W panteonie polskich
konstruktorów lotniczych miejsca najpopularniejszych zajmują Puławski, grupa
RWD, a z powojennych Tadeusz Sołtyk. Mniej znanymi są: Dąbrowski, Jakimiuk, Kocjan,
Frydrychewicz i wielu, wielu innych. Ludzie i ich skrzydlate działa, które
rozsławiły imię polskiego lotnika i konstruktora na niemal cały świat. To
właśnie samoloty są wizytówką konstruktorów i to z nimi są oni zwykle
kojarzeni. Oczywiście bardziej ci, których nazwiska lub choćby inicjały
znalazły się w nazwie samolotów, szczególnie tych dziś już legendarnych lub
mówiąc językiem współczesnym kultowych. Gdzieś po środku tej stawki zajmuje
miejsce Stanisław Prauss znany głównie z konstrukcji Karasia i jego następcy
Suma. W okresie przedwojennym mniej znanymi są PZL-4 i PZL-16. W trakcie wojny
i po niej pracował w brytyjskim przemyśle lotniczym przy tak znanych samolotach
pasażerskich jak Comet i Trident, a także przy pierworodnym
dziecku Airbusa - A300. Na bliższe zapoznanie się z bogatym, wielowątkowym
życiem Stanisława Praussa pozwala jego autobiografia zatytułowana "Z
Zakopanego na Stag Lane".
Po za licznymi, bardzo
ciekawymi wątkami osobistymi, we wspomnieniach bardzo ważną rolę odgrywa
lotnictwo, wokół którego toczyło się całe zawodowe życie Autora. Przez pryzmat
Jego doświadczeń i przeżyć obserwujemy rozwój lotnictwa II Rzeczypospolitej,
tego przez duże L, jak i tego amatorskiego i sportowego. Wiele ciekawego można
się dowiedzieć zwłaszcza o PZL-u, z którym Prauss związany był praktycznie
przez cały okres jego przedwojennego funkcjonowania. Same samoloty są raczej
bohaterami drugiego planu. Na pierwszym są ludzie i wydarzenia widziane albo z
ich wnętrza, albo bliskiego sąsiedztwa. Autor przez pewien czas działał w
Sekcji Lotniczej Koła Mechaników Politechniki Warszawskiej, gdzie zetknął się z
przyszła czołówką polskich konstruktorów lotniczych, Co ciekawe, choć niezbyt
przychylnie wyraża się o "majstersztyku" przejęcia sekcji przez
Doświadczalne Warsztaty Lotnicze- producenta maszyn RWD, z Rogalskim, i
Drzewieckim utrzymuje przyjacielskie kontakty niemal do końca życia. Wiele
przeczytamy o pracy, ludziach i stosunkach panujących w PZLu, z którymi różnie
bywało. Wykonany w Paryżu projekt pasażerskiego PZL-4 od początku skazanego na
istnienie tylko jako prototyp, poprzez duży wkład w myśliwiec PZL P-1
(półżartem litera P pochodzi nie tylko od Puławskiego), poprzez Karasia aż po
Suma. Od dyrektora Rumbowicza, poprzez Kocjana, Dąbrowskiego, Jakimiuka,
Ciołkosza, Orlińskiego i wielu, wielu innych, opisuje osoby ich zdolności,
cechy charakteru i zachowania, nie zawsze te najlepsze, od
"lwowskiego" charakteru kilku kolegów po femme fatale Pułaskiego Często też odnosi się do sytuacji
materialnej i sukcesu zawodowego opisywanych osób, a przede wszystkim swojej i
swojej rodziny, która w trudnych latach wojny i po jej zakończeniu najlepsza
nie była. Wątek ten przewija się tez przez lata awansu zawodowego w PZLu, kiedy
to sytuacja Praussów ta szybko się poprawiała (zmieniane na lepsze mieszkania,
samochody, służba domowa, a nawet dwa prywatne samoloty). Diametralną zmianę
sytuacji przyniósł wrzesień 1939, który zmusił małżeństwo Praussów do nowego
startu na obcej ziemi. Tu znajdziemy między innymi wiele informacji o sposobie
pracy w brytyjskich biurach konstrukcyjnych Westlanda i DeHavillanda oraz panujących
tam stosunków. Interesujące są spostrzeżenia Autora na temat różnic w
organizacji pracy, stosunkach międzyludzkich i zwyczajach panujących w
przedwojennym PZLu i w wytwórniach brytyjskich. Nie wszystko było tu lepsze, a
nie zawsze uczciwa konkurencja między pracownikami, zwłaszcza wyższego
szczebla, w obu wypadkach była czymś powszednim. Przeczytamy również o wkładzie
Autora w konstrukcję Cometa i Tridenta. Bardzo skromnie pisze on, że
zaprojektował ten czy owy fragment samolotu, nie ujmując wkładu swojej pracy, ale
też nie wychwalając swoich zasług, lecz traktując raczej jako solidne wykonanie
powierzonego zadania. Nie pisze tylko o sobie, ale też o innych konstruktorach
skazanych na tułaczkę, o ich sukcesach i porażkach oraz nie zawsze
akceptowanych przez Autora sposobach działania. Nie mniej ciekawe są
wspomnienia z udziału w pierwszych pracach nad samolotem pasażerskim Airbusa.
Jednym słowem to wszystko trzeba przeczytać, by dowiedzieć się więcej o
realiach polskiego przemysłu lotniczego międzywojnia oraz tworzących go
ludziach, a także ich losach w trakcie wojny i po jej zakończeniu
Pierwsze wrażenie na
widok 630 stronnicowej "cegły" nie jest jednoznaczne. Z jednej strony
dotyczy ona jednego z najlepszych przedwojennych konstruktorów lotniczych więc
powinno być ciekawie. Z drugiej strony czy przy takiej objętości nie będzie
nudno. Po lekturze zapewniam nie będzie. Tym bardziej, że w rzeczywistości same
wspomnienia zajmują znacznie mniej miejsca. Wszystko to za sprawą licznych,
często bardzo obfitych przypisów, których Autorem, jak zresztą opracowania i
wyboru wspomnień jest Edward Malak. I z jego wkładem mam największy, a
właściwie jedyny problem. Z jednej strony przypisy pozwalają lepiej zrozumieć
wiele wydarzeń oraz tło historyczne wielu wydarzeń. Z drugiej strony są bardzo
obszerne, przez co, jeśli uwzględnić dobór wspomnień, w pewnych fragmentach
lektury miałem wrażenie, że więcej jest tam Malaka niż Praussa. W wielu
miejscach jego narracja pokazuje bardziej osobisty punkt widzenia
"redaktora" niż Autora. A może to tylko moje subiektywne wrażenie. Na
pewno książka czytana wraz z przypisami bardzo różni się od czystego tekstu
Praussa. Na końcu znajdziemy 74 strony informacji biograficznych o polskich lotnikach,
konstruktorach i pracownikach lotnictwa. Jest to niewątpliwie bardzo bogate
źródło wiedzy. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że bardzo subiektywne,
dające dość obszerne notki o ludziach do których stosunek p. Malaka w
przypisach był niezbyt pozytywny były opisane bardzo pobieżnej, podczas gdy
inne znacznie dokładniej. Edward Malak często nawiązuje do swoich rozmów z
wieloma ważnymi postaciami polskiego lotnictwa w tym z Autorem i jego "uczniem"
i współpracownikiem Tadeuszem Sołtykiem. Z drugiej strony podaje, że samolotów
TS-11 Iskra zbudowano 282
egzemplarze! Jak na tak poważnego i uznanego Autora wpadka jest kompromitująca.
Podsumowując, książka "Z
zakopanego do Stag Lane" jest lekturą raczej wymagającą, której jednakże nie
powinien pominąć żaden miłośnik polskiego lotnictwa, zwłaszcza tego przedwojennego.
Prauss Stanisław Paweł
mireki
Warszawa, Kraków 2019
630 stron, w miękkiej
oprawie.
powiązane wpisy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz