poniedziałek, 16 grudnia 2024

Lotnictwo 11/2024. Wojna i pokój Króla Wacława

Pilot, as myśliwski to pojęcie rozbudzające wyobraźnię wielu osób, za którym idzie ludzki podziw, sława i zaszczyty. Ciemniejszą stroną są kroczące wespół stres, dojmująca samotność w kokpicie i wszechobecna śmierć. Stworzony na potrzeby wojennej propagandy mit podniebnych rycerzy, nieustraszonych pogromców wroga, niemal półbogów, funkcjonuje z powodzeniem po dzień dzisiejszy. Jednakże rozwój techniki lotniczej, radarowej i rakietowej zdeprecjonował rolę pilota i jego zdolności w odnoszeniu powietrznych sukcesów. W skomputeryzowanym kokpicie współczesnego myśliwca odrzutowego, gdzie walka z przeciwnikiem odbywa się na dużych odległościach, często nawet poza zasięgiem wzroku, nie zostało nic z romantyzmu i rycerskości walk powietrznych wojen światowych czy innych konfliktów zbrojnych toczonych tak do końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś prawdziwych asów przestworzy już nie ma, a pilot bojowy jest bardziej zawieszonym w powietrzu operatorem systemów elektronicznych niż myśliwym czającym się gdzieś pomiędzy obłokami na swoją ofiarę, z którą stoczy za chwilę bój na śmierć i życie. I choć specom od propagandy nadal potrzebni są tego typu bohaterowie, przykład rzekomego „Ducha Kijowa” pokazuje, że as myśliwski to przeszłość na zawsze skojarzona ze śmigłem. Nie zmienia to jednak faktu, że piloci noszący ten tytuł z pewnością należeli do elity lotnictwa myśliwskiego swoich państw. Nie zważając na różne systemy przyznawania tytułu w różnych armiach, nieścisłości i wątpliwości dotyczące okoliczności i liczby zestrzeleń, ich wyczyny są znaczące, godne uznania, a nawet podziwu. Osiągnięcie wymaganej liczby zwycięstw, zwykle pięciu, wymagało niemało kunsztu, odwagi oraz szczęścia. Już samo utrzymanie się przy życiu w czasie potrzebnym do odniesienia tylu zwycięstw jest nie lada sukcesem i dowodem ich profesjonalizmu i odwagi. I choć przez dekady, jakie upłynęły od czasów asów przestworzy, pojawiło się wiele publikacji weryfikujących, zwykle w dół, osiągnięcia poszczególnych pilotów, właśnie z tej odległej już perspektywy czasowej należy spojrzeć na nich i ich dokonania z należnym szacunkiem i podziwem, bez przywiązywania zbyt dużej wagi do cyferek.
 
Top 3 numeru:
1. Wacław Król (1915-1991) As myśliwski i literat. Wacław Król należy do niewielkiej grupy polskich pilotów, którym dane było walczyć pod niebem: polskiego września, wiosennej Francji, jesiennej Anglii i upalnej Afryki. Już samo przejście takiego szlaku bojowego i przeżycie świadczy o kunszcie, skuteczności i wojennym szczęściu. Po wojnie, jako jeden z nielicznych odważył się wrócić do Polski, gdzie zamiast zaszczytów przynależnych bohaterowi walki z niemieckim najeźdźcą, na wiele lat wyrzucony został na margines życia społecznego i zawodowego. I tak miał więcej szczęścia niż jego kolega Stanisław Skalski, gdyż nie trafił do więzienia, o celi śmierci nie wspominając. Po niemal dekadzie upokorzenia zrehabilitowany jako jeden z czwórki przedwojennych asów: Król, Łokuciewski, Olszewski, Skalski, wraca do wojska, wraca do latania także na odrzutowcach. W wojsku pozostaje do emerytury, awansując i zajmując ważne stanowiska służbowe. Jest też obok Janusza Meissnera najbardziej płodnym pisarzem opisującym historię walki polskich pilotów na wszystkich frontach II wojny światowej, a także swoją służbę w PRLu w książce „Za sterami Odrzutowca”. Bogaty życiorys Wacława Króla przygotował Grzegorz Kotowicz. Artykuł w sposób ciekawy, w odpowiedniej objętości, opisuje tę jedną z ciekawszych sylwetek naszego lotnictwa. Przedstawia też analizę jego walk powietrznych i odniesionych sukcesów. Nie ucieka też od wątków życia osobistego Króla, zarówno za granicą, jak i później w Polsce, czym w sposób bardzo ludzki dopełnia sylwetkę swojego bohatera. Kto niewiele wie o Wacławie Królu powinien przeczytać to koniecznie. Komu jest ona bliższą, też w lekturze artykułu znajdzie wiele ciekawych informacji, a lektura dostarczy przyjemność i refleksji.
2. Śmigłowce Caracal na świecie. Śmigłowiec ten o mało nie stał się podstawowym śmigłowcem średnim naszego wojska, następcą dożywających swych dni Mi-8 i Mi-14 oraz nieco ledwie nowocześniejszych Mi-17. Tak się jednak nie stało, co do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Abstrahując od sprawy polskiej, na dzień dzisiejszy jest 11 użytkowników lub krajów, które zamówiły ten bardzo nowoczesny, bogato wyposażony i nietani śmigłowiec. No cóż, za osiągi, jakość i wyposażenie trzeba słono płacić. Prawda ta jest szczególnie bolesna w przypadku śmigłowców. Nic więc dziwnego, że ogólna liczba zamówionych maszyn to nieco ponad dwieście sztuk. Historię powstania tej, jak się wydaje szczytowej wersji poczciwej Pumy krótko opisuje Leszek A. Wieliczko. Zasadniczą część artykułu stanowi wyliczenie państw użytkowników Caracali z krótkim opisem posiadanych lub zamówionych wersji, ich wyposażenia i historii służby. Treściwie i konkretnie. Materiał po raz kolejny potwierdza, że śmigłowiec ten jest bardzo wydajną i nowoczesną platformą do realizacji skomplikowanych zadań i złożonych scenariuszy taktycznych. Lektura tego ciekawego tekstu skłania do refleksji nad zasadnością polskich decyzji w sprawie Caracali. Warto więc poświęcić trochę czasu na lekturę.
3. Możliwości Korea Aerospace Industries. Koreański przemysł zbrojeniowy wszedł szturmem na polski rynek, stając się obok Amerykanów czołowym graczem i beneficjentem trudnej sytuacji geopolitycznej w naszym fyrtlu. Ekspresowy zakup samolotów FA-50 niejako skazuje nas na współpracę z KAI. Jak się ona ułoży, zobaczymy. Nie ulega wątpliwości, że KAI dba o swój wizerunek, czego elementem była niedawna wizyta polskich dziennikarzy w Korei. Opisem tego co tam zobaczyli dzieli się z czytelnikami M. Strembski. Dużo ciekawych informacji i spostrzeżeń, zwłaszcza z polskiej perspektywy.
 
Powiązane wpisy:
 

Caracal wystartuje z polskiego bagna?
Lotnictwo 10/2024. Zastaw się, a postaw się
Lotnictwo AI 9/2024. Polski przemysł lotniczo-kosmiczny – rozkwit czy agonia?
Lotnictwo 7, 8/2024. Brygada zrobiona na szaro
Lotnictwo 6/2024. Boeinga błędy nie tylko techniczne
Lotnictwo 5/2024. Groźnie incydenty, pomruki wojny
Lotnictwo 4/2024. Argentyna, nie Ukraina
Lotnictwo 3/2024. Cel – minimalizacja strat
Lotnictwo 2/2024. Staruszek Viper
Lotnictwo 1/2024. 2 + 2 nie chce dać 5!
Lotnictwo 12/2023. Po co nam FA-50?
Lotnictwo 11/2023. Coraz ciekawiej i staranniej
Lotnictwo 10/2023. Ukraińska jesień – zmęczenie, znużenie, zamrożenie
Lotnictwo 9/2023. Czy jakość pójdzie w ślad ilości?
Lotnictwo 7-8/2023. Długa wojna – świetny interes
Lotnictwo 6/2023. LanceRy na emeryturę
Lotnictwo 5/2023. Białe nosy - wspomnienia z młodości
Lotnictwo 4/2023. MiGi, efy i co jeszcze?
Lotnictwo 3/2023 – dominacja samolotów Made in CCCP
Lotnictwo 2/2023 – smukłoskrzydły terrorysta
Lotnictwo 1/2023 – partner czy może sojusznik?
Lotnictwo 12/2022 – ukraińska pętla beznadziei
Lotnictwo 11/2022 – Su-25 w trzech odsłonach
Lotnictwo 10/2022 – Czy w Radomiu będzie święto MiGa?
Lotnictwo 9/2022 – pilna potrzeba czy zakupomania?
Lotnictwo 7-8/2022 – wiatr ze wschodu, Dalekiego Wschodu
Lotnictwo 6/2022 – lato latających olbrzymów
Lotnictwo 5/2022 – modernizacja u Bratanków
Lotnictwo 4/2022 – wojna dzień po dniu
Lotnictwo 3/2022 – pocztówki z wojny
lot-nisko: Lotnictwo 2/2022 – mosty, mosty, mosty
Lotnictwo AI 1/2022 – przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo AI 12/2021 – rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
 Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz