poniedziałek, 23 grudnia 2024

Lotnictwo AI 11/2024. Polska śmigłowcami stoi

Śmigłowce, na świecie zwane zwykle helikopterami, są bardzo ciekawymi maszynami latającymi, o wyjątkowych zdolnościach. Możliwość kontrolowanego zawisu w powietrzu oraz pionowego startu i lądowania otwierają przed nimi wiele unikatowych zastosowań. Jest to szczególnie istotna właściwość w przypadku licznych zadań militarnych, czego dowodzi stale rosnąca liczba śmigłowców w armiach świata, oczywiście uwzględniając efekty odprężenia militarnego przełomu wieków. W Polsce proces modernizacji lotnictwa śmigłowcowego wyraźnie przyspieszył. Dwa duże programy (AH-64 i AW149) i dwa mniejsze (AW101 i S-70) nie wyczerpują potrzeb, zwłaszcza wobec wieloletnich zaniedbań w tym obszarze. Na gwałt potrzebny jest nowoczesny śmigłowiec szkolny, gdyż 
stare, analogowe  Mi-2 i SW-4 spełniają wymaganie efektywnego szkolenia pilotów cyfrowych maszyn w stopniu bardzo niezadowalającym. Nabycie stu czterdziestu nowych śmigłowców generuje zapotrzebowanie na przeszkolenie lub wyszkolenie bardzo dużej liczby pilotów, tym bardziej, że tych będących kilka lat przed wojskową lotniczą emeryturą przeszkalać na nowy sprzęt nie ma sensu. Sytuacja w zakresie nowoczesnych śmigłowców szkolnych jest kryzysowa. Po raz kolejny chciejstwo polityków i generałów wzięło górę nad efektywnym lub nawet elementarnie rozsądnym planowaniem. I nie ma znaczenia czy jest to efekt braku konsekwencji lub typowe wazeliniarstwo wojskowych decydentów względem polityków czy podejście „dali na Apacze to będą musieli dać na śmigłowce szkolne”, brak długofalowej polityki sprzętowej w wojsku polskim znacząco redukuje efektywność wykorzystania i tak nie największych środków, a to z kolei istotnie obniża nasz potencjał obronny. Czy ktoś za to w ogóle odpowiada? Nawet najnowocześniejszy system uzbrojenia będzie tylko na tyle skuteczny, na ile dobrze wyszkolony personel będzie go obsługiwał. Niestety, nawet gdyby szybko, jak to u nas zwykle bywa pod presją czasu, a przez to nie zawsze w sposób najlepszy, podjąć decyzję o zakupie nowych śmigłowców szkolnych, nim pojawią się w jednostkach miną co najmniej dwa lata. Nie mniej czasu pochłonie wyszkolenie kompetentnych instruktorów, a później jeszcze kolejny rok lub dwa na wyszkolenie młodych pilotów lub przeszkolenie tych starszych. Ile w tym czasie Apaczy i Leonardo będzie w służbie?
W listopadowym numerze magazynu znalazły się trzy artykuły odnoszące się do kwestii śmigłowców: AW101, AH-64 i maluchów firmy Enstrom.  
 
 
TOP 3 magazynu:
1. Jednopłatowce Fokker E.I do E. IV czyli „plaga Fokkerów”. Fajnie skomponowany artykuł, w zasadzie pierwsza jego część, omawiający w szerokim tle okoliczności powstania tej legendarnej rodziny samolotów. Autor zaczyna od Fokkera i jego drogi do lotnictwa, jako pilota i konstruktora. Opisuje jego pierwsze konstrukcje oraz stosowane w nich rozwiązania, najwięcej wagi przywiązując do historii synchronizatora karabinu maszynowego. Dalej mamy krótki opis techniczny Fokkera E.III oraz początek opisu służby Fokkerów na froncie. Czyta się dobrze, a szerokie spojrzenie na zagadnienie pozwala lepiej wczuć się w pionierski okres lotnictwa myśliwskiego, poczuć jego atmosferę, w której romantyzm latania przeplata się z walką na śmierć i życie.
2. Lotnictwo wojskowe Pakistanu. Ten duży i ludny kraj, jak na warunki europejskie, na azjatyckie raczej średni, położony jest w bardzo nieciekawym położeniu geopolitycznym. Tu krzyżowały się i nadal krzyżują interesy polityczne największych graczy tego świata. Wielka Brytania, Indie, Iran, Związek Radziecki/Rosja, Chiny i jak wszędzie USA, to główni historyczni oraz współcześni rozgrywający pakistańską kartę. Z drugiej strony tak duże, ludne i posiadające broń atomową państwo od swojego powstania stara się wybić na niezależność, umiejętnie lawirując pomiędzy interesami największych. Jednym z elementów tej niezależności jest silna armia, w tym silne lotnictwo, które nie raz doświadczyło ingerencji państw trzecich związanych z dostawami uzbrojenia lotniczego. Nic więc dziwnego, że w tym zakresie próbuje wybić się na choćby częściową niezależność, użytkując nadal sprzęt pochodzenia radzieckiego/rosyjskiego, francuskiego, amerykańskiego i chińskiego. W pierwszej części artykułu o Siłach Powietrznych Pakistanu przedstawiono historię i w pewnym zakresie dzień dzisiejszy tych wcale nie małych wojsk. Co prawda Autorzy podają, że siły te powstały dwa lata przed powstaniem państwa Pakistan (str. 35) i nie do końca mogą się doliczyć dywizjonów dozoru elektronicznego (dwa czy trzy?), to materiał bez wątpienia przynosi wiele bardzo ciekawych informacji.
3. Leonardo AW101 w Brygadzie Lotnictwa Marynarki Wojennej. Mija rok od dostawy bardzo nowoczesnych i jednocześnie bardzo drogich i póki co bardzo nielicznych śmigłowców AW 101. Garść informacji o tym co się działo i dzieje w temacie tych śmigłowców w Darłowie przynosi Łukasz Pacholski. Dużo ciekawych, aktualnych informacji z pierwszej ręki.
 
Żółta kartka
Od wielu lat Jerzy Liwiński dostarcza nam licznych danych statystycznych dotyczących lotnictwa cywilnego. Pomimo zalewu cyferek czyniących tekst trudny do analizy, zawsze było ciekawie i na bieżąco. Od pewnego czasu w teksty wkradały się drobne błędy i niedoróbki. Tym razem w artykule Flota linii lotniczych 2024 pojawił się niepokojący regres w staranności Autora. Rozumiem, że od wielu lat pojawia się problem z poprawnym zastosowaniem słów „lat” i „roku” w określaniu średniego wieku floty oraz inne drobne błędy gramatyczne. Jednakże zaliczenia samolotu An-12 do samolotów odrzutowych zrozumieć nie mogę, str. 46. Wątpliwości co do staranności Autora budzi podanie tej samej liczby samolotów zamówionych i już wyprodukowaych przez Airbusa i Boeinga (18 687 i 11 618 w obu przypadkach), str. 48. Ciąg silnika LEAP-1C, to nie 26,63 kN, str. 51. Oby to był tylko dołek w dziennikarskiej karierze p. Liwińskiego, a nie początek równi pochyłej.

Powiązane wpisy:

Lotnictwo AI 10/2024. Staruszek Hercules, początki
Lotnictwo AI 9/2024. Polski przemysł lotniczo-kosmiczny – rozkwit czy agonia?
Lotnictwo AI 8/2024. Ciekawie, solidnie, atrakcyjnie?
Lotnictwo AI 7/2024. Niszowiec z kraju klonowego liścia
Lotnictwo AI 6/2024. Szerokokadłubowy Embraer
Lotnictwo AI 5/2024. Rok F-16 w Europie wschodniej
Lotnictwo AI 4/2024. Lotnicze dylematy Wuja Sama
Lotnictwo AI 3/2024. Stare i nowe Herculesy Trójkąta Weimarskiego
Lotnictwo AI 2/2024. Samoloty (roz)bojowe?
Lotnictwo AI 1/2024. Konkurencja i lobbing wśród magazynów lotniczych
Lotnictwo AI 12/2023. Historia coraz bardziej odległa, przyszłość coraz bardziej niepewna
Lotnictwo AI 11/2023. Podniebna artyleria
Lotnictwo AI 9/2023 – żółta kartka za bylejakość
Lotnictwo AI 8/2023 – odmitologizowanie Concordskiego
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 5,6/2023 – granice kryptoreklamy
Lotnictwo AI 4/2023 – PZL-130 Orlik – po co nam to było?
Lotnictwo AI 3/2023 – bylejakość Boeinga tuczy Airbusa
Lotnictwo AI 1/2023 – modernizacja po amerykańsku
Lotnictwo AI 12/2022 – numer wiele objaśniający
Lotnictwo AI 11/2022 – przekleństwo Jaskółki
Lotnictwo AI 10/2022 – szklane kule Airbusa i Boeinga
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 8/2022 – śmigłowiec, którego nie ma
Lotnictwo AI 7/2022 – spalone marzenie
Lotnictwo AI 6/2022 – drony po polsku
Lotnictwo AI 5/2022. Zbrojne niebo nad nami
Lotnictwo AI 4/2022. Aligator – historia upadku
Lotnictwo AI 3/2022 – powietrzni zwiadowcy duzi i mali
Lotnictwo AI 2/2022 – numer ostatni przedwojenny 
Lotnictwo 1/2022 -przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo 12/2021 - rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem? Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?

poniedziałek, 16 grudnia 2024

Lotnictwo 11/2024. Wojna i pokój Króla Wacława

Pilot, as myśliwski to pojęcie rozbudzające wyobraźnię wielu osób, za którym idzie ludzki podziw, sława i zaszczyty. Ciemniejszą stroną są kroczące wespół stres, dojmująca samotność w kokpicie i wszechobecna śmierć. Stworzony na potrzeby wojennej propagandy mit podniebnych rycerzy, nieustraszonych pogromców wroga, niemal półbogów, funkcjonuje z powodzeniem po dzień dzisiejszy. Jednakże rozwój techniki lotniczej, radarowej i rakietowej zdeprecjonował rolę pilota i jego zdolności w odnoszeniu powietrznych sukcesów. W skomputeryzowanym kokpicie współczesnego myśliwca odrzutowego, gdzie walka z przeciwnikiem odbywa się na dużych odległościach, często nawet poza zasięgiem wzroku, nie zostało nic z romantyzmu i rycerskości walk powietrznych wojen światowych czy innych konfliktów zbrojnych toczonych tak do końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś prawdziwych asów przestworzy już nie ma, a pilot bojowy jest bardziej zawieszonym w powietrzu operatorem systemów elektronicznych niż myśliwym czającym się gdzieś pomiędzy obłokami na swoją ofiarę, z którą stoczy za chwilę bój na śmierć i życie. I choć specom od propagandy nadal potrzebni są tego typu bohaterowie, przykład rzekomego „Ducha Kijowa” pokazuje, że as myśliwski to przeszłość na zawsze skojarzona ze śmigłem. Nie zmienia to jednak faktu, że piloci noszący ten tytuł z pewnością należeli do elity lotnictwa myśliwskiego swoich państw. Nie zważając na różne systemy przyznawania tytułu w różnych armiach, nieścisłości i wątpliwości dotyczące okoliczności i liczby zestrzeleń, ich wyczyny są znaczące, godne uznania, a nawet podziwu. Osiągnięcie wymaganej liczby zwycięstw, zwykle pięciu, wymagało niemało kunsztu, odwagi oraz szczęścia. Już samo utrzymanie się przy życiu w czasie potrzebnym do odniesienia tylu zwycięstw jest nie lada sukcesem i dowodem ich profesjonalizmu i odwagi. I choć przez dekady, jakie upłynęły od czasów asów przestworzy, pojawiło się wiele publikacji weryfikujących, zwykle w dół, osiągnięcia poszczególnych pilotów, właśnie z tej odległej już perspektywy czasowej należy spojrzeć na nich i ich dokonania z należnym szacunkiem i podziwem, bez przywiązywania zbyt dużej wagi do cyferek.
 
Top 3 numeru:
1. Wacław Król (1915-1991) As myśliwski i literat. Wacław Król należy do niewielkiej grupy polskich pilotów, którym dane było walczyć pod niebem: polskiego września, wiosennej Francji, jesiennej Anglii i upalnej Afryki. Już samo przejście takiego szlaku bojowego i przeżycie świadczy o kunszcie, skuteczności i wojennym szczęściu. Po wojnie, jako jeden z nielicznych odważył się wrócić do Polski, gdzie zamiast zaszczytów przynależnych bohaterowi walki z niemieckim najeźdźcą, na wiele lat wyrzucony został na margines życia społecznego i zawodowego. I tak miał więcej szczęścia niż jego kolega Stanisław Skalski, gdyż nie trafił do więzienia, o celi śmierci nie wspominając. Po niemal dekadzie upokorzenia zrehabilitowany jako jeden z czwórki przedwojennych asów: Król, Łokuciewski, Olszewski, Skalski, wraca do wojska, wraca do latania także na odrzutowcach. W wojsku pozostaje do emerytury, awansując i zajmując ważne stanowiska służbowe. Jest też obok Janusza Meissnera najbardziej płodnym pisarzem opisującym historię walki polskich pilotów na wszystkich frontach II wojny światowej, a także swoją służbę w PRLu w książce „Za sterami Odrzutowca”. Bogaty życiorys Wacława Króla przygotował Grzegorz Kotowicz. Artykuł w sposób ciekawy, w odpowiedniej objętości, opisuje tę jedną z ciekawszych sylwetek naszego lotnictwa. Przedstawia też analizę jego walk powietrznych i odniesionych sukcesów. Nie ucieka też od wątków życia osobistego Króla, zarówno za granicą, jak i później w Polsce, czym w sposób bardzo ludzki dopełnia sylwetkę swojego bohatera. Kto niewiele wie o Wacławie Królu powinien przeczytać to koniecznie. Komu jest ona bliższą, też w lekturze artykułu znajdzie wiele ciekawych informacji, a lektura dostarczy przyjemność i refleksji.
2. Śmigłowce Caracal na świecie. Śmigłowiec ten o mało nie stał się podstawowym śmigłowcem średnim naszego wojska, następcą dożywających swych dni Mi-8 i Mi-14 oraz nieco ledwie nowocześniejszych Mi-17. Tak się jednak nie stało, co do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Abstrahując od sprawy polskiej, na dzień dzisiejszy jest 11 użytkowników lub krajów, które zamówiły ten bardzo nowoczesny, bogato wyposażony i nietani śmigłowiec. No cóż, za osiągi, jakość i wyposażenie trzeba słono płacić. Prawda ta jest szczególnie bolesna w przypadku śmigłowców. Nic więc dziwnego, że ogólna liczba zamówionych maszyn to nieco ponad dwieście sztuk. Historię powstania tej, jak się wydaje szczytowej wersji poczciwej Pumy krótko opisuje Leszek A. Wieliczko. Zasadniczą część artykułu stanowi wyliczenie państw użytkowników Caracali z krótkim opisem posiadanych lub zamówionych wersji, ich wyposażenia i historii służby. Treściwie i konkretnie. Materiał po raz kolejny potwierdza, że śmigłowiec ten jest bardzo wydajną i nowoczesną platformą do realizacji skomplikowanych zadań i złożonych scenariuszy taktycznych. Lektura tego ciekawego tekstu skłania do refleksji nad zasadnością polskich decyzji w sprawie Caracali. Warto więc poświęcić trochę czasu na lekturę.
3. Możliwości Korea Aerospace Industries. Koreański przemysł zbrojeniowy wszedł szturmem na polski rynek, stając się obok Amerykanów czołowym graczem i beneficjentem trudnej sytuacji geopolitycznej w naszym fyrtlu. Ekspresowy zakup samolotów FA-50 niejako skazuje nas na współpracę z KAI. Jak się ona ułoży, zobaczymy. Nie ulega wątpliwości, że KAI dba o swój wizerunek, czego elementem była niedawna wizyta polskich dziennikarzy w Korei. Opisem tego co tam zobaczyli dzieli się z czytelnikami M. Strembski. Dużo ciekawych informacji i spostrzeżeń, zwłaszcza z polskiej perspektywy.
 
Powiązane wpisy:
 

Caracal wystartuje z polskiego bagna?
Lotnictwo 10/2024. Zastaw się, a postaw się
Lotnictwo AI 9/2024. Polski przemysł lotniczo-kosmiczny – rozkwit czy agonia?
Lotnictwo 7, 8/2024. Brygada zrobiona na szaro
Lotnictwo 6/2024. Boeinga błędy nie tylko techniczne
Lotnictwo 5/2024. Groźnie incydenty, pomruki wojny
Lotnictwo 4/2024. Argentyna, nie Ukraina
Lotnictwo 3/2024. Cel – minimalizacja strat
Lotnictwo 2/2024. Staruszek Viper
Lotnictwo 1/2024. 2 + 2 nie chce dać 5!
Lotnictwo 12/2023. Po co nam FA-50?
Lotnictwo 11/2023. Coraz ciekawiej i staranniej
Lotnictwo 10/2023. Ukraińska jesień – zmęczenie, znużenie, zamrożenie
Lotnictwo 9/2023. Czy jakość pójdzie w ślad ilości?
Lotnictwo 7-8/2023. Długa wojna – świetny interes
Lotnictwo 6/2023. LanceRy na emeryturę
Lotnictwo 5/2023. Białe nosy - wspomnienia z młodości
Lotnictwo 4/2023. MiGi, efy i co jeszcze?
Lotnictwo 3/2023 – dominacja samolotów Made in CCCP
Lotnictwo 2/2023 – smukłoskrzydły terrorysta
Lotnictwo 1/2023 – partner czy może sojusznik?
Lotnictwo 12/2022 – ukraińska pętla beznadziei
Lotnictwo 11/2022 – Su-25 w trzech odsłonach
Lotnictwo 10/2022 – Czy w Radomiu będzie święto MiGa?
Lotnictwo 9/2022 – pilna potrzeba czy zakupomania?
Lotnictwo 7-8/2022 – wiatr ze wschodu, Dalekiego Wschodu
Lotnictwo 6/2022 – lato latających olbrzymów
Lotnictwo 5/2022 – modernizacja u Bratanków
Lotnictwo 4/2022 – wojna dzień po dniu
Lotnictwo 3/2022 – pocztówki z wojny
lot-nisko: Lotnictwo 2/2022 – mosty, mosty, mosty
Lotnictwo AI 1/2022 – przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo AI 12/2021 – rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
 Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów

 

niedziela, 1 grudnia 2024

Gniot po polsku MAXI, czyli kto tak skrzywdził Margańskiego?

Gdy pojawiła się zapowiedź autobiografii Edwarda Margańskiego, przyszło mi na myśl, że po jej lekturze napiszę kilka miłych słów o polskim Rutanie. Analogia nasunęła się od razu, choć skala osiągnięć obu panów jest nieporównywalna. Ale cóż, każdy kraj ma takiego Rutana, na jakiego zasłużył, choć trzeba pamiętać, że wiele krajów nie ma go wcale. I tego postanowiłem się trzymać. Pierwsze wrażenie, jakie książka sprawia po pobieżnym przeglądzie jest jak najbardziej pozytywne. Jak zwykle w Samolocie po polsku MAXI, przyzwoity papier, dobry druk i grafika. Trochę dziwne wydały mi się przedruki, a w zasadzie dokładne kopie/skany artykułów E. Margańskiego opublikowanych w czasopismach lotniczych, głównie Skrzydlatej Polsce. Zajmują one ponad 1/3 książki. O ile jeszcze skany te mogą stanowić element konstruktu dzieła według zamysłu Autora, to już całostronicowe kopie okładek cytowanych numerów są czystą rozrzutnością. Co więcej, brak w tym konsekwencji. W przypadku Przeglądu lotniczego są to zwykle miniatury na ¼ strony. Widać są lepsi i gorsi. Trochę zaniepokoiło mnie negatywne wspomnienie jednego artykułu z SP, gdzie pojawił się jakiś kompromitujący błąd. No cóż Autor nie zamieścił chyba tego kompromitującego materiału w książce podsumowującej jego lotniczą karierę, a właściwie to całe życie. Czas pokaże, że się myliłem. Początek lektury zapowiada się ciekawie. Co prawda niektóre zdania są gramatycznie niepoprawne, przez co tekst nie wszędzie jest zrozumiały. Nic to, opowieść z lat dzieciństwa i studiów młodego Edwarda jest wielce interesująca, jakoś do przejścia mimo niemal osiemdziesięciu tego typu błędów w całej książce! Ciekawe czasy, ciekawi ludzie, ciekawe samoloty i szybowce. Kawał historii polskich skrzydeł widziany od środka. To wielce ciekawe i oryginalne spojrzenie towarzyszy całej opowieści, gdyż pan Edward Margański był aktywnym uczestnikiem wielu z tych wydarzeń. Na tym etapie życia pojawia się pierwsza konstrukcja Margańskiego, a raczej grupy studentów konstruktorów, czyli M-17 „Duduś kudłacz”. I choć samolocik okazał się zupełnie nieudanm, wielkie uznanie należy się tym wówczas młodzieńcom, za podjęcie tematu, jego realizację na papierze, a co najważniejsze w metalu, w postaci prototypu. Opis powstawania, a zwłaszcza oblotu tego samolociku pokazuje, jak wiele wysiłku i emocji to ich kosztowało. Szkoda tylko, że przyznający się w wielu miejscach do inżynierskich pomyłek Autor, co jest bardzo cenne, nie poddał krytycznej ocenie przyczyn niepowodzenia M-17, ograniczając się do przegrzewania silnika oraz kwestii organizacyjnych. Ani słowem nie wspomniał o opinii pilota oblatywacza Stanisława Wasila dyskwalifikującej samolocik z dalszych prób, przez co więcej w powietrze wzbić się już nie mógł, a o czym w swoich wspomnieniach pisze Henryk Bronowicki. We wspomnieniach z tego okresu Edward Margański pisze wiele o rozwoju kariery pilota. Dużo o lataniu na różnych samolotach i szybowcach, w różnej roli, od pasażera, poprzez pilota dostawczego, po wywożącego skoczków spadochronowych. Na dłuższą metę wygrała jednak żyłka konstruktorska. W tym wątku wiele wspomnień dotyczy jedynego w swoim rodzaju samolotu rolniczego, czyli odrzutowego dwupłatowca rolniczego M-15. Dużo miejsca zajmuje też opis projektu samolotu szkolno-bojowego M-16. Biorąc pod uwagę ówczesne realia, słabość ekonomiczną kraju, zewnętrzne uwarunkowania polityczne, nikłe doświadczenie konstruktorskie zespołu lub raczej całego polskiego lotnictwa oraz nędzne wyposażenie zaplecza naukowo-badawczego, projekt ten nie miał szans na zaistnienie w metalu. Jego realizacja była jeszcze większą utopią niż wcześniejszy projekt Grota. Może to i lepiej, że nie doczekały się realizacji, gdyż jak pokazał późniejszy przykład Bielika, przy błędnych założeniach w zakresie potrzeb i możliwości potencjalnego klienta oraz możliwości konstruktorów/budowniczych prototypu, osiągnięcie etapu latającego prototypu przyniosło tylko większe koszty i większą frustrację osób w projekt zaangażowanych. W zasadzie cała droga zawodowa Edwarda Margańskiego jako konstruktora i menadżera pokazuje, że niezrozumienie potrzeb rynku może i prowadzi do ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych, ale nie do produkcji seryjnej i sukcesu komercyjnego. Paradoksalnie potwierdzeniem powyższego stwierdzenia jest sukces szybowców Swift i Fox, które jak sam autor wspomina, zaprojektowane były pod konkretne wymagania pilotów akrobatów szybowcowych, pod przewodnictwem Jerzego Makuli. Szybownicy chcieli dostać nowszego i lepszego Kobuza. Tylko tyle i aż tyle. Niebagatelną rolę w sukcesie tych szybowców odegrała dobra współpraca z Szybowcowymi Zakładami Doświadczalnymi, ich doświadczenie oraz korzystanie ze sprawdzonych wzorców w: konstruowaniu, badaniach w locie i produkcji seryjnej szybowców. W sumie tylko te szybowce przyniosły sukces komercyjny E. Margańskiemu i jego wspólnikom. Szansę na sukces miał też bardzo elegancka, jak ją nazywa Margański „limuzyna powietrzna” czyli Orka. Jednak znowu coś poszło nie tak.  O tym 
Autor pisze nie w samym tekście lecz kolejnej zamieszczonej kopii artykułu ze Skrzydlatej Polski. Jednakże patrząc na zawartość książki, po jej lekturze, należy stwierdzić, że pomysł z przedrukiem wcześniejszych artykułów Autora nie był pomysłem złym. To one stanowią najmocniejszą, merytorycznie, redakcyjnie i stylistycznie część całości. Tylko po co te wielkie okładki. Skoro już o samym tekście, to muszę stwierdzić, że wskutek trudnego języka, jakim pisze E. Margański i licznych błędów gramatycznych - przypomnę niemal osiemdziesięciu - pomimo interesującej treści, jego czytanie do przyjemności niestety nie należy. Nie lepiej wykazała się redakcja dopuszczając się popełnienia powyżej czterdziestu błędów redakcyjnych: powtórzenia, brak lub nadmiar dużych liter, przecinki przed „i” i „oraz”. To niestety nie wszystko. W książce pojawiają się słowa: „ wierza”, str. 167 i 178; „klapka wywarzająca”, str. 140; "Jantar Standart”, str. 88 i 122.  Wobec tych kompromitujących błędów błahostką wydają się” AN-2, PO-2 czy Fiat 125P. Nie wykazano się też należytą starannością - delikatnie napisane - w podawaniu nazw własnych: „Wolkswagen”, str. 89; „Diamant”, str.138, „Silezja”, str. 178; „Conwair”, str. 201. Ale cóż się dziwić, skoro rysunek na str. 176 podpisany jest „EM-11 „Orca””. Problemem są nie tylko błędy językowe i redakcyjne, gdyż książka nie jest też wolna od błędów merytorycznych. Dla przykładu, nie jest prawdą, że Indie zakupiły u nas 70 samolotów TS-11 Iskra, str. 40, a KBN nie był poprzedniczką Ministerstwa Nauki, str. 159. Nie znalazłem też nigdzie indziej wzmianki o wspomnianym na str. 52 samolocie Lim-5 bis.
Może lepiej byłoby zrezygnować ze skopiowania dziesięciu stron okładek czasopism, a zaoszczędzone w ten sposób środki przeznaczyć na korektę tekstu.
Jednakże nawet brak korekty nie usprawiedliwia takiej bylejakości tekstu. Czy redaktorzy nawet nie spojrzeli na ostateczną wersję tekstu? Czy Autor nie był łaskawy jej przeczytać? Czy był tak zadufany w sobie i mniemaniu o swojej doskonałości?  
Odpowiedź na postawione w tytule pytanie wydaje się być prosta. Udział w tak słabym, wręcz karykaturalnym, wydaniu autobiografii Edwarda Margańskiego ponosi zarówno Wydawnictwo Stratus, jak i Autor. Swoim niedbalstwem i ignorancją zlekceważyli czytelników dostarczając produkt kiepskiej jakości. Dla wydawnictwa to kolejna gruba rysa na wizerunku. Dla Autora po prostu wstyd.
 
Lotnik i konstruktor znad Nilu
Edward Margański

Stratus
2024
232 strony w miękkiej oprawie
Liczne zdjęcia oraz przedruki artykułów z prasy lotniczej



Powiązane wpisy:

O samolotach Ił-2 w lotnictwie polskim w Samolot po polsku MAXI
RWD-6. Typowo polski mit
Wilgą do nieba?
Mikojan Guriewicz MiG-15. wersje jednomiejscowe w lotnictwie polskim – wspaniały samolot. A książka?
Samolot wielozadaniowy Lisunow Li-2 - książka niedopracowana
TS-8 Bies – Samolot po polsku MAXI nabiera rozpędu
RWD-8 - sprawiedliwość oddana niedocenianej maszynie





 

poniedziałek, 25 listopada 2024

Skrzydlata Polska ML 11/2024. Czekając na rewolucję

W listopadowym numerze Skrzydlatej Polski ML, zamiast komentarza redakcyjnego, znalazła się zapowiedź „Nadchodzi rewolucja”. Zapewne od nowego roku wydawca zaskoczy nas nową formą starego, dobrego magazynu. Oby ta „rewolucja” przyniosła zmiany na lepsze.

TOP 3
1. Egypt International Airshow 2024. Nowa impreza lotnicza, o której traktuje artykuł, jest kolejnym dowodem na dokonywanie się zmian na politycznej, a co za tym idzie militarnej mapie świata. Słabnąca pozycja gospodarcza i polityczna Unii Europejskiej, wieloznaczne podejście państw NATO do konfliktu na Ukrainie, reorientacja polityki USA w kierunku Pacyfiku czy nowa odsłona konfliktu arabsko-izraelskiego są wyraźnymi symptomami nadchodzących zmian. Lista uczestników salonu pokazuje, że wiele państw, a tym także Egipt, dąży do unowocześnienia lotnictwa, a jednocześnie dywersyfikacji dostawców celem uzyskania choćby częściowej niezależności, choć akurat Egipt zwykle na tą niezależność próbował się wybijać. W tym kontekście bardzo atrakcyjnie dla wielu państw niezależnych lub znajdujących się na dalekiej orbicie USA i NATO prezentuje się oferta Chin, coraz nowocześniejsza, atrakcyjna cenowo i wolna – przynajmniej teoretycznie i na razie – od nacisków i ograniczeń politycznych. Artykuł i jego ilustracja są naprawdę ciekawe. Szkoda tylko, że nazwy rosyjskich dronów podano w zangielszczonej formie – Orlan, nie Orłan.
2. Projekt budowlany lotniska CPK gotowy. Niezbyt obszerny, aczkolwiek treściwy materiał mówiący o aktualnym stanie prac nad projektem CPK. Co dziś niezwykle rzadkie, tekst jest prawie wolny od polityki. Gdyby tak sam CPK też choć nieco oddzielić od naszego politycznego bagna.

3. Wiosenny obóz przelotowy w Lubinie. Chciałoby się powiedzieć, jeszcze przeloty nie zginęły, póki w Lubinie latają. Choć niezbyt widowiskowe dla publiczności, dalekie przeloty szybowcowe od zarania lotnictwa pobudzały wyobraźnię szybowników i społeczeństwa. Dziś jest to sport jeszcze bardziej niszowy i odległy od przeciętnego kibica niż w drugiej połowie XX wieku. Już nie wszystkim hasło Leszno kojarzy się dziś z szybownictwem, wielkimi zawodami i sukcesami Polaków. Nie jest też bohaterem narodowym, ani nawet gwiazdą, dziś lepiej napisać celebrytą sportowym Sebastian Kawa, któremu pod względem liczby i wagi tytułów we współczesnym polskim sporcie nikt nie dorównuje, a wielu „gwiazdorów” z reklam w prasie czy telewizji nawet do pięt nie dorasta. Przeloty jednak nadal są w modzie. I choć realia dzisiejszej przestrzeni powietrznej oraz twardej ekonomii niezbyt temu sprzyjają, organizowane są fajne imprezy, jak opisany w artykule obóz przelotowy. Obszerną relację z tego ciekawego wydarzenia, na którym spotkać można nie tylko szybowników różnych pokoleń, ale też różnorodne szybowce, od leciwych polskich Fok i Piratów, poprzez rodzinę Jantarów, aż po nowoczesne konstrukcje zagraniczne. Warto przeczytać. Fajny pomysł, fajni ludzie. Serce rośnie.

Powiązane wpisy:

Skrzydlata Polska ML 10/2024. Lot na rynku
Skrzydlata Polska ML9/2024. Kawa nad K2
Skrzydlata Polska ML8/2024. Tani wypełniacz zamiast wspomnienia o ciekawym człowieku i jego osiągnięciach
Skrzydlata Polska ML7/2024. Odtwarzanie zDOLności
Skrzydlata Polska ML 6/2024. Obyś setki nie doczekał
Skrzydlata Polska ML 5/2024. Concorde, następne pokolenie?
Skrzydlata Polska ML 4/2024. Transportowe mrzonki
Skrzydlata Polska ML 3/2024.
Skrzydlata Polska ML 2/2024. Błędy duże, małe i malutkie
Skrzydlata Polska ML 1/2024. Jaki pierwszy numer, taki cały rok?
Skrzydlata Polska ML 12/2023. Samolot nie dla każdego
Skrzydlata Polska ML 11/2023 – pomysł na DOLa
Skrzydlata Polska ML 10/2023 – wodorowa nadzieja
Skrzydlata Polska ML 9/2023 – rozmyta przyszłość lotnictwa
Skrzydlata Polska ML 7/2023 – nam strzelać nie kazano
Skrzydlata Polska ML 6/2023 - wojsko w cywilu
Skrzydlata Polska ML 5/2023 – pożegnanie papugi
Skrzydlata Polska ML 4/2023 – politykierstwo ponad fakty, z lotnictwem w tle
Skrzydlata Polska ML 3/2023 – wojna odkryta
Skrzydlata Polska ML 2/2023 – pożegnania, pożegnania, pożegnania
Skrzydlata Polska 12/2022. Hypki na Papieża
Skrzydlata Polska 11/22 – od Raptora do „traktora”
Skrzydlata Polska 10/22 – Alicja w krainie prądu
Skrzydlata Polska 8/22 – Zamierające pokazy
Skrzydlata Polska 7/22 – pomiędzy rzeczywistością a fantazją
Skrzydlata Polska 6/22 – niskoemisyjna
Skrzydlata Polska 5/22 – helikopter z wyciągarką
Skrzydlata Polska 4/22 – wojna? Jaka wojna?
Skrzydlata Polska – magazyn sprzeczności


poniedziałek, 18 listopada 2024

Lotnictwo AI 10/2024. Staruszek Hercules, początki

Trudno sobie dziś wyobrazić amerykańskie lotnisko wojskowe bez widoku charakterystycznego zaokrąglonego trapezu ogona samolotu C-130. Podobnie nie sposób wyobrazić sobie amerykańską – i nie tylko – armię bez wsparcia lub pełnego dźwigania ciężaru transportu lotniczego przez ten niezawodny, sprawdzony w każdych warunkach samolot. Nie łatwo też zmierzyć się z myślą, że ten mocarny starzec skończył siedemdziesiątkę. Biorąc zaś pod uwagę, jak długo samoloty te pozostają w służbie, dla przykładu w Rumunii czy Polsce, można być spokojnym, że C-130 dotrwa w służbie do setki, tym bardziej, że produkcja seryjna wciąż trwa. Co więcej, konstrukcja okazała się na tyle perspektywiczna, że zakres zmian wprowadzonych w trakcie rozwoju, jak na tyle lat i wersji, wcale nie jest duży. Hercules szybko zdominował lotnictwo transportowe państw bloku zachodniego, dosłownie wykaszając konkurencję starszych maszyn i przeżywając, a często zastępując swoich młodszych konkurentów. Zapewne 23 sierpnia 1954 roku, kiedy to C-130 urodził się dla nieba, zapewne nikt nie śmiał nawet marzyć, że siedemdziesiąt lat później kolejne samoloty schodzić będą z linii produkcyjnej.
Długowieczność wybranych konstrukcji lotniczych nie jest dzisiaj czymś wyjątkowym. Zachłystując się najnowszymi maszynami, w których kompozytowe płatowce przesycone są elektronicznymi gadżetami, często zapominamy, że technika lotnicza reprezentowała wysoki poziom także w minionych dekadach, a dzisiejsze cacka są pochodną tamtych konstrukcji.
 
 
TOP 3 magazynu:
1. Lockheed C-130A Hercules, czyli narodziny legendy. Tytuł w zasadzie mówi wszystko, no prawie wszystko, gdyż w artykule omówiono nie tylko czas narodzin, lecz także służby, aż do końca swoich dni, Herculesów zbudowanych w pierwszej wersji A. A trzeba przyznać, iż skala ich późniejszych modyfikacji do różnych zadań robi wrażenie, tym bardziej że wycofywane z pierwszej linii jako pierwsze samoloty tej wersji posłużyły za prototypy lub stanowiska testowe nowych wersji. Gunship, samolot fotogrametryczny, transportowiec arktyczny, nosiciel dronów-latających celów, czy powietrzne stanowisko obserwacji testów pocisków rakietowych to te najważniejsze. Jak na P. Henskiego, to artykuł całkiem, całkiem. Szkoda tylko, że Autor, jak zwykle, zapatrzony jest w źródła angielskie i przez to mamy SA-75 Dwina i Striela 2. Jak do tego dodać loadmastera przetłumaczonego jako „ładowniczy”, komorę ładunkową/przedział transportowy jako „luk ładunkowy” tylną rampę jako „dwudzielny właz” oraz „system ostrzegający przed uderzeniem o ziemię”, to widać, że w kwestii polskiej terminologii lotniczej jest jeszcze coś do zrobienia. Trochę głupio, trochę wstyd.
2. Lotnicza oferta dla Polski. XXXII Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego. Podsumowanie tego, co w zakresie techniki lotniczej i dziedzin pokrewnych pokazano na kieleckim salonie. W numerze znalazło się jeszcze kilka „artykułów promocyjnych” dotyczących zwłaszcza kandydatów na nowe śmigłowce szkolne/wielozadaniowe. Do końca nie wiadomo czy to zbieg okoliczności czy kryptoreklama.
3. Załogowa misja Starlinera: niepełny sukces, czy prawie fiasko? Slogan że słusznie minionego okresu mówił, że „mówiąc partia myślisz Lenin”. Współczesna wersja zza wielkiej wody powinna chyba brzmieć: „mówiąc Boeing myślisz …”. Niech każdy wstawi tam co zechce. Założę się jednak, że pozytywów nie będzie za dużo. Na pewno znacznie mniej niż byłoby kilka dekad wstecz. Seria poważnych wpadek koncernu z Chicago obejmuje już nie tylko samoloty pasażerskie (737 MAX, 777,
 787) czy maszyny wojskowe (KC-46A, F-15EX), ale sięgnęła kosmosu. W czasie gdy kolejne statki kosmiczne prywatnej konkurencji latają regularnie na orbitę lub przechodzą z powodzeniem testy nowych, często rewolucyjnych rozwiązań, pierwszy załogowy lot najnowszego statku kosmicznego Made in Boeing zakończył się niepowodzeniem i kolosalną wpadką wizerunkową. Dobrze, że nie wydarzyła się katastrofa oraz, że uwięzioną na orbicie załogę zwiezie na ziemię statek konkurencji. Gdyby musiał to być Sojuz, to by było dopiero. Ale i tak to co w swoim artykule opisuje W. Zwierzchlejski to niezły kosmos lub raczej kosmiczne jaja.
Lotnictwo AI 8/2024. Ciekawie, solidnie, atrakcyjnie?
Lotnictwo AI 7/2024. Niszowiec z kraju klonowego liścia
Lotnictwo AI 6/2024. Szerokokadłubowy Embraer
Lotnictwo AI 5/2024. Rok F-16 w Europie wschodniej
Lotnictwo AI 4/2024. Lotnicze dylematy Wuja Sama
Lotnictwo AI 3/2024. Stare i nowe Herculesy Trójkąta Weimarskiego
Lotnictwo AI 2/2024. Samoloty (roz)bojowe?
Lotnictwo AI 1/2024. Konkurencja i lobbing wśród magazynów lotniczych
Lotnictwo AI 12/2023. Historia coraz bardziej odległa, przyszłość coraz bardziej niepewna
Lotnictwo AI 11/2023. Podniebna artyleria
Lotnictwo AI 9/2023 – żółta kartka za bylejakość
Lotnictwo AI 8/2023 – odmitologizowanie Concordskiego
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 5,6/2023 – granice kryptoreklamy
Lotnictwo AI 4/2023 – PZL-130 Orlik – po co nam to było?
Lotnictwo AI 3/2023 – bylejakość Boeinga tuczy Airbusa
Lotnictwo AI 1/2023 – modernizacja po amerykańsku
Lotnictwo AI 12/2022 – numer wiele objaśniający
Lotnictwo AI 11/2022 – przekleństwo Jaskółki
Lotnictwo AI 10/2022 – szklane kule Airbusa i Boeinga
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 8/2022 – śmigłowiec, którego nie ma
Lotnictwo AI 7/2022 – spalone marzenie
Lotnictwo AI 6/2022 – drony po polsku
Lotnictwo AI 5/2022. Zbrojne niebo nad nami
Lotnictwo AI 4/2022. Aligator – historia upadku
Lotnictwo AI 3/2022 – powietrzni zwiadowcy duzi i mali
Lotnictwo AI 2/2022 – numer ostatni przedwojenny 
Lotnictwo 1/2022 -przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo 12/2021 - rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem? Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku

piątek, 8 listopada 2024

Lotnictwo 10/2024. Zastaw się, a postaw się

Tegoroczna edycja kieleckiego MSPO po raz kolejny pokazała złożoność procesu zakupu nowego uzbrojenia dla naszej armii. „Dzięki” konfliktowi na Ukrainie niedoinwestowane i ciągle redukowane przez ostatnie dekady wojsko, w tym lotnictwo, ma swoje „pięć minut”. Dziś żaden polityk nie odważy się zanegować konieczności modernizacji i rozbudowy armii, choć dawniej różnie z tym bywało, o czym większość z nich pamiętać dziś nie chce. Po co, przyznawać się do błędu to w optyce naszego politycznego szamba zachowanie niestosowne, poniżej nawet poziomu tego, co to szambo wypełnia. Niestety, proces zakupu nowego uzbrojenia nie jest wolny od wad, które stwarzają możliwości działań nieracjonalnych, koniunkturalnych lub nawet przestępczych, oczywiście robionych pod wygodnym płaszczykiem magicznego terminu „interes narodowy”. Mamy więc z jednej strony „chciejstwo” generałów, którzy ze swojej, w końcu bojowej natury pragną powiększać swoją siłę i zasoby, a przez to rozszerzać swoje wpływy. Z drugiej strony polityków, którzy dla poprawy słupków mizdrzą się do wyborców, hojnie wydając na zbrojenia pieniądze – ich pieniądze, znaczy podatników, nie polityków. Z trzeciej jest przemysł zbrojeniowy, który pragnie sprostać zapotrzebowaniu armii, dostarczając możliwie najlepszy i przy okazji bardzo drogi sprzęt. Naiwnością byłoby sadzić, że głównym celem tej działalności jest zaspokojenie potrzeb armii. O inne potrzeby wszak tu chodzi. Trójkąt powyższy jest idealnym polem do działania wszelkiego rodzaju lobbystów, speców od marketingu, a czasem zwykłych oszustów. Na to wszystko nakładają się jeszcze media, o których można powiedzieć wiele, niestety rzadko dobrych słów. No i mamy to, co mamy, a za co płacić będą nasze dzieci, wnuki i prawnuki. I oby na nich się skończyło.
Broń Boże nie podważam zasadności rozbudowy i modernizacji armii, gdyż jest to w dłuższej perspektywie być albo nie być naszej ojczyzny. Jednakże sposób, w jaki proces ten jest przeprowadzany budzi co najmniej poważne zastrzeżenia. Nie będę się tu wypowiadał o licznych, zwykle dalekich od mojej wiedzy programach. Ograniczę się do jednego - potencjalnego zakupu dwóch eskadr samolotów przewagi powietrznej, w którym swój interes zwietrzył Boeing z F-15EX oraz Leonadro z Eurofighterem. Obie firmy mają już podpisane kontrakty lub nawet prowadzą dostawy swych produktów dla wojska. Ich marketingowcy i lobbyści wiedzą więc, że można tu ugrać wiele i wiedzą „do kogo uderzyć”. W końcu bez zwąchanego interesu nie inwestowali by niemałych środków w promocję, a zapewne i lobbing. Tylko co w tym złego. W obecnej sytuacji międzynarodowej statków powietrznych potrzebujemy więcej i poziom dziesięciu eskadr samolotów bojowych wydaje się być akceptowalny. Tak chcą wojskowi, tak chcą politycy, tak chce przemysł. Tylko czy stać nas na to? I nie mam tu na myśli głównie samego zakupu i tak cholernie drogich samolotów i ich uzbrojenia. To zaboli podatnika i jego dzieci raz. Problemem jest raczej po stronie przygotowania zaplecza technicznego i kadr do obsługi tych maszyn, ich dalszej eksploatacji i przyszłej modernizacji, a koszty są to niemałe. Trudno, potrzebujemy tych dwóch dodatkowych eskadr, musimy więc się sprężyć. Lecz tu pojawia się kolejne pytanie, po co nam czwarty typ samolotu bojowego przy dziesięciu eskadrach? Czwarta maszyna to wszak czwarty zestaw wyposażenia, części zamiennych, przeszkolonego personelu, serwisu, symulatorów i wielu innych specyficznych artefaktów. Jednym słowem organizacyjny i logistyczny koszmar. Koszmar ten jest w dodatku bardzo kosztowny, tak kosztowny, że tylko kilka światowych potęg utrzymuje taką mozaikę sprzętową, oczywiście przy znacznie większej liczebności poszczególnych typów. Mniejsze państwa stawiają na monotyp, w tym prawie wszyscy nasi sąsiedzi, zwłaszcza ci bogatsi. Przecież kupujemy dwie eskadry supernowoczesnych F-35 i wydamy w najbliższych latach kilkanaście jeżeli nie kilkadziesiąt miliardów złotych na modernizację naszych Jastrzębi. Czy nie można zakupić więcej którychś z nich? Czy duże, drogie maszyny dwusilnikowe są nam naprawdę niezbędne do obrony przed w końcu nie tak nowoczesnym i licznym lotnictwem potencjalnego agresora? Czy wzorem innych państw, w tym naszych sąsiadów i sojuszników nie możemy stworzyć efektywnego systemu w oparciu o monotyp. O przepraszam, my mamy już trzy typy i nadal nam mało. Czy nasi planiści w mundurach są dużo głupsi od tych zza bliższej czy dalszej miedzy, by nie opracować sensownej strategii w oparciu o trzy typy samolotów bojowych? Czy nie możemy skorzystać z doświadczeń sojuszników? Czy stać nas na taki luksus lub raczej rozrzutność? Jak zwykle, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze – nasze pieniądze. Szkoda tylko, że klika z Wiejskiej, która tak chętnie powołuje, w każdej kadencji, różne komisje uganiające się za mniej lub bardziej zdefraudowanymi dziesiątkami milionów złotych wydaje się nie zauważać potencjalnych przekrętów na miliardy, Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze – nasze pieniądze. A co z efektywną armią i obroną naszych granic w razie „W”. Wrzesień 1939 pokazał, że politycy i generałowie mają opcje. 
 
Top 3 numeru:
1. Włoskie lotnictwo morskie na ćwiczeniach „Pitch Black 2024”. Często umyka nam, że Włochy w skali europejskiej są potęgą militarną, szczególnie w lotnictwie i marynarce. Przemyślana, długofalowa, konsekwentna i w znacznej mierze suwerenna polityka w tym zakresie przynosi korzyści. Wpływa ona także stymulująco na włoski przemysł lotniczy, który z powodzeniem kooperuje z licznymi partnerami z niemal całego świata: Brazylią (AMX), Niemcami i Wielką Brytanią (Tornado, Eurofighter – także z Hiszpanią), USA (F-35) czy Japonią (GCAP, wraz z – UK). Każda z tych konstrukcji nie tylko podniosła lub podniesie zdolności bojowe i autonomiczność włoskiego lotnictwa, ale także dostarcza profitów gospodarce: kompetencje, miejsca pracy, podatki i in. Wyrazem rosnącego znaczenia Włoch w globalnej układance militarnej było wysłanie sił morskich, w tym lotnictwa oraz samolotów sił powietrznych na cykl ćwiczeń odbywających się na Dalekim Wschodzie, gdzie doskonalono współdziałanie z siłami zbrojnymi wielu państw, w tym: USA, Japonii, Australii, Korei płd. Indii, Francji. Z przedstawionego w artykule opisu ćwiczeń i włoskiego w nich udziału bije rozmach, globalny zasięg, rozwinięta i dobrze zorganizowana logistyka. Zaangażowanie sił zbrojnych państw europejskich pokazuje także trend w przesuwaniu się zainteresowania centrów politycznych na sprawy Dalekiego Wwschodu, by nie powiedzieć rozstawianie pionków na szachownicy przyszłego konfliktu zbrojnego pomiędzy Chinami i USA, wraz z sojusznikami. Mocną stroną tego dobrze napisanego artykułu są zdjęcia wielu dla nas mniej lub bardziej egzotycznych maszyn w morskiej scenerii.
2. Lotniczy MSPO 2024. Jak tytuł wskazuje, artykuł opisuje to, co najciekawszego wystawiono na tegorocznym salonie w zakresie samolotów bojowych, śmigłowców, dronów, uzbrojenia i radarów. Nie pominięto też domeny kosmicznej, w której polska armia oraz rodzime firmy działają coraz intensywniej
3. Morski samolot patrolowy Ił-38. W sferze techniki lotniczej Rosja coraz wyraźniej zostaje w tyle i to nie tylko za USA i jej najbliższymi sojusznikami czy Chinami. Uciekają jej także Korea południowa, Turcja, Indie, a nawet Pakistan. Najgorsza chyba sytuacja panuje w lotnictwie morskim, gdzie od dekad nie pojawił się nowy samolot patrolowy czy ZOP. Tu-142, Be-12 czy Iły-38 lata świetności mają już dawno za sobą a flota starych płatowców wykrusza się w szybkim tempie. Monografię ostatniego z morskiej trójki samolotów Rosji, średniego samolotu patrolowego i ZOP, jakim jest Ił-38 zamieszczono w omawianym numerze Lotnictwa. Trzynaście stron klasycznego jak na monografię, ciekawego materiału o tej raczej mało znanej maszynie zaspokaja ciekawość w zakresie historii jej powstania i produkcji, wyposażenia i służby.
 
Powiązane wpisy: 

Lotnictwo AI 9/2024. Polski przemysł lotniczo-kosmiczny – rozkwit czy agonia?
Lotnictwo 7, 8/2024. Brygada zrobiona na szaro
Lotnictwo 6/2024. Boeinga błędy nie tylko techniczne
Lotnictwo 5/2024. Groźnie incydenty, pomruki wojny
Lotnictwo 4/2024. Argentyna, nie Ukraina
Lotnictwo 3/2024. Cel – minimalizacja strat
Lotnictwo 2/2024. Staruszek Viper
Lotnictwo 1/2024. 2 + 2 nie chce dać 5!
Lotnictwo 12/2023. Po co nam FA-50?
Lotnictwo 11/2023. Coraz ciekawiej i staranniej
Lotnictwo 10/2023. Ukraińska jesień – zmęczenie, znużenie, zamrożenie
Lotnictwo 9/2023. Czy jakość pójdzie w ślad ilości?
Lotnictwo 7-8/2023. Długa wojna – świetny interes
Lotnictwo 6/2023. LanceRy na emeryturę
Lotnictwo 5/2023. Białe nosy - wspomnienia z młodości
Lotnictwo 4/2023. MiGi, efy i co jeszcze?
Lotnictwo 3/2023 – dominacja samolotów Made in CCCP
Lotnictwo 2/2023 – smukłoskrzydły terrorysta
Lotnictwo 1/2023 – partner czy może sojusznik?
Lotnictwo 12/2022 – ukraińska pętla beznadziei
Lotnictwo 11/2022 – Su-25 w trzech odsłonach
Lotnictwo 10/2022 – Czy w Radomiu będzie święto MiGa?
Lotnictwo 9/2022 – pilna potrzeba czy zakupomania?
Lotnictwo 7-8/2022 – wiatr ze wschodu, Dalekiego Wschodu
Lotnictwo 6/2022 – lato latających olbrzymów
Lotnictwo 5/2022 – modernizacja u Bratanków
Lotnictwo 4/2022 – wojna dzień po dniu
Lotnictwo 3/2022 – pocztówki z wojny
lot-nisko: Lotnictwo 2/2022 – mosty, mosty, mosty
Lotnictwo AI 1/2022 – przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo AI 12/2021 – rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
 Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów