piątek, 27 listopada 2020

TS-8 Bies - najbardziej polski


Tadeusz Sołtyk bez wątpienia należy do panteonu polskich konstruktorów lotniczych. Jest też jednym z nielicznych, którzy tworzył zarówno w II Rzeczypospolitej, jak i w PRLu. Doświadczenie zdobywał w przedwojennym PZLu pracując pod kierownictwem Stanisława Praussa, najpierw przy Karasiu, a następnie przy Sumie, przy którym awansował na stanowisko zastępcy głównego konstruktora. Po wojnie rozpoczynał w skrajnie trudnych warunkach, wraz ze swoim zespołem, w łódzkim LWD od konstrukcji prostych samolotów dyspozycyjnych i sportowych, w tym Szpaka, Zucha i Junaka. Talent konstruktorski mógł T. Sołtyk w pełni wykorzystać w Instytucie Lotnictwa, gdzie opracował samolot, który jest bohaterem czterdziestego piątego tomiku Samolotów wojska polskiego, czyli TS-8 Bies. Ten zgrabny samolot swoimi właściwościami lotnymi, eksploatacyjnymi i osiągami dobrze wpasował się w potrzeby szkolnictwa wojskowego. Przemyślana, wytrzymała, konstrukcja z bogatym jak na ówczesne warunki wyposażeniem pilotażowo-nawigacyjnym stworzyła nową jakość w kategorii maszyn szkolno-treningowych. Wojsko polskie otrzymało w sumie 227 maszyn, które służyły w latach 1958-1976. Po wycofaniu ze szkolnictwa wojskowego niemal połowa z nich używana była do szkolenia lotniczego w aeroklubach. Na szczęście wiele z nich zachowało się do dziś w muzeach, na pomnikach czy w prywatnych kolekcjach, w kilku przypadkach w stanie lotnym. Pomimo pobicia kilku światowych rekordów dla samolotów swojej klasy i udanych prezentacji zagranicznych Biesa nie udało się sprzedać za granicę, z wyjątkiem dwóch samolotów wyeksportowanych do Indonezji.
Na poświęcony samolotowi TS-8 Bies tomik składają się następujące rozdziały:
Geneza - 16 stron o okolicznościach i uwarunkowaniach, zarówno wojskowych, jak przemyłowo-konstrukcyjnych towarzyszących powstaniu samolotu. Znalazł tu swoje miejsce opis systemu szkolenia pilotów w latach powojennych, starającego się sprostać wymaganiom rosnącym wraz z wprowadzaniem nowych maszyn bojowych. Opisano też historię polskich silników lotniczych konstrukcji Wiktora Narkiewicza. To właśnie jego WN-3 napędzał Biesa, czyniąc go jednocześnie najbardziej polskim samolotem produkowanym seryjnie po wojnie. Niestety brak silników lotniczych rodzimej konstrukcji lub ich słabe osiągi położyły się cieniem na konstrukcji wielu polskich samolotów. I tak już pozostało do końca rodzimego przemysłu lotniczego.
Doskonalenie i produkcja seryjna - kolejne dziesięć stron o rozwoju konstrukcji, choć słowo rozwój w przypadku maszyny, która po wyprodukowaniu nie ulegała praktycznie żadnym modyfikacjom to mocne słowo.
TS-8 Bies w Polsce (14 stron) o historii służby bohatera tomiku w wojsku, pracy w aeroklubach oraz czasem niewdzięcznej roli zabytku polskiej myśli technicznej i lat świetności przemysłu lotniczego.
Opis techniczny - 10 stron charakterystyki konstrukcji wraz z rysunkami oraz tabelą z danymi taktyczno-technicznymi.
Uzupełnieniem są wkładki WSK-PZL Kalisz Wytwórnia Silników, przybliżająca historię największej polskiej fabryki lotniczych silników tłokowych oraz Stabilizacja przemysłu lotniczego traktująca w sposób syntetyczny o jego losach od połowy lat pięćdziesiątych do okresu transformacji ustrojowej lat dziewięćdziesiątych.
Jakość tekstu, jak zwykle dla duetu Fiszer-Gruszczyński powyżej dobrej, choć zdarzają się wpadki: W opisie technicznym na str. 48 samolot posiada skrzydło o obrysie trapezowym, podczas gdy w podpisie do rysunku na str. 27 o dwutrapezowym. Z podpisu zdjęcia na str. 41 trudno wywnioskować kiedy wycofano ostatnie wojskowe Biesy z eksploatacji "W 1977 i do połowy 1978 ...".Ciekawostką są też "samoloty artyleryjskie SBLim-1 Art i SBLim-2 Art, str. 46. Ogólne określenie samolotów An-2 jako transportowo-pasażerskich (str. 58) jest uproszczeniem. Dla tego samolotu bardziej sprawiedliwym jest nazwanie go wielozadaniowym. Podobnie na str. 61, choć jest mowa o "wodnej" wersji Antka, ani słowa o wersji najpopularniejszej - rolniczej.
Patrząc na pozostałe zapowiadane pięć tomików mam cicha nadzieję, że seria będzie rozszerzona. Jest bowiem jeszcze wiele samolotów i śmigłowców zasługujących na swój tomik.

Gruszczyński J., Fiszer M.
100 lat polskich skrzydeł
Tomik 45, TS-8 Bies
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia.

 Powiązane wpisy

100 lps t.1 F-16
100 lps t.2 PZL-23
100 lps t.3 Mi-24
100 lps t.4 PZL-7
100 lps t.5 MiG-29
100 lps t.6 PZL-37
100 lps t.7 PZL-11
100 lps t.8 MiG-21
100 lps t.10 Mi-8
100 lps t.12 CASA C-295M
100 lps t.13 Su-22
100 lps t.15 PZL-130
100 lps t.17 C-130
100 lps t.18 MiG-15 
100 lps t.20 Su-7
100 lps t.21 Mi-14
100 lps t.24 Leonardo M-346 Bielik
100 lps t.26 Jak-23
100 lps t.29 TS-11 Iskra
100 lps t. 30 MiG-17
100 lps t. 32 Ił-28
100 lps t. 33 MiG-19
100 lps t. 37 I-22 Iryda - polska(bez)nadzieja
100 lps t. 40 SM-1 - prekursor
100 lps t. 41 MiG-23 - niedoceniony
100 lps t. 43 Mi-2 - Czajnik do wszystkiego
100 lps t. 48 An-2 - ulubiony pterodaktyl
100 lps t. 49 PZL W-3 Sokół - śmigłowiec do wszystkiego
100 lps t. 50 An-26 - dobry samolot
100 lps t. 51 Black Hawk - śmigłowiec symbol
100 lps t. 52 Su-20 – typ przejściowy
100 lps t. 54 Ił-14 – lepsza kiła niż skok z Iła
100 lps t. 55 SH-2G Seasprite – polskie lotnictwo pokładowe w całej okazałości
100 lps t. 57 An-28/M28 - gorzki sukces
100 lps t. 59 i 62 Jak-11 i Jak-18 - samoloty szkolno-treningowe Jakowlewa
100 lps t. 63 SW-4 - marketingowa porażka do kwadratu
100 lps t. 66 Jak-12 - samolot prawdziwie wielozadaniowy

100 pls t. 69. SBLim-2Art - ostatni Mohikanin


piątek, 20 listopada 2020

Lotnictwo AI 10/2020

Aktualna sytuacja pandemiczna, co może brzmieć paradoksalnie, ograniczyła mi zasoby wolnego czasu, który mogę poświęcić na lekturę czasopism i książek lotniczych. Na prawdę trudne czasy.
Właśnie skończyłem "studia nad" październikowym numerem Lotnictwa AI, z którego Top 5 ułożyłem następująco:
1. Xian JH-. Samolot myśliwsko-bombowy. W słusznie minionej epoce przyjęło się uważać, często zgodnie ze stanem faktycznym, że wszystko co największe zdiełano w CCCP. Współcześnie trochę potęgi próbują uszczknąć Chińczycy, także w lotnictwie, czego przykładem jest największy "Jaguar". Oryginał na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był wzorcowym samolotem szturmowym państw średniej wielkości. Jego koncepcję i układ aerodynamiczny powtórzyli Japończycy oraz Jugosławia wraz Rumunią, a także Chiny w postaci samolotu JH-7. Maszyna ta i jej historia nie jest u nas szerzej znana. Dobrze więc, że uznany duet autorski Fiszer-Gruszczyński przybliżył nam ten ciekawy samolot i niełatwą drogę do jego powstania. Kolejny dowód na to, że Azjatycki smok ma coraz większy potencjał, nie tylko do kopiowania ale też twórczego rozwoju pomysłów wcześniej realizowanych w innych krajach. Warto obserwować co się dzieje w tym wielkim, pretendującego do roli światowego dominanta, w tym także w lotnictwie państwie. Co do uwag do tekstu, to nie wiem tylko, w jaki sposób można "rozwiązywać obliczenia", str. 34.
2. Siły Powietrzne ZEA a zakup samolotów F-35 Lighting II. Tym ciekawym artykułem powrócił na łamy czasopism lotniczych, przynajmniej tych, które regularnie czytam, Robert Czulda, wspomagany tym razem przez J. Gruszczyńskiego. Czym, o ile w ogóle różni się ten tekst od popularnych ostatnio "Siły powietrzne ...."?, W sumie jednym elementem - analizą sytuacji geopolitycznej w otoczeniu ZEA. Szersze nakreślenie kontekstu potencjalnego zakupu ultranowoczesnych samolotów bojowych przez kraj z bliskowschodniej beczki prochu oraz skomplikowanych współzależności determinujących zgodę USA na transakcję wydaje się jak najbardziej uzasadniony, gdyż proces ten jest tylko jednym małym kawałkiem wielkich geopolitycznych puzzli. Nie mniej ważne w tekście jest pokazanie najnowszej historii i aktualnego stanu posiadania lotnictwa Emiratów, co pozwala lepiej zrozumieć okoliczności drogiej i ryzykownej inicjatywy zakupu supertechniki. Warto poczytać.
3. Transport lotniczy na świecie w 2019 r. Artykuł ten umieściłem tu trochę z przekory. Dlaczego? Z jednej strony co roku z zaciekawieniem sięgałem po porcję statystyki "Made in Liwiński". Z drugiej ze względu na COVIDowy kontekst, który sprawia, że mówiący o roku ubiegłym tekst jest zarazem tekstem z odległej, bardzo odległej przeszłości, do której nie ma już powrotu. Tak ciężko doświadczona i nadal doświadczane branża lotnicza jako jedna z pierwszych będzie się musiała dostosować do warunków nowopowstającego, na dziś niezdefiniowanego jeszcze świata. Albo się szybko dostosuje i przetrwa, albo na jej gruzach powstanie nowa organizacja lotnictwa. Szczerze pisząc, nie wiem, która opcja jest lepsza.
4. Royal Aircraft Factory S.E.5 na froncie zachodnim, 1917-1918. Myliłby się tan, kto oczekiwałby od tego artykułu suchego opisu zmagań pilotów tych, nowych na owy czas i groźnych maszyn w miejscu i okresie zawartym w tytule. Tomasz Szlagor stworzył barwny opis tego okresu umiejętnie łącząc różne aspekty omawianego tematu. Można? Jak widać można.
5. Zwiększenie możliwości rozpoznawczych U-2S. Choć legendarny samolot szpiegowski Lockheed U-2 znajduje się na granicy wieku emerytalnego, wcale nie wybiera się na zasłużony odpoczynek. Jego najnowsze, stale modernizowane wersje wciąż pokazują, że młokosy, czyli bezzałogowce, muszą się jeszcze wiele nauczyć, by odesłać babcię do muzeum i na pomniki. O najnowszych modernizacjach i dalszych planach odnośnie do służby Dragon Lady pisze P. Henski. Szkoda tylko, że 80 kN Autor nazywa mocą, a nie ciągiem silnika, str. 46. Fajnie też by było, gdyby "tryb zwykły lub podczerwony" zastąpić odpowiednimi zakresami lub pasmami, str. 48. Jak na ostatnie artykuły tego Autora jest całkiem, całkiem.
Cieszę się, że wpadki z poprzedniego numeru wydają się być jedynie wypadkiem przy pracy. Oby tak pozostało.

Lotnictwo.
Aviation International
Pazdziernik 10/2020

 
Powiązane wpisy:

niedziela, 8 listopada 2020

AEROMAX.pl 17 - numer na pięć

Piątka w tytule znalazła się nie tylko ze względu na pozytywną ocenę zawartości kolejnego, 17 numeru magazynu AEROMAX.pl. Odnosi się ona także do liczby artykułów w numerze. Z ta liczbą zawsze mam problem, gdyż chciałbym, aby artykułów było jak najwięcej i żeby były możliwie obszerne. Proza życia ogranicza jednak zawartość magazynu do 34 stron, przez co redakcja musi zapewne dokonywać trudnych wyborów. Tym razem osiągnięto, moim zdaniem, trafny kompromis. Wspomniana wyżej piątka to dwa krótkie, czterostronicowe materiały, jeden o stronę dłuższy oraz dwa obszerniejsze. Co niezwykle ważne, każdy traktuje o czymś innym, zgodnie z zasadą dla każdego coś ciekawego. Na ile wybór formy i tematów numeru ocenią czytelnicy okaże się wkrótce, przy czym swoją zawarłem w tytule tekstu. Mnie najbardziej zaciekawił kolejny etap historii Belfegora. Tym razem Autor opisał działania marketingowe, może trafniej byłoby napisać propagandowe, związane z tym jedynym w swoim rodzaju samolotem. Jak zwykle artykuł zilustrowany jest wieloma ciekawymi zdjęciami, w tym wersji szkolnej - dwusteru z przebudowaną kabiną. Nie mniej ciekawy jest artykuł o pierwszym polskim pilocie, który w naszym kraju przekroczył barierę dźwięku, a zwał się on Mickiewicz. W cyklu Godło i barwa tym razem opisano, a raczej pokazano na licznych zdjęciach (35 + powiększenia godeł) malowanie i emblematy samolotów 17 Eskadry Lotniczej z Poznania. Bliskiej mi, osobie mieszkającej od ponad trzech dekad w mieście Lecha, gdyż większość z pokazanych samolotów i śmigłowców latało mi długi czas nad głową. Kolejnym materiałem jest czwarta część historii 25 PLM. Tym razem opisano ostatnie sześć lat historii pułku, czyli czas bezpośrednio przed zdominowaniem nieba nad Pruszczem Gdańskim przez śmigłowce, co nastąpiło wiosną roku 1968. Na koniec trochę o polskiej technice lotniczej, tym razem o urządzeniu RZ-1000 przeznaczonym do ro/zwijania liny z celem holowanym przez samolot An-2. Ciekawe, unikatowe informacje zilustrowane licznymi zdjęciami detali urządzenia.

Pozostaje życzyć nam czytelnikom, a przede wszystkim Wydawcy, aby AEROMAX.pl przerwał niezwykle trudny czasie pandemii, i jeszcze długo, długo dostarczał nam ciekawych informacji i pozytywnych lotniczych wrażeń.

Powiązane wpisy:

środa, 4 listopada 2020

Samolot do kawy

 

Samolot na każdy dzień pojawił się na Facebooku przed trzema latami jako mój skromny pomysł na popularyzację lotnictwa, takiego jakie widzę swoimi oczami. Przede wszystkim oczami, nie aparatem. Z dwóch podstawowych elementów tej pięknej, bardzo różnorodnej dziedziny ludzkiej działalności - ludzi i statków latających wybrałem ten drugi - łatwiejszy. I choć tytuł albumu mówi o samolotach, nie trzymam się go dosłownie starając się pokazywać różnorodne statki powietrzne, w okolicznościach, zarówno przyrody, jak lotnisk, muzeów, pomników ... . Moim zamierzeniem było pokazanie fajnego, codziennie rano innego statku powietrznego, jako umilenia porannego przeglądu FB, porannej kawy, a czasem może zaciekawienia Obserwatora konkretnym typem lub egzemplarzem statku powietrznego. Jest też wątek osobisty, gdyż każde zdjęcie wiąże się z konkretnym wydarzeniem, wspomnieniem, a pragnienie publikowania kolejnych zdjęć skłania mnie do przeglądania archiwum zdjęć, ożywia wspomnienia oraz jeszcze bardziej motywuje do kolejnych lotniczych wypraw. W ten sposób SnKD staje się swego rodzaju fotopamiętnikiem.

Czy swój cel osiągnąłem?

Po części tak, gdyż ta forma aktywności sprawia mi ogromną przyjemność. Nie mniejszą sprawia mi też jej odbiór. Nie tylko lajki i stale rosnąca liczba polubień, ale przede wszystkim komentarze i sygnały, zwłaszcza te dotyczące błędów, które oczywiście jak wszędzie się zdarzają. Znaczy to, że po drugiej stronie są osoby w sposób aktywny obserwujące album. Cieszy mnie, że to wszystko nie przechodzi bez echa.

Pragnę gorąco podziękować wszystkim, którzy zaglądają do Samolotu na każdy dzień, głównie za to, że jesteście. Życzę wielu pozytywnych wrażeń i zapraszam do pozostania z SnKD.  


Powiązane wpisy: 

Samolot na Każdy Dzień kończy roczek