Kultowy śmigłowiec bojowy o
charakterystycznym, groźnym wyglądzie jest bohaterem trzeciego tomiku serii 100 lat polskich skrzydeł (Śmigłowce
wojska polskiego). Wybór na pierwszy śmigłowiec prezentowany w serii jest bez
wątpienia trafny. Gdy Mi-24 był wprowadzany do służby w Ludowym Wojsku Polskim,
był maszyną nowoczesną, przenoszącą lotnicze wsparcie wojsk lądowych na
światowy poziom. Dziś ponad czterdzieści lat później pozostał już tylko cień
dawnej świetności. I choć Rosjanie nadal produkują na swoje potrzeby i na eksport
głęboko zmodernizowane wersje Łani (w kodzie NATO Mi-24 nosi nazwę Hind, ang. łania),
nasze niezmodernizowane, co najwyżej skromnie doposażone, śmigłowce wyglądają
przy nich blado. Tym bardziej, że od prawie dekady pozbawione są swoich pazurów
w postaci pocisków kierowanych, co na współczesnym polu walki, dla tej klasy
maszyn jest stanem kuriozalnym. Zdumienie budzą plany modernizacji garstki
będących w najlepszym stanie maszyn. Patrząc realnie, z punktu widzenia czasu
potrzebnego na część "analityczną" i biznesową procesu, prac
projektowych oraz badań zastosowanych rozwiązań, można powiedzieć, że wielkim sukcesem
będzie wprowadzenie do linii "nowych" maszyn w 45-tą rocznicę dostawy
pierwszych Mi-24D. Naiwnością jest też oczekiwanie, że nie będzie poważnych
problemów z integracją nowoczesnych systemów na przestarzałych, w znacznym
stopniu wyeksploatowanych maszynach, zwłaszcza w sferze zgodności
elektromagnetycznej. Także sens ekonomiczny tej idei jest wątpliwy. Przy tak
małej liczbie modernizowanych maszyn (zwykle mówi się o liczbie kilkunastu
sztuk) jednostkowe koszty prac badawczo-rozwojowych i wdrożeniowych zbliżą się
do kosztów zakupu nowych maszyn. Także koszty eksploatacji niemal
pięćdziesięcioletnich, steranych służbą i eksploatacją w warunkach bojowych
śmigłowców będą kolosalne, przy bardzo małym stopniu gotowości bojowej. Po
prostu wyrzucanie pieniędzy, naszych pieniędzy, w błoto.
Mi-24 sprawdził się w służbie w
czasach "słusznie minionych" oraz w "nowej rzeczywistości"
gdzie już po drugiej "stronie mocy" z powodzeniem brał udział w
misjach w Iraku i Afganistanie, gdzie zasłużył wraz z załogami na wdzięczność i
szacunek wielu, nie tylko polskich żołnierzy. Teraz jednak należałoby pozwolić
mu "ze sceny zejść niepokonanym", aby nie odchodził w atmosferze
medialnego bełkotu, jak to się dziś rozchodzi wokół MiGów-29.
Co do publikacji, to z pierwszej
trójki jest zdecydowanie najlepsza. Logiczny układ rozpoczynający się od
historii rozwoju konstrukcji, który jednak nie uwzględnia najnowszych wersji,
znacząco odbiegających od naszych Mi24D i W. Dalej opis produkcji seryjnej i użytkowników
oraz udziału w wojnie w Afganistanie. Szkoda tylko, że ilustrowane głównie
zdęciami polskich maszyn z "drugiej" interwencji w tym kraju,
nieopisanej w omawianym rozdziale. Dalej znajdziemy najobszerniejszy rozdział
poświęcony Mi-24 w Polsce. Na aż dwudziestu sześciu stronach bardzo szczegółowo
opisano kulisy i meandry wprowadzania typu w Polsce, z może nawet zbyt
rozbudowanym opisem organizacji i zmian w jednostkach wojskowych je użytkujących.
Dalej: służba, remonty, maszyny ex-niemieckie, misje zagraniczne, aż po dzień
dzisiejszy i najbliższe plany. Dużo dat oraz innych danych związanych z
poszczególnymi maszynami, zadowoli wielu bardziej "ciekawskich"
czytelników. Do tego liczne zdjęcia, nie tylko współczesne śmigłowców, ich wyposażenia
i kokpitów. Zdjęcia uzbrojenia wraz z krótkim opisem technicznym śmigłowca
znalazły się w kolejnym rozdziale. Na koniec bonus w postaci dwóch stron opisu początków
śmigłowców uzbrojonych w ZSRR.
Błędów nie dostrzegłem, choć jest
kilka "niezręczności" językowych. Uchwały są raczej podejmowane niż
zapadają, str. 7. Wątpliwe jest też czy silniki śmigłowca ustawione są na jego
dachu, str. 8. Trudno się też zgodzić, że dopiero po wprowadzeniu Mi-24 lotnictwo
wojskowe stało się lotnictwem z prawdziwego zdarzenia, str. 29. Dwa koła ma nie
przednia goleń, to odrębna część, a raczej przednie podwozie, str. 56. Co do
szaty graficznej i strony wydawniczej, o których pisałem wcześniej, powoli się
przyzwyczajam.
Ogólnie pozycja na 4 plus.
Fiszer P., Gruszczyński J.
100 lat polskich skrzydeł
Tomik
3, Mi-24
Edipresse Polska S.A.
64 strony, w miękkiej oprawie.
Liczne zdjęcia.
Powiązane wpisy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz