Lotnictwo
wojskowe po II wojnie światowej, a szczególnie jego zastosowania bojowe
stanowią bardzo interesujące, wciąż owiane mgiełką tajemnicy zagadnienie.
Teatrem najintensywniejszego i najdłuższego konfliktu tego okresu jest Bliski
Wschód, gdzie nieustającą walkę na śmierć i życie ze swoimi arabskimi sąsiadami
toczy Izrael. I choć o udziale lotnictwa w tych walkach napisano wiele, głód
wiedzy i nowych pozycji jest ciągle wielki. Tytuł wydanej niedawno książki „Walki
powietrzne podczas wojen izraelsko-arabskich” sugeruje, że pojawił się kolejny łakomy
kąsek. Co znajdziemy w środku?
Dwie
różne, choć stanowiące spójna całość części. W pierwszej znajdziemy bardzo
pobieżną genezę państwa Izrael, jego sił zbrojnych, w szczególności lotnictwa.
Tu także znalazły się opisy walk z roku 1948, a także udziału samolotów
produkcji polskiej w walkach całego opisanego w książce okresu. Swoje miejsce znalazła
też sprawa testowania samolotów Made in
ZSRR przez Izrael, w tym polskich MiG-ów-29.
Druga
część to już opis kolejnych epizodów wojennych: 1956, 1967, 1973, 1982 i walk
współczesnych. Każdemu z konfliktów poświęcono kilka stron opisując raczej ogólną
sytuację oraz sposób użycia lotnictwa oraz dane statystyczne podsumowujące
rezultaty zmagań w poszczególnych dniach i sumarycznie dla każdego konfliktu. W
niemal każdym podsumowaniu pojawiają się ogólne wnioski dotyczące wyższości
funkcjonowania i skuteczności bojowej systemu izraelskiego nad arabskim –
radzieckim. Brak jest natomiast nieco szerszego opisania taktyki prowadzenia
walk lub kampanii.
W
tej skromnej objętościowo pracy zawarł Autor kompendium wiedzy o lotniczym
wkładzie we wspomniane w tytule konflikty. Jak dla amatora, który dopiero
poznaje tą tematykę obszerność materiału w sam raz. Dla wymagających –
stanowczo za mało.
Największy
problem mam z „zaszufladkowaniem” „Walk powietrznych”. Patrząc na ilość
przypisów i odsyłaczy literaturowych, bibliografii i spisów, książka pretenduje
do pozycji naukowej. Jednakże jej zawartość jest zbyt skromna, zawierająca zbyt
mało elementów naukowej analizy by za taką uchodzić mogła. Jak na książkę
popularną jej język, sposób narracji i edycji jest z kolei zbyt „naukowy”.
Przypuszczam, że książka jest rozprawą doktorską, jej fragmentem lub inną pracą
dyplomową Autora.
Dobrze,
że materiał ten ukazał się drukiem, gdyż nie tylko przybliża problem użycia
lotnictwa w wojnach izraelsko-arabskich lecz także przyniesie cenne
doświadczenie Autorowi, które może w przyszłości zaowocuje kolejnymi ciekawymi publikacjami.
Co
do dokładniejszej oceny książki, to zacznę od tytułu, który nie do końca
odpowiada treści, gdyż nie koncentruje się na samych walkach powietrznych lecz
na całościowym zaangażowaniu lotnictwa w omawiane konflikty.
Niewątpliwie
najsłabszą stroną książki jest grafika. Co prawda zdjęć białoczarnych jest dużo,
jednak są one bardzo małe, przez co nieczytelne. W dobie internetu, fotoszopa i
fotografii cyfrowej wygląda to gorzej niż słabo. Kilka map i sylwetek samolotów
nie prezentuje się wcale lepiej. Dla przykładu mapy ze str. 11 i 99 trudno
odczytać bez szkła powiększającego. Umieszczanie białoczarnych, bardzo małych
miniaturek flag, (s.12, 88 115), jest kompletnym nieporozumieniem. Grafika
fatalnie kontrastuje z fragmentem książki jaki ukazał się w 5(74) 2016 numerze
czasopisma MILITARIA „Operacje IAF nad Syrią na przełomie XX i XXI wieku”.
Rozumiem, że ten periodyk to inny standard graficzny. Jednak gdyby to co jest w
książce było w połowie drogi do MILITARII to może mocno żółtej kartki za
grafikę by nie było.
Ze
strony merytorycznej też można do wielu rzeczy się „przyczepić”.
Zupełnie
nie zgadzam się z opinią, że MiG-25 „wyprzedzał cywilizacyjnie społeczeństwo
radzieckie”. Pan Marszałkiewicz wydaje się nie zauważać, że samolot ten
zbudowany został do zupełnie innych celów niż te, jakie w trakcie konfliktów
bliskowschodnich stawiano samolotom państw arabskich (s. 124), a ich użycie w
bezpośredniej walce pozbawione było sensu (s.125).
Nie
uważam także, by za wiarygodne uznawać tylko informacje potwierdzone przez rząd
Izraela (s. 126).
Autor
wydaje się czasem bezrefleksyjnie cytować dane, jak na str. 111 gdzie pisze, że
7 czerwca „Kilka maszyn MiG-21 i MiG-23 zostało zestrzelonych przez F-15”. Na
następnej stronie pisząc o potyczce z 27 czerwca 1979 roku gdzie „F-15 odniósł
tam swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne”.
Na
stronie 10 pisze „Izrael w powietrzu stracił tylko niewielki procent ze swych
około 110 zniszczonych samolotów bojowych” (s.107), podczas gdy kilka wierszy
wyżej podaje, że zestawy przeciwlotnicze zestrzeliły 94 e 103-110 utraconych
przez Izrael samolotów. Totalna niekonsekwencja lub bezmyślne cytowanie danych
literaturowych.
Na
stronie 96 Autor pisze o pięciu MiG-ach, z których jeden został zestrzelony
pociskiem AIM-9, jeden AIM-7, a jeden działkiem. Co z dwoma pozostałymi?
Tak
samo nie może się zdecydować kiedy wojska brytyjskie opuściły Egipt, w czerwcu
1956 czy na przełomie lipca i czerwca (s. 52). To nie jest to samo.
Autor
jest niekonsekwentny w stosowaniu nazw samolotów, szczególnie amerykańskich.
Raz pisze F-4 Phantomy (s.43), a innym F-4 Phantom. O rzymskiej cyfrze „II”
zapomina całkowicie. W jednym zdaniu potrafi napisać „… 25 F-4 Phantomów oraz
80 A-4 Skyhawk” (s. 93). W przypadku C-5 podaje nazwę Galaxy, podczas gdy
wymieniony tuż obok C-141 nie zasłużył już na dodanie nazwy Starlifter, a obecny
cztery linijki niżej C-130 na Hercules. Nie wiem skąd się wzięła nazwa C-47
Dacota, gdy powszechnie występuje nazwa Dakota. Także nazwanie samolotu Su-7
(s. 29) myśliwcem uważam za nadużycie. Z kolei MiG jest skrótem od Mikojan i
Gurewicz (s. 31) z „i” pośrodku.
Pilot
prowadzący badania w locie nowych lub nieznanych samolotów to nie oblatywacz a
pilot doświadczalny (s.32).
Czasem
są błędy raczej redakcyjne. BF-109G (s.16), gdy stronę dalej jest Bf-109G, a
powinno być Bf 109G.
Jest
tez trochę ”potworków językowych” w stylu:
"…
Na izraelskim lotnisku cywilnym Megido w Izraelu” (s. 34),
„Kryzys
sueski to operacja militarna” (s. 49),
„Egipcjanie
wykryli egipską 1. Brygadę …” (s. 59”
„Zestrzelić
więcej izraelskich samolotów w powietrzu” (s. 61),
„…
wyskoczyć na spadochronie” (s.70),
„W
powietrzu dominowały wyłącznie samoloty z gwiazdą Dawida” (s. 85),
„…
lecz nie byli w stanie przełamać doskonałej strategii Izraela (s. 88).
Drobniejszych
błędów gramatycznych oraz „literówek” jest sporo, co świadczy o tym, że zarówno
Autor, jak i korektor nie przyłożyli się solidnie do pracy.
Jestem
przekonany, że Jakub Marszałkiewicz może napisać i wydać dobra książkę.
To
jeszcze nie ta.
Jakub
Marszałkiewicz
Walki
powietrzne podczas wojen izraelsko-arabskichDifin S.A.
Warszawa 2016
142 strony w miękkiej okładce, z licznymi zdjęciami.
26 I 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz