Pomimo, że pod względem wielkości budżetu obronnego USA
pozostawia daleko, daleko w tyle inne państwa, bycie liderem oraz prowadzenie
aktywnej – w każdym tego słowa znaczeniu, polityki międzynarodowej wcale nie
jest łatwe. Utrzymanie dominacji w zakresie sił i możliwości armii USA wiąże
się z kolosalnymi wydatkami, w obliczu których wspomniany budżet wydaje się
wciąż za mały. Jak w każdym kraju na świecie sytuacja taka wymusza możliwie
racjonalne planowanie wydatków, z jednej strony na utrzymanie już posiadanego
potencjału: samoloty, uzbrojenie, personel infrastruktura, z drugiej na odtworzenie
posiadanych lub pozyskanie nowych zasobów, z trzeciej na badania i rozwój
gwarantujące utrzymanie potencjału w przyszłości. Przed problemem „krótkiej
kołdry” stoi także US Air Force, będące najpotężniejszymi siłami powietrznymi
na świecie. Z jednej strony starzejący się sprzęt, w wielu wypadkach
pamiętający czasy wojny w Wietnamie (B-52, KC-135) lub czasy Zimnej wojny
(A-10, F-15, E-3, …), za którego sterami siedzą zwykle piloci znacznie młodsi
od maszyn. Pomimo ciągłego procesu ich modernizacji, średni wiek samolotów
stale rośnie, co przekłada się na wzrost usterkowości i kosztów eksploatacji
przy malejącym stopniu gotowości bojowej. Z drugiej strony stale rosnące problemy z
nowymi programami, które generują coraz większe koszty i opóźnienie przy
poważnych problemach z jakością nowych maszyn (F-35, F-15EX, T-7, KC-46, …) zmusza do odłożenia
w czasie wycofania leciwych, bardzo wyeksploatowanych samolotów. Nie mniej
ważny jest też aspekt postępu technologicznego, zwłaszcza w zakresie maszyn
bezzałogowych oraz wykorzystania tzw. sztucznej inteligencji, które w
rewolucyjny sposób zmieniają obraz oraz obszar współczesnego pola bitwy.
W tym kontekście ciekawie prezentuje się projekt
budżetu US Air Force na rok 2025 opisany w kwietniowym numerze Lotnictwo AI.
Obraz uzupełniony jest artykułem opisującym poważne, wciąż nie rozwiązane do
końca problemy programu tankowców KC-46A, które wobec wieku 50+ maszyn KC-135
oraz dobiegającego końca wycofywania większych KC-10 stawia US Air Force w
bardzo trudnej sytuacji. Opisane problemy w pewnym zakresie rzutują na
zagadnienia związane z pozyskaniem kolejnych samolotów bojowych przez Siły
Powietrzne RP, zwłaszcza myśliwce przewagi powietrznej, o których mówi się
coraz więcej. Realnymi kandydatami są tu amerykański F-15EX oraz europejski
Eurofighter. Oba samoloty, a raczej promujące je artykuły, znalazły swoje
miejsce na stronach bieżącego numeru czasopisma.TOP 3 magazynu:
1. Dassault Rafale w
działaniach bojowych. Obszerny, aż dwunastostronicowy artykuł poświęcono temu odnoszącemu coraz większe sukcesy komercyjne samolotowi. Generalnie
ukazuje on Rafale jako dojrzały,
sprawdzony w boju samolot wielozadaniowy.
Tytuł artykułu jest nieco mylący, zawężający omawiane zagadnienie, gdyż
Autorzy zaczęli od krótkiej historii powstania maszyny, jej wprowadzenia do
eksploatacji oraz przebiegu i stanu obecnego kolejnych modyfikacji. Informacje
te są o tyle istotne z punktu widzenia głównego tematu artykułu, że prezentują
aktualne możliwości bojowe maszyn będących w służbie, czyli w standardzie F3 i
F4. Pozwalają też lepiej zrozumieć ograniczenia, jakim podlegały maszyny
uczestniczące w pierwszych akcjach bojowych Rafale, które omówiono w tekście.
Od głównego tematu odbiega też ostatni fragment tekstu mówiący o zagranicznych
użytkownikach samolotu, gdyż dotychczas nie używali ich bojowo, a przynajmniej
w artykule słowem o tym nie wspomniano.
Tak się zastanawiam, czy ostatnie sukcesy eksportowe Rafale są bardziej wynikiem wysokich
walorów maszyny czy zmieniającej się sytuacji geopolitycznej oraz zwiększonego
popytu na samoloty bojowe produkcji zachodniej, choć nie koniecznie
amerykańskiej, przy ograniczonej ich podaży i odległych terminach realizacji
zamówień.
2. KC-46 Pegasus.
Problemy i postępy programu. Powoli nazwa Boeing staje się synonimem słów
bylejakość, niedbalstwo i pazerność. Jednym z niestety wielu przykładów upadku
kultury jakości amerykańskiego giganta jest aktualny stan programu tankowca
KC-46. Co prawda producent jako tako uporał się ze skandalicznymi problemami wynikającymi
z byle jakiego nadzoru nad procesem produkcyjnym, jednakże problemy z systemem
zdalnego kierowania boomem do tankowania oraz pękającymi przewodami paliwowymi wydają
się nie mieć końca, co opisano w artykule.
3. Co poleciało,
spaść musi. Drugi z kolei bardzo ciekawy artykuł W. Zwierzchlejskiego
poruszający mniej popularne, choć bardzo ciekawe i ważne aspekty podboju
kosmosu. Tym razem mowa jest o coraz częstszych przypadkach upadku na ziemię
pozostałości po statkach kosmicznych/satelitach, którym nie udało się do końca
spłonąć w atmosferze. Autor omawia najciekawsze przypadki oraz przedstawia
regulacje prawne dotyczące odpowiedzialności za powstałe szkody oraz związane z
tym zawiłości. Konkluzja jest taka, że spadać będzie coraz więcej kosmicznych
śmieci, a poważny z tym związany wypadek lub nawet katastrofa są tylko kwestią
czasu.
Ponownie „popisał” się Paweł Henski: „Ich zakup to łączny
koszt 2,3 mld USD (660 milionów dolarów na F-35A i 690 milionów na F-15EX)”,
str. 12; „… ma otrzymać 3,3 miliarda UDS. Kwota ta zawiera 2,75 mld USD na
program budowy myśliwca NGAD oraz 680 milionów dolarów na …”, str. 13; Program
ma w 2025 r. otrzymać kwotę 517 mln USD, czyli o około 236 milionów dolarów
więcej niż w roku ubiegłym”, str. 13. Z kontekstu zdania wynika, że chodzi o
rok 2024, który dziś trudno nazwać ubiegłym. Może redakcja, jeśli nie stać jej
na bardziej starannych autorów, chociaż obejmie jego teksty większym nadzorem.
Powiązane wpisy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz