Trwająca od ponad roku wojna
na Ukrainie w końcu została dostrzeżona przez redakcję Skrzydlatej Polski
Magazynu Lotniczego. Co prawda przed rokiem redaktor T. Chypki analizował
pierwsze trzy dni walk, jednak w następnych numerach na konflikt toczący się u
granic Polski, w którym lotnictwo odgrywa ważną rolę, a który także bardzo
zmienił sytuację i ruch na polskim niebie i naszych lotniskach, narzucono
zasłonę milczenia. Czyżby redakcja wstydziła się swojej nietrafionej opinii o
niemal całkowitym zniszczeniu ukraińskiego lotnictwa i obrony lotniczej w ciągu
pierwszych trzech dni wojny? Zupełnie niepotrzebnie, gdyż wielu bardziej
renomowanych autorów i ekspertów popełniło podobny błąd. I choć można patrzeć
różnie na to, co się dzieje na Ukrainie i nie zawsze mieć i wyrażać poglądy
tożsame z oficjalnym przekazem naszych czyli zachodnich środków masowego rażenia, co i mnie
się czasem zdarza, to do dziś nie rozumiem rocznego wyparcia faktu, jakim jest
wojna za naszą wschodnią granicą.
TOP 3 magazynu:
1. Narodziny Boeinga747. Ponad pół wieku od chwili, gdy pierwszy Boeing 747
odbył swój dziewiczy lot, do swojego pierwszego lotu wzbił się ostatni
wyprodukowany egzemplarz legendarnego Jumbo
Jeta. Dla przemysłu lotniczego jest to niewątpliwie koniec pewnej epoki.
Tym bardziej, że jest to także ostatni produkowany seryjne pasażerski
czterosilnikowiec. O produkcji seryjnej Iła-96 chyba nie można mówić na serio.
Przeżył on w produkcji, a zapewne przeżyje i w eksploatacji także młodszych,
czterosilnikowych konkurentów spod znaku Airbusa. Tym bardziej, że nowy Air Force One (VC-25B) na bazie Boeinga
747-8 dopiero powstaje i ma realne szanse dociągnąć do setki. Najnowsze maszyny
pasażerskie i towarowe wersji 8 też polatają jeszcze kilka dekad. Bezdyskusyjnie 747
zwany też Queen of the sky jest i
pozostanie ikoną współczesnego lotnictwa pasażerskiego, kolosem który
zrewolucjonizował przewozy pasażerskie, mocno zbliżając świat do statusu
globalnej wioski. Nic więc dziwnego, że to
ważne w świecie lotnictwa wydarzenie znalazło swoje odzwierciedlenie w
obszernym, jak na warunki SP ML, ośmiostronicowym artykule. Jak głosi tytuł,
ciekawy tekst B. Głowackiego skupia się na początkowym okresie historii 747, od
idei i pierwszego planowanego przeznaczenia jako samolotu transportowego, poprzez założenia
dla liniowca o niespotykanej dotychczas wielkości po prace projektowe i budowę,
nie tylko prototypu, ale i nowego olbrzymiego zakładu produkcyjnego, będącego do dziś
największym budynkiem na świecie. Jedynym mankamentem tekstu jest pomylenie
miejsca ostatniego lądowania pierwszego B747, gdyż miało ono miejsce w Boeing
Field (King County International
Airport) w Seatle, gdzie stanowi największy eksponat w Museum of Flight.
2. Ukraińskie śmigłowce lotnictwa wojsk lądowych w walce. Tekst pierwszej części artykułu stanowi doskonałe
wprowadzenie do lepszego zrozumienia sytuacji sprzętowej i organizacyjnej
lotnictwa śmigłowcowego Ukrainy w przededniu wybuchu pełnoskalowej wojny 24
lutego 2022 r. Omawia sytuację po rozpadzie ZSRR, głównie permanentny brak
środków na utrzymanie w eksploatacji przejętych maszyn, skutkujący wycofaniem
lub sprzedażą za granicę większości śmigłowców. Drugim powszechnym zjawiskiem było
wysyłanie ukraińskich maszyn i załóg na misje ONZ, gdzie zdobywano tak potrzebne
środki finansowe i nie mniej przydatne później doświadczenie bojowe. Do chwili
wybuchu rebelii w Donbasie w służbie
pozostało ok. 150 śmigłowców, przy czym nie wszystkie w stanie lotnym. W
dalszej części artykułu opisano działania bojowe w pierwszym okresie walk do
września 2014 roku, w których strona ukraińska utraciła co najmniej trzynaście
śmigłowców Mi-8 i Mi-24. Czekam na drugą część artykułu, w której będzie
zapewne przedstawiona sytuacja lotnictwa śmigłowcowego w trakcie nazwanej po
imieniu, już bez owijania w bawełnę, agresji rosyjskiej na Ukrainę.
3. Lot Południowo-zachodniej Polski im. Franciszka
Żwirki. Wraz z transformacją
ustrojową sport samolotowy stał się jeszcze bardziej niszowym, niż był nim za
czasów Polski Ludowej. Jednym z tego efektów jest zapomnienie wśród szerszych
rzesz sympatyków sportu, także lotniczego, wspomnianej w tytule imprezy. A jest
to rajd niezwykły, sięgający tradycjami końca lat dwudziestych ubiegłego wieku.
Jak pisze Autor artykułu, obok balonowego
Pucharu Gordon Bennetta jest to najstarsza na świecie impreza samolotowa,
str. 46. Gdyby przyjąć, nie bez racji, że Puchar GB nie jest imprezą samolotową,
to mamy wręcz najstarszą imprezę tego typu na świecie. W dodatku osoba patrona,
Franciszka Żwirki, pierwszego i dwukrotnego zwycięzcy rajdu dodaje mu
niezwykłego splendoru, przynajmniej wśród Polaków. Warto więc przypomnieć sobie
lub zapoznać się w ogóle, z historią tej pięknej imprezy, zarówno z lat
przedwojennych, jak i późniejszych, zwłaszcza osiemdziesiątych, kiedy stała się
ona areną zdobywania mistrzowskich szlifów przez naszych pilotów rajdowych,
którzy na długie lata zdominowali podia mistrzostw świata i Europy w lataniu
precyzyjnym. W artykule jest wiele danych historycznych, zdjęć oraz tabela z
kolejnymi zwycięzcami, gdzie poza rokiem i nazwiskami zwycięskiej załogi
znajdziemy także aeroklub, który reprezentowali. Szkoda, że nie dodano jeszcze,
a miejsca było dosyć, typu i znaków rejestracyjnych samolotu na jakim sukces został osiągnięty.
Powiązane wpisy:
Jak można było przewidzieć, wojna Rosji z Ukrainą już nieco
spowszedniała, ustępując miejsca na czołówkach gazet i żółtych paskach innym
wydarzeniom lub stając się ich tłem. Zadziałał klasyczny efekt zmęczenia materiału co sprawia, że
zamieszczony w lutowym numerze Lotnictwa opis jedenastego miesiąca walk jest już nieco nużący. Nie
oznacza to wcale, że nie należy publikować kolejnych miesięcznych sprawozdań,
gdyż one to pokazują, jak wielki wysiłek wkładają Ukraińcy w obronę swojego
kraju oraz przed jak wielkim naporem muszą się dzień po dniu, noc po nocy
bronić. Trwająca od jakiegoś czasu wojna na wyniszczenie doprowadziła
społeczeństwa zachodu do niebezpiecznego etapu na Ukrainie bez zmian, który betonuje zobojętnieniem nasze umysły i
serca. Nie oznacza to bynajmniej, że na froncie cokolwiek się zmieniło, a już
na pewno nie na lepsze. Moment lub raczej momenty przełomowe tej wojny jeszcze
przed nami. Dla nas czasy strachu i przerażenia dopiero nadejdą. Ukraińcy mają
to na co dzień. Z punktu widzenia Kremla niszczenie infrastruktury krytycznej
państwa, dewastowanie gospodarki i życia społecznego napadniętego państwa oraz
zastraszanie jego społeczeństwa stanowi skuteczną drogę do realizacji
założonych celów. Rosjanie nie są w tym pierwsi i zapewne nie ostatni. Dla
sympatyków lotnictwa smutne jest jednak to, że ten skąd inąd piękny obszar
działalności człowieka ponownie stał się narzędziem wspierającym ciemną stronę ludzkiej
natury. Cóż, takie jest życie, taki jest świat, tacy są ludzie.
Jednym z niesławnych bohaterów ostatnich miesięcy stał się bombowiec
Tu-22M, który z powodzeniem wynosi w powietrze i odpala rakiety w kierunku
Ukrainy, szczególnie Ch-22, przed którymi na dzień dzisiejszy nie ma obrony.
Jak podano w magazynie (str. 24) na ponad 210 wystrzelonych rakiet tego typu nie
zestrzelono ani jednej. Na fali zainteresowania sprzętem biorącym udział w
wojnie pojawiła się w najnowszym numerze Lotnictwa pierwsza część monografii
najmniejszego z trójcy terrorystów
Tupolewa. Artykuł uzupełniony jest materiałem o uzbrojeniu rakietowym
Tu-22M, w tym o wspomnianych wyżej pociskach Ch-22.
Top 3 magazynu:
1.
Tupolew Tu-22M. Pierwsza część monografii tego jedynego w swoim rodzaju
bombowca autorstwa T. Kwaska. Autor opisuje historię maszyny od powstania
założeń poprzez projektowanie, budowę prototypów i rozwój kolejnych wersji, aż
po zaniechane plany modernizacji. Tekst napisany jest poprawnie, ciekawie, a
opis uzbrojenia rakietowego samolotu trafnie uzupełnia jego sylwetkę. Na gorzką
ironię, z dzisiejszego punktu widzenia, zakrawa archiwalne już zdjęcie tytułowe
przedstawiające startujący Tu-22M w ukraińskich barwach z rakietami Ch-22 pod
skrzydłami.
2. Grumman FF,
SF i G-23. Kolejny z serii artykułów L.A. Wieliczko opisujących samoloty
bojowe USA z lat trzydziestych XX wieku. Seria ta ukazuje długą drogę, jaką
wojsko, wytwórnie lotnicze i konstruktorzy przeszli z trudem tworząc podwaliny
największych sił powietrznych w historii. Pomimo, że szerzej nieznany, dwupłatowy
bohater artykułu przyniósł ze sobą wiele nowości. Był pierwszym seryjnym
samolotem Grummana, pierwszym całkowicie metalowym samolotem pokładowym, w
dodatku z chowanym podwoziem oraz zakryta kabiną, oczywiście w USA. Choć jak na
początek lat trzydziestych samolot był nowoczesny, z przyzwoitymi osiągami, to
szybko stał się przestarzały. Pomimo tego najdłużej latający z zaledwie 116
wyprodukowanych samolotów tego typu pozostał w służbie w lotnictwie Hiszpanii
do roku 1954! Jag to zwykle bywa u tego autora, nie mam się do czego przyczepić.
3.
Lotnictwo Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy. Chyba
najciekawszą służbą lotniczą MSW Ukrainy jest właśnie ta prezentowana w
artykule. Co ciekawe, to w niej podjęto najszersze i skuteczne starania o
wyposażenie w nowoczesne śmigłowce produkcji zachodniej, najpierw dwa EC145, a
później sześć Super Puma. Jeden z
nich, oznaczony numerem 54 rozbił się 18 stycznia br. Na stanie są też starsze
Mi-8 w kilku wersjach. Samoloty służby to z kolei cztery An-32P przystosowane do
zadań pożarniczych oraz po dwa transportowe An-26 i fotogrametryczne An-30.
Część z tych maszyn można było swego czasu spotkać na polskich lotniskach.
Lotnictwo 10/2022 – Czy w Radomiu będzie święto MiGa?
Lotnictwo 9/2022 – pilna potrzeba czy zakupomania?
Lotnictwo 7-8/2022 – wiatr ze wschodu, Dalekiego Wschodu
Lotnictwo 6/2022 – lato latających olbrzymów
Lotnictwo 5/2022 – modernizacja u Bratanków
Lotnictwo 4/2022 – wojna dzień po dniu
Lotnictwo 3/2022 – pocztówki z wojny
lot-nisko: Lotnictwo 2/2022 – mosty, mosty, mosty
Lotnictwo AI 1/2022 – przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo AI 12/2021 – rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Kolejny numer miesięcznika Lotnictwo AI jak zwykle przynosi
wiele ciekawych artykułów. Widać wyraźnie, że redakcja stara się nadążyć za
zachodzącymi w świecie, a dotyczącymi także lotnictwa, dynamicznymi zmianami. Najwięcej
dzieje się w obszarze militarnym, co nieodłącznie związane jest ze stale
pogarszającą się sytuacją międzynarodową, która dla większości z nas sprowadza
się do wojny na Ukrainie. Nieustannie podsycany przez środki massmediowego rażenia obraz
nieudolnej, słabo wyposażonej, beznadziejnie dowodzonej, goniącej resztką sił i
środków armii rosyjskiej służy budowaniu poczucia jedynie słusznej drogi
zakończenia konfliktu. Zapewne jest on doskonałym narzędziem dla walczącej o
swój byt Ukrainy oraz obozu politycznego jej prezydenta. Jednakże ciągły atak
propagandowy zachodnich, głównie naszych rodzimych, mediów na armię agresora ma
się nijak do sytuacji na froncie, a sam przekaz nie różni się zbytnio ani
stylem, ani językiem od tego płynącego z Moskwy. Dziś jest on być może
uzasadniony. Co się jednak stanie, gdy Ukraina się nie obroni lub będzie zmuszona
usiąść do negocjacji, co na dłuższą metę jest nieuniknione. Jak karmione
propagandową papką społeczeństwa postępowego
Zachodu przyjmą takie rozwiązanie. Kto i jak wytłumaczy sens kolosalnych
wydatków na uzbrojenie i wykarmienie upadającego państwa, kryzys gospodarczy,
szalejącą inflację i obniżenie dotychczas dostatniego poziomu życia zachodnich
społeczeństw? Zawód, frustracja, a może i bieda wyprowadzą ludzi na ulice,
zmienią polityczny układ sił, pogłębią podziały wewnątrz UE i NATO. A wszystko
w czasie, kiedy USA mają coraz poważniejszy problem z zachowaniem przewagi
militarnej i politycznej w rywalizacji z rosnącą potęgą Chin. Jeżeli spojrzeć
na globus, to wyraźnie widać, że zarówno obszarowo, jak i demograficznie, a
coraz wyraźniej też militarnie i ekonomicznie, państwa które „co najmniej nie
lubią” Ameryki wraz z jej sojusznikami i narzucanego przez nich porządku świata
zdobywają przewagę.
Może w nieco jaśniejszych barwach, choć znacznie bardziej
obiektywnie niż tzw. media mainstreamowe
opisuje to zagadnienie artykuł o chińskim zagrożeniu w rejonie
Indo-Pacyfiku. A że konflikt na tamtym teatrze zapowiada się na bardziej
nowoczesny, oparty na zaawansowanej technologii, prowadzony w wielu domenach
fizycznych i wirtualnych, warto zapoznać się z tekstem przybliżającym
zagadnienie wielodomenowości przyszłego konfliktu i związanych z tym wyzwań
stojących przed lotnictwem.
I choć globalne perspektywy wydają się być bardziej ponure
jak listopadowa szaruga, niż jasne jak wiosenne niebo, warto jest się z nimi
zapoznać i zastanowić się nad tym, co się dzieje wokoło.
TOP 3 magazynu:
1. Przechwytywanie
balonów w ZSRR. Ostatnio głośno zrobiło się wokół chińskich balonów meteorologicznych prowadzących
swoje pokojowe badania nad licznymi
obszarami globu w tym nad Ameryką północną. Wiele gorzkich słów, a nawet drwin
spotkało zwłaszcza US Air Force, które nie bardzo radziły sobie ze zwalczaniem
tych obiektów. Niewielu dziennikarzy zadało sobie trud wyjaśnienia, dlaczego
przechwycenie i zniszczenie dużego, niemal nieruchomego balonu stanowi nie lada
wyzwanie dla nowoczesnych myśliwców. Niewiele osób pamięta też, że zastosowanie
balonów szpiegowskich przez wiele lat było domeną USA. Jak z tym problemem
próbowało sobie radzić lotnictwo Sowietów opisuje P. Butowski. Jak zwykle u niego
materiał jest interesujący, choć Autor nieco się zakałapućkał pisząc, że
„stacja radiolokacyjna jest mało nieskuteczna do wykrywania i śledzenia
balonów”, str. 47.
2. Chińskie
zagrożenie w regionie Indo-Pacyfiku w ocenie USA. Autor próbuje wyciągnąć
nas z bańki informacyjnej (nie bański, str. 27), proponując szersze spojrzenie
na problem współzawodnictwa Chiny-USA, nie tylko we wspomnianym obszarze, ale w
wymiarze globalnym. Wskazuje, z jednej strony, że sami amerykanie mają
świadomość obecnych i przyszłych zagrożeń oraz popełnionych błędów,
stawiających ich dominację militarną, ekonomiczną i polityczną w tym obszarze pod
znakiem zapytania. Z drugiej szerszą perspektywę globalno-polityczną, niekoniecznie
zgodną z naszym, zachodnim punktem widzenia. Lektura dająca do myślenia.
3. Śmigłowce Airbusa
z Albacete. P. Bondaryk dzieli się wrażeniami i informacjami pozyskanymi w
trakcie wizyty w hiszpańskiej fabryce Airbus Helicopter. Pokazuje, jak ważnym
dla korporacji jest to zakład i jaki wkład ma w produkcję maszyn koncernu,
m.in. przez budowanie praktycznie wszystkich belek ogonowych. Opisuje
najważniejsze działy oraz strukturę zakładu, w tym rewolucję w logistyce w
ramach AH, która objawia się stworzeniem jednego głównego centrum logistycznego
dla wszystkich poddostawców AH, które powstaje właśnie w Albacete. Dalej
znajdziemy omówienie najważniejszych programów realizowanych w zakładzie, co
oczywiste głównie na rzecz sił zbrojnych Hiszpanii. Ważne miejsce zajmują tu
śmigłowce NH90 oraz Tigre. Nie dziwią starania czynione przez Airbus Helicopter na rzecz poprawy
wizerunku akurat tych dwóch typów, które zanotowały dotkliwe porażki
wizerunkowe, najpierw w Australii (oba typy), a później w Szwecji (NH90). Szkoda,
że ten znany i lubiany przeze mnie autor pomylił wciągarkę z wyciągarką, str. 44.
Żeby było ciekawiej oba słowa znajdują się w sąsiednich wierszach, jedno pod drugim.
Pozostając w obszarze wpadek wizerunkowych nie sposób
pominąć najnowszego artykułu P. Henskiego traktującego o Herculesach MC-130 w USAF. Kolejny ciekawy temat, przy którym Autor
pokazuje swoją niekompetencję w zakresie techniki lotniczej, a szczególnie terminologii.
W nim to znalazłem ładowniczych w załogach C-130, i nie chodzi tu o wersje Gunship,
tylko loadmasterów w nieuzbrojonych, klasycznych C-130. Nie mniej kreatywne jest
śmigiełko na czubku zasobnika tankowania powietrznego.
Ta łyżka dziegciu oddaliła numer od oceny bardzo dobrej. Trzeba
się jeszcze trochę postarać.
Powiązane wpisy:
Pierwszy kontakt z książką Tymoteusza Pawłowskiego
nie utkwił mi w pamięci, pomimo twardej okładki, z trochę krzykliwą grafiką,
dobrej jakości druku i szaty graficznej. Trafiła do kolejki do przeczytania na
niezbyt eksponowane miejsce. Przyszedł jednak i na nią czas. Nie przekonały
mnie do lektury także pierwsze strony z tekstem z nutą zarozumiałości ze strony
Autora, przynajmniej w moim odczuciu. Wytrzymałem i nie poddałem się brnąc
przez kolejne strony książki, coraz ciekawsze, bardziej zajmujące. Jak
przystało na monografię naukową, jej język nie jest łatwy, choć w tym przypadku
nie jest też przesadnie fachowy, ozdobiony ogólnie niezrozumiałą frazeologią.
Jest po prostu przystępny. Treść stanowi szerokie studium stanu polskiego
lotnictwa w ostatniej dekadzie przed wybuchem II wojny światowej. Autor
przystępnie wyjaśnia meandry tworzenia i rozbudowy struktur polskiego lotnictwa
wojskowego, kształcenia jego kadry i modernizacji technicznej. Wszystko
osadzone w uwarunkowaniach historyczno-polityczno-społecznych tamtych czasów,
zarówno w skali modernizującego się wielkim wysiłkiem kraju, jak i świata
podążającego w stronę kolejnego globalnego konfliktu. Całość głęboko osadzona w
literaturze źródłowej, zawiera wiele ciekawych danych, kiedy trzeba zawartych w
przejrzystych tabelach oraz w licznych ramkach z informacjami uzupełniającymi.
Pomijając opis zawartości poszczególnych rozdziałów,
w uogólnieniu, z przekonaniem piszę, że tekst w pełni uzasadnia strategię
wykorzystania skromnych zasobów polskiego lotnictwa we wrześniu 1939 roku,
wskazując na realizację wcześniej założonych planów wojennych. Uzasadnienie
znajduje rozsądne, choć przez wielu uważane za bojaźliwe i niezrozumiałe,
skromne użycie sił lotniczych dla wsparcia działań obronnych. Oczywiście z
wielu względów, w wielu obszarach sytuacja z każdym dniem coraz bardziej
wymykała się spod kontroli i była coraz dalsza od zaplanowanej. Jednakże przynajmniej
pierwsze dwa tygodnie działań miały w miarę uporządkowany i logiczny charakter.
Charakter wielu dowódców wyższego szczebla i polityków jednak tej próby nie
wytrzymał. Klęskę przypieczętował 17 września.
Wiele miejsca poświęcono obronie powietrznej w
okresie przedwojennym, w tym artylerii przeciwlotniczej, która jak się okazuje
była nieźle wyposażona i zorganizowana. Z drugiej strony posiadała istotne
niedostatki w zakresie komunikacji i znajomości sylwetek samolotów
potencjalnych wrogów i własnych. O tych silnych i słabych stronach artylerii
przeciwlotniczej bardzo boleśnie przekonali się polscy lotnicy we wrześniu.
W trakcie czytania odniosłem wrażenie, że Autor jest
dobrym historykiem, znającym realia historyczne, polityczne i ekonomiczne
międzywojnia, jednakże lotnictwo nie jest jego pasją, a jedynie obszarem
zainteresowania zawodowego. Takie jest moje subiektywne odczucie, w niczym nie
umniejszające roli poznawczej książki.
W kilku miejscach zawarte w książce stwierdzenia
budzą wątpliwości.
Stwierdzenie, że „Karasie byłyby w stanie walczyć
jak równy z równym przeciwko nieprzyjacielskim myśliwcom”, str. 64, nawet jeśli
dotyczy pierwszej połowy lat trzydziestych jest co najmniej dyskusyjne.
„W dwudziestoleciu międzywojennym równie często jak dziś
używano samolotów do przerzutu wojsk i ładunków oraz ewakuacji rannych”, str.
71.
Określenie Bf 109, nawet z silnikiem DB-601
najlepszym na świecie, str. 89, jest co najmniej dyskusyjne.
Opisując uzbrojenie myśliwskie (nie w samoloty myśliwskie)
państw skandynawskich Autor zupełnie pominął Szwecję (str. 198).
Tył kadłuba samolotu IAR 8o pochodził od P.24, nie
od P.11, podpis pod zdjęciem, wkładka 1.
Ciekawy i merytorycznie mocny tekst nie jest wolny
od wielu błędów językowych, terminologicznych czy redakcyjnych, z których
wymienię tylko te, w mojej subiektywnej opinii poważniejsze.
Dimitrij Grigorowicz, nie Grigorowić (podpis pod
zdjęciem). Avia B-534, nie 533, był samolotem czechosłowackim, nie czeskim,
str. 87. Wprowadzenie do służby Wochrów, zamiast Wichrów, str. 133. Czesław
Witoszyński, nie Wituszyński, str. 114. RWD-15 Czapla,
str. 169; LWS-4 Mewa, str. 169; Nie wiadomo dlaczego pisząc o myśliwcu P.50
pojawia się wzmianka o prędkości
samolotu RWD-17W, str. 173. W przypadku większości samolotów niemieckich po
liczbie piszemy oznaczenie literowe wersji bez spacji, np. He 111H, nie He 111 H, str.
177, tu brak konsekwencji; „… otrzymało kolejne 12 Blenheimy”, str. 185;
Czecho-Słowacji, str. 186,; Szybsze o 100 km/h, nie o 100 km, str. 188; Bf-109E i Bf-110, tylko
tu z myślnikiem, ponownie niekonsekwencja. Str.188; Macchi MC.200, nie C.200,
str. 192; 143 sztuki CR.42, nie CR.32, str. 193; Macchi MC.202, nie Macchi 202,
str. 193. PZL P.38 Jastrząb, str.
193; Morane MS. 406 i MS-406 str. 195, zaledwie 7 wierszy od siebie! Samolot
dysponuje dobrymi osiągami, natomiast dane taktyczno-techniczne raczej posiada
lub się nimi charakteryzuje, str. 204; taktyczno-techniczne zapotrzebowania na
samoloty, str. 212.
Wyraźnie widać, że zarówno Autorowi, jak i redakcji
zabrakło determinacji w opracowaniu końcowej części tekstu.
Podsumowując plusy dodatnie i plusy ujemne
publikacji jednoznacznie wyszło mi, że książka jest ciekawa, wartościowa,
wnosząca wiele do obrazu polskiego lotnictwa lat trzydziestych. Jej lektura
pozwala lepiej zrozumieć to, co i dlaczego tak właśnie się stało we wrześniu
1939 roku, w szczególności w obszarze obrony polskiego nieba.
Pewnie kiedyś powrócę jeszcze raz do lektury.
Pawłowski Tymoteusz
Lotnictwo lat 30. XX
wieku w Polsce i na świecie
Ofiucyna Wydawnicza RYTM,
Warszawa 2011
256 stron w twardej oprawie.
zdjęcia czarno-białe, liczne tabele
Powiązane wpisy: