niedziela, 3 kwietnia 2022

Skrzydlata Polska – magazyn sprzeczności

Długo się zbierałem za napisanie kilku słów Skrzydlatej Polsce. Dlaczego? Ano ze szczególnej sympatii i respektu dla tego, jakże utytułowanego i ważnego dla polskiego lotnictwa magazynu. W przypadku omawianych w tym miejscu od dłuższego czasu Lotnictwa i Lotnictwa AI czytam je od samego ich początku. Ze Skrzydlatą Polską nie jestem od jej początku, gdyż jest ona znacznie starsza ode mnie. Nasz związek trwa jedynie od sierpnia 1983 roku, a nieprzerwane gdzieś od roku 1989.  Przez te lata przeczytałem wiele świetnych artykułów, znalazłem też takie, o których ja, a przede wszystkim ich autorzy, chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Wśród całej rzeszy solidnych materiałów, tych pierwszych było znacznie więcej niż tych drugich. Także częstość wydawania, jakość papieru i druku oraz cena zmieniały się wielokrotnie. To jednak nie odstraszało mnie od kupowania, oglądania i czytania. I oby tak pozostało.
Diametralna, dramatyczna i długofalowa (takie 3D) zmiana, jaka nastąpiła 24 lutego skłoniła mnie do wejścia w nowy obszar oceny konsumenckiej kolejnego produktu - miesięcznika Skrzydlata Polska.
Medium drukowane, zwłaszcza miesięcznik ze swej natury posiada dużą bezwładność czasową, a prezentowane wiadomości nigdy nie będą konkurencyjne dla mediów elektronicznych. Zwłaszcza dziś, w dobie szybkiego Internetu, gdzie jutrzejsza wiadomość jest już od wczoraj nieaktualna, ta dysproporcja jest ogromna i ciągle się powiększa. Tak jest, bo inaczej być nie może i trzeba przyjąć ten stan rzeczy jako naturalny, przynajmniej dopóki funkcjonuje się w obiegu papierowym. Wyraźnie zapomniał o tym redaktor SP Tomasz Hypki, który popełnił artykuł Straty lotnicze w wojnie na Ukrainie. Chcąc konkurować z szybszymi mediami opisał, na podstawie doniesień szybszych mediów elektronicznych, artykuł prezentujący pierwsze dni inwazji Rosji na Ukrainę. Tym samym dał się ponieść chęci zmierzenia się z konkurencją i w tym starciu, w mojej opinii, poległ na całej linii. A wszystkiemu winni są Ukraińcy i Amerykanie. Pierwsi, gdyż walcząc dzielnie zniweczyli plany najeźdźcy oraz przewidywania p. Hypkiego, choć trzeba przyznać, że także większości większych lub mniejszych ekspertów. Tych drugich, gdyż autor ich i ich działań raczej nie darzy sympatią. Dodatkowo, jak na tej klasy eksperta, redaktor Hypki popełnił poważny błąd pisząc o pomyślnym katapultowaniu pilotów rosyjskiego śmigłowca Ka-52, który wylądował awaryjnie w okolicach Hostomela. Dostępne zdjęcia pokazują, że nie tylko fotele pilotów są na swoich miejscach, ale nie zostały nawet odstrzelone łopaty wirników, co jest pierwszym etapem sekwencji katapultowania z maszyny tego typu – jedynego takiego rozwiązania na świecie.
Konkurencja zachowała zdrowy dystans, publikując raczej dane na temat potencjału, struktury, sprzętu walczących stron i ich sojuszników, przez co ich materiały nie były bardzo nieaktualne nie tylko w chwili publikacji, ale tak w ogóle.
 
Tradycyjnie już mój TOP5: magazynu:


1. Latające elektryczne taksówki – wyzwania i przegląd projektów. Przyznam, że jest to pierwszy artykuł, w którym w sposób prosty, jasny i klarowny opisano najważniejsze problemy związane z rozwojem i wdrożeniem statków powietrznych lokalnego transportu miejskiego o napędzie elektrycznym. Sprawa ograniczeń związanych z możliwościami napędu elektrycznego, aerodynamiki, technologii materiałowych oraz kwestii formalno prawnych, które nastręczają wielu problemów, należą do spraw, o których rzadko inni piszą w artykułach przesiąkniętych wizjonerstwem, hurraoptymizmem i marketingowym bełkotem. Sprawy te nie są proste i oczywiste, a potencjalny sukces proponowanych rozwiązań jest bardzo niepewny. W dzisiejszym, bardzo nieprzewidywalnym, pewnym nierówności świecie tworzenie sieci zabawek dla bogatych, które nie będą ani tak bardzo ekologiczne, ani ogólnodostępne, ani bezpieczne jest, w mojej opinii, bardzo ryzykowna inwestycją. Co prawda planowane rozwiązania pozwolą bezpiecznie i szybko omijać ciągle rozrastające się dzielnice biedy. Jednak pierwsza poważna katastrofa z użyciem tego typu pojazdów lub zamach terrorystycznego – obie opcje będą tylko kwestią czasu – zmieni sytuację diametralnie. Wiele mniejszych firm z branży upadnie z dnia na dzień. Tym bardziej, że ostra konkurencja i rozproszenie rynku skłoni niejednego do drogi na skróty. Ile to kosztuje i jak może zachwiać nawet największymi korporacjami pokazuje przykład Boeinga. 
 
2. Europejskie samoloty szkolne nowej generacji. Nowe idzie także w szkoleniu pilotów samolotów bojowych, w którym samoloty szkolno-treningowe poprzedniej generacji, pomimo licznych modernizacji, nie spełniają już należycie swoich funkcji. Poważne braki w tym zakresie występują w Europie, gdzie jedyną maszyną nowej generacji jest Leonardo M346 Master. Zaległości te na polu technicznym i wizerunkowym starają się nadrobić państwa UE zrzeszone wokół koncernu Airbus w hiszpańskim projekcie Airbus Future Jet Trainer. Swoją drogą ciekawa jest organizacja projektu w ramach Airbusa, wiodącego koncernu lotniczo-kosmicznego Unii czyli razem ale osobno.
Bardziej rewolucyjnym jest projekt brytyjski, samolotu modułowego AERALIS, gdzie jak z klocków można składać maszyny o trzech konfiguracjach silnika/ów, różnych skrzydłach, elementach kadłuba i wyposażenia pokładowego. Koncepcja ciekawa, jednak trudna do zrealizowania, zwłaszcza w obszarze aerodynamiki i inżynierii. Nim oba projekty przekute zostaną w metal warto im się bliżej przyjrzeć, choćby na łamach opisywanego numeru SP.


3. Ostatni Tracker. Samoloty Grumman Tracker zapisały piękną kartę w historii lotnictwa morskiego. Ich kariera przypadała na lata burzliwego rozwoju techniki lotniczej, przez co ich służba w lotnictwie morskim wysokorozwiniętych państw zachodu już dawno dobiegła końca. Inaczej jest w przypadku nielicznych, słabszych marynarek wojennych, które jednakże utrzymują lotnictwo morskie. Tu, podobnie jak w lotnictwie wielu biedniejszych państw, starsze typy sprzętu dotrwały do czasów współczesnych. Tak jest także z Grummanem S-2 Tracker, który w pojedynczych egzemplarzach dożywa swoich dni w lotnictwie marynarki wojennej Argentyny. Ciekawy, bogato ilustrowany, nieco egzotyczny materiał.


4. Policyjno-wojskowe wsparcie dla TOPR. Śmigłowiec Sokół wyrósł na symbol działalności TOPRu. W wymiarze praktycznym w sposób diametralny zmienił sposób, szybkość i skuteczność tej ze wszech miar szacownej instytucji. Tatry bez TOPRowskiego Sokoła nie byłyby tak samo bezpieczne, byłyby inne, puste. Dlatego na czas remontu egzemplarza SP-SXW, pod koniec ubiegłego roku, jego zadania przejął najpierw Sokół policyjny, a później wojskowy. O całej akcji możemy przeczytać w bogato ilustrowanym fajnymi zdjęciami artykule.


5. Strażnicy Morza Czarnego. Artykuł o historii i dniu dzisiejszym bułgarskich MiGów-29 w obliczu wydarzeń na Ukrainie nabiera nowego znaczenia. Każe też z innej perspektywy spojrzeć na prowadzoną od niemal dwóch dekad modernizację polskich sił zbrojnych, w szczególności lotnictwa. Podczas gdy kraje bałkańskie nie mają praktycznie samolotów mogących bronić ich nieba, o wsparciu innych rodzajów wojsk nie wspominając, my dochodzimy do połowy okresu eksploatacji naszych, jak na warunki środkowoeuropejskiej licznej floty F-16. O zamówieniu dwóch eskadr F-35 nawet nie wspomnę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz