piątek, 22 grudnia 2017

Cierniak Cena odwagi vs. cena miłości do lotnictwa

W kolejnej książce splata się kilka bliskich mi lotniczych klimatów. Są skoki spadochronowe, jest lotnisko w Nowym Targu i jest mój ulubiony samolot, poczciwy Antek.
W świecie spadochroniarskim postać Jana Cierniaka jest dobrze znana. Dlatego też autobiografia jednego z pierwszych cywilnych instruktorów spadochronowych powinna zainteresować liczne grono entuzjastów tego pięknego zajęcia.
Przygodę z lotnictwem, jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach, rozpoczął od szkolenia szybowcowego. Pierwsze wzloty na szybowcu odbył w roku 1950 na lotnisku w Malborku. Wtedy to była romantyka, otwarta kabina - o ile w ogóle w szybowcu coś takiego było, chwiejnica, sznury gumowe, pełna samodzielność w powietrzu. Jednak młodemu Jankowi nie dane było zostać szybownikiem pełną gębą, choć w ciągu pięciu lat zdobył srebrną odznakę szybowcową oraz uprawnienia pilota samolotowego III klasy. Na skutek splotu wielu okoliczności trafił do tworzonego właśnie (dosłownie) Centrum Wyszkolenia Spadochronowego w Nowym Targu. W tym miejscu wraz z nim przechodzimy nie tylko szkolenie spadochronowe do poziomu instruktorskiego, ale też budowę ośrodka, który na stałe wpisze się w historię polskiego spadochroniarstwa. Dalej trafia do Aeroklubu Krakowskiego, z którym jest związany jako instruktor przez kolejne 12 lat. W tym czasie powstają w Polsce zręby sportu spadochronowego, przez które przechodzimy z Autorem ciesząc się Jego sukcesami i przeżywając porażki. Bardzo ciekawe są opisy pierwszych zawodów w celności i budzącego dziś „uśmiech politowania” koła o średnicy 200 metrów!Jeszcze ciekawsze są wspomnienia z zawodów rozgrywanych za granicą. Związek Sowiecki, oba państwa niemieckie, USA, Francja, Bułgaria, Rumunia, Węgry, Jugosławia. Jak na owe czasy bardzo interesująca mozaika. A i sukcesy sportowe, w tym trzykrotne mistrzostwo polski należy uznać za znaczące. Na skutek zmian i redukcji etatów w roku 1964 przenosi się do wojska, gdzie przez kolejne sześć lat jest instruktorem w 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej.W tym czasie trenuje także nieetatowy zespół sportowy. W tej części znajdziemy wiele barwnych historii z wojskowego życia czasów późnego Gomółki. W roku 1974 przechodzi do rezerwy, by dwa lata później podjąć pracę jako pilot agro w Zakładzie Usług Agrolotniczych.
Tu zaczyna się kolejny barwny rozdział lotniczego życia. Najpierw praca nad polami i lasami PRL-u, gdzie w tym czasie działo się wiele ciekawych, dla młodszego czytelnika niepojętych rzeczy, jak chociażby nawożenie Pustyni Błędowskiej czy wapnowanie szklarni Iglopolu. Szczytowym osiągnięciem w karierze agrolotnika były trzy kontrakty w Afryce. Pierwszy z nich, w Egipcie i Sudanie został opisany dosyć dokładnie. Opowieść bardzo podobna do innych tego rodzaju. Przebazowanie lotem przez Bałkany i Morze Śródziemne. Nowe doświadczenia i różnorodna praca, zwalczanie szarańczy, ptaszków, hiacyntów oraz ochrona upraw bawełny. Do tego pełna egzotyka i partyzantka, bez lotnisk, pomocy nawigacyjnych, map a często także jedzenia. Martyna Wojciechowska i Wojciech Cejrowski mają czego pozazdrościć. Pełna improwizacja i ciągła walka z upałem, przyrodą i okolicznościami społeczno-politycznymi. Odczuwa się duże podobieństwo do „W pustyni i w puszczy’ H. Sienkiewicza, nie tylko ze względu na te same rejony akcji. Koniec lotniczej kariery Jana Cierniaka związany z wiekiem, który nie pozwalał już na rzetelne wykonywanie zadań stawianych pilotowi agro. O swoich niedomaganiach i związanych z tym problemach pisze otwarcie. Wycofanie z latania zbiegło się z transformacją ustrojową w naszym kraju i upadkiem PGR-ów, a przy okazji lotnictwa agro.
We wspomnieniach spadochronowych bliskie mi było opowiadanie o skoku z okazji siedemdziesiątych urodzin, który miał miejsce w Nowym Targu. Pan Jan przywołał instruktorów pod opieką których skakał. To był rok 2002, lotnisko, na którym w tych latach też trochę poskakałem i ludzie, z którym miałem szczęście nie tylko być w jednym samolocie, ale też spędzić wiele dni i nocy słuchając ich zawsze ciekawych opowieści. Chyba powinienem o tym napisać więcej.
Podsumowując, w „Cenie odwagi” znajdziemy porządny kawał historii polskiego lotnictwa, opisany przez osobę, która była wewnątrz wydarzeń. Lektura ta pozwala wiele zrozumieć i na kilka spraw spojrzeć z nieco innej perspektywy.
A co do ceny, to Autor mając lotnicze szczęście nie zapłacił - w odróżnieniu od wielu kolegów, tej najwyższej. Jednak przez strony książki przebiega konstatacja, że rachunek za miłość do lotnictwa i wieloletni z nim romans trzeba było zapłacić słony rachunek w życiu prywatnym.
Od strony technicznej książce nic nie dolega. Druk jest wyraźny, zdjęcia duże i dobrej jakości, format poręczny, klejenie mocne a grzbiet trwały. Nieco gorzej jest z redakcją. Zdarzają się literówki, jednakże w ilości nie wpływającej na płynność czytania.





Jan Cierniak
Cena odwagi
ECHO Oficyna Wydawnicza
Warszawa 2005
122 strony w miękkiej okładce, z licznymi zdjęciami.
lot-nisko.blog.pl
3 II 2017
Powiązane posty:
wspomnienia spadochroniarza pilota

x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz