Dla nas Polaków
dramat września 1939 r. jest chyba najważniejszym i najtragiczniejszym epizodem
II wojny światowej, a dzień 1 września 1939 dniem rozpoczęcia ponad
pięcioletniego horroru. Jednakże nie dla wszystkich, a właściwie dla niewielu
nacji, wojna rozpoczęła się w tym dniu. Wszystko zależy od własnej historii i
własnego punktu widzenia. Najnowszym przykładem takiego podejścia są insynuacje
W. Putina na temat rozpętania wojny wspólnie przez Polskę i Niemcy, poprzez
rozbiór Czechosłowacji. No cóż, czy nam się to podoba czy nie, dla Rosjan wojna
zaczęła się 22 czerwca 1941, a dla Amerykanów 7 grudnia tego samego roku.
Historia jest bardziej narzędziem polityki niż nauką, gdyż opiera się w równej
mierze na faktach co na ich interpretacji. W Polsce wiemy o tym doskonale.
Zmiana układu
sił i granic w Europie usankcjonowana układem monachijskim z 1938 r. skutkowała
nie tylko rozbiorem Czechosłowacji ale też wyzwoliła dawniejsze niesnaski
pomiędzy Słowakami, Węgrami i Ukraińcami. Ich uwieńczeniem było wkroczenie
Węgrów na Słowację w marcu 1939. W tych mało u nas znanych działaniach swój
udział miały także siły powietrzne zwaśnionych stron. Te niezbyt intensywne
działania, w tym kilka walk powietrznych i jedno większe bombardowanie, przyniosły
niekwestionowane zwycięstwo Węgrom. Szeroko osadzony w realiach politycznych i
militarnych opis wspomnianych zdarzeń zawarto w obszernym artykule „Wojna węgiersko-słowacka
w powietrzu”, zajmującym siedemnaście stron, w tym dwie barwnych tablic na
okładce magazynu. W podsumowaniu ciekawe wnioski na temat wpływu opisanych
wydarzeń na losy naszych żołnierzy-tułaczy przedostających się na zachód by
dalej walczyć jesienią roku pamiętnego.
TOP 5 magazynu:
1. Wojna węgiersko-słowacka w powietrzu. Opisany
wyżej, ciekawy, dobrze napisany i zilustrowany artykuł. Kilka drobnych błędów
językowych i redakcyjnych nie umniejsza oceny całości.
2. Ostatnie dni lotnictwa Islamskiej Republiki Afganistanu. Błyskawiczny
upadek „demokratycznego” rządu Islamskiej Republiki Afganistanu skompromitował nie
tylko ten rząd, ale także analityków i sztabowców okupantów. Z drugiej strony dał
okazję USA i NATO do demonstracji determinacji oraz możliwości technicznych i
organizacyjnych w sprawnej ewakuacji z Afganistanu nie tylko obywateli obcych
państw, ale też kolaborantów przez wiele lat współpracujących z okupantem. Ten
nieoczekiwany scenariusz sprawił, że arsenał Talibów „zaopatrzony” został w
ogromne ilości, przeważnie nowoczesnego uzbrojenia i wyposażenia. Podobnie,
choć ze względu na zaawansowanie techniczne w mniejszej skali, ma się rzecz ze
sprzętem lotniczym. Świeży i konkretny tekst o gorących dniach afgańskiego
przełomu przygotował M. Strembski.
3. Użytkownicy pionowzlotów AV-8 Harrier. Amerykańska
gałąź Harierów nie tylko jest/była bardziej rozpowszechniona na świecie –
trzech użytkowników zagranicznych, najczęściej obecna w konfliktach ostatniego
półwiecza, ale też dłużej eksploatowana od brytyjskiego pierwowzoru. Historię
rozwoju Harrierów made in USA i ich dzień współczesny opisuje L. A. Wieliczko.
Warto sobie to wszystko poukładać dopóki te legendarne maszyny pozostają
jeszcze w służbie, także w Europie.
4. LOTOS Gdynia Aerobaltic Airshow 2021. Do gdyńskich
pokazów nie mam szczęścia. Zawsze ich termin zbiega się z czasem rodzinnych
wakacji i zawsze jest mi na nie nie po drodze. Z tym większym zaciekawieniem
sięgnąłem po relację z tego wydarzenia okraszoną ciekawymi zdjęciami.
5. Lotnictwo wojskowe
Słowenii. Ten niewielki bałkański kraj ma bardzo skromne siły lotnicze, w
których jedynymi maszynami bojowymi są turbośmigłowe PC-9 M. O zmianach jakie
przeszły one od chwili uzyskania niepodległości, dniu dzisiejszym i planach na
najbliższą przyszłość pisze L. A. Wieliczko.
Najbardziej
niedopracowana, jak zwykle jest pierwsza część magazynu poświęcona aktualnością
ze świata lotnictwa. Tym razem totalnie pomieszano Ił-a-86 z Iłem-96, str. 15.
Wygląda na to, że dla M Gajzlera jest to jeden i ten sam samolot.
Po raz kolejny
zastanawiam się nad podawaniem „kalkulatorowych wartości” osiągów samolotów, w
szczególności pułapu i zasięgu. Co czytelnikowi daje wartość zasięgu
Challengera 3500 wynosząca 6297 km? Czy 6300 km nie byłoby bardziej czytelne.
Te 3 km to mniej niż pół promila różnicy, a byłoby znacznie czytelniej.
Powiązane wpisy: