Poszukując w sieci lub antykwariatach licznych publikacji
dotyczących wybranego statku powietrznego, wydanych w kilku tomach, często
zastanawiam się dlaczego dostępne są tylko określone tomy. Czasem tylko
ostatnie, zwykle drugie lub trzecie, a niekiedy tylko pierwsze. Czyżby w
pierwszym przypadku kolejne tomy nie znalazły już tylu nabywców co pierwszy, a w
drugim do wydania kolejnych nie doszło? Myślę, że w wielu przypadkach
menadżerowie postanowili w pierwszej części odpalić większość fajerwerków,
które zainteresują liczne grono odbiorców. Drugi tom nabywali tylko pasjonaci, a
trzeci fanatycy. Czy podobnie będzie z omówionym niżej tytułem? W mojej opinii
tak właśnie będzie, o ile trzeci tom w ogóle się ukaże.
Śmigłowiec Sokół, z radzieckiej tradycji nazwany W-3,
stanowi szczytowe osiągnięcie polskiego przemysłu śmigłowcowego i jedyną prawie
polską konstrukcję, która odniosła jako taki sukces rynkowy. Pomimo że koncepcyjnie
i technicznie Sokół wywodzi się z
początków lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, do dziś pozostaje podstawowym
śmigłowcem średnim wojska polskiego, w którym w swoich licznych wersjach, spełnia stawiane przed nim, bardzo różnorodne zadania. Dzięki modyfikacjom i kilku programom modernizacyjnym jeszcze przez długie lata Sokoły, Głuszce, Anakondy i Procjony pełnić będą służbę z biało
czerwoną szachownica na kadłubie. Znacznie mniej szczęścia W-3 miał za granicą.
Nim zaczął być eksportowany do głównego planowanego odbiorcy – ZSRR, ten się
rozpadł, a jego spadkobiercy nie chcieli i nie mogli – bo za co – kupować tych
ze wszech miar udanych na tamten czas maszyn. Eksport na zachód, pomimo
uzyskania stosownych certyfikatów, też nie był oszołamiający. Nim maszyna
okrzepła, a producent wyszedł z zakrętów związanych z transformacją ustrojową w
Polsce, konstrukcja zdążyła się zestarzeć technicznie i moralnie. Czy
zbudowanie przez 29 lat 174 egzemplarzy było sukcesem? Na to pytanie
odpowiedzcie sobie Państwo sami.
Pół wieku historii śmigłowca oraz siedem lat od zakończenia
produkcji to chyba dobry czas na publikację książki prezentującej w całości historię
powstania, dopracowania i produkcji seryjnej śmigłowców rodziny W-3. I takowa
niedawno pojawiła się wydana przez wydawnictwo Answer, a popełniona przez trio
Fiszer, Gruszczyński & Fleischer. Pierwszy kontakt z książką, tuż po
przełknięciu jej nie najniższej ceny, jest jak najbardziej pozytywny. Solidna
twarda okładka, dobry papier i nie gorszy druk. Bardzo dużo ciekawych zdjęć, co
do których jakości trudno mieć zastrzeżenia. Do tego liczne sylwetki barwne i
rzuty wielu wersji śmigłowca. Wśród zdjęć wiele szerzej nieznanych perełek, z pewnością
wpływających na pozytywny odbiór całości. Zestaw, który zadowoli zarówno
sympatyka lotnictwa oraz polskiego przemysłu lotniczego, jak i modelarza.
Zgoła odmiennie ma się sprawa z tekstem. Co prawda już
przywykłem do marketingowych technik ogłupiania w stylu dwa w cenie jednego, jednak sprzedaż wiązana dwa w jednym
produkcie, bez możliwości wyboru, już mi się nie bardzo podoba, tym bardziej,
że nie wierzę, że połowa tekstu jest gratis – nie przy tej cenie książki. Piszę
tu oczywiście o dwujęzycznym tekście książki równolegle po polsku i po
angielsku. Czemu, po za podbiciem ceny i optycznym zwiększeniem ilości tekstu
ma to służyć, nie wiem. Skoro już powstał zamiar wydania książki w dwóch
językach, czemu nie wydano oddzielnych wersji – byłoby uczciwiej, wygodniej, bardziej
ekologicznie, taniej.
Sam tekst czyta się dobrze, jest poprawny i przemyślany.
Czasem tylko mam wrażenie, że czytam jeden z tomów serii 100 lat polskich
skrzydeł (SM-1, Mi-2, PZL W-3 Sokół), choć autorstwo inne. Cóż trudno jest w
odmienny, w dodatku poprawny i ciekawy sposób pisać o tym samym. Pierwsze strony
książki, w sumie 11, poświęcone są przedwojennym tradycjom lotniczym Lublina
oraz powojennym początkom WSK PZL-Świdnik. Kolejne 27 stron zajmuje opis
historii zakładu jako producenta śmigłowców oraz powstających tam maszyn od
licencyjnych SM-1 i ich rodzimej modyfikacji SM-2, poprzez Mi-2 wraz z Kanią, po
SW-4 oraz najnowsze produkty spod szyldu koncernu Leonardo. Obszernie i
ciekawie, tylko czy potrzebnie zajęto tym ponad 1/3 stron tekstu książki?
Dopiero na str. 41 rozpoczyna się opis genezy śmigłowca W-3. Dalej mamy budowę
prototypów i ich badania oraz produkcję seryjną Sokołów z bardzo szczegółowymi danymi o maszynach wyprodukowanych w
poszczególnych seriach oraz ich odbiorcach. Oczywiście wszystko bardzo bogato
ilustrowane. Ostatnie siedemdziesiąt stron to materiał graficzny – zdjęcia
detali śmigłowców ich sylwetki barwne oraz rzuty poszczególnych wersji.
W sumie nie wiem jak zakwalifikować tą pozycję, ni to
monografia, ni to album, ni to plany modelarskie, ni to książka do nauki
angielskiego lub jak kto woli polskiego języka. Dla każdego coś dobrego. Tylko
czy wszystko razem zadowoli kogokolwiek?
Co do zawartości merytorycznej to odważę się tylko na uwagi
do tekstu, gdyż jedynie tu czuję, że mam coś do napisania. W tekście pojawiło
się trochę niedociągnięć.
Na stronie 13 mamy „Zakład Mechaniki Budowli Politechniki
Gdańskiej i Poznańskiej”, ten sam błąd co na str. 5 monografii śmigłowca SW-4
tych samych autorów. „- zastąpienie nitowanych elementów kadłuba klejeniem i
zgrzewaniem”, str. 17. „… wirnik nośny z trzema łopatami i dwułopatowym śmigłem
ogonowym”, str. 37. Na tej samej stronie podano datę oblotu prototypu nr 3.
Szkoda, że nie uzupełniono tego o informację, że pierwsze dwa prototypy
przeznaczone były do prób naziemnych. Dla mniej wtajemniczonego czytelnika może
to być problem. Wymogi względem SW-4 to m.in.: „ograniczenie punktów
obsługowych” oraz „ograniczenie spalin”, str. 38. Zdjęcia na str. 44 i 45 mają
ten sam podpis. „0203, jako najstarszy używany w Wojsku Polskim śmigłowiec”,
str. 78. Na str. 85 pomylono wciągarkę z wyciągarką! Na str. 105 zamieniono
miejscami podpisy zdjęć. Jeżeli chodzi o sylwetki boczne oraz rzuty, to
umieszczono je zgodnie ze sztuką wydawniczą dołem do dłuższej krawędzi
zewnętrznej. Sprawia to pewną niedogodność, gdyż przeglądając kolejne strony, za każdym razem trzeba odwrócić książkę o 180°. Do tego naliczyłem
jeszcze dziewięć błędów redakcyjnych i gramatycznych, co nie najlepiej świadczy
o redaktorze i korektorze książki.
Podsumowując, pozycja udana, ciekawa i potrzebna, choć nie
do końca dopracowana.
Patrząc na zapowiedź zawartości kolejnych dwóch tomów,
głównie dla modelarzy, oraz cenę pierwszego tomu, pozostałych dwóch już nie
zamówię, choć zakupu pierwszego raczej nie żałuję.
PZL W-3 Sokół
Answer, 2022
176 stron w twardej oprawie
Liczne zdjęcia oraz rysunki barwne