poniedziałek, 29 lipca 2024

Skrzydlata Polska ML7/2024. Odtwarzanie zDOLności

Wydarzenia ostatnich lat pokazują wyraźnie, że wizje oderwanych od rzeczywistości utopistów, w których wszyscy żyją dostatnio, szczęśliwie i w wszechobecnej zgodzie w globalnej wiosce są niczym więcej niż chorymi mrzonkami. Dlaczego, bo nie uwzględniają ludzkiej natury, w której ciemnych zakamarków jest niemało. Co gorsze, jak pokazuje historia, im dana grupa utopistów bardziej próbowała wdrożyć w realu swój plan, do tym większych dochodziło patologii, tym brutalniejszych używała metod, co zwykle kończyło się milionami mniej lub bardziej niewinnych ofiar. Na szczęście przypadający na wiek XX okres utopii socjalizmu, komunizmu itp. mamy chyba już za sobą. Licho jednak nie śpi. Podkopana 11 IX 2001 roku globalna wioska praktycznie przestała istnieć 22 lutego 2022. Na naszych oczach tworzy się nowy porządek tego świata. Efektem wzrostu napięcia było powolne przebudzenie świadomości Europejczyków o konieczności zmiany i odbudowy zdolności obronnych. Szok nastąpił 22 lutego 2024. Co rozsądniejsi politycy i bardziej realistycznie myślące narody wzięły się do roboty. Zdecydowanie do tej grupy należą państwa Skandynawskie, w tym Szwecja i Finlandia, które przez lata zimnej wojny opracowały system obronny dopasowany do specyfiki regionu północy kontynentu. Trochę zaniedbany starają się dziś odbudować i dostosować do nowych realiów. Jednym z elementów jest rozśrodkowanie lotnictwa i wykorzystanie odcinków dróg publicznych jako tymczasowych lądowisk. Wojna na Ukrainie potwierdziła słuszność takiego rozwiązania, pokazując jak ważne jest ukrycie samolotów przed pierwszym uderzeniem przeciwnika oraz w dalszych etapach konfliktu zbrojnego. W zasadzie jest to warunek konieczny funkcjonowania lotnictwa bojowego podczas współczesnego pełnoskalowego konfliktu.
 
TOP 3 magazynu:
1. DOL z Gripenam. Artykuł B. Głowackiego jest w zasadzie relacją z ćwiczeń szwedzkich sił powietrznych z wykorzystania DOLu. Główny nacisk położono w nim nie na problemy z lądowaniem na wąskim odcinku drogi, lecz wyzwaniami organizacyjnymi stojącymi przed organizatorami takiego, bardzo skomplikowanego przedsięwzięcia. Zabezpieczenie i ochrona obszaru tymczasowego lotniska, zaopatrzenie, obsługa i serwis samolotów i ich uzbrojenia, zabezpieczenie radiotechniczne i nawigacyjne, dowodzenie czy zaplecze socjalno-noclegowe to tylko kilka z obszarów wymagających dobrej organizacji, a wcześniej opracowania procedur, szkoleń i treningu. Aby całe przedsięwzięcie miało sens należy rozśrodkować więcej niż klucz maszyn, a to już zupełnie inne wyzwanie. Co z tego funkcjonuje u nas?
Artykuł fajnie napisany i zilustrowany.
Swego rodzaju uzupełnieniem artykułu jest kolejny materiał „Alpha Uno czyli Hornety na autostradzie” traktujący o historii oraz wznowieniu operacji szwajcarskich sił powietrznych z odpowiednio przystosowanej autostrady.
2. Jastrzębie Assadów cz. II. W drugiej części artykułu omówiono okres od roku 1979 do dnia dzisiejszego. Jest to okres stałego zaopatrzenia w samoloty bojowe produkcji radzieckiej/rosyjskiej, w większości typów znanych także z polskich, choć nie koniecznie naszych lotnisk. Najciekawszy jest opis ostatnich lat, gdzie walki z Państwem Islamskim oraz interwencja sąsiadów, bliższych i dalszych, bardzo skomplikowała sytuację, także pod niebem Syrii. Choć świeże informacje mają zwykle do siebie to, że są fragmentaryczne i nie do końca sprawdzone, fajnie, że M. Przeworski podjął się kompleksowego opracowania tematu, także w tym trudnym do opisania okresie.
Biorąc pod uwagę liczbę straconych w walce oraz wypadkach syryjskich samolotów, lepiej brzmiałby tytuł „Spadające jastrzębie Asadów”.
3. Pokazy w Jastrzębim Gnieździe. Zorganizowany w maju br. airshow na terenie 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego, który był raczej dużym, skomercjalizowanym piknikiem niż pokazami lotniczymi w pełnym tego słowa znaczeniu, wzbudził wiele kontrowersji w sferze organizacyjnej. Cóż, komercjalizacja ma swoje prawa, a „spece” od marketingu wyolbrzymią wszystko. Z drugiej strony, w dzisiejszych bardzo niespokojnych czasach, oddanie organizacji tego typu imprezy podmiotowi zewnętrznemu zdejmuje z personelu Bazy wiele bardzo obciążających obowiązków, pozwalając na skupienie się na działalności podstawowej. Obszerną fotorelację z imprezy przygotował M. Przeworski. W zasadzie opisał wszystko, co działo się na niebie i po części to co na ziemi. Niestety jedno zdanie w tekście budzi co najmniej poważne zastrzeżenia. „Większość samolotów nosiła na kadłubach godło czarnego kruka, będącego jeszcze przed II wojną światową symbolem jednostek bojowych stacjonujących w Krzesinach” jest co najmniej niezręcznością. Pozostaje mieć nadzieję, że Autorowi nie pomylił się czarny kruk z innym symbolem w tym kolorze związanym z Krzesinami podczas II wojny światowej.


Powiązane wpisy: 

Skrzydlata Polska ML 6/2024. Obyś setki nie doczekał
Skrzydlata Polska ML 5/2024. Concorde, następne pokolenie?
Skrzydlata Polska ML 4/2024. Transportowe mrzonki
Skrzydlata Polska ML 3/2024.
Skrzydlata Polska ML 2/2024. Błędy duże, małe i malutkie
Skrzydlata Polska ML 1/2024. Jaki pierwszy numer, taki cały rok?
Skrzydlata Polska ML 12/2023. Samolot nie dla każdego
Skrzydlata Polska ML 11/2023 – pomysł na DOLa
Skrzydlata Polska ML 10/2023 – wodorowa nadzieja
Skrzydlata Polska ML 9/2023 – rozmyta przyszłość lotnictwa
Skrzydlata Polska ML 7/2023 – nam strzelać nie kazano
Skrzydlata Polska ML 6/2023 - wojsko w cywilu
Skrzydlata Polska ML 5/2023 – pożegnanie papugi
Skrzydlata Polska ML 4/2023 – politykierstwo ponad fakty, z lotnictwem w tle
Skrzydlata Polska ML 3/2023 – wojna odkryta
Skrzydlata Polska ML 2/2023 – pożegnania, pożegnania, pożegnania
Skrzydlata Polska 12/2022. Hypki na Papieża
Skrzydlata Polska 11/22 – od Raptora do „traktora”
Skrzydlata Polska 10/22 – Alicja w krainie prądu
Skrzydlata Polska 8/22 – Zamierające pokazy
Skrzydlata Polska 7/22 – pomiędzy rzeczywistością a fantazją
Skrzydlata Polska 6/22 – niskoemisyjna
Skrzydlata Polska 5/22 – helikopter z wyciągarką
Skrzydlata Polska 4/22 – wojna? Jaka wojna?
Skrzydlata Polska – magazyn sprzeczności

  

niedziela, 28 lipca 2024

Magia lodowej pustyni, historia w którą trudno dziś uwierzyć

Wyprawy polarne, czy loty eksperymentalne odbywają się dziś z wykorzystaniem zdobyczy nauki i techniki ze wsparciem ze strony licznej rzeszy fachowców z różnych dziedzin oraz nowoczesnego sprzętu i systemów. A jak sprawa wyglądała sto dziesięć lat temu, kiedy samolot był wciąż nowym, bardzo zawodnym wynalazkiem, a loty w tak niegościnnym miejscu jak Arktyka wydawały się czystym szaleństwem, misja wręcz samobójczą? Polarna wyprawa dwóch osób, pilota i jego mechanika, przez wiele dni żyjących samotnie na lodowym pustkowiu arktycznej wyspy Nowa Ziemia o powierzchni ¼ Polski, w nawet jak na rok 1914 prymitywnych warunkach musi zadziwiać i budzić szacunek. Jeśli do tego dodać loty, niektóre wielogodzinne, wykonywane wodnosamolotem Farman, bez pomocy nawigacyjnych, dokładnych map i innego wsparcia, szacunek zaczyna się mieszać z odczuciami i ocenami ze zgoła innej dziedziny nauk medycznych. Taka wyprawa miała jednak miejsce, a jej bohaterem był lotnik carskiej Rosji, polak Jan Nagórski.
We wspomnieniach Nagórskiego na pierwszy plan nie wysuwa się lotnictwo i nie wysuwa się Arktyka, lecz nieustanne marzenie, aby być w życiu kimś i dokonać w życiu czegoś wielkiego. Marzenie wynikłe z twardego wychowania przez ojca, rozbudzonej przez pracującego w młynie ojca młynarza ciekawości świata oraz koncertów fortepianowych ciotki. Nauka dla pochodzącego z biednej włocławskiej rodziny chłopaka wymagała wiele wysiłku i wyrzeczeń, a i tak na studia nie mógł sobie młody Jan pozwolić. Jedyną sensowną drogą było carskie wojsko i szkoły wojskowe, a następnie służba oficera carskiego w dalekim Chabarowsku, która pozwoliła uzbierać środki na upragnione studia. Studia w Petersburgu przyprawiają Nagórskiego o nieuleczalną chorobę – miłość do latania.
Zbieg okoliczności związanych z zaginięciem wyprawy polarnej Siedowa, planowaną wyprawą ratunkową, pracą Nagórskiego w petersburskim Urzędzie Hydrograficznym oraz z jego licencją pilota stanowiły mieszankę, która rzuciła go w wir przygotowania „lotniczego wsparcia” wyprawy polarnej. Lotów w Arktyce jeszcze nikt nie wykonywał, więc przygotowanie do nich, zarówno sprzętowe, jak i teoretyczne musiało być bardzo rzetelne. I takie było, włącznie z konsultacjami u Amundsena. Część książki opisująca wyprawę to właściwie literatura przygodowa, traktująca o losie dwóch osób pozostawionych w arktycznej zatoce celem przygotowania i odbycia lotów poszukiwawczych. I w sumie udaje się wykonać ich kilka, w tym pięć trwających ponad cztery godziny. W otwartym kokpicie delikatnego Farmana, bez dokładnych map, zaawansowanych pomocy nawigacyjnych czy prognoz pogody. Najpierw montaż przywiezionego w skrzyniach samolotu, a później jego obsługa wykonana została przez dwie osoby, Nagórskiego i towarzyszącego mu mechanika. Zadziwiające jest, że Nagórskiemu, pomimo lotów w nie zawsze sprzyjających warunkach atmosferycznych, nad lodową pustynią bez żadnych punktów orientacyjnych udawało się za każdym razem powrócić lub dotrzeć do zamierzonego punktu i przeżyć. Dziś to wszystko wydaje się raczej opowieścią z grupy Fantasy niż realnymi wspomnieniami. Nagórski wraz ze swoim mechanikiem tego dokonali, choć łatwo nie było.

 


 

Pierwszy nad Arktyką
Nagórski Jan
Wydawnictwo MON
Warszawa 1958
118 stron w miękkiej oprawie
Nieliczne zdjęcia biało-czarne, mapy i grafiki

wtorek, 23 lipca 2024

Lotnictwo 6/2024. Boeinga błędy nie tylko techniczne

Nieustające problemy Boeinga z jakością, nie tylko samolotów pasażerskich (B737 MAX, B777X, B787), wojskowych (KC-46, F-15FX) czy statków kosmicznych (Starliner) pokazują, podobnie jak ostatnia globalna awaria usług Microsoft, że firmy osiągające rozmiary „zbyt dużych by upaść” stanowią patologię współczesnego świata. Podobne spostrzeżenia dotyczące największych banków pojawiły się już wcześniej w związku z kryzysem finansowym 2008 roku. Wygląda na to, że jesteśmy skazani na kolejne problemy związane z rozrostem tych finansowo-przemysłowych nowotworów oraz ponoszenie co pewien czas konsekwencji ich powolnego zapadania się pod własnym ciężarem. Z drugiej strony ci, którzy w wyniku awarii systemów informatycznych w miniony piątek nigdzie nie polecieli mogą mówić o kolosalnym szczęściu w porównaniu z tymi 346 osobami, które poleciały w feralne loty MAXów Lion Air oraz Ethiopian Airlines. 
Tym razem na tapet miesięcznika Lotnictwo wzięto Airbusa A220, samolot który ma realne szanse na wejście do floty LOTu. Co to ma wspólnego z Boeingiem? Otóż wiele, gdyż to właśnie wielopłaszczyznowe działania koncernu z Chicago, te oficjalne i zakulisowe, doprowadziły do tego, że jego główny rywal Airbus dostał praktycznie na tacy, w zasadzie za darmo, gotowy produkt w klasie większych odrzutowców regionalnych. W tej klasie ich najmniejsze flagowce (A318 i B737-700) są za duże i za drogie, a realną konkurencją są tylko nieco mniejsze maszyny Embraera. W chwili przejęcia samoloty Bombardier CS Series (modele 100 i 300), przemianowane na Airbus A220 były już sprawdzonymi, posiadającymi certyfikaty maszynami, pozyskanymi praktycznie bez wydatków i ryzyka. A że projekt nawet wydawałoby się niedużego samolotu pasażerskiego jest bardzo drogi i ryzykowny najlepiej, o ile w tym przypadku można ty tak napisać, przekonali się Japończycy z ich programem Mitsubishi Regional Jet, który skończył się totalną klapą.

Top 3 numeru:
1. D-Day w powietrzu. Bardzo obszerny, aż 24 strony, artykuł omawiający działania powietrzne związane z tym chyba najbardziej zapracowanym dniem w historii lotnictwa wojskowego. Osiemdziesiąta rocznica D-Day jest idealną okazją do przypomnienia najważniejszych wydarzeń lotniczych tego dnia. Artykuł dobrze napisany, zilustrowany zdjęciami i sylwetkami barwnymi samolotów w wyważonych proporcjach. Zastanawiam się jedynie czy jak na miesięcznik Lotnictwo nie jest on zbyt obszerny i szczegółowy, przez co bardziej nadaje się do jednego z numerów specjalnych a nie numeru regularnego. Tu można było zaoszczędzić czytelnikom połowy szczegółów.
2. Berlińska wystawa ILA 2024. Relacja M Strembskiego z tej największej imprezy lotniczej zaraz za płotem. Zarówno wspomniany artykuł, jak i inne doniesienia zdają się pokazywać, że impreza coraz mocniej zadomawia się w drugiej lidze targów/pokazów lotniczych, coraz bardziej skupiając się na własnym europejskim podwórku, a zdominowaną przez niemieckie koncerny i siły zbrojne.
3. A220. Airbus z kanadyjską duszą. Patrząc dokładniej, to w A220 prawie wszystko jest kanadyjskie, nie tylko dusza, ale niech będzie. Artykuł przedstawia historię tej ciekawej, perspektywicznej konstrukcji. Liczne zwroty akcji, które dotyczyły projektu nie ekscytują może tak jak dobry kryminał czy powieść przygodowa, ale jak na świat przemysłu lotniczego są bardzo ciekawe i dynamiczne. Warto się bliżej zapoznać z tą maszyną i jej historią, gdyż A220 w coraz większej liczbie latają po Europie, coraz częściej zaglądając na polskie lotniska. Czy pojawią się na nich z żurawiem na ogonie?


Powiązane wpisy:

Lotnictwo 2/2024. Staruszek Viper
Lotnictwo 1/2024. 2 + 2 nie chce dać 5!
Lotnictwo 12/2023. Po co nam FA-50?
Lotnictwo 11/2023. Coraz ciekawiej i staranniej
Lotnictwo 10/2023. Ukraińska jesień – zmęczenie, znużenie, zamrożenie
Lotnictwo 9/2023. Czy jakość pójdzie w ślad ilości?
Lotnictwo 7-8/2023. Długa wojna – świetny interes
Lotnictwo 6/2023. LanceRy na emeryturę
Lotnictwo 5/2023. Białe nosy - wspomnienia z młodości
Lotnictwo 4/2023. MiGi, efy i co jeszcze?
Lotnictwo 3/2023 – dominacja samolotów Made in CCCP
Lotnictwo 2/2023 – smukłoskrzydły terrorysta
Lotnictwo 1/2023 – partner czy może sojusznik?
Lotnictwo 12/2022 – ukraińska pętla beznadziei
Lotnictwo 11/2022 – Su-25 w trzech odsłonach
Lotnictwo 10/2022 – Czy w Radomiu będzie święto MiGa?
Lotnictwo 9/2022 – pilna potrzeba czy zakupomania?
Lotnictwo 7-8/2022 – wiatr ze wschodu, Dalekiego Wschodu
Lotnictwo 6/2022 – lato latających olbrzymów
Lotnictwo 5/2022 – modernizacja u Bratanków
Lotnictwo 4/2022 – wojna dzień po dniu
Lotnictwo 3/2022 – pocztówki z wojny
lot-nisko: Lotnictwo 2/2022 – mosty, mosty, mosty
Lotnictwo AI 1/2022 – przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo AI 12/2021 – rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
 Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów 



czwartek, 11 lipca 2024

Wójtowicz – pilot wielozadaniowy

Zwykle tak w życiu bywa, że jak coś lub ktoś jest do wszystkiego, to za razem jest do niczego. Od każdej reguły są jednak wyjątki. Do takich z pewnością zalicza się, jako lotnik, Józef Wójtowicz. Swoją lotniczą wszechstronność rozszerzył jeszcze o zdolności literackie popełniając autobiografię. Autor jest jednym z nielicznych, a może jedynym polskim pilotem, który latał w tak wielu działach lotnictwa. Aeroklub, wojsko, lotnictwo sanitarne, agrolotnictwo, samoloty pasażerskie i na koniec lotnictwo amatorskie oraz prezentacja zabytkowych samolotów lub ich replik na pokazach i piknikach lotniczych. Wystarczyć mogłoby na kilka ciekawych życiorysów. Tu mamy jeden barwny, uzupełniony góralskim charakterem, otwartością na ludzi i zamiłowaniem do biesiad, także tych w góralskim stylu. 
Droga Wójtowicza do kabiny Boeinga 767 była długa i kręta, co wynikało z uwarunkowań zarówno osobistych, jak i tych związanych z czasem, w którym Autorowi przyszło żyć i latać. Najpierw szkolenie szybowcowe w Aeroklubie Tatrzańskim oraz pierwsze kroki w kierunku wyczynu szybowcowego. Dalej Lotnicze Przysposobienie Wojskowe, loty na Junakach i pierwszy, jak się później okazało jedyny przypadek chuligaństwa powietrznego, który szersze światło ujrzał dopiero teraz, w „Książce pilota”. Dla młodego chłopaka najprostsza droga do zawodowego latania wiodła wówczas przez lotnictwo wojskowe. Szczęśliwie Autor dostaje się do Dęblina i przeszkala się na Iskrach i Limach. Drobna, jak by się mogło wydawać kontuzja sprawia, że młody Wójtowicz przechodzi a właściwie wraca do cywila, co go oczywiście zbytnio nie martwi, gdyż może nadal latać, szkolić siebie oraz, jako instruktor, kolejne pokolenia adeptów latania. Okres pracy w Aeroklubie jest w „Książce pilota” najbarwniej opisany. Codzienne życie, ciekawe postaci i wiele interesujących zdarzeń, nie koniecznie lotniczych. Kolejnym etapem lotniczego życia pana Józefa jest lotnictwo sanitarne, gdzie lata na ulubionym L-200 Morava oraz śmigłowcach Mi-2. Ten okres to ciężka, ale dająca wiele satysfakcji praca oraz wypadek, na szczęście bez ofiar na ulubionej Moravie właśnie, w dodatku z VIPem na pokładzie. Ostatnim, bardzo długim etapem profesjonalnej kariery jest latanie na samolotach pasażerskich w PLL LOT. Tu poznajemy latanie i stosunki międzyludzkie u narodowego przewoźnika. Wójtowicz lata na An-24, Tu-134 i Ił-62 by przesiąść się w końcu na Boeinga 767. Od Iła-62 zaczyna się prawdziwe życie kapitana obieżyświata, opis którego czytając zazdrość bierze nie raz. Długie trasy, egzotyczne miejsca, ciekawi ludzie. Bardzo interesujący jest opis mniej znanego epizodu z historii LOTu, czyli kontraktu na loty pomiędzy Gujaną a USA, dokładniej między Georgetown i Nowym Jorkiem, z częstymi lądowaniami w Trynidadzie. Pasażerów woził egzotycznie pomalowany SP-LPB, którego zdjęcie zobaczyłem po raz pierwszy. Co ważne, w tym czasie nie zapomina Wójtowicz o pracy instruktora w Aeroklubie Tatrzańskim. Przejście na emeryturę nie oznaczało końca latania. Pan Józef staje się właścicielem małego samolociku G-3 Mirage oraz użytkownikiem minilądowiska „Truteń”. Często lata na pokazy lotnicze, na których prezentuje zabytkowego Jaka-18 lub replikę przedwojennego samolotu RWD-5. Często też lata swoim Mirage ze znajomymi w różne ciekawe miejsca pędząc aktywne życie emeryta, aktywnego lotnika. I tu znowu wiele ciekawych opowieści o pokazach lotniczych widzianych „od kuchni”, w jakże inny sposób od tego co widzą widzowie. Niestety pewnego dnia następuje kraksa Mirage i kontuzja Autora. Na szczęście wszystko kończy się dobrze, choć nie do końca. Pan Józef kupuje kolejny samolocik, który jednak wkrótce sprzedaje – kryzys COVIDowy. Ostatnie zdanie książki brzmi „ Bez latania swoim samolotem czuję się fatalnie, nie wiem, kiedy odzyskam równowagę”. Panie Józefie, oby jak najszybciej.
W tej obszernej, ponad pięćset stron, książce redakcja nie ustrzegła się kilku błędów w łamaniu tekstu, kiedy to brakuje części tekstu lub pojawia się w innym miejscu, str.: 102, 112, 115, 139. Błędów redakcyjnych i językowych znalazłem kilkanaście, co na tak grubą książkę, w polskich warunkach wygląda całkiem dobrze, choć nie idealnie. Pojawia się też problem z oznaczeniami typów samolotów. Najwidoczniejszy jest na str. 155 gdzie zaledwie 11 wersów dzieli AN-2 od An-2. Podobnie mamy raz B767, w inny miejscu B-767. MI-2, str. 196, Il-62, str. 305. Ponad to w tekście, co pewien czas pojawiają się dwucyfrowe liczby, zapewne znaki redakcji, których nie usunięto. Tekst i zdjęcia posiadają też kilka niedostatków merytorycznych. 7 g, nie 7G, str. 97. Jako pilot, Autor ma problem z oceną wymiarów, gdyż pokazany na zdjęciu na str. 253 „tymczasowy znak drogowy” na pewno nie ma wymiarów 1 x 2 m. Pokazane na zdjęciu na str. 331 śmigłowce wcale nie są rosyjskimi Mi-24, a amerykańskimi Boeing-Vertol V-107. Jak można pomylić tak różne maszyny. Na str. 349 zamieszczono niewłaściwy podpis zdjęcia. Gujańskie targowisko, to nie miejsce po wieżach WTC. Nazwanie samolotu OV-10 Bronco „szturmowcem” to jednak przesada, str. 451.
Z punktu widzenia czytelnika, mojego punktu, zabrakło mi dokładniejszego umiejscowienia opisywanych wydarzeń w czasie, czyli dat lub chociażby lat, w których miały miejsce. Skoro mamy „Książkę pilota”, to przydało by się też dokładniejsze podsumowanie lotniczej aktywności Autora: typy statków powietrznych, nalot itp. Dane podane w sylwetce zamieszczonej na ostatniej stronie okładki są zbyt ogólne, zwłaszcza jak na tak bogaty lotniczy życiorys.
Ogólnie książkę czyta się dobrze. Jej lektura zajęła mi znacznie mniej czasu niż się spodziewałem. Doświadczone wrażenia i przyjemność poznania pana Józefa Wójtowicza i lotniczej historii jego życia warte były każdej poświęconej na lekturę minuty.


Książka pilota
Wójtowicz Józef
TEMAT Wydawnictwo Artystów i Pisarzy
Bydgoszcz 2023
508 stron w twardej oprawie
liczne zdjęcia biało-czarne oraz barwne
 
 
 

niedziela, 7 lipca 2024

Lotnictwo AI 6/2024. Szerokokadłubowy Embraer

Fachowcy od marketingu potrafią zniekształcić, oczywiście „na plus” niemalże wszystko czego się tkną. Dziś nie kupujemy kawalerki tylko „mikroapartament". Idąc do baru szybkiej obsługi idziemy do „restauracji”, co prawda innej niż wszystkie, ale jednak restauracji.
Wiele lat temu klasyk pisał, że reklama jest dźwigną handlu, czyli sfery gdzie uczciwość codziennie jest dymana przez chciwość, o przepraszam „realizowane są cele sprzedażowe”. Nie inaczej jest na rynku prasy, także tej lotniczej. Rynek to trudny, niszowy, w wersji papierowej zanikający. Nic wiec dziwnego, że wydawcy w swoich czasopismach zamieszczają reklamy. Poprawia to wynik finansowy, przy akceptowalnej dla klienta cenie periodyku, co jest praktyką jak najbardziej akceptowalną. Wątpliwości natury etycznej budzi pisanie artykułów pod konkretnego producenta lub umieszczanie przygotowanych przez niego lub jego marketingowców tekstów wyglądających jak regularne artykuły. Praktyka nie fair, a w dodatku ryzykowna, gdyż w takim przypadku odpowiedzialność za jakość publikacji spada na redakcję. Doskonałym przykładem jest tu artykuł w czerwcowym numerze Lotnictwo AI dotyczący, a właściwie reklamujący, hangary lotnicze pewnej firmy. Zapewne nie jest przypadkiem, że na drugiej stronie okładki zamieszczono jej reklamę. W tym kryptoreklamowym zapale w artykule Agnieszki Bednarz mamy zdjęcie lotowskiego Embraera w namiocie/hangarze wiadomej firmy z podpisem „Szerokokadłubowy samolot komunikacyjny we wnętrzu hangaru”, str. 46. Ciekawe, czy to jest poziom profesjonalizmu jedynie redakcji, która nawet nie sprawdziła otrzymanego materiału czy też klasyczny przejaw „kreatywności marketingowej”. Jedno i drugie stawia w nienajlepszym świetle profesjonalizm redakcji Lotnictwa AI. W trudnej sytuacji na konkurencyjnym rynku czasopism lotniczych wygląda to raczej na samobója niż udaną transakcję.
 
TOP 3 magazynu:
1. Lotnisko Chopina. Warszawskie lotnisko świętuje 90. Urodziny! Rocznica stanowi doskonałą okazję do przedstawienia historii najbardziej chyba znanego lotniska w Polsce. Jerzy Liwiński w swoim tekście skupia się na okresie przedwojennym, okolicznościach powstania portu lotniczego i jego działalności przed wrześniem roku pamiętnego. Zarówno tekst, jak i dobrze dobrane zdjęcia odnoszą się głównie do wydarzenia którego rocznicę obchodzimy. Pokazują jak nowoczesny, jak na polskie warunki, obiekt wówczas stworzono. Opis lat powojennych i dnia dzisiejszego Okęcia stanowi tylko ciekawe uzupełnienie tekstu.
2. Hercules na lotniskowcu. Kolejny ciekawy epizod w historii lotnictwa znalazł się na łamach Lotnictwa AI. Zakończone powodzeniem próby operowania ciężkiego, czterosilnikowego transportowca z pokładu lotniskowca pokazały, że jest to możliwe, choć bardzo niepraktyczne. Po prostu kolejna ślepa uliczka w rozwoju lotnictwa, jakich wiele. Warto się z tym tekstem zapoznać.
3. Irańskie uderzenie na Izrael w kwietniu 2024 r. Ciekawa analiza wydarzenia, które o mały włos, lub kilkanaście rakiet, nie doprowadziło do eksplozji ciągle wrzącego bliskowchchodniego kotła. Tekst ciekawy, choć ze względu na skąpe, jak na razie, pewne informacje zapewne niepełny i trochę pobieżny. Na głębsze analizy przyjdzie jeszcze czas. Mocną stroną artykułu jest na pewno prezentacja podstawowych typów dronów i pocisków rakietowych użytych w ataku. Ciekawie opisana jest także taktyka ataku, według Autorów wzorowana na rosyjskiej zastosowanej w wojnie z Ukrainą. O złożoności sytuacji i wręcz niezwykłości wydarzenia najlepiej świadczy zaczerpnięte z artykułu zdanie: „W każdym razie jordańska księżniczka broniąca Izraela przed atakiem Iranu amerykańskim myśliwcem to sytuacja niezwykła”.
 
W omawianym numerze znalazł się jeszcze jeden artykuł, któremu muszę poświęcić kilka słów. „„Red Air”. Coraz więcej agresorów w powietrzu”, bo o nim mowa, uważam za jeden z najgorszych artykułów, z jakimi przyszło mi się zmierzyć w ostatnich latach. Pomimo, że poruszono w nim bardzo aktualne zagadnienie wykorzystania prywatnych firm i ich samolotów do podgrywania agresorów w ćwiczeniach wojski lotniczych, temat został położony w sposób wręcz wzorcowy. Bałagan w narracji oraz język, zwłaszcza szyk zdań wskazują, że autor użył translatora lub posłużył się którymś z narzędzi tzw. sztucznej inteligencji. Nawet przeciętnie wykształcony człowiek nie mógłby czegoś takiego napisać.. „W obecnych czasach nastąpiła spora zmiana w warunkach jakie teraz obowiązują …”, „głowa pilota jest skierowana i jak i gdzie oczy pilota patrzą daleko do przodu poza samolot”,  „Trzecia faza z zastosowaniem pełnowymiarowych samolotów”, to tylko kilka przykładów możliwości językowych p. Brzeziny i ignorancji redakcji. Razi ilość użytych zaimków. Jeżeli redaktor lub korektor w ogóle przeczytali ten tekst to pozostaje mi tylko pogratulować zdolności jego zrozumienia. Mnie jej najwidoczniej brakuje. Pewnie PESEL robi swoje. No i na deser HOTAS jako „praktyczne sterowanie przepustnicą i drążkiem”

Powiązane wpisy:

 

Lotnictwo AI 5/2024. Rok F-16 w Europie wschodniej
Lotnictwo AI 4/2024. Lotnicze dylematy Wuja Sama
Lotnictwo AI 3/2024. Stare i nowe Herculesy Trójkąta Weimarskiego
Lotnictwo AI 2/2024. Samoloty (roz)bojowe?
Lotnictwo AI 1/2024. Konkurencja i lobbing wśród magazynów lotniczych
Lotnictwo AI 12/2023. Historia coraz bardziej odległa, przyszłość coraz bardziej niepewna
Lotnictwo AI 11/2023. Podniebna artyleria
Lotnictwo AI 9/2023 – żółta kartka za bylejakość
Lotnictwo AI 8/2023 – odmitologizowanie Concordskiego
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 5,6/2023 – granice kryptoreklamy
Lotnictwo AI 4/2023 – PZL-130 Orlik – po co nam to było?
Lotnictwo AI 3/2023 – bylejakość Boeinga tuczy Airbusa
Lotnictwo AI 1/2023 – modernizacja po amerykańsku
Lotnictwo AI 12/2022 – numer wiele objaśniający
Lotnictwo AI 11/2022 – przekleństwo Jaskółki
Lotnictwo AI 10/2022 – szklane kule Airbusa i Boeinga
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 8/2022 – śmigłowiec, którego nie ma
Lotnictwo AI 7/2022 – spalone marzenie
Lotnictwo AI 6/2022 – drony po polsku
Lotnictwo AI 5/2022. Zbrojne niebo nad nami
Lotnictwo AI 4/2022. Aligator – historia upadku
Lotnictwo AI 3/2022 – powietrzni zwiadowcy duzi i mali
Lotnictwo AI 2/2022 – numer ostatni przedwojenny 
Lotnictwo 1/2022 -przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo 12/2021 - rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem? Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku