Od dłuższego czasu Lotnictwo
AI niebezpiecznie dryfuje w kierunku granicy, za którą kryptoreklama bierze
górę nad wartością merytoryczną całości, pokazując prymat interesu „sponsorów”
nad potrzebami czytelników. Nie od dziś wiadomo, że linia dzieląca rzetelną
informację od kryptoreklamy jest bardzo rozmyta, że w jej okolicach toczy się
nieustanna gra pozorów pomiędzy sponsorami, redakcjami i czytelnikami. Gra, w
której trzeba zbalansować z jednej strony sumienną informację, która należy się czytelnikowi,
także w aspekcie bieżących lub planowanych zakupów, modernizacji czy programów
współpracy. Z drugiej interesy i naciski potencjalnych beneficjentów tego typu programów na jak
najkorzystniejsze przedstawienie ich oraz proponowanych przez nich rozwiązań. O
wymaganiach formalno-prawnych dotyczących rozdziału pomiędzy komercyjną reklamą
i materiałami sponsorowanymi a informacją tu nawet nie wspomnę.
Z mojego punktu widzenia, jako czytelnika, ważne jest aby w tej grze redakcje nie pokazywały nam gestu środkowego
palca. W ten sposób obrażają inteligencję czytelników, zniechęcając ich do
swojego tytułu, co paradoksalnie, w dłuższej perspektywie raczej tworzy rysy na
wizerunku w tak prostacki sposób wychwalanego partnera.
Przekroczeniem wspomnianej
granicy jest, jak dla mnie, tekst Kazimierza Pogonowskiego dotyczący
modernizacji polskich C-295M. Niemal cała strona tekstu przynosi jedynie
informacje o tym jakie samoloty: ile, gdzie i za ile zostaną zmodernizowane.
Cała reszta to prawie nic nie wnoszące cytaty słów Ministra Obrony Narodowej
oraz jednego z dyrektorów Airbusa. Typowa okrągła gadka, z której niewiele
wynika, a dzięki zacytowaniu której można się przypodobać. Kto komu może, chce
lub musi się przypodobać, to już pozostawiam Waszej interpretacji. Jako
czytelnik bardziej jestem zainteresowany konkretnymi informacjami dotyczącymi
programu modernizacji niż gładziutkimi zdaniami, choćby najlepszego polityka czy
dyrektora. I choć wiele z zapisów umowy nie zostało ujawnionych, to
konkurencyjne tytuły podały znacznie więcej z tych jawnych informacji, jak
chociażby to czy nasze C-295M otrzymają winglety. Jeszcze większe wątpliwości
wzbudza druga część tekstu, typowa laurka przedsiębiorstwa i jego produktów, tylko
pośrednio związana z tematem artykułu. Jakby tego było mało, w wiadomościach z
rynku cywilnego też możemy przeczytać, jakie to samoloty danego – pewnie przypadkiem tego samego – producenta są „och i ach”, a także o liderach, unikalnych standardach,
niespotykanych osiągach i przewadze we wszystkim nad produktami konkurencji.
Typowy marketingowy bełkot, żywcem przeniesiony z folderów reklamowych firmy.
Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Szkoda, że autorzy tych tekstów nie
zadadzą sobie choć nieco trudu, by napisać w sposób interesujący coś
oryginalnego, konkretnego, zaciekawiającego. A może nie mogą tego uczynić. Jeśli
tak, to otwartym pozostaje pytanie, czy takie ograniczenia nakłada sponsor,
redakcja czy zasoby intelektualne autorów. Tu ponownie odpowiedzi musi sobie
udzielić samodzielnie każdy z czytelników magazynu. Jakiż smutny to świat, gdzie
ponad parametry mierzalne, zapisy umów czy uregulowania prawne stawia się słowa
polityków lub prezesów korporacji.
Pod koniec grudnia, jeszcze
przed otrzymaniem dwunastego numeru Lotnictwo AI zaprenumerowałem magazyn na
kolejny rok. Jak tak dalej pójdzie po raz ostatni.
TOP 3 magazynu:
1. 20 lat samolotów Embraer E-Jets w Polsce i na
świecie. Pomimo wielu zawirowań
ekonomicznych i politycznych PLL LOT w ostatnich latach udowodnił, że należy do
„sreber rodowych” naszej gospodarki. Jako jedna z nielicznych linii lotniczych
naszego regionu przetrwał proces transformacji ustrojowej państw byłego Bloku
Wschodniego, oparł się próbom przejęcia przez większych graczy z zachodu,
przetrwał załamanie rynku związane z pandemią i mimo tych przeciwności nadal potrafi się rozwijać i generować niemałe zyski. Od czasu zakupu pierwszych Boeingów 767 LOT pozostaje
w czołówce linii otwartych na nowe, nierzadko innowacyjne statki powietrzne. I
choć takie nastawienie obarczone jest niemałym ryzykiem, co potwierdzają
problemy z wprowadzeniem dwóch modeli samolotów ze stajni koncernu z za
Atlantyku, czasami przynosi bardzo pozytywne rezultaty. Z za Wielkiej wody
pochodzi też rodzina samolotów pasażerskich Embraer
Regional Jat dziś znanej pod nazwą EmbraerE-Jets. Samoloty te weszły do eksploatacji dwadzieścia lat temu, a
pierwszym ich użytkownikiem – o czym nie wszyscy wiedzą lub pamiętają – był nasz
narodowy przewoźnik. Przez minione dwie dekady Embraery zdominowały flotę LOT-u
stając się podstawowymi maszynami do obsługi linii krajowych i bliższych
międzynarodowych o umiarkowanym obciążeniu.
Okrągła rocznica stanowi
doskonałą okazję do podsumowań. Korzysta z niej Jerzy Liwiński prezentując w
swoim artykule to co działo się w tym czasie w związku z wprowadzeniem i eksploatacją
Embraerów w PLL LOT. Jednakże, aby temat był pokazany w pełni, Autor
przedstawia też, w zwięzły sposób, historię powstania omawianej rodziny
samolotów. Nakreśla sytuację rynkową, która skłoniła brazylijskiego producenta
do opracowania nowego, innowacyjnego samolotu komunikacji regionalnej. Opisuje
koleje opracowania i optymalizacji konstrukcji, budowy prototypów i badań
certyfikacyjnych. Materiał ciekawy, konkretny, aktualny.
Szkoda tylko, że artykuł
rocznicowy opublikowano z ponad półrocznym opóźnieniem. Pozostaje wierzyć, że
przyczyna tego leży w dużym obciążeniu magazynu innymi, pilniejszymi do druku
materiałami.
2. Sześć lotów testowych Starshipa. Firma Space X pokonuje kolejne granice w podboju
kosmosu, ponownie pokazując, że wielkie molochy jak NASA czy Boeing nie radzą
sobie z konkurencją nie tylko Chińczyków, ale także rodzimych, mniejszych,
bardziej elastycznych i innowacyjnych firm. Co więcej, prowadzona przez nowe
firmy na szeroką skalę komercjalizacja usług kosmicznych przynosi duże zyski,
pozwalające na jeszcze szybsze i efektywniejsze wprowadzanie nowych technologii
i innowacyjnych rozwiązań, jeszcze bardziej pozostawiających w tyle stare organizacje. Doskonałym tego przykładem jest Starship - nowa zabawka Elona Muska,
która przechodzi, z mniejszym lub większym powodzeniem, kolejne etapy testów i
prób w locie przybliżających tą największą rakietę kosmiczną do komercyjnego
zastosowania. Przebieg dotychczasowych sześciu lotów testowych treściwie i
ciekawie opisuje w swoim artykule W. Zwierzchlejski.
3. Ground Based Strategic Deterrent. Miejsce gdzieś pomiędzy samolotami a statkami kosmicznymi
zajmują rakiety. Tym strategicznym, aniołom atomowej zagłady poświęcono kolejny
ciekawy artykuł w Lotnictwie AI. Najpotężniejszy element atomowego odstraszania
Wuja Sama w postaci rakiet strategicznych Minuteman
III starzeje się w zastraszającym tempie, nie tylko odstając od
dzisiejszych wyzwań, ale też generując coraz większe koszty utrzymania w
gotowości operacyjnej. Nic więc dziwnego, że prowadzone są prace nad nowym
systemem z rakietami Sentinel. Ze
względu na liczbę rakiet – ponad 400 – ich skomplikowaną konstrukcję oraz
potrzebę dostosowania do nowego uzbrojenia istniejącej już infrastruktury,
program jest jednym z najdroższych i najbardziej złożonych w historii
Pentagonu. O aktualnym stanie realizacji programu, jego problemach i opóźnieniach,
nie zapominając o przedstawieniu jego wcześniejszej historii, pisze P. Henski.
Powiązane wpisy: