sobota, 23 grudnia 2017

„Prezent od Putina”


Najpierw pojawił się stale przybierający na sile szum przechodzący w uciążliwy gwizd, a następnie huk silników odrzutowych. Po chwili niebo zasłoniło potężne, szare cielsko powietrznego giganta, które tak szybko jak się pojawiło, znikło za pobliskimi budynkami zostawiając za sobą cichnący z każdą chwilą dźwięk. Taki lub podobny, emocjonalny opis towarzyszył pytaniom znajomych o samolot lądujący na poznańskiej Ławicy w środę 22 marca.

Niby nic nadzwyczajnego, niecodziennego, Globmastery lądowały już nieraz na Ławicy, a jednak wzbudziło zainteresowanie. Być może godzina lądowania – ok 15.30 oraz prawdziwie wiosenna pogoda sprawiły, że więcej głów podniosło się ku górze. Po za grupką spotterów niewielu poznaniaków wie, że od pewnego czasu na Ławicy ląduje wiele samolotów z NATO-wskimi żołnierzami i ich sprzętem. Kiedyś wizyty te były sporadyczne, od kiedy jednak rozpoczęło się przebazowanie sił sojuszniczych do Polski, częstotliwość lotów znacznie wzrosła. O ile transporty personelu, które odbywają się samolotami pasażerskimi nie zwracają uwagi - no może po za Jumbo Jetem, który jednak przylatywał w godzinach snu Poznaniaków - o tyle transportowy kolos wzbudził większe zainteresowanie.

We wspomnianą środę  pierwszy transport żołnierzy przyleciał „zwykłym” Boeingiem 737-800.  Oczywiście samolot w barwach MiamiAir był rarytasem w tej części Europy i nie sposób było nie zatrzymać na nim wzroku lub obiektywu. Maszyna ze słonecznej Florydy odleciała pół godziny przed przylotem C-17.






























dowanie Globmastera III to mix potęgi z gracją i lekkością krótkiego lądowania, które przebiegło nadspodziewanie szybko i gładko. Więcej czasu zajęło kołowanie pod terminal, gdzie samolot otoczył wianuszek personelu pokładowego i naziemnego oraz przybyłe po ładunek trzewi olbrzyma trzy amerykańskie ciężarówki. W tym dniu było mi dane oglądać to wspaniałe lotnicze widowisko przez dwadzieścia minut – stanowczo za krótko. Bonusem za tak „trudne warunki” był widok kolejnego C-17, startującego „na miasto” następnego dnia. Teraz pozostaje czekać na kolejną wizytę, może też starszej i większej siostry C-17. Kto wie?  
Znaczące zwiększenie  liczebności i różnorodności samolotów wojskowych odwiedzających Polskę od pewnego czasu związane jest z zaostrzeniem sytuacji za naszą wschodnią granicą. Niestety nie wróży to niczego dobrego, a raczej napawa niepokojem lub wręcz lekiem o przyszłość. Z drugiej strony lotnicza cząstka duszy cieszy się, że przez „twardą politykę” Putina i spółki na wiele lat minęła wkradająca się wcześniej na nasze lotniska monotonia sprzętowa.  
Nie łatwo być spotterem.


lot-nisko.blog.pl
31 III 2017









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz