Z numerami specjalnymi Aeromax.pl
mam pewien problem. Nie żeby mi się nie podobały, wręcz przeciwnie. Jest jednak
Aeromax.pl, który podoba mi się jeszcze bardziej i jest on regularnym
periodykiem, ogólnie dostępnym w sprzedaży detalicznej oferującym materiały dla
szerokiego grona miłośników lotnictwa. Pomimo wysokiego poziomu merytorycznego
oraz redakcyjnego stanowi dla mnie substytut nieodżałowanego „Lotnictwa z
szachownicą”. Porządny, zawsze jednak substytut.
Z numerami specjalnymi, jest
zupełnie inaczej. Dostępne tylko w sprzedaży wysyłkowej, w sposób dla
młodszych, wiecznie w pędzie będących czytelników zbyt długi i skomplikowany:
zamówienie, potwierdzenie, samodzielny przelew, wysyłka. Specyficzny układ
publikacji i jej ściśle profilowana tematyka znacząco zawęża grono
potencjalnych odbiorców. I tu moja obawa, że ogrom pracy redakcji przy
przygotowaniu numerów specjalnych, o czym niżej, odbije się negatywnie na
regularnym Aeromax.pl lub nawet go unicestwi, co byłoby wielką stratą dla
papierofilnych miłośników lotnictwa.
Kolejna dostawa przyniosła cztery
numery: S4 vol. 1 i 2 poświęcone Mi-24, pierwszą część S6 z MiGami-23 i S8 -
pierwsza część z Mi-8. Trochę jest w tym bałaganu. Najlepszym podsumowaniem całości
jest słowo "fotorejestr". Z każdym 36 stronnicowym zeszytem
otrzymujemy dwa duże, kolorowe ciekawe zdjęcia bohatera numeru. W S-6 dodatkowo
plakat formatu A3 z startującym MiGiem-23 numer 149. Ponadto jest jedna strona
bardzo krótkiego tekstu dotyczącego wprowadzenia typu-bohatera do służby z
biało-czerwoną szachownicą. Mało i krótko, bo nie o to tu chodzi. Dalej mamy
jedną lub dwie strony poświęcone danemu egzemplarzowi ułożone w kolejności rosnących
numerów taktycznych, co zwykle pokrywa się z kolejnością wprowadzania do
służby. Dla każdego egzemplarza króciutka metryczka: data wprowadzenia do
służby, jednostki wojskowe, remonty i koniec służby, jeśli już nastąpił. Ważne
jest to, że zdjęcia są ułożone chronologicznie od najwcześniejszych do
ostatnich, często wraków lub eksponatów muzealnych. Takie potraktowanie każdego
egzemplarza wymaga dostępu do olbrzymiego archiwum i kolosalnej pracy w
wyszukiwaniu, doborze i opracowaniu zdjęć. Za to należą się Redakcji słowa
uznania.
Najlepszym przykładem są tu ex-eNRDowskie Mi-24, z których każdy ma
zdjęcie z tamtego okresu lub już z czarnymi krzyżami na belkach. Nie pominięto
nawet maszyn, które w polskich barwach nie wzbiły się już w powietrze. Barwnie
jest też przy MiGach-23, które remontowane w różnych miejscach posiadały wiele
"kolorowych ubranek". Do tego wiele zdjęć pokazuje bardzo ciekawe okoliczności,
przy czym większość - na ile się orientuję - nie jest "obśmigana" po internetach.
Wszystko starannie i konsekwentnie, i choć prawie same zdjęcia, to jest
ciekawie, zwłaszcza w zakresie ostatecznego losu wielu maszyn.
Osobiście czekam na kolejne numery
lub kolejne części już rozpoczętych: Su-22, Mig-23 i Mi-8.
Pozostaje mieć nadzieję,
że seria będzie kontynuowana, a wysiłek z tym związany nie przerośnie
możliwości Twórców, a grono odbiorców numerów specjalnych okaże się
wystarczające dla kontynuacji serii.
Powiązane wpisy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz