środa, 29 czerwca 2022

PZL W-3 Sokół – książka przekombinowana

Poszukując w sieci lub antykwariatach licznych publikacji dotyczących wybranego statku powietrznego,  wydanych w kilku tomach, często zastanawiam się dlaczego dostępne są tylko określone tomy. Czasem tylko ostatnie, zwykle drugie lub trzecie, a niekiedy tylko pierwsze. Czyżby w pierwszym przypadku kolejne tomy nie znalazły już tylu nabywców co pierwszy, a w drugim do wydania kolejnych nie doszło? Myślę, że w wielu przypadkach menadżerowie postanowili w pierwszej części odpalić większość fajerwerków, które zainteresują liczne grono odbiorców. Drugi tom nabywali tylko pasjonaci, a trzeci fanatycy. Czy podobnie będzie z omówionym niżej tytułem? W mojej opinii tak właśnie będzie, o ile trzeci tom w ogóle się ukaże.
Śmigłowiec Sokół, z radzieckiej tradycji nazwany W-3, stanowi szczytowe osiągnięcie polskiego przemysłu śmigłowcowego i jedyną prawie polską konstrukcję, która odniosła jako taki sukces rynkowy. Pomimo że koncepcyjnie i technicznie Sokół wywodzi się z początków lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, do dziś pozostaje podstawowym śmigłowcem średnim wojska polskiego, w którym w swoich licznych wersjach, spełnia stawiane przed nim, bardzo różnorodne zadania. Dzięki modyfikacjom i kilku programom modernizacyjnym jeszcze przez długie lata Sokoły, Głuszce, Anakondy i Procjony pełnić będą służbę z biało czerwoną szachownica na kadłubie. Znacznie mniej szczęścia W-3 miał za granicą. Nim zaczął być eksportowany do głównego planowanego odbiorcy – ZSRR, ten się rozpadł, a jego spadkobiercy nie chcieli i nie mogli – bo za co – kupować tych ze wszech miar udanych na tamten czas maszyn. Eksport na zachód, pomimo uzyskania stosownych certyfikatów, też nie był oszołamiający. Nim maszyna okrzepła, a producent wyszedł z zakrętów związanych z transformacją ustrojową w Polsce, konstrukcja zdążyła się zestarzeć technicznie i moralnie. Czy zbudowanie przez 29 lat 174 egzemplarzy było sukcesem? Na to pytanie odpowiedzcie sobie Państwo sami.
Pół wieku historii śmigłowca oraz siedem lat od zakończenia produkcji to chyba dobry czas na publikację książki prezentującej w całości historię powstania, dopracowania i produkcji seryjnej śmigłowców rodziny W-3. I takowa niedawno pojawiła się wydana przez wydawnictwo Answer, a popełniona przez trio Fiszer, Gruszczyński & Fleischer. Pierwszy kontakt z książką, tuż po przełknięciu jej nie najniższej ceny, jest jak najbardziej pozytywny. Solidna twarda okładka, dobry papier i nie gorszy druk. Bardzo dużo ciekawych zdjęć, co do których jakości trudno mieć zastrzeżenia. Do tego liczne sylwetki barwne i rzuty wielu wersji śmigłowca. Wśród zdjęć wiele szerzej nieznanych perełek, z pewnością wpływających na pozytywny odbiór całości. Zestaw, który zadowoli zarówno sympatyka lotnictwa oraz polskiego przemysłu lotniczego, jak i modelarza.
Zgoła odmiennie ma się sprawa z tekstem. Co prawda już przywykłem do marketingowych technik ogłupiania w stylu dwa w cenie jednego, jednak sprzedaż wiązana dwa w jednym produkcie, bez możliwości wyboru, już mi się nie bardzo podoba, tym bardziej, że nie wierzę, że połowa tekstu jest gratis – nie przy tej cenie książki. Piszę tu oczywiście o dwujęzycznym tekście książki równolegle po polsku i po angielsku. Czemu, po za podbiciem ceny i optycznym zwiększeniem ilości tekstu ma to służyć, nie wiem. Skoro już powstał zamiar wydania książki w dwóch językach, czemu nie wydano oddzielnych wersji – byłoby uczciwiej, wygodniej, bardziej ekologicznie, taniej.
Sam tekst czyta się dobrze, jest poprawny i przemyślany. Czasem tylko mam wrażenie, że czytam jeden z tomów serii 100 lat polskich skrzydeł (SM-1, Mi-2, PZL W-3 Sokół), choć autorstwo inne. Cóż trudno jest w odmienny, w dodatku poprawny i ciekawy sposób pisać o tym samym. Pierwsze strony książki, w sumie 11, poświęcone są przedwojennym tradycjom lotniczym Lublina oraz powojennym początkom WSK PZL-Świdnik. Kolejne 27 stron zajmuje opis historii zakładu jako producenta śmigłowców oraz powstających tam maszyn od licencyjnych SM-1 i ich rodzimej modyfikacji SM-2, poprzez Mi-2 wraz z Kanią, po SW-4 oraz najnowsze produkty spod szyldu koncernu Leonardo. Obszernie i ciekawie, tylko czy potrzebnie zajęto tym ponad 1/3 stron tekstu książki? Dopiero na str. 41 rozpoczyna się opis genezy śmigłowca W-3. Dalej mamy budowę prototypów i ich badania oraz produkcję seryjną Sokołów z bardzo szczegółowymi danymi o maszynach wyprodukowanych w poszczególnych seriach oraz ich odbiorcach. Oczywiście wszystko bardzo bogato ilustrowane. Ostatnie siedemdziesiąt stron to materiał graficzny – zdjęcia detali śmigłowców ich sylwetki barwne oraz rzuty poszczególnych wersji.
W sumie nie wiem jak zakwalifikować tą pozycję, ni to monografia, ni to album, ni to plany modelarskie, ni to książka do nauki angielskiego lub jak kto woli polskiego języka. Dla każdego coś dobrego. Tylko czy wszystko razem zadowoli kogokolwiek?
Co do zawartości merytorycznej to odważę się tylko na uwagi do tekstu, gdyż jedynie tu czuję, że mam coś do napisania. W tekście pojawiło się  trochę niedociągnięć.
Na stronie 13 mamy „Zakład Mechaniki Budowli Politechniki Gdańskiej i Poznańskiej”, ten sam błąd co na str. 5 monografii śmigłowca SW-4 tych samych autorów. „- zastąpienie nitowanych elementów kadłuba klejeniem i zgrzewaniem”, str. 17. „… wirnik nośny z trzema łopatami i dwułopatowym śmigłem ogonowym”, str. 37. Na tej samej stronie podano datę oblotu prototypu nr 3. Szkoda, że nie uzupełniono tego o informację, że pierwsze dwa prototypy przeznaczone były do prób naziemnych. Dla mniej wtajemniczonego czytelnika może to być problem. Wymogi względem SW-4 to m.in.: „ograniczenie punktów obsługowych” oraz „ograniczenie spalin”, str. 38. Zdjęcia na str. 44 i 45 mają ten sam podpis. „0203, jako najstarszy używany w Wojsku Polskim śmigłowiec”, str. 78. Na str. 85 pomylono wciągarkę z wyciągarką! Na str. 105 zamieniono miejscami podpisy zdjęć. Jeżeli chodzi o sylwetki boczne oraz rzuty, to umieszczono je zgodnie ze sztuką wydawniczą dołem do dłuższej krawędzi zewnętrznej. Sprawia to pewną niedogodność, gdyż przeglądając kolejne strony, za każdym razem trzeba odwrócić książkę o 180°. Do tego naliczyłem jeszcze dziewięć błędów redakcyjnych i gramatycznych, co nie najlepiej świadczy o redaktorze i korektorze książki.
Podsumowując, pozycja udana, ciekawa i potrzebna, choć nie do końca dopracowana.
Patrząc na zapowiedź zawartości kolejnych dwóch tomów, głównie dla modelarzy, oraz cenę pierwszego tomu, pozostałych dwóch  już nie zamówię, choć zakupu pierwszego raczej nie żałuję.
 


Fiszer Michał, Gruszczyński Jerzy, Fleischer Seweryn,
PZL W-3 Sokół
Answer, 2022
176 stron w twardej oprawie
Liczne zdjęcia oraz rysunki barwne
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz