Pilot,
as myśliwski to pojęcie rozbudzające wyobraźnię wielu osób, za którym idzie
ludzki podziw, sława i zaszczyty. Ciemniejszą stroną są kroczące wespół stres,
dojmująca samotność w kokpicie i wszechobecna śmierć. Stworzony na potrzeby
wojennej propagandy mit podniebnych rycerzy, nieustraszonych pogromców wroga,
niemal półbogów, funkcjonuje z powodzeniem po dzień dzisiejszy. Jednakże rozwój
techniki lotniczej, radarowej i rakietowej zdeprecjonował rolę pilota i jego zdolności
w odnoszeniu powietrznych sukcesów. W skomputeryzowanym kokpicie współczesnego
myśliwca odrzutowego, gdzie walka z przeciwnikiem odbywa się na dużych
odległościach, często nawet poza zasięgiem wzroku, nie zostało nic z romantyzmu
i rycerskości walk powietrznych wojen światowych czy innych konfliktów
zbrojnych toczonych tak do końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś
prawdziwych asów przestworzy już nie ma, a pilot bojowy jest bardziej
zawieszonym w powietrzu operatorem systemów elektronicznych niż myśliwym
czającym się gdzieś pomiędzy obłokami na swoją ofiarę, z którą stoczy za chwilę
bój na śmierć i życie. I choć specom od propagandy nadal potrzebni są tego typu
bohaterowie, przykład rzekomego „Ducha Kijowa” pokazuje, że as myśliwski to
przeszłość na zawsze skojarzona ze śmigłem. Nie zmienia to jednak faktu, że
piloci noszący ten tytuł z pewnością należeli do elity lotnictwa myśliwskiego
swoich państw. Nie zważając na różne systemy przyznawania tytułu w różnych
armiach, nieścisłości i wątpliwości dotyczące okoliczności i liczby zestrzeleń,
ich wyczyny są znaczące, godne uznania, a nawet podziwu. Osiągnięcie wymaganej
liczby zwycięstw, zwykle pięciu, wymagało niemało kunsztu, odwagi oraz
szczęścia. Już samo utrzymanie się przy życiu w czasie potrzebnym do
odniesienia tylu zwycięstw jest nie lada sukcesem i dowodem ich profesjonalizmu
i odwagi. I choć przez dekady, jakie upłynęły od czasów asów przestworzy, pojawiło się wiele publikacji weryfikujących, zwykle w dół, osiągnięcia
poszczególnych pilotów, właśnie z tej odległej już perspektywy czasowej należy
spojrzeć na nich i ich dokonania z należnym szacunkiem i podziwem, bez
przywiązywania zbyt dużej wagi do cyferek.
Top
3 numeru:
1. Wacław Król (1915-1991) As myśliwski i literat. Wacław Król należy do niewielkiej grupy polskich pilotów, którym dane było walczyć pod niebem: polskiego września, wiosennej Francji, jesiennej Anglii i upalnej Afryki. Już samo przejście takiego szlaku bojowego i przeżycie świadczy o kunszcie, skuteczności i wojennym szczęściu. Po wojnie, jako jeden z nielicznych odważył się wrócić do Polski, gdzie zamiast zaszczytów przynależnych bohaterowi walki z niemieckim najeźdźcą, na wiele lat wyrzucony został na margines życia społecznego i zawodowego. I tak miał więcej szczęścia niż jego kolega Stanisław Skalski, gdyż nie trafił do więzienia, o celi śmierci nie wspominając. Po niemal dekadzie upokorzenia zrehabilitowany jako jeden z czwórki przedwojennych asów: Król, Łokuciewski, Olszewski, Skalski, wraca do wojska, wraca do latania także na odrzutowcach. W wojsku pozostaje do emerytury, awansując i zajmując ważne stanowiska służbowe. Jest też obok Janusza Meissnera najbardziej płodnym pisarzem opisującym historię walki polskich pilotów na wszystkich frontach II wojny światowej, a także swoją służbę w PRLu w książce „Za sterami Odrzutowca”. Bogaty życiorys Wacława Króla przygotował Grzegorz Kotowicz. Artykuł w sposób ciekawy, w odpowiedniej objętości, opisuje tę jedną z ciekawszych sylwetek naszego lotnictwa. Przedstawia też analizę jego walk powietrznych i odniesionych sukcesów. Nie ucieka też od wątków życia osobistego Króla, zarówno za granicą, jak i później w Polsce, czym w sposób bardzo ludzki dopełnia sylwetkę swojego bohatera. Kto niewiele wie o Wacławie Królu powinien przeczytać to koniecznie. Komu jest ona bliższą, też w lekturze artykułu znajdzie wiele ciekawych informacji, a lektura dostarczy przyjemność i refleksji.
2. Śmigłowce Caracal na świecie. Śmigłowiec ten o
mało nie stał się podstawowym śmigłowcem średnim naszego wojska, następcą
dożywających swych dni Mi-8 i Mi-14 oraz nieco ledwie nowocześniejszych Mi-17.
Tak się jednak nie stało, co do dziś wzbudza wiele kontrowersji. Abstrahując od
sprawy polskiej, na dzień dzisiejszy jest 11 użytkowników lub krajów, które
zamówiły ten bardzo nowoczesny, bogato wyposażony i nietani śmigłowiec. No cóż,
za osiągi, jakość i wyposażenie trzeba słono płacić. Prawda ta jest szczególnie
bolesna w przypadku śmigłowców. Nic więc dziwnego, że ogólna liczba zamówionych
maszyn to nieco ponad dwieście sztuk. Historię powstania tej, jak się wydaje
szczytowej wersji poczciwej Pumy
krótko opisuje Leszek A. Wieliczko. Zasadniczą część artykułu stanowi
wyliczenie państw użytkowników Caracali
z krótkim opisem posiadanych lub zamówionych wersji, ich wyposażenia i historii
służby. Treściwie i konkretnie. Materiał po raz kolejny potwierdza, że
śmigłowiec ten jest bardzo wydajną i nowoczesną platformą do realizacji
skomplikowanych zadań i złożonych scenariuszy taktycznych. Lektura tego ciekawego
tekstu skłania do refleksji nad zasadnością polskich decyzji w sprawie Caracali. Warto więc
poświęcić trochę czasu na lekturę.
3. Możliwości Korea Aerospace Industries.
Koreański
przemysł zbrojeniowy wszedł szturmem na polski rynek, stając się obok
Amerykanów czołowym graczem i beneficjentem trudnej sytuacji geopolitycznej w
naszym fyrtlu. Ekspresowy zakup samolotów FA-50 niejako skazuje nas na
współpracę z KAI. Jak się ona ułoży, zobaczymy. Nie ulega wątpliwości, że KAI
dba o swój wizerunek, czego elementem była niedawna wizyta polskich
dziennikarzy w Korei. Opisem tego co tam zobaczyli dzieli się z czytelnikami M.
Strembski. Dużo ciekawych informacji i spostrzeżeń, zwłaszcza z polskiej
perspektywy.
Powiązane wpisy:
Caracal wystartuje z polskiego bagna?
1. Wacław Król (1915-1991) As myśliwski i literat. Wacław Król należy do niewielkiej grupy polskich pilotów, którym dane było walczyć pod niebem: polskiego września, wiosennej Francji, jesiennej Anglii i upalnej Afryki. Już samo przejście takiego szlaku bojowego i przeżycie świadczy o kunszcie, skuteczności i wojennym szczęściu. Po wojnie, jako jeden z nielicznych odważył się wrócić do Polski, gdzie zamiast zaszczytów przynależnych bohaterowi walki z niemieckim najeźdźcą, na wiele lat wyrzucony został na margines życia społecznego i zawodowego. I tak miał więcej szczęścia niż jego kolega Stanisław Skalski, gdyż nie trafił do więzienia, o celi śmierci nie wspominając. Po niemal dekadzie upokorzenia zrehabilitowany jako jeden z czwórki przedwojennych asów: Król, Łokuciewski, Olszewski, Skalski, wraca do wojska, wraca do latania także na odrzutowcach. W wojsku pozostaje do emerytury, awansując i zajmując ważne stanowiska służbowe. Jest też obok Janusza Meissnera najbardziej płodnym pisarzem opisującym historię walki polskich pilotów na wszystkich frontach II wojny światowej, a także swoją służbę w PRLu w książce „Za sterami Odrzutowca”. Bogaty życiorys Wacława Króla przygotował Grzegorz Kotowicz. Artykuł w sposób ciekawy, w odpowiedniej objętości, opisuje tę jedną z ciekawszych sylwetek naszego lotnictwa. Przedstawia też analizę jego walk powietrznych i odniesionych sukcesów. Nie ucieka też od wątków życia osobistego Króla, zarówno za granicą, jak i później w Polsce, czym w sposób bardzo ludzki dopełnia sylwetkę swojego bohatera. Kto niewiele wie o Wacławie Królu powinien przeczytać to koniecznie. Komu jest ona bliższą, też w lekturze artykułu znajdzie wiele ciekawych informacji, a lektura dostarczy przyjemność i refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz