Stare
porzekadło mówi, że nie należy oceniać książki po okładce. Spece od marketingu
przekonują z kolei, że można sprzedać wszystko, byle było dobrze opakowane. Starający
się myśleć otwarcie klient - zapewniam, że tacy jeszcze są - zdezorientowany
główkuje gdzie się ustawić, by w tym obrazkowym, pędzącym na złamanie karku
świecie znaleźć swoje, w miarę bezpieczne miejsce. W niemniejsze zakłopotanie
wprawiła mnie okładka książki Sekrety
polskiego lotnictwa. Straszny tam misz-masz, niczym na okładce kolorowej gazety.
Czegóż tam nie znajdziemy. Brakuje chyba tylko kapitana Wrony i Tupolewa,
chociaż Ił-62 celujący skrzydłem w latarnię może się mocno skojarzyć. Przyznam,
że wahałem się czy kupić tę książkę. Ciekawość zwyciężyła. I cóż znalazłem w
środku? Ano podobny misz-masz. Dwadzieścia sześć krótkich opowiadań o
wydarzeniach związanych z polskim lotnictwem, od pierwszych lat niepodległości
po całkiem niedawne historie. Podobnie jak na okładce ułożone bez ładu i
składu, przynajmniej go nie dostrzegłem. Na plus przemawia klasyczna sztywna
okładka z atrakcyjnym nadrukiem i w ogóle staranne opracowani graficzne
książki. Jakość papieru, druku i zdjęć też bardzo przyzwoita. Uprzedzając fakty
należy również pochwalić staranne opracowanie redakcyjne tekstu.
No to
zaczynam lekturę tego dziwadła.
Pierwszy tekst o ucieczce podporucznika Jareckiego MiGiem-15 na Bornholm, o
zgrozo w dniu śmierci Stalina. Jest sensacja, będzie jazda. I tu rozczarowanie, tekst porządnie napisany,
rzeczowy, bez pogoni za tanią sensacją, pozostawiający pole do zastanowienia,
zachęcający do dowiedzenia się czegoś więcej o opisanym wydarzeniu. W dodatku
osadzający wydarzenie w konkretnym kontekście
społeczno-politycznym, co ułatwia zrozumienie opisanych zdarzeń.
Drugi
tekst o samolotach RWD-13 podobny stylem i poziomem do poprzedniego. Jak to się
mówi, do trzech razy sztuka. Czytam trzeci tekst, tym razem o katastrofie
Antonowa dwunastego pod Bejrutem w maju 1977 roku. I znowu to samo - nie bardzo
jest się do czego przyczepić. A więc lektura nie jest stratą czasu, a wydane na
nią trzy dychy nie zostały wyrzucone w błoto. Pomimo kilku błędów, dalsza lektura
utwierdza mnie w tym przekonaniu. Więcej, po przeczytaniu Sekretów lotnictwa polskiego jestem przekonany, że taka książka
jest bardzo potrzebna dla zapoznania szerokiego grona czytelników z historią
polskich skrzydeł. Nie z tą książkową, często nadęta i pompatyczną lub do
przesady krytyczną, ale też nie z tą z poziomu kolorowego magazynu. Dla młodego
czytelnika, nie obeznanego (jeszcze) z lotnictwem, taka mozaika może okazać się
plusem, gdyż każdy tekst przenosi go w inny czas i miejsce, przez co lektura
nie jest monotonna i nudna. Autor wybrał tematy nie zawsze łatwe i
jednoznaczne, przedstawiając nie tylko obraz wzlotów, ale też bolesnych upadków
polskich skrzydeł. Dla młodego pokolenia, przedstawicieli cywilizacji
obrazkowej przyjęta forma powinna być łatwostrawna. Myślę, że książka zaciekawi
wielu czytelników, dostarczając interesujących informacji o polskim lotnictwie.
Być może niejednego skłoni do dokładniejszego przyjrzenia się omawianym
tematom, a z czasem może też wzbudzi fascynację lotnictwem. Czego więcej po
tego typu książce można oczekiwać?
Wspomniałem
o kilku błędach. "... po niemieckiej linii frontu", str. 67; nieporozumieniem
jest nazwanie silnika odrzutowego AI-25
z samolotu PZL M-15 "superszybkim", str. 114; Także stwierdzenie, że
silnik ten "spalał ponad cztery razy więcej paliwa niż odpowiadający mu
tradycyjny silnik tłokowy", jest co najmniej niepoprawne, str. 155. Skąd
takie porównanie? Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że prędkość 130 km/h
samolotu PZL M-15 była "na granicy wytrzymałości silnika", str. 116.
Nie jest też prawdą, że SP-BNU "jest jedynym zachowanym egzemplarzem
RWD-13", str. 122. Drugi znajduje się w Brazylii. W Polsce nie było w użyciu
samolotów Su-22M3, tylko Su-22M4, str. 142. Ryzykowna by nie powiedzieć
bezpodstawna jest sugestia, że Mikojan skopiował rozwiązanie z podwozia Grota w swoim MiGu-23. Podobnie ma się
sprawa z podobieństwem bałkańskiego J-22 Orao do Grota. Czyżby autor nie widział Jaguara? No chyba, że Anglicy i
Francuzi też coś pożyczyli od naszej niedoszłej konstrukcji. Na tej samej
stronie 149 jest jeszcze podpis pod rysunkiem, mówiący o tym, że samolot
szturmowy PZL-230 Skorpion został
zaprojektowany. Od drewnianej makiety do gotowego projektu droga jeszcze
bardzo, bardzo daleka.
Pomimo
tych kilku, drobnych raczej potknięć, książkę należy ocenić wysoko, jako źródło
informacji o wielu ciekawych, znanych raczej sympatykom lotnictwa niż
szerokiemu ogółowi, wydarzeniach z historii polskiego lotnictwa. Jako materiał
popularyzatorski lotnictwo jest dobra, może nawet ciut lepsza niż dobra.
Roman Czejarek
Sekrety polskiego lotnictwa
Księzy Młyn Dom Wydawniczy
2020
158 stron w twardej oprawie.
Liczne zdjęcia, czarnobiałe
Powiązane wpisy:
Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie 2019
Polski Przemysł Lotniczy 1944-1989 - całościowe opracowanie tematu
Nowa książka lotnicza - "Polskie wytwórnie samolotów"
Polskie Konstrukcje Lotnicze tom V
Polskie Konstrukcje Lotnicze Tom VI
Iryda, stracone nadzieje
Andrzej Frydrychewicz - KONSTRUKTOR
Polski Przemysł Lotniczy 1944-1989 - całościowe opracowanie tematu
Nowa książka lotnicza - "Polskie wytwórnie samolotów"
Polskie Konstrukcje Lotnicze tom V
Polskie Konstrukcje Lotnicze Tom VI
Iryda, stracone nadzieje
Andrzej Frydrychewicz - KONSTRUKTOR
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz