Całkiem niedawno bo 28
października minęło równo pół wieku od dnia, kiedy dla przestworzy narodził się
pierworodny syn Airbusa – szerokokadłubowy A300. Narodziny te były owocem
małżeństwa z rozsądku, które kilka lat wcześniej zawarły przemysły lotnicze
Francji i Niemiec wspierane przez kuzynostwo z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i
innych państw Europy zachodniej. Pewnie tylko najwięksi optymiści widzieli w
swych marzeniach wielki koncern europejski, który nieomal w swoje złote gody
przejmie palmę pierwszeństwa, jako największy producent samolotów pasażerskich
na świecie. Nikt się wówczas też nie spodziewał, że jeden z oddziałów koncernu
mieścił się będzie w Warszawie. Nie pokuszę się o jakąkolwiek wizję Airbusa za
kolejne 50 lat. Mogę jedynie życzyć, aby jego samolotami ludzie latali zawsze:
bezpiecznie, wygodnie, tanio i ekologicznie.
TOP
5 magazynu:
1. Messerschmitt
Me 262 Schwalbe przekleństwo Luftwaffe. Dla
osób mniej obeznanych z dziejami Luftwaffe, zwłaszcza w drugiej połowie wojny,
powyższy tytuł może być zaskoczeniem lub nawet szokiem. Tym bardziej należy
zapoznać się z ciekawą i bardzo rzeczową analizą Krzysztofa Janowicza. Autor
skupia się na problemach organizacyjnych oraz konfliktach między oficerami wysokiego
szczebla w Luftwaffe, chociaż nie pomija chorób wieku dziecięcego tej
nowatorskiej konstrukcji oraz problemów z jakością produkcji w coraz bardziej
zniszczonej wojną Trzeciej Rzeszy. Z drugiej strony znajdziemy coś z bardziej
znanego obszaru, czyli opisy pierwszych walk samolotów alianckich z Me 262.
Tekst napisany dobrze, a spojrzenie bardzo ciekawe i rozwijające.
2. Myśliwce MiG-31 w
działaniach przeciwko Ukrainie. Ten unikatowy myśliwiec rzadko pojawia się w
doniesieniach z wojny na Ukrainie, najczęściej w roli nosiciela pocisków
Kindżał. Piotr Butowski przedstawia inną, bez wątpienia ważniejszą rolę tego
myśliwca w konflikcie. Chodzi o, jak pisze „trzymanie w szachu lotnictwa
ukraińskiego na sporej części południowego wschodu Ukrainy”, co umożliwiają
pociski powietrze-powietrze dalekiego zasięgu R-37M. Tamtejsze warunki dla ich
zastosowania są wyjątkowo korzystne gdyż nie ma problemu z identyfikacją celów.
Praktycznie wszystko co lata nad Ukrainą to ukraińskie wojskowe statki
powietrzne, więc ryzyko pomyłki jest bliskie zeru. Tekst jak zwykle u P.
Butowskiego ciekawy i dobrze napisany.
3. Flota linii lotniczych
2022. Coroczna
pokaźna dawka statystyki zapodana przez J. Liwińskiego. Jak zwykle bardzo
ciekawie, choć w tym roku kiepsko z gramatycznego punktu widzenia. „… z której
wykonują loty ocalałe pięć An-124”, str. 20; „… za sprawą ponad
trzydziestoletnich Airbusów A300 i Fokker F100/70”, str. 21. Największą wpadka
językową jest powszechne w tekście podawanie wieku w formie: 8,4 lat, 7,5 lat.
4. Baza Lotnictwa
Transportowego w Warszawie – nr 1 nie tylko w nazwie. Szkoda, że w tytule nie
podano pełnej nazwy bazy, ale taki był widocznie zamysł Autora. Sam artykuł
przedstawia w zwięzłej formie historię jednostki, której istnienie związane
jest z wprowadzeniem nowych samolotów do przewozu polskich VIPów oraz samych
samolotów. W dzisiejszych trudnych czasach na barkach 1. Bazy spoczywa ciężar
intensywnych lotów związanych z dużą aktywnością dyplomatyczną polskich władz.
Dobrze, że mamy nowoczesna flotę maszyn służących do czegoś więcej niż darmowy
przewóz piłkarzy i działaczy PZPNu na komercyjną imprezę.
5. Zmierzch samolotów
szturmowych AV-8B Harrier II. Zacznę od nietrafionego, wprowadzającego w błąd
tytułu. Z czternastu stron tylko jedna dotyczy bezpośrednio tematu zawartego w
tytule. Reszta to historia służby Harrierów w US Marine Corps i nieco o służbie
u trzech pozostałych użytkowników poza krajem producenta. Informacje ciekawe,
poprawnie zebrane w spójną całość. Jednak jak zwykle u P. Henskiego jest wiele
kwiatków w stylu: „celownika przeziernego (HUD), str. 52. Co ciekawe dwie
strony dalej HUD jest już wyświetlaczem przeziernym. U nasady statecznika
pionowego mamy „ciśnieniowy wlot powietrza”, str. 55. Na str. 60 napisano „Były
to najcięższe straty we flocie Harrierów od czasu operacji „Desert Storm””.
Problem w tym, że mowa jest o stracie sześciu i uszkodzeniu 2 maszyn, podczas
gdy dwie strony wcześniej Autor podaje straty w czasie operacji DS. wynoszące 5
maszyn. Dywizjon VMA-311 zostanie reaktywowany jako VMFA-311, a nie 211, str.
61.Ciekawie brzmi też „bardziej uproszczona konstrukcja”, str. 54. Do tego
kilka błędów redakcyjnych. Szkoda, że wiedząc o „słabych punktach” P.
Henskiego, redakcja magazynu nie przygląda się bliżej jego tekstom przed opublikowaniem.
Wielu wpadek można by w ten sposób uniknąć, znacząco poprawiając poziom całego
czasopisma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz