Od
czasów zaborów, poprzez lata międzywojenne, czasy PRL-u, aż po dzień dzisiejszy
Wielkopolska uważana jest za wiodący w Polsce region rolnictwa i przemysłu
przetwórstwa żywności. Tak zaszczytne miejsce jest efektem ciężkiej pracy
pokoleń Wielkopolan, nie tylko na roli i w fabrykach, lecz także w biurach i
ośrodkach badawczych, gdzie wiedza, rzetelność, gospodarność i wytrwałość
zapewniały nowoczesność i konkurencyjność tutejszego rolnictwa. Nic więc
dziwnego, że Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno–Spożywczego mieści się
w podpoznańskiej w Szreniawie. Nie każdy jednak wie, że od jesieni 2014 roku w
szreniawskim muzeum znajduje się największa w Polsce, a chyba i na świecie, ekspozycja agrolotnicza. Nim powstała, przez
wiele lat na uboczu terenu muzeum, skryta za murem, ogrodzona siatką wiata
mieściła ekspozycje agrolotniczą. Ekspozycję, która za każdym razem gdy byłem w
muzeum rozdzierała mi serce. Spłowiały kadłub Gawrona z odłożonymi pod ścianą
skrzydłami oraz obszarpany, zakurzony, niszczejący na otwartym powietrzu
drewniany Po-2/CSS-13. Na szczęście to już tylko koszmar z lat minionych. Dziś w
muzeum prezentowana jest robiąca wrażenie ekspozycja plenerowa, w której skład
wchodzi osiem wspaniale odrestaurowanych i utrzymanych eksponatów. Jej uzupełnieniem
jest wystawa w stojącej obok stodole, gdzie jeden sąsiek zajmuje poczciwy
Kukuruźnik a w części drugiego wystawiono aparaturę agro z samolotów i
śmigłowców oraz liczne pamiątki. Wszystko podane w sposób prosty jasny i
przejrzysty.
W
tym miejscu należą się słowa uznania dla dyrektora muzeum dr Jana Maćkowiaka i
jego pracowników, a przede wszystkim szerokiej rzeszy sympatyków agrolotnictwa
oraz zaprzyjaźnionych firm. Dla wielu z nich pomoc przy stworzeniu tak okazałej
ekspozycji, w tak doskonałym stanie, jest nie tylko powodem do dumy, lecz także
swojego rodzaju pomnikiem i świadectwem ich zawodowego życia, które jest
częścią jednej z najwspanialszych kart polskiego lotnictwa i przemysłu
lotniczego. Bardzo dobrze się stało, że powstało wspaniałe świadectwo i
materiał edukacyjny dla przyszłych pokoleń. Na szczęście za kilkanaście lat,
gdy z naszego nieba znikną ostatnie Dromadery, a świadków i uczestników tych
wydarzeń będzie coraz mniej wśród nas, poza pożółkłymi dokumentami i zdjęciami
pozostanie kolekcja samolotów agro, niemych świadków niegdysiejszej świetności.
Patrząc
z perspektywy lat na „potęgę” polskiego przemysłu lotniczego w zakresie
samolotów i śmigłowców agro zauważyć trzeba, że większość z konstrukcji
pochodziła z zagranicznych biur konstrukcyjnych, a u nas przeszła tylko
mniejsze lub całkiem znaczące modyfikacje. Naprawdę polskie są tylko dwa
samoloty Kruk i Wilga. Choć i tu znajdziemy łyżkę dziegciu, gdyż w obu
przypadkach napęd stanowią silniki produkowane na licencji sowieckiej. Więcej,
w obu przypadkach zastosowany napęd był wynikiem konieczności, a nie optimum
inżynieryjno-ekonomicznego i w obu przypadkach zaważył negatywnie na karierze
samolotu.
Oryginalny,
jedyny na świecie samolot rolniczy o napędzie odrzutowym PZL M-15 Belphegor
jest przykładem oryginalnej myśli radzieckiej, zmaterializowanej w Polsce, przy
udziale polskich specjalistów jednak przy współpracy i pod nadzorem towarzyszy
ze wschodu. Zbudowany w oparciu o oryginalną koncepcję samolot nie odniósł
sukcesu, a według wielu był totalna klapą. W mojej opinii ocena samolotu M-15
nie jest jednoznaczna i nie można go bezrefleksyjnie potępiać, gdyż wiele
bardzo krytycznych opinii uważam za stronnicze, pokazujących tylko jedna stronę
medalu.
Niewielkim
pocieszeniem jest tu, że w tym samym czasie nasi konstruktorzy „w tajemnicy”
przed towarzyszami opracowali głęboką
modernizację amerykańskiego samolotu rolniczego Rockwell International S-2R
Trush, jako eksportową alternatywę dla Belphegora. Powstały w rezultacie tych
prac M-18 Dromader okazał się bardzo udaną konstrukcją, która do dziś ciężko
pracuje nad polami i lasami niemal na każdym kontynencie.
Niestety
ani produkcja samolotów rolniczych ani realizowane przez nie usługi w kraju i
za granicą poległy w konfrontacji z wolnym rynkiem. Odpowiedź na pytanie czy
tak musiało się stać nie jest prosta i jednoznaczna. Stanowi ona obszerny
materiał, z którym postaram się zmierzyć w przyszłości. Póki co zapraszam do
odwiedzenia muzeum w Szreniawie. Na pewno nie będziecie żałowali.
Zestawienie
eksponatów:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz