Nie spełniły się
moje noworoczne życzenia z poprzedniego wpisu na temat
magazynu Lotnictwo. W rok 2019 tytuł wchodzi z numerem budzącym we mnie
zdecydowanie negatywne odczucia. Dlaczego? O tym niżej. Na początek klasycznie,
mój top 5:
1.
Myśliwce przyszłości; kompleksowy
opis realizowanych lub przewidywanych do realizacji programów samolotów
najnowszej generacji.
2.
Rozwój lotnictwa Libanu;
mało znane lub wcale nieznane siły powietrzne małego, targanego licznymi
konfliktami kraju.
3.
Siły Powietrzne Tajwanu;
kolejny odcinek serii prezentującej lotnictwo państw z różnych stron świata.
4.
Polskie lotnictwo wojskowe 2001-2018;
udana próba prezentacji historii naszego lotnictwa od początku XXI wieku do
dziś, z jego problemami, ograniczeniami oraz sukcesami.
5.
Avia B-354:
Pierwsza część monografii myśliwca naszych południowych sąsiadów.
Jest o czym poczytać i skąd
dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
Można też znaleźć słabsze strony. I
tak w pozycji 1: właściwości supercruise
posiada samolot, nie silnik, str. 14. Pozycja 2 "... mało imponujący w porównaniu z myśliwcem
odrzutowych...", str. 59. Dużo błędów merytorycznych jest w pozycji 4:
Pierwsze samoloty TS-11 Iskra trafiły do polskiego lotnictwa znacznie
wcześniej, niż jak podano, w połowie lat siedemdziesiątych, str. 2. Samoloty
An-26 były produkcji radzieckiej, a nie rosyjskiej, str. 33. Zapytanie ofertowe
na WSB wysłano do potencjalnych dostawców, nie potencjalnych producentów tego
typu samolotów, str. 29. Nie jest prawdą, że przed wycofaniem w 2012 roku
polskie Any-2 były "jedynymi tego typu w NATO". Estonia też do tego
paktu należy, str. 33. "... odbiornik o opromieniowaniu
elektromagnetycznym", str. 37. Winglety w Boeingu 737-800 są standardem, a
nie ulepszeniem w wersji BBJ, str. 40.
Idąc dalej, na str. 66 nie podano,
o który kat "wąsów" Mirage III/5 chodzi. Podawanie wartości z
dokładnością do 0,01 km/h w przypadku prędkości lądowania nie ma sensu, str.
67.
Więcej uwagi należy sie artykułowi
"U-2 w służbie CIA". Ponownie mamy bardzo ciekawy wycinek historii
lotnictwa. Autor - K. Kuska - wykazał dużą wiarę w stan wiedzy czytelników
podając jedynie nazwiska, bez chociażby słowa, kim ci ludzie byli: "... w osobie
samego Allana Dullesa ...", str. 72, czy Anthony Eden, str. 76. Podobnie
przez cały artykuł podaje różne wielkości fizyczne w jednostkach anglosaskich.
Co prawda u nas powszechnie stosuje się metryczne, jednak można by takie
rozwiązanie uznać, gdyby Autor na str. 83 nie podał 74 tys. stóp [22 555 m].
Niekonsekwencja czy lenistwo?
Co prawda "Już w czasie II
wojny światowej Niemcy byli w stanie w miarę precyzyjnie lokalizować zbliżające
się bombowce", str. 70, jednak nie wspomnienie ani słowem o osiągnięciach
innych państw może być potraktowane jako ich dyskryminacja. W Polsce jednostką
przeciążenia to g, a nie G, str. 71, 73. Nazwanie podwozia tandemowego
"przypominającym układ roweru ...", str. 73 też nie świadczy dobrze o
warsztacie Autora. Już w szkole podstawowej uczą, że zredukowana może być masa,
nie waga samolotu lub urządzenia, str. 73. Żadną informacją jest, że "
jednym ze składników paliwa była pochodna wykorzystywana do produkcji środków
do zwalczania owadów...", bez podania czego pochodna, str. 75. Lot
"2013" wykonany był nad terytorium Związku Radzieckiego, nie nad
rosyjskim, gdyż w tym czasie Rosji nie było, str. 77, 78. Nie bardzo też
wiadomo o co chodzi z "... testowaniem radarów przeciwko pociskom
wystrzeliwanym z Kapustin Jar.", str. 79. Ciekawe też, w jaki sposób
manewr mógł być nieprecyzyjny "... w związku z siłą nośną samolotów na tak
dużej wysokości ...", str. 79? Do tego liczne błędy językowe, np.:
"... arsenał zdolnych sięgać kontynent amerykański bombowców ...:",
str. 72; "niższych wysokościach", str. 73; "Naprędce rozwiązano
też nazwę i by ukryć ...", str. 75; "... USAF, która
podejrzewała...", str. 77; "CIA dostrzegła liczbę problemów
...", str. 83; "... tyle przelotów, ile to będzie konieczne.",
str. 82; "... wykonano sześć lotów, ale bez jednoznacznych danych.",
str. 82; "... po raz pierwszy samoloty zaczęły realizować to co było ich
przykrywką ...", str. 82;
Na końcu numeru mamy artykuł
"Niezwykły pojedynek nad frontem wschodnim He 111 vs Pe-8". Opisane
nocne walki powietrzne bombowców są nieznanym szerzej, bardzo interesującym
epizodem II wojny światowej. Niestety sam artykuł jest szkolnym przykładem jak
nie należy pisać artykułu. Chaos w opisie wydarzeń, ich czasu miejsca i
prawdopodobnego przebiegu jest duży. Trudno się w tym zorientować. Smaku dodaje
jeden z głównych bohaterów, a w zasadzie jego nazwisko. Na przestrzeni dwóch
stron mamy Pawła Michajłowicza Arkharowa (najczęściej stosowana pisownia),
Archarowa oraz Arharowa. Całości dopełnia "... obserwatorem nieznany lotnik
nazwiskiem Holtz ...", str. 95. Tłumaczył artykuł Szymon Tetera, czyli
Redaktor Naczelny magazynu. Jeżeli osoba na tak ważnym stanowisku, tak
lekceważąco traktuje swoje obowiązki oraz czytelników, przyszłość Lotnictwa
widzę w ciemnych barwach.
Co prawda nie powinno się kopać
leżącego, jednak "kronikarski obowiązek" każe wskazać poważniejsze
"wpadki" językowe:
"... gotowych do lotu jest
najwyżej trzy", str. 4; na str. 8 zamiast Straży Granicznej jest tylko
Granicznej; "sfinalizował ostatecznie", str. 12; "o zawarciu
listów intencyjnych", str. 12; "... a loty sukcesywnie
zakończono", str. 31; "... przyleciało do polski w 2008 rok.",
str. 31; "... 2018,, ", str. 33; "... najlepiej wyposażone
rodzaj wojsk lotniczych.", str. 34; "... należałoby pozyskać nie
pięć, ale około dziewięć maszyn tej klasy", str. 34; "... imponujący
w porównaniu z myśliwcem odrzutowych", str. 59; "... przeznaczony do
jednostek przeznaczonych...", str. 65; "... pilot doświadczalny
Dassault, Jeana Coureau.", str. 67.
Powiązane wpisy: