Kolejne trzy tomiki serii Typy Broni i
Uzbrojenia są monografiami trzech amerykańskich bombowców, które w pierwszych
dwóch dekadach napędu odrzutowego przełamywały kolejne bariery, osiągając to,
co jeszcze do niedawna wydawało się niemożliwe. Mamy więc Boeinga B-47 Stratojet - pierwszy
amerykański ciężki bombowiec o napędzie odrzutowym. Dużo szybszy od swoich
śmigłowych poprzedników, choć niektórym z nich ustępował zasięgiem. Z drugiej
strony był w stanie szybko i z pożądaną precyzją dostarczyć swój śmiercionośny,
(termo)jądrowy ładunek z baz w Europie i na Dalekim Wschodzie nad cele w
uprzemysłowionej części ZSRR i państwach satelickich. Drugim z bombowców był
naddźwiękowy B-58 Hustler - samolot o doskonałych
osiągach, pełen nowatorskich rozwiązań. Za najciekawsze uważam zasobnik
podkadłubowy będący zarazem zbiornikiem paliwa, nośnikiem sprzętu
rozpoznawczego lub głowicy termojądrowej oraz zastosowanie indywidualnych
kapsuł ratunkowych członków załogi. Trzeci samolot to awangardowa konstrukcja zdolna do
rozwijania trzykrotnej szybkości dźwięku nosząca oznaczenie B-70 Valkyrie.
Samolot tak zaawansowany technicznie, tak duży i o tak potężnych osiągach, że
po dziś dzień nie zbudowano maszyny potężniejszej. Otwartym pozostaje pytanie,
po co takowa powstać by miała. Kolejne maszyny z prezentowanej trójki były
coraz szybsze, latały coraz dalej i wyżej oraz były coraz droższe – bardzo
drogie. Nic więc dziwnego, że samolotów B-47 wyprodukowano ponad dwa tysiące,
B-58 już tylko nieco ponad setkę, a B-70 pozostał tylko w dwóch egzemplarzach
prototypowych. Sens zastosowania coraz szybszych latających coraz wyżej
bombowców podważyły coraz doskonalsze pociski ziemia-powietrze. Gdzieś pomiędzy
nimi, korzystając szeroko z doświadczeń Boeinga wyniesionych z budowy i
eksploatacji Stratojeta, powstał legendarny B-52. I choć nie latał
tak szybko jak jego następcy, kombinacja dużego zasięgu, udźwigu,
uniwersalności i podatności na modyfikacje sprawiły, że Stratofortress przeżył
w służbie ich obu. Więcej, według aktualnych planów Pentagonu pozostanie na
stanie USAF dużo dłużej niż znacznie nowocześniejsze i młodsze B-1 Lancer i
B-2 Spirit.
Omawiane zeszyty TBiU wydano w klasycznym
dla serii układzie, na przyzwoitym poziomie redakcyjnym i wydawniczym.
Zastrzeżenia budzi czytelność niektórych rysunków i schematów, choć na plus
działa ich liczba i trafny dobór. Znacznie lepiej prezentują się rysunki
pokazujące barwne sylwetki wybranych egzemplarzy. W każdym z tomików Autor
szczegółowo opisuje proces opracowania koncepcji danej konstrukcji, jej rozwój
do etapu makiety, a następnie prototypów. Dalej mamy kolejno: etap badań w
locie, produkcję seryjną, wdrożenie do służby, wykorzystanie operacyjne oraz
zmierzch kariery. Opis techniczny maszyn jest średnio rozwinięty, w sam raz dla
publikacji tego rodzaju. Dużo miejsca poświęcono przenoszonemu uzbrojeniu,
szczególnie w postaci bomb (termo)jądrowych. Jak to zwykle bywa, pojawiło się
kilka wpadek redakcyjnych, głównie językowych. Są one jednak sporadyczne i nie
wpływają na odbiór całości, choć w tej kategorii zdecydowanie słabiej wypada
monografia B-58.
Podsumowując, kolejne trzy ciekawe
zeszyty, kolejne trzy ciekawe konstrukcje lotnicze. TBiU trzyma swój poziom.







