sobota, 8 grudnia 2018

Kijów 2018, cz. 2b. Muzeum – samoloty pasażerskie i transportowe



Kijowskiemu muzeum na Żulianach niewątpliwie należy się pochwała za stan, w jakim znajdują się eksponaty oraz ich układ. Pogrupowanie eksponatów w „aleje” poszczególnych biur konstrukcyjnych w znaczący sposób ułatwia zwiedzanie. I choć nie jest to układ idealny, w prosty sposób porządkuje kolekcję, tym bardziej, że poszczególne biura w ZSRR zajmowały się raczej maszynami o podobnym przeznaczeniu.

Po przeciwnej stronie betonowej ścieżki biegnącej wzdłuż opisanej ostatnio alei Su zgromadzono samoloty noszące na kadłubach znaki Ił. Kolekcja pochodzi z czasów powojennych, kiedy to Władymir Iliuszyn i jego współpracownicy wyspecjalizowali się w samolotach pasażerskich. Na początek pięknie pomalowany w czerwono-biało-szare barwy, z uroczym rysunkiem pingwina na czerwonym ogonie, Ił-14P (CCCP-52036). Ten niecodzienny w czasach ZSRR element dekoracyjny i kontrastowe barwy wynikają z zastosowania samolotu w lotnictwie polarnym. Co ciekawe, wśród licznej grupy maszyn transportowych i pasażerskich jest to jedyna maszyna o napędzie tłokowym. Zaraz za nim znany, podobnie jak Ił-14, ze służby w PLL LOT Ił-18 (CCCP-75634). Ten średniodystansowy, duży turbośmigłowiec otworzył swego czasu nasze linie na Europę. Jego wojskowe klony Ił-38 i Ił-22 pozostają w aktywnej służbie rosyjskiej armii po dziś dzień. Kolejna, tym razem odrzutowa konstrukcja, którą jest Ił-62 (CCCP-86696) też na zawsze zapisała się w historii samolotów z żurawiem na stateczniku. Tym razem jednak nie tylko jako „samolot, który przybliżył Amerykę”, lecz także zabił w dwóch katastrofach 270 osób. Sam samolot posiada bardzo ciekawy układ konstrukcyjny z czterema silnikami umieszczonymi po bokach tylnej części kadłuba. Niewątpliwą atrakcją jest możliwość zwiedzenia wnętrza samolotu, a nawet zajęcia miejsca w fotelu pilota. 



Kolejny, największy w muzeum eksponat to pasażerski Ił-86 (CCCP-86000). Pierwszy, i jak się okazało jedyny, samolot szerokokadłubowy zbudowany w Związku Radzieckim. Zastosowano w nim ciekawą koncepcję „samoobsługi” pasażerów z wejściem na dolny pokład przez integralne schody i pozostawianiem tam bagażu. Niestety tym razem można było wejść jedynie na wspomniany trap. Samolot nie odniósł sukcesu, a jego wersja rozwojowa Ił-96 bardziej niż z linii lotniczych znana jest z funkcji ”Latajacego Kremla” czyli rosyjskiego odpowiednika „Air Force One”. Co ciekawe elementy usterzenia produkowane były w Mielcu, a plany zakładały także produkcję skrzydeł. Szkoda, że nie zdążono z tym przed upadkiem ZSRR, na pewno podniosłby to poziom technologiczny zakładu. 
Ostatni z Iłów jest wyjątkowo maszyną transportową, to doskonale znanym niemal na całym świecie Ił-76 (CCCP-76-511). Co ciekawe, ten ciągle podstawowy samolot transportowy armii rosyjskiej, eksponowany jest w typowych dla niego barwach Aerofłotu, podczas gdy jeszcze kilka lat temu nosił inne barwy i znaki UR-UCI. Minusem jest to, że inaczej niż podczas poprzednich wizyt nie można było wejść do środka maszyny. 
Ciekawym, związanym z Polską eksponatem jest stojący nieopodal Iła-76 Jak-40 o znakach UR-SAN, który w latach1975-2002 latał w 36 SPLT z numerem 043. W międzyczasie (IV 1988-III 1991) jako SP-LED w PLL LOT, a po sprzedaży za granice także jako9L-LDI w Sierra Leone. 






Jeśli poszukać "dokładniej", to w zamkniętej strefie za schronohangarem stoi jeszcze jeden ex-polski Jak-40 z rejestracją  UR-MHG. Ten egzemplarz z numerem 040 latach 1975-2005 większość służby spędził w 17 EL.




Po drogiej stronie ekspozycji obok alei Migów postawiono samoloty pasażerskie Tupolewa, oczywiście za wyjątkiem wspomnianego wcześniej Tu-104. Mamy tu tylko trzy maszyny. Całkiem przyzwoity, choć u nas otoczony nienajlepsza sławą Tu-154 (CCCP-85020). Samolot można zwiedzić, choć z powodu „przerwy technicznej” przyjemność ta nas omija. Zajrzeć można też do wnętrza „rządowego” Tu-134A-3 (UR-65782), co z przyjemnością czynimy. Wrażenia – nasz rządowy „Jacek”, tylko nieco większy. Obok wyeksponowano jeszcze jedną maszynę, tym razem w wersji Tu-134A w barwach Aerofłotu (CCCP-65734).

Skoro jesteśmy w Kijowie – stajni Antonowa, w kolekcji nie może zabraknąć samolotów skonstruowanych i zbudowanych w pobliskich zakładach. Eksponaty zgromadzono nieco na uboczu, za aleją Iłów. Kolekcję otwiera ustawiony nieco z boku samolot legenda An-2R (UR-54812) w wersji rolniczej. Popularny Antek nierozłącznie związany jest z zakładami PZL Mielec, gdzie zbudowano ich ok. 13 000!. Właściwa aleja przedstawia linię rozwojową nieśmiertelnego An-24. Wszystko zaczyna się od pasażerskiego An-24B (UR-46801), dalej postawiono pierwszą przymiarkę do wersji towarowej An-24P (UR-49256) oraz klasyka An-26 (UR-26215). Ponownie zarówno wersja pasażerska, jak i towarowa blisko związane są z historią polskiego lotnictwa cywilnego i wojskowego. Niestety nie ma ostatniego elementu linii czyli Ana-32. Idąc dalej spotykamy dwie oryginalne konstrukcje. Najpierw An-26 głęboko przerobiony do wersji fotogrametrycznej/rozpoznawczej An-30 (UR-30005), która charakteryzuje się uniesioną poza obrys kadłuba kabiną pilotów i bogato oszkloną kabiną nawigatora w dziobie. Do tego liczne owiewki i luki na sprzęt fotograficzny i dodatkowe wyposażenie. 
O ile jednak Any-30 można spotkać jeszcze w kilku miejscach, czasem nawet na Okęciu, to kolejny samolot jest rarytasem na skalę światową. An-71 (CCCP-780361) powstał u schyłku Związku Radzieckiego jako mini AWACS, czyli „latający radar”. W odróżnieniu jednak od większych braci (Boeing E-3 Sentry, Beriew A-50) czy morskiego kuzyna (Grumman E-2 HawkEye) konstruktorzy Antonowa umieścili antenę radaru nie na specjalnym wysięgniku na kadłubie lecz na szczycie statecznika pionowego. Poza oryginalnym talerzem samolot zwraca uwagę licznymi owiewkami oraz wylotem gazów spalinowych pomocniczego silnika, którego zadaniem było zasilanie w energię elektryczną radaru i innych systemów zadaniowych maszyny. Eksponat ten pojawił się w muzeum przed kilku laty i przyznam, że na jego zobaczeniu zależało mi najbardziej.
Szkoda, że na wystawie, mam nadzieję jak na razie, nie znalazł się żaden z naprawdę dużych transportowców Antonowa. Myślę tu głównie o Anie-12, Anteuszu (An-22) i Rusłanie (An-124). Może kiedyś podobnie jak An-71 zasila kolekcję dając impuls do zorganizowania kolejnej wyprawy.
Za aleją Antonowów zgromadzono kilka maszyn z „kolorowej kolekcji”, o których napiszę nieco później, gdyż w następnym odcinku opisana zostanie kolekcja śmigłowców.


Powiązane wpisy:

Kijów 2018 cz.1

Kijów 2018 cz.2a





























1 komentarz: