sobota, 23 lutego 2019

BAe 146 - szepczący słonik


W czasie, gdy z nieba w szybkim tempie znikają czterosilnikowe odrzutowce pasażerskie warto zwrócić uwagę na najmniejszego z nich. Dzięki oryginalnemu, jak na odrzutowce pasażerskie, układowi konstrukcyjnemu BAe 146 w szczególny sposób wyróżnia się wśród maszyn komunikacji regionalnej. Układ czterosilnikowego górnopłata jest charakterystyczny dla dużych maszyn transportowych, jak C-5 Galaxy, C-17 Globemaster III, An-124 Rusłan, Ił-76 czy C-141 Starlifter - ktoś jeszcze pamięta ostatniego z nich? Wśród maszyn pasażerskich jest to niewątpliwie "rodzynek". Krótki start i lądowanie, niski poziom generowanego hałasu oraz akceptowalne koszty pozyskania i eksploatacji sprawiły, że "szepczący odrzutowiec" odniósł pewien sukces, gdyż zbudowano łącznie 394 maszyny, z czego ok. 120 pozostaje w służbie do dziś. Znaczna część użytkowana jest aktualnie jako samoloty transportowe bądź pożarnicze. Niestety pomimo charakterystycznego układu konstrukcyjnego nie powstała wersja transportowa z prawdziwego zdarzenia, czyli z tylną rampą załadunkową. Niewątpliwą zasługą rodziny BAe 146/Avro RJ było umożliwienie rozwoju London City Airport, gdzie w pierwszym okresie istnienia lotniska był to jedyny mogąc tam operować odrzutowiec. Co do wrażeń z lotu, to mam mieszane - z jednej strony cicho i dynamicznie, z drugiej (w wersji z fotelami 3+3 w rzędzie) bardzo ciasno - znacznie ciaśniej niż we współczesnych CRJ czy nawet ATR.
Sam tomik jak zwykle opisuje uwarunkowania powstania i rozwój konstrukcji, historię użytkowania oraz wersje specjalne i konwersje. Jest też ponad pięć stron opisu technicznego z licznymi zdjęciami pokazującymi najważniejsze elementy konstrukcji. Niestety znowu zabrakło rysunków w trzech rzutach lub schematów zagospodarowania wnętrza, szkoda. Dodatkowo na końcu książeczki znajdziemy historię linii Brussels Airlines i jej poprzedników.
Ocena grafiki, jakości zdjęć i druku jak zwykle bardzo wysoka. Słabiej nieco wypada tekst.
Pasażerski, trójsilnikowy Trident miał oznaczenie HS 121, a nie HS125, str. 7. Ponad to nie wiem dlaczego określono go jako "zbudowany", skoro wcześniej napisano, że był "jednym z sukcesów". Podobnie, cóż szczególnego jest w fakcie, że do pierwszego lotu prototyp "wzniósł się po raz pierwszy w powietrze o własnych siłach", str. 16? Natężenie dźwięku może być podane w dB(A) - w skali akustycznej. Ponieważ jest to skala logarytmiczna, stwierdzenie że " 3 dBA odpowiadają ok. dwukrotnemu odczuwalnemu zwiększeniu hałasu" jest wątpliwe z punktu widzenia fizyki, a także gramatyki, str. 22. W marcu 1986 r. oblatany został pierwszy samolot poddany konwersji, a nie przeznaczony do konwersji. To nie jest to samo, str. 81. Pokonanie trasy wymagało (ilu?) pięciu i pół dnia, nie pięć i pół dnia, str. 60. Zakupiono (co?) "Douglasy DC-3 i DC-6", str. 62. Cztery wiersze niżej "do floty przewoźnika trafiły (co? KM) Convair 440, Douglas DC-8 ...", Jeśli po jednym egzemplarzu to O.K. Jednak było ich więcej.
Kolejny przyzwoity numer. Przyznam jednak, że tracę nadzieję na tomik, w którym nie będę miał się do czego "przyczepić".

Bondaryk P., Petrykowski M.
Samoloty Pasażerskie Świata
Tom 27, BAe 146 / Avro RJ
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia.

Powiązane wpisy:

poniedziałek, 18 lutego 2019

Lockheed Martin F-16 w "100 lat polskich skrzydeł" - nowa seria wydawnicza

W salonikach prasowych i w prenumeracie pojawił się pierwszy tomik nowej serii wydawniczej "100 lat polskich skrzydeł" wydany przez Edipresse. Bohaterem pierwszego numeru jest, a jakże, gwiazda Sił Powietrznych Lockheed Martin F-16 C/D Block 52+. Wybór trafny, choć ryzykowny.
Z dwóch poprzednich serii tego wydawnictwa związanych z lotnictwem "Samoloty pasażerskie świata" czytam i opisuję systematycznie, mam o niej dobrą opinię. Z "Wielkiego leksykonu uzbrojenia - wrzesień 1939" posiadam tylko te poświęcone samolotom. Tu nie pasuje mi sposób przedstawienia historii kolejnych samolotów oraz język, w jakim jest napisana. Ale o tym przy innej okazji. Nie powinno więc dziwić, że pierwszy tomik nowej serii będę porównywał z "Samolotami pasażerskimi świata", bo czemu nie mierzyć do przyzwoitego poziomu.
Zaczynam od okładki. Pierwsza strona, rysunek i dwa zdjęcia polskich F-16. Na rysunku rzucają się w oczy nieco nazbyt niebieskie barwy kamuflażu, ale cóż może inne oświetlenie. Bliższe spojrzenie ujawnia jednak poważniejsze braki. Po pierwsze przed kabiną nie ma czterech charakterystycznych anten systemu identyfikacji swój-obcy AN/APX-113, inne światła pozycyjne na wlocie powietrza oraz białe oznaczenie gardzieli tankowania w powietrzu. Na rozkładanej części spis planowanych pięćdziesięciu numerów. Wydaje się, że zestaw wybrany został prawidłowo, choć pewnie znajdzie się wiele osób taki właśnie zestaw lub jego kilka elementów kwestionujących. Cóż, sprawa gustu i sympatii.
Na drugiej stronie okładki rysunki Jastrzębia w widoku z dołu i góry. Już na pierwszy rzut oka coś tu nie gra - maszyna jest za smukła. Po przeliczeniu wychodzi, że długość F-16 to 20,67 m, podczas gdy w danych podano 15,03 m, czyli rysunek "rozciągnięto o 37,5 %. Nie dziwi więc, że szachownice na skrzydłach zamiast kwadratowych są prostokątne! O ile zachwiane proporcje to jest jedynie brakoróbstwo i kpina z czytelników, to zniekształcone znaki mogą też łamać prawo.
Strona tytułowa budzi jak najbardziej pozytywne skojarzenia, a to dzięki Autorom z najwyższej w kraju półki, którymi są Michał Fiszer i Jerzy Gruszczyński. I rzeczywiście błędów merytorycznych, jak i językowych oraz redakcyjnych jest niezbyt dużo. W porównaniu z wymienionymi wyżej seriami nastąpiła zmiana papieru na bardziej błyszczący dla okładki i nieco słabszej jakości dla wnętrza, co niekorzystnie odbiło się na jakości i estetyce zdjęć. Ich ostrość i czytelność spadła w zauważalny sposób. Także zastosowana czcionka z szeryfami przy małym rozmiarze - 52 wiersze na stronę A5, sprawia że tekst jest mniej czytelny. 
Wspomniany wcześniej papier obniża jakość zdjęć, których dobór jest odpowiedni, dobrze ilustrujący omawiane w tekście zagadnienie. Przesadą jest tylko umieszczenie aż trzech zdjęć z jednej sesji A2A obok siebie na str. 48-51. Pomimo, że zdjęcia są naprawdę dobre, jest trochę monotonnie, wręcz nudno. Ważnym uzupełnieniem są rysunki samolotu w pięciu rzutach, szkoda że bez widoku z tyłu oraz barwna tablica z sylwetkami bocznymi egzemplarza 4040.
Napisany poprawnym, łatwo przyswajalnym językiem tekst składa się z: opisu powstania i rozwoju konstrukcji, co zajmuje 16 stron; historii produkcji seryjnej z podaniem odbiorców poszczególnych wersji; okoliczności pozyskania Jastrzębi przez Polskę oraz przebieg ich dotychczasowej eksploatacji, włączając w to szkolenie pilotów w USA oraz odbyte ćwiczenia; charakterystyki uzbrojenia i systemów walki samolotu oraz dwustronnicowego opisu zasobnika rozpoznawczego DB-110. 
Co do tekstu, wątpliwości budzi odchylenie fotela 30° stopni do tyłu, podczas gdy w praktyce takie pochylenie ma tylko oparcie fotela, str. 10. Dopełniacz liczby mnogiej rzeczownika cel to celów, nie "celi", str. 19. Informacja o zakupie przez Chorwację izraelskich F-16 jest już nieaktualna, str. 27. Trudno ocenić ile to jest "04,1,0 mikrometrów", str. 29. "... w tym 16 używanych oraz 44 nowe, zakupionych ze ...", str. 34. "... w tym 54 zajęć na symulatorach (37 lotów) ...", zabrakło godzin przy liczbie 54, str. 42. Na  NTM 2011 w Cambrai dwa samoloty miały głowę tygrysa i okolicznościowe napisy naklejone, nie namalowane, str. 54. I najlepsze, "Głowica samonaprowadzania jest chłodzona ciekłym gazem do temperatury -180° Celcjusza ...", str. 59.
Cena pierwszego egzemplarza, w promocji to 7,99 PLN, choć na okładce podano 14,99. Dla całej serii daje to wydatek rzędu 742,50 PLN, co nie jest kwotą małą. O ile w przypadku "Samolotów pasażerskich świata" nad zakupem nigdy się  nie zastanawiałem, to jeśli się nic nie zmieni, nad zakupem kolejnych tomików  "100 lat polskich skrzydeł" trzeba się będzie każdorazowo zastanawiać. Zobaczymy co przyniesie drugi numer z samolotem PZL-23 Karaś.


Fiszer M., Gruszczyński J..
100 lat polskich skrzydeł
Tomik 1, F-16 Jastrząb
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia.


Powiązane wpisy:

100 lps t.1 F-16
100 lps t.2 PZL-23
100 lps t.3 Mi-24
100 lps t.4 PZL-7
100 lps t.5 MiG-29
100 lps t.6 PZL-37
100 lps t.7 PZL-11
100 lps t.8 MiG-21
100 lps t.10 Mi-8
100 lps t.12 CASA C-295M
100 lps t.13 Su-22
100 lps t.15 PZL-130
100 lps t.17 C-130
100 lps t.18 MiG-15 
100 lps t.20 Su-7
100 lps t.21 Mi-14
100 lps t.24 Leonardo M-346 Bielik
100 lps t.26 Jak-23
100 lps t.29 TS-11 Iskra
100 lps t. 30 MiG-17
100 lps t. 32 Ił-28
100 lps t. 33 MiG-19
100 lps t. 37 I-22 Iryda - polska(bez)nadzieja
100 lps t. 40 SM-1 - prekursor
100 lps t. 41 MiG-23 - niedoceniony
100 lps t. 43 Mi-2 - Czajnik do wszystkiego
100 lps t. 45 TS-8 Bies - najbardziej polski 
100 lps t. 48 An-2 - ulubiony pterodaktyl
100 lps t. 49 PZL W-3 Sokół - śmigłowiec do wszystkiego
100 lps t. 50 An-26 - dobry samolot
100 lps t. 51 Black Hawk - śmigłowiec symbol
100 lps t. 52 Su-20 – typ przejściowy
100 lps t. 54 Ił-14 – lepsza kiła niż skok z Iła
100 lps t. 55 SH-2G Seasprite – polskie lotnictwo pokładowe w całej okazałości
100 lps t. 57 An-28/M28 - gorzki sukces
100 lps t. 59 i 62 Jak-11 i Jak-18 - samoloty szkolno-treningowe Jakowlewa
100 lps t. 63 SW-4 - marketingowa porażka do kwadratu
100 lps t. 66 Jak-12 - samolot prawdziwie wielozadaniowy

100 pls t. 69. SBLim-2Art - ostatni Mohikanin

sobota, 16 lutego 2019

AEROMAX.pl S2 i S3 - seria specjalna sie rozpędza


Drugie podejście do numerów specjalnych magazynu lotniczego AEROMAX.pl pozwoliło mi na wyrobienie szerszej opinii na temat serii. Tym razem na "tapetę" trafiły numery S2 i S3, oba z podtytułem "Fotorejestr". Bohaterami zeszytów są odpowiednio Antonow An-26 i Jakowlew Jak-40, samoloty do niedawna pozostające w służbie sił powietrznych. Wybór optymalny, gdyż z jednej strony maszyn tych nie było zbyt wiele, 12 An-26 i 18 Jak-40. Z drugiej strony na przestrzeni lat diametralnie zmieniły one swoje malowania, po trzecie były to konstrukcje udane i bezpieczne, których eksploatacja nie pociągnęła za sobą poważniejszych wypadków. I po czwarte wiele z nich po służbie trafiło do użytkowników prywatnych, czasem egzotycznych.

Jak sam podtytuł wskazuje, głównym elementem wydawnictwa są zdjęcia, których jest dużo, są zwykle wysokiej jakości, często mało lub w ogóle nieznane. Układ zeszytu jest analogiczny do pierwszego numeru S1. Strona wstępu z bardzo krótką historią służby typu z biało czerwonymi szachownicami oraz dalszych losów, następnie prezentacja poszczególnych egzemplarzy oraz ostatnia strona okładki z kolorowymi rysunkami i co ważne bez "marnowania miejsca" na reklamy.
Dla poszczególnych maszyn przygotowano ramkę z krótką, wręcz ascetyczną historią służby. Ale nie tekst jest tu najważniejszy. Obok jest jedna lub dwie strony ciekawych zdjęć, obrazujących zmiany w wyglądzie, a niekiedy i wyposażeniu - Jaki-40 19 LEH, poszczególnych maszyn na przestrzeni lat. 
Materiał jest tym bardziej ciekawy, że samolot obu typów, które doczekały końca służby w Polsce poważnie zmieniły w międzyczasie swoje barwy. Po kilka maszyn obu typu przez pewien czas latało w barwach PLL LOT, co dodatkowo poszerzyło paletę schematów malowania o lotowskie oraz różne warianty pośrednie. Po zakończeniu eksploatacji w wojsku po kilka maszyn obu typów zostało przekazanych na wschód lub Exinowi. Ich dalsze losy, przynajmniej po części, ilustrują zdjęcia w barwach rosyjskich, ukraińskich, bułgarskich, Sierra Leone czy Wenezueli.
Na uwagę zasługuje bardzo dobry papier, druk i jakość zdjęć. Uznanie należy się za obróbkę najstarszych zdjęć, wykonanych jeszcze w technice tradycyjnej.
O ile do zdjęć raczej nie można się przyczepić, o tyle jakość dosyć skromnego tekstu budzi pewne zastrzeżenia.
Pojawiło się kilka błędów merytorycznych:

An-26 nr 1308 był pierwszą zakupioną maszyną nie tylko wojskową ale w ogóle, tym bardziej, że nowych cywilnych Anów-26 w Polsce nie było.
Samoloty An-26 zastąpione zostały przez CASA C295M, nie C295, S2, str. 3. Nie bardzo wiem też co oznacza określenie "dokończona wersja godła", czyżby przedstawiona obok "pierwsza wersja" była niedokończona, S3, str. 5,
Także od strony językowej i redakcyjnej nie wszystko jest O.K.:
Do tego trochę błędów językowych w S3: "Jedną z ważniejszych założeń konstruktorskich ..., str. 3; "Wszystkie cztery posłużyły ... przebudowie ... na wersję ..."; str. 3, "... i w od 1980 r. ...", S3, str. 9; "... samolot posiadał oryginalny sposób malowania fabrycznego", str. S3, 16; "... numerem taktycznym na osłonie bocznych silników". S3, str. 29; skrótem od tysiąc(e) jest tys., a nie tyś., S3, str. 4, 5 ...; "... zmieniono mu barwy na malowanie białoczerwone", S3, str. 13.
Podsumowując, oba zeszyty są warte polecenia do lektury lub raczej czerpania wiedzy i przyjemności z patrzenia na bogaty, logicznie dobrany materiał zdjęciowy.

Powiązane wpisy:


sobota, 9 lutego 2019

DHC-8 - "rozciągnięty" turbośmigłowiec


W ostatnich dekadach na świecie panuje duopol producentów w każdym segmencie samolotów pasażerskich. Rynek najbardziej prestiżowych, samolotów bardzo dużych (A380, B747i), szerokokadłubowych (A330/340, A350, B767, B777, B787) oraz wąskokadłubowych (rodziny A320 i B737) został zdominowały przez Airbusa i Boeinga. Odrzutowce regionalne (rodziny CRJ i ERJ i E-Jet) to pole konkurencji Bombardiera - ostatnio przejętego przez Airbusa oraz Embraera, który w najbliższym czasie zapewne przejdzie pod skrzydła Boeinga, praktycznie duopolizując rynek odrzutowców pasażerskich. Na półce liniowców turbośmigłowych konkurują ze sobą ATRy 42/72 z Bombardierami DHC-8, aktualnie w wersji Q400.
DHC-8 jest bohaterem dwudziestego szóstego zeszytu serii Samoloty Pasażerskie Świata. Samolot ten na pewno na swój zeszyt zasługuje. W ilości zbudowanych maszyn prześcignął już Ana-24, ustępując jedynie ATRom. Ciekawa jest również jego historia. Samolot zaprojektowano jako daleko idąca modyfikacja posiadającego bardzo dobre właściwości STOL, czterosilnikowego DHC-7, z którego powstał model dwusilnikowy, w którym częściowo poświęcono parametry startu i lądowania na rzecz prędkości przelotowej. W sumie powstały trzy coraz większe wersje Dasha-8. Pierwsza zabierała do 39 pasażerów, a ostatnia równo dwa razy więcej - 78 osób i to w wersji standardowej, gdyż "upakowane" zabierają nawet do 90 pasażerów. Kadłub został wydłużony o 10,58 m, to jest 47,5 %, natomiast kabina pasażerska o 9,6 m, czyli aż o 104 %.
W tym miejscu należy pochwalić numer SPS poświęcony samolotowi DHC-8. Dla uwidocznienia różnic w wielkości samolotów poszczególnych wersji zamieszczono nie tylko przekroje ich kabin pasażerskich, ale też ich sylwetki boczne, dla modelu Q400 uzupełnione o rzuty w pozostałych dwóch płaszczyznach. Do tego bardzo przekonywujący przekrój gondoli silnikowej mówiący więcej niż kilkanaście zdań opisu. Mam nadzieję, że podobne rysunki znajdą się w następnych numerach znacząco ubogacając ich treść.. W tekście mamy prawie pięć stron historii De Havilland Aircraft of Canada z takimi hitami jak DHC-2 Beaver, DHC-3 Otter czy DHC-6 Twin Otter. Dalej znajdziemy historię powstania i eksploatacji kolejnych wersji samolotu, w której opisano też wersje militarne i dla służb porządku publicznego. Część dotycząca historii linii lotniczej poświęcona jest tym razem Eurolotowi, dzięki któremu samoloty Q4000 stały się codziennym widokiem na większości polskich lotnisk komunikacyjnych. Do tego, jak zwykle, wiele ciekawych, dobrej jakości zdjęć.
Od strony merytorycznej znalazłem jeden, niestety często w SPŚ powtarzający się błąd - zamiast masy użyto terminu ciężar - zupełnie innej wielkości fizycznej. Ponad to jednostką ciężaru jest N lub kG, a nie kg, str. 44. W słowniku nie znalazłem użytego w tekście (str. 40) słowa "godol" - powinno być gondoli. Trzymając się chronologii zdjęcie DHC-4 powinno być przed zdjęciami DHC-5 i DHC-6, a jest za nimi, str. 10. Z błędów redakcyjnych największym jest umieszczenie w tabeli z danymi samolotu, w sekcji masy, w kolumnie DHC-8-402 danych dotyczących wymiarów tej maszyny, str. 59. Po za tym brak kropki w skrócie "min", str. 12.

Ogólnie Zeszyt numer 26 Samolotów Pasażerskich Świata należy uznać za udany.

Bondaryk P., Petrykowski M.
Samoloty Pasażerskie Świata
Tom 26, De Havilland Canada DHC-8
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia.





czwartek, 7 lutego 2019

AEROMAX.pl – numer specjalny S1 - nowa seria, początek


Do magazynu lotniczego AEROMAX.pl zdążyłem się już przyzwyczaić, tym bardziej, że na tle innych czasopism lotniczych pokazał się zdecydowanie z dobrej strony. Dotychczas ukazały się trzy numery specjalne w dwóch seriach obejmujących różne zagadnienia, zredagowane według różnych koncepcji. Pierwszą reprezentuje numer specjalny S1 zatytułowany "Polskie Siły Powietrzne Su-22 arsenał vol. 1". Najważniejsze tu jest słowo arsenał, gdyż ujawnia tematykę numeru, którą jest przedstawienie systemu uzbrojenia samolotu Su-22. Zaproponowana konwencja przypadła mi do gustu. Na początku znajdziemy dziesięć stron tekstu opisującego w sposób dosyć przystępny: bardzo krótko historię Su-22 w służbie biało-czerwonej szachownicy, budowę i funkcje kompleksu nawigacyjnego PrNK-54K i jego podstawowych elementów oraz belki nośne do podwieszania uzbrojenia. Materiał uzupełniony jest pięcioma schematami oraz dziewięcioma barwnymi zdjęciami. Dalej znajduje sie prezentacja uzbrojenia samolotu w ciekawej konwencji - ramka z kilkoma zdaniami opisu danego elementu (pocisk rakietowy, wyrzutnia, cel powietrzny, wyrzutnia naboi zakłócających belka podwieszeń) uzupełniona kilkoma zdjęciami omawianego systemu mieszczącymi się na stronie ramki, a czasem także sąsiedniej. Szkoda, że praktycznie pominięto uzbrojenie bombowe. Wśród zdjęć można znaleźć wiele pokazujących rzadkie konfiguracje podwieszeń. Zwięźle, konkretnie, przystępnie i kolorowo. Dla początkujących i średniozaawansowanych w sam raz.

AEROMAX.pl S1 posiada typową dla tego czasopisma szatę graficzną z licznymi barwnymi zdjęciami o bardzo dobrej jakości. Całość wydrukowana na dobrym papierze kredowym. Jedyne zastrzeżenie budzi słaba czytelność schematów na str. 4 i 5.

Na tym tle zdecydowanie słabiej wypada tekst. Nie mogę zgodzić się z tezą Autora (Robert Gruzęda), że wprowadzenie Su-22 można porównać z wdrożeniem F-16. Tym bardziej, że pomimo poważnych zmian w systemie walki, samolot i filozofia jego obsługi były kontynuacją działań związanych z bezpośrednim poprzednikiem Su-22, czyli Su-20, wówczas już od dekady służących w lotnictwie polskim. Nie można pisać o państwach "układu" lecz Układu Warszawskiego, tym bardziej, że wcześniej nie było o żadnym układzie mowy, str. 3; System nawigacyjno-celowniczy na pewno nie jest sercem samolotu, to raczej silnik nim jest, str. 4. Nie jest prawdą, że "Skład kompleksu tworzą (schematy): ...". Chęć skrócenia opisu odebrała mu logiczny sens, str. 5. Miejsce, w którym zamocowane są działka można nazwać nasadą skrzydła, nie przejściem kadłub skrzydło, gdyż w Su-22 nie ma takiego elementu w typowym dla współczesnych samolotów znaczeniu, str. 10. Podobnie tylne anteny systemu SPO-15ŁE umieszczone są w zasobniku, który nie jest częścią statecznika pionowego, znajduje się u jego nasady, str. 30. Tak, jak prawidłowo podano na str. 34, samolot posiada instalację pneumatyczną, a nie powietrzną, str. 18. Niedopuszczalne jest zamienne stosowanie zupełnie różnych pojęć fizycznych, jakimi są masa i ciężar, tym bardziej, że jednostką ciężaru jest N lub kG, a nie podany kg! To jest wiedza ze szkoły podstawowej.

Do tego pojawiło się kilka błędów językowych: Polska poszukiwała czego - nowych samolotów, a nie nowe samoloty, str. 3; Wprowadzenie nowego samolotu spowodowało, a nie spowodował, str. 3; "... przy zastosowaniu niekierowanym uzbrojeniem rakietowym ...", str. 4; " ... składa się z poszczególnych bloków i agregatów, konstrukcyjnie niezależnych, wykonanych i połączonych w całość ...", po co słowo wykonanych? str. 4; brak spacji w "przystrzelaniu", str. 8;  Szkoda, że redakcja nie przyłożyła się do korekty tekstu.

W sumie AEROMAX.pl S1 jest niewątpliwie ciekawą, wartą polecenia publikacją. Także cena - 19,90 wydaje się być przystępną, tym bardziej, że po za stroną wydawnictwa w magazynie nie ma reklam. Przy okazji nielogiczne jest na tej właśnie stronie opisanie numeru S1 jako "w przygotowaniu". Pewnym utrudnieniem jest system dystrybucji numerów specjalnych w formie bezpośredniego zamówienia u wydawcy, ale warto, tym bardziej, że przesyłka jest darmowa.

Przyznam, że z niecierpliwością czekam na kolejny numer specjalny w serii Arsenał.

Powiązane wpisy:

AEROMAX.pl-magazyn na jeden wieczór

AEEROMAX.pl numery specjalne S2 i S3

AEROMAX. pl-10/100

AEROMAX.pl 11 - w odwrocie

piątek, 1 lutego 2019

Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?


Nie spełniły się moje noworoczne życzenia z poprzedniego wpisu na temat magazynu Lotnictwo. W rok 2019 tytuł wchodzi z numerem budzącym we mnie zdecydowanie negatywne odczucia. Dlaczego? O tym niżej. Na początek klasycznie, mój top 5:

1. Myśliwce przyszłości; kompleksowy opis realizowanych lub przewidywanych do realizacji programów samolotów najnowszej generacji. 
2. Rozwój lotnictwa Libanu; mało znane lub wcale nieznane siły powietrzne małego, targanego licznymi konfliktami kraju.
3. Siły Powietrzne Tajwanu; kolejny odcinek serii prezentującej lotnictwo państw z różnych stron świata.
4. Polskie lotnictwo wojskowe 2001-2018; udana próba prezentacji historii naszego lotnictwa od początku XXI wieku do dziś, z jego problemami, ograniczeniami oraz sukcesami.
5. Avia B-354: Pierwsza część monografii myśliwca naszych południowych sąsiadów.
Jest o czym poczytać i skąd dowiedzieć się ciekawych rzeczy.

Można też znaleźć słabsze strony. I tak w pozycji 1: właściwości supercruise posiada samolot, nie silnik, str. 14. Pozycja 2 "... mało imponujący w porównaniu z myśliwcem odrzutowych...", str. 59. Dużo błędów merytorycznych jest w pozycji 4: Pierwsze samoloty TS-11 Iskra trafiły do polskiego lotnictwa znacznie wcześniej, niż jak podano, w połowie lat siedemdziesiątych, str. 2. Samoloty An-26 były produkcji radzieckiej, a nie rosyjskiej, str. 33. Zapytanie ofertowe na WSB wysłano do potencjalnych dostawców, nie potencjalnych producentów tego typu samolotów, str. 29. Nie jest prawdą, że przed wycofaniem w 2012 roku polskie Any-2 były "jedynymi tego typu w NATO". Estonia też do tego paktu należy, str. 33. "... odbiornik o opromieniowaniu elektromagnetycznym", str. 37. Winglety w Boeingu 737-800 są standardem, a nie ulepszeniem w wersji BBJ, str. 40.
Idąc dalej, na str. 66 nie podano, o który kat "wąsów" Mirage III/5 chodzi. Podawanie wartości z dokładnością do 0,01 km/h w przypadku prędkości lądowania nie ma sensu, str. 67.
Więcej uwagi należy sie artykułowi "U-2 w służbie CIA". Ponownie mamy bardzo ciekawy wycinek historii lotnictwa. Autor - K. Kuska - wykazał dużą wiarę w stan wiedzy czytelników podając jedynie nazwiska, bez chociażby słowa, kim ci ludzie byli: "... w osobie samego Allana Dullesa ...", str. 72, czy Anthony Eden, str. 76. Podobnie przez cały artykuł podaje różne wielkości fizyczne w jednostkach anglosaskich. Co prawda u nas powszechnie stosuje się metryczne, jednak można by takie rozwiązanie uznać, gdyby Autor na str. 83 nie podał 74 tys. stóp [22 555 m]. Niekonsekwencja czy lenistwo?
Co prawda "Już w czasie II wojny światowej Niemcy byli w stanie w miarę precyzyjnie lokalizować zbliżające się bombowce", str. 70, jednak nie wspomnienie ani słowem o osiągnięciach innych państw może być potraktowane jako ich dyskryminacja. W Polsce jednostką przeciążenia to g, a nie G, str. 71, 73. Nazwanie podwozia tandemowego "przypominającym układ roweru ...", str. 73 też nie świadczy dobrze o warsztacie Autora. Już w szkole podstawowej uczą, że zredukowana może być masa, nie waga samolotu lub urządzenia, str. 73. Żadną informacją jest, że " jednym ze składników paliwa była pochodna wykorzystywana do produkcji środków do zwalczania owadów...", bez podania czego pochodna, str. 75. Lot "2013" wykonany był nad terytorium Związku Radzieckiego, nie nad rosyjskim, gdyż w tym czasie Rosji nie było, str. 77, 78. Nie bardzo też wiadomo o co chodzi z "... testowaniem radarów przeciwko pociskom wystrzeliwanym z Kapustin Jar.", str. 79. Ciekawe też, w jaki sposób manewr mógł być nieprecyzyjny "... w związku z siłą nośną samolotów na tak dużej wysokości ...", str. 79? Do tego liczne błędy językowe, np.: "... arsenał zdolnych sięgać kontynent amerykański bombowców ...:", str. 72; "niższych wysokościach", str. 73; "Naprędce rozwiązano też nazwę i by ukryć ...", str. 75; "... USAF, która podejrzewała...", str. 77; "CIA dostrzegła liczbę problemów ...", str. 83; "... tyle przelotów, ile to będzie konieczne.", str. 82; "... wykonano sześć lotów, ale bez jednoznacznych danych.", str. 82; "... po raz pierwszy samoloty zaczęły realizować to co było ich przykrywką ...", str. 82;
Na końcu numeru mamy artykuł "Niezwykły pojedynek nad frontem wschodnim He 111 vs Pe-8". Opisane nocne walki powietrzne bombowców są nieznanym szerzej, bardzo interesującym epizodem II wojny światowej. Niestety sam artykuł jest szkolnym przykładem jak nie należy pisać artykułu. Chaos w opisie wydarzeń, ich czasu miejsca i prawdopodobnego przebiegu jest duży. Trudno się w tym zorientować. Smaku dodaje jeden z głównych bohaterów, a w zasadzie jego nazwisko. Na przestrzeni dwóch stron mamy Pawła Michajłowicza Arkharowa (najczęściej stosowana pisownia), Archarowa oraz Arharowa. Całości dopełnia "... obserwatorem nieznany lotnik nazwiskiem Holtz ...", str. 95. Tłumaczył artykuł Szymon Tetera, czyli Redaktor Naczelny magazynu. Jeżeli osoba na tak ważnym stanowisku, tak lekceważąco traktuje swoje obowiązki oraz czytelników, przyszłość Lotnictwa widzę w ciemnych barwach.

Co prawda nie powinno się kopać leżącego, jednak "kronikarski obowiązek" każe wskazać poważniejsze "wpadki" językowe:
"... gotowych do lotu jest najwyżej trzy", str. 4; na str. 8 zamiast Straży Granicznej jest tylko Granicznej; "sfinalizował ostatecznie", str. 12; "o zawarciu listów intencyjnych", str. 12; "... a loty sukcesywnie zakończono", str. 31; "... przyleciało do polski w 2008 rok.", str. 31; "... 2018,, ", str. 33; "... najlepiej wyposażone rodzaj wojsk lotniczych.", str. 34; "... należałoby pozyskać nie pięć, ale około dziewięć maszyn tej klasy", str. 34; "... imponujący w porównaniu z myśliwcem odrzutowych", str. 59; "... przeznaczony do jednostek przeznaczonych...", str. 65; "... pilot doświadczalny Dassault, Jeana Coureau.", str. 67.

Powiązane wpisy: