Dziesiąty
numer AEROMAX.pl ukazuje się w szczególnym momencie historii polskich skrzydeł,
kiedy to świętujemy setną rocznicę ich narodzin. Jednym z ważniejszych
elementów tego świętowania była warszawska defilada 15 sierpnia, sprawozdanie z
której znalazło swoje miejsce na łamach numeru. Strona tekstu, trzy zdjęcia na
drugiej i schematyczny plan defilady powietrznej z zaznaczonymi typami statków
powietrznych, jednostkami ich pochodzenia oraz numerami taktycznymi. Krótko,
treściwie, przejrzyście.
W odniesieniu do samej defilady to trochę „wkurza”
siermiężne podejście dowództwa/pilotów do kwestii układu szyku, w którym w
sposób zdaje się przypadkowy rozmieszczone są maszyny jedno i dwumiejscowe, z różnym
zestawem zbiorników podwieszanych. Przy sześciu maszynach symetryczne rozmieszczenie,
niezależnie od zestawu użytych maszyn nie powinno być problemem. Szkoda, że brakuje
tego drobnego, zdawać by się mogło łatwego do uzupełnienia elementu.
Po
za chwaloną już wcześniej szatą graficzną mocną stroną magazynu jest
przedstawianie nieznanych lub mało znanych aspektów historii powojennego
lotnictwa wojskowego. Tak jest i tym razem za sprawą artykułu „UTB-2 w
lotnictwie polskim”. Ciekawa, mało znana konstrukcja, która nie jest prostą
wersją szkolną Tu-2, o bardzo interesującej genezie. Do tego druga część
historii SBLimów-2 i opis prób państwowych „dziwoląga” M-15 usatysfakcjonuje
chyba każdego entuzjastę tamtego okresu lotnictwa PRL-u.
Są
też tematy współczesne w postaci artykułów o polskim udziale w programie
otwartego nieba oraz wyrzutni pocisków rakietowych WW-15 dla Sokoła, a być może
w świetle planów modernizacji śmigłowców Mi-24 także dla nich. Dla miłośników godła i barwy tym razem maszyny z 48 Eskadry Lotniczej.
Wszystko warte przeczytania i obejrzenia.
Troszkę poleciał poziom tekstu w artykule o limach „Jak już zostało to już wcześniej …”, „Podjęto jednak decyzję, aby zamiast kupować kolejne samoloty MiG-15UTI z zagranicy można część Lim-1 przebudować na wersję dwumiejscową …”.
Zastrzeżenia
budzi ilość reklam, 8/36 stron. Z jednej strony rozumiem uwarunkowania
współczesnego rynku i doceniam przystępną cenę magazynu, z drugiej trochę to
wkurza. Jeszcze bardziej wkurza mnie w reklamie WZL-1 manipulacja polegająca na
„stworzeniu” sześćdziesiątej rocznicy „czegoś tam” związanego z Iskrą. Niestety
rok 1958 nie odznaczył się w żaden istotny sposób w historii tej legendarnej
konstrukcji. Publikacja głupich zdań typu „TS-11 Iskra – jeden z głównych elementów
systemów szkolenia pilotów w służbie dla Polski 60 lat” kładzie się cieniem na
tym numerze AEROMAX.pl i na rzetelnym podejściu redakcji do historii polskich
skrzydeł. Niestety wygrała mamona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz