozdobą okładki jest zdjęcie Bryz autorstwa B. Bery. Więcej podobnych znajduje
się w Jego artykule wewnątrz numeru.
Z
wielu artykułów do najciekawszych (top 5) zaliczam i oczywiście polecam:
Prywatne
jednostki agresorów (K. Kuska),
Modernizacja
lotnictwa Malezji (R. Czulda),
Rywalizacja
produkcyjna Airbusa i Boeinga w 2017 r. (J. Liwiński),
Stulecie
lotnictwa morskiego Holandii (M. Rusiecki),
Nowości
francuskiego lotnictwa wojskowego (M. Łaz).
Regułą
jest, że najgorzej, głównie od strony redakcyjnej wypadają działy z
wiadomościami bieżącymi. Tak było od zawsze w Skrzydlatej, tak jest w
lotnictwach wszelkiej maści i innych. Czasem wynika to z pośpiechu i
niedbałości redakcji, czasem z tego, że „polska to bardzo trudna język”. Tego
rodzaju wpadki nie są obce omawianemu numerowi Lotnictwa AI: „ … wyposażeniem
nowej wnętrza kabiny pasażerskiej” (s.18), „Jako przyczynę problem
zidentyfikowano wytrzymałość …” (s.18), Użytkownicy A320neo borykali się z
przypadkiem startu przerwanego … (s.18). Dalej na s. 29 błędnie podpisano
zdjęcie samolotu F-35. Tu też plamę dał jeden z moich ulubionych autorów, P.
Butowski, który napisał, że powierzchnia Singapuru – 693 km2, jest
45 razy mniejsza od Polski (s. 28). W rzeczywistości jest to 488. W innych
tekstach jest też kilka drobnych błędów redakcyjnych – dzisiejsza norma.
W
numerze 3/1218 Lotnictwa AI uwagę zwraca artykuł P. Henskiego „UH-60M Black
Hawk”. Temat bardzo ciekawy i aktualny, opisany w sposób ciekawy, niestety z
licznymi błędami. Najbardziej „boli” nagminne nazywanie wciągarki „wyciągarką”.
Są jednak poważniejsze błędy jak: posiadanie przez silnik T700-GR-701D dwóch
turbin wysokiego i dwóch niskiego ciśnienia! Śmigłowiec może też przenosić dwa
„zapasowe” zbiorniki paliwa podwieszonych na węzłach umieszczonych na „zestawie
skrzydeł montowanych po obydwu stronach kadłuba”. Szkoda, że pisząc o statkach
powietrznych autor nie wie czym jest skrzydło. Nie bardzo wiem także, co
oznacza, że przekrój silnika wynosi 39,6 cm oraz „Każda z nowych łopat generuje
udźwig o 227 kg większy”. Co ciekawe jedna z wersji śmigłowca ma dwa generatory
prądu o mocy „60KV” oraz APU o mocy „35kVA”.
Co
do terminologii to CSAR oznacza Combat Search and Rescue, a nie “Combat Search and Resque”. Nie
mniej ciekawe są określenia “actuator” i „ekstrakcja”, która raczej kojarzy mi
się z laboratorium chemicznym lub dentystą niż śmigłowcem. Nie mniej ciekawy
jest”… kadłub o konstrukcji monolitycznej…” oraz „ „… ster wysokości,
(stabilizator) ogonowy, którego obydwie części odginają się do góry”.
Co
do „języka polska” to mamy z kolei „Sama panel sterowania jest mniejszy niż …”
oraz „śmigłowa VH-60L/M”.
Jak
na sześć stron artykułu błędów jest dużo, stanowczo za dużo.
Generalnie
numer ciekawy.
Na przyszłość jednak redakcja mogła by się bardziej postarać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz