piątek, 30 sierpnia 2024

Skrzydlata Polska ML8/2024. Tani wypełniacz zamiast wspomnienia o ciekawym człowieku i jego osiągnięciach

Od przeszło czterech dekad czytam Skrzydlatą Polskę, brnąc razem z nią przez lepsze i gorsze czasy: jej, moje czy lotnictwa. Za szczególną zaletę magazynu uważałem zawsze różnorodność podejmowanych tematów, zarówno co do omawianej dziedziny lotnictwa i kosmonautyki, jak i opisywanych czasów, od współczesnych po mniej lub bardziej odległą lotnicza przeszłość. Na tym tle cieniem, oczywiście w mojej opinii, kładzie się seria artykułów o pracach Tadeusza Chylińskiego. Nie jest moim celem pomniejszanie osiągnięć tego uznanego inżyniera lotniczego. Uważam jednak, że publikowanie w ciągu czterech lat dwunastu artykułów, które w zasadzie powielają treści książki „Moja pasja lotnictwo. Życie i działaność Tadeusza Chylińskiego dla polskiego lotnictwa w świetle dokumentów” autorstwa Rafała Chylińskiego, który jest także autorem lub współautorem wspomnianych dwunastu artykułów, jest nadużyciem wobec czytelników. Można powiedzieć, że 47 stron, które zajęły one w Skrzydlatej to zaledwie wycinek z liczącego ponad osiemset pięćdziesiąt stronmonumentu. Rodzi się jednak pytanie, czy taki przedruk książki w odcinakach jest tym czego oczekują czytelnicy SP ML? Czy zaprezentowanie jednego lub dwóch dobrze napisanych artykułów o działalności T. Chylińskiego nie skłoniło by zainteresowanych do lektury wspomnianego działa. A tak mamy długi, coraz bardziej nużący serial, w którego ostatnim odcinku zamieszczono półtorej strony fotografii odręcznych notatek konstruktora szybowca, który nie tylko nie zmaterializował się w postaci prototypu, ale nawet nie zdobył w konkursie na który powstał nagrody, a jedynie wyróżnienie. Takich opracowań i projektów w archiwach biur konstrukcyjnych jest mnóstwo, dlaczego więc „marnować” miejsce na tego rodzaju materiały w tak skromnym objętościowo magazynie. Czymże zasłużył sobie pan Chyliński by opisywać takie rzeczy w dwunastym o nim artykule? Działając zapewne ze szczerych pobudek i zamiarów, zarówno autor książki i artykułów, jak i redakcja SP ML czynią pamięci T. Chylińskiego typową niedźwiedzią przysługę. Chcąc pokazać całokształt, niewątpliwie obszernej i owocnej pracy bohatera obu wydawnictw, autor nie zdobył się na trud przedstawienia jej w postaci skondensowanej do jednego, dwóch dobrze napisanych artykułów oraz książki co najmniej cztery razy mniejszej. Pokazać największe osiągnięcia, zamiast katować czytelnika stosem fotokopii dokumentów i notatek, przez które przebrnie jedynie garstka zagorzałych fanatyków (zwykli pasjonaci nie dadzą rady) powojennego polskiego lotnictwa.
Brak krytycyzmu, o inne przesłanki Autora nie śmiem podejrzewać, oraz rzeczowej analizy i obróbki obszernego materiału archiwalnego sprawił, że zamiast pięknego wspomnienia o człowieku oddanym lotnictwu powstał monument, przypominający radzieckie pomniki giganty znane ze słusznie minionego okresu. Niestety redakcja SP ML poszła tym samym śladem nie traktując poważnie zarówno spuścizny po Tadeuszu Chylińskim, jak i czytelników Skrzydlatej. Komu innemu spośród lotniczej braci poświęcono aż tyle miejsca?
 
 
TOP 3 magazynu:
1. Oficjalna prezentacja AW249. Od wielu lat, w obrębie szeroko pojętych państw Zachodu, nie pojawił się żaden nowy śmigłowiec bojowy. Amerykanie pozostali przy ciągle modernizowanych Apaczach oraz eksporcie ostatniej wersji Cobry zwanej Venom, która sprzedaje się raczej słabo. Europejski Tiger, delikatnie rzecz ujmując, sukcesu raczej nie odniósł. Japoński Ninja z różnych względów też nie doczekał się masowej produkcji. Włoska Mangusta przekształciła się w tureckiego ATAKa, co okazało się jedynym sukcesem eksportowym produktu koncernu Agusta, dziś Agusta Westland. Ta lekka, zbudowana pod specyficzne wymagania włoskiej armii maszyna od kilku dekad z powodzeniem służy w rodzimej armii, zdając pozytywnie nawet najtrudniejsze egzaminy w ramach misji w trudnych warunkach afgańskiej wojny. Zebrane doświadczenia wraz ze zmodernizowanymi wymaganiami włoskiej armii stały się podstawą do opracowania następcy Mangusty, czyli śmigłowca AW249. Jego publiczna prezentacja w czerwcu br. przyniosła wiele odpowiedzi na pytania dotyczące maszyny, o której budowie mówiło i pisało się od kilku lat. Premiera nie dostarczyła jednak wszystkich odpowiedzi. Co na dziś wiadomo o AW249 opisał w swoim artykule Bartosz Głowacki. Zaintrygowało mnie stwierdzenie, że przy pomocy wyświetlaczy dotykowych w kokpicie śmigłowca można wymieniać w nim bezpieczniki, str. 7 ???
2. Korea pożegnała Phantomy. Nieuchronnie dobiega końca pewna epoka. Kolejne państwo wycofało ze służby legendarnego Phantoma. Sposób w jaki Koreańczycy tego dokonali, a który opisał w swojej relacji Erik Bruijns, może stanowić wzorzec dla innych, w szczególności dowódców naszych Sił Powietrznych, które już niedługo będą żegnać MiGi i Suki.
3. Problemy z budową Busang Gadeokdo. Pozostając w Korei, tej lepszej ma się rozumieć, warto zapoznać się z artykułem T. Hypkiego traktującym o meandrach planowania i projektowania nowego lotniska komunikacyjnego. Po tej lekturze można dojść do wniosku, że czas jaki zajmuje w Polsce dyskusja, planowanie i projektowanie CPK wcale nie jest rekordowym. Opisane problemy polityczne, organizacyjne i techniczne znacząco przewyższają te z naszego podwórka. No a do wbicia pierwszej łopaty tu i tam jeszcze daleko. Bliższy przykład sąsiadów zza Odry pokazuje, że i sam proces budowy oraz jego koszty można przeciągać poza granice zdrowego rozsądku. Jestem bardzo ciekaw, jak potoczą się losy obu inwestycji, którym gorąco kibicuję. Póki co mamy ciekawy, dobrze napisany artykuł, który skłania do refleksji.
 
Powiązane wpisy: 

Skrzydlata Polska ML7/2024. Odtwarzanie zDOLności
Skrzydlata Polska ML 6/2024. Obyś setki nie doczekał
Skrzydlata Polska ML 5/2024. Concorde, następne pokolenie?
Skrzydlata Polska ML 4/2024. Transportowe mrzonki
Skrzydlata Polska ML 3/2024.
Skrzydlata Polska ML 2/2024. Błędy duże, małe i malutkie
Skrzydlata Polska ML 1/2024. Jaki pierwszy numer, taki cały rok?
Skrzydlata Polska ML 12/2023. Samolot nie dla każdego
Skrzydlata Polska ML 11/2023 – pomysł na DOLa
Skrzydlata Polska ML 10/2023 – wodorowa nadzieja
Skrzydlata Polska ML 9/2023 – rozmyta przyszłość lotnictwa
Skrzydlata Polska ML 7/2023 – nam strzelać nie kazano
Skrzydlata Polska ML 6/2023 - wojsko w cywilu
Skrzydlata Polska ML 5/2023 – pożegnanie papugi
Skrzydlata Polska ML 4/2023 – politykierstwo ponad fakty, z lotnictwem w tle
Skrzydlata Polska ML 3/2023 – wojna odkryta
Skrzydlata Polska ML 2/2023 – pożegnania, pożegnania, pożegnania
Skrzydlata Polska 12/2022. Hypki na Papieża
Skrzydlata Polska 11/22 – od Raptora do „traktora”
Skrzydlata Polska 10/22 – Alicja w krainie prądu
Skrzydlata Polska 8/22 – Zamierające pokazy
Skrzydlata Polska 7/22 – pomiędzy rzeczywistością a fantazją
Skrzydlata Polska 6/22 – niskoemisyjna
Skrzydlata Polska 5/22 – helikopter z wyciągarką
Skrzydlata Polska 4/22 – wojna? Jaka wojna?
Skrzydlata Polska – magazyn sprzeczności

 

wtorek, 13 sierpnia 2024

Lotnictwo AI 7/2024. Niszowiec z kraju klonowego liścia

Często od różnej maści „patriotów” słyszymy narzekania na 
trwające od początku transformacji ustrojowej systemowe niszczenie polskiego przemysłu przez różne siły . Jednym z pól krytyki jest dewastacja przemysłu lotniczego i argument, że dziś praktycznie nie produkujemy samolotu własnej konstrukcji. A co niby mielibyśmy produkować i kto miałby to skonstruować, certyfikować produkować, a przede wszystkim sprzedawać i później wspierać eksploatację? Ostatnie owoce pracy naszych biur konstrukcyjnych powoli dożywają swoich dni w wojsku (M28W-3 i PZL-130) lub różnych firmach i instytucjach (W-3PZL-104, M-18). Wszystkie z wymienionych, po za Dromaderem, sukcesu eksportowego nie odniosły, a polski rynek, głównie wojsko, jest zbyt mały aby zapewnić rentowność produkcji seryjnej. Jak trudno jest się przebić na światowych rynkach pokazuje chociażby przykład potencjalnie przebojowego Frarisa. Tak więc pozostaje polskim lub działającym w Polsce firmom rola montowni lub poddostawców dla globalnych wytwórców. Czy to źle? We współczesnym, zglobalizowanym świecie, gdzie rządzi kilka ogólnoświatowych koncernów to chyba jedyna droga i nie ma co na to narzekać lecz ciężko pracować na zwiększenie udziału rodzimych podmiotów w łańcuchach dostaw potentatów. Sukces produkcji ”kabin” do śmigłowców Black Hawk czy budowa sekcji kadłubów najnowszych F-16 są najlepszymi dowodami na posiadanie olbrzymiego potencjału w tym zakresie. W sumie zakłady produkujące pasażerskie Airbusy czy Boeingi też są bardziej montowniami niż zakładami produkcyjnymi w klasycznym tego słowa znaczeniu. W przemyśle lotniczym funkcjonuje kilka nisz rynkowych, na których mniejsze podmioty mają szansę zaistnieć. W jednej z nich, samolotach rolniczych byliśmy mocni w każdym chyba obszarze i tu najbardziej szkoda zaprzepaszczonej szansy. Potencjał Dromadera nie został wykorzystany. Chociaż zmiany w polskim i szerzej europejskim rolnictwie praktycznie wyeliminowały zabiegi agrolotnicze, to wielkoobszarowe rolnictwo USA i państw Globalnego południa nadal z powodzeniem używa samolotów do prac Agro i nadal potrzebuje nowych maszyn. Niestety coraz mniej wśród nich produktów Made in Poland. Pewną liczbę maszyn można było też zapewne sprzedać jako maszyny pożarnicze. I tu też głównym rynkiem okazał się mały rynek lokalny. A gasić na świecie trzeba coraz więcej i więcej lasów, pól nieużytków. Niestety u nas to już przeszłość. Zupełnie inaczej potoczyła się historia samolotów gaśniczych w Kanadzie. Specyfika geograficzna kraju z licznymi jeziorami i rzekami w trudnodostępnych terenach od z górą wieku preferuje komunikację lotniczą opartą o wodnosamoloty. Także do zadań gaśniczych łatwo można wykorzystać tego typu maszyny latające, gdyż obfitość dużych zbiorników wodnych umożliwia szybkie i wygodne pozyskanie wody do gaszenia pożarów bezpośrednio z powierzchni tych zbiorników. W przypadku łodzi latających bądź amfibii sprawę można dodatkowo ułatwić poprzez dynamiczne napełnianie zbiorników podczas niskiego przelotu, prawie wodowania, statku powietrznego nad powierzchnią wody. Odpowiednia konstrukcja samolotu i dysz czerpiących, dobrze wyszkolona załoga i odpowiednio duży akwen wody to recepta na „zatankowanie” kilku ton wody w ciągu kilkudziesięciu sekund. Powyższe uwarunkowania stały się punktem wyjścia do skonstruowania amfibii pożarniczej Canadair CL-215, jedynego w swoim rodzaju samolotu gaśniczego. Konstrukcja maszyny podporządkowana została podstawowej funkcji, czyli gaszeniu pożarów, przez co samolot nie jest ani specjalnie ładny, ani zbyt nowoczesny, nie był takim nawet w chwili powstania. Z tego względu wersja poszukiwawczo-ratownicza, patrolowa czy pasażerska nie odniosły sukcesu. Po prostu strażacki wóz bojowy nie bardzo nadaje się do innych celów. W swojej podstawowej roli jest jednak bardzo wytrzymały, efektywny i funkcjonalny. I o to chodziło. Co więcej, ponad pół wieku od powstania nadal jest jedynym w swoim rodzaju, a zmiany wprowadzane w napędzie i awionice sprawiają, że maszyna nadal pozostaje w produkcji i ma przed sobą perspektywę kolejnego półwiecza pracowitej przyszłości. Historia amfibii CL-215 zasługuje na szersze rozpropagowanie, dlatego też bardzo ucieszyła mnie monografia tej maszyny, której pierwszą część opublikowano w lipcowym numerze Lotnictwa AI.
 
TOP 3 magazynu:
1. Canadai CL-215 legendarny samolot przeciwpożarowy. Bardzo przyjemna w lekturze monografia wspomnianego już wyżej samolotu, a właściwie pierwsza jej część dotycząca genezy projektu, prac projektowych oraz wdrożenia do produkcji i eksploatacji maszyn pierwszej generacji, tych z silnikami tłokowymi. Autor dużo miejsca poświęca prezentacji pierwszych działań lotniczych w zakresie zwalczania pożarów w Kanadzie i USA w latach pięćdziesiątych XX wieku. Opisuje stosowane metody i wykorzystywane samoloty, by płynnie przejść do wymagań stawianych maszynie przeznaczonej głównie do zwalczania pożarów. Stąd już tylko krok do prac nad przyszłym CL-215. A że droga była dosyć długa i kręta pokazuje najlepiej rysunek przedstawiający w postaci pięciu sylwetek bocznych rozwój koncepcji od małego wodnosamolotu pływakowego po końcową formę CL-215. Droga ta pokazuje pragmatyzm zarówno inżynierów, jak i zarządzających projektem i ich nakierowanie na stworzenie produktu w sposób maksymalny zbliżonego do potrzeb rynku. Potwierdzeniem poprawności takiego założenia była sprzedaż ponad stu dwudziestu maszyn dla odbiorców z kilku kontynentów. Pewnymi nieścisłościami w tekście są stwierdzenia o odladzaniu krawędzi steru kierunku, nie statecznika pionowego oraz o wystarczeniu utworzonej podczas pobierania wody mieszaniny ze środkiem gaśniczym - na pięć zrzutów wystarczył zapas środka z dziesięciu kanistrów a nie utworzona podczas jednego pobrania wody mikstura, str. 65. Nie podano też, co za panele dla CL-215 produkowane były w Chinach.
 
2. Dassault Mirage 2000C we francuskim lotnictwie wojskowym. Tytuł tego ciekawego artykułu może wprowadzić w błąd, gdyż niemal połowa tekstu dotyczy genezy samolotu, ze szczególnym uwzględnieniem okoliczności i meandrów jej powstawania jako projektu. Druga połowa to opis konstrukcji i wyposażenia wariantu myśliwskiego. Zwłaszcza pierwsza część przynosi wiele ciekawych informacji, często bardziej z pogranicza wojska, polityki i przemysłu niż samego lotnictwa. Nie rozumiem, co Autor miał na myśli pisząc o modułowej zabudowie silnika, str. 51, ale ogólnie artykuł wart jest przeczytania.
3. Rosyjskie systemy BSP. Taktyczne bezzałogowe aparaty latające i ich uzbrojenie. Jak zwykle u P. Butowskiego duża porcja informacji o rosyjskim sprzęcie wymienionym w tytule, tym co w linii i tym co się produkcji seryjnej nie doczekał, podana w przystępnej, lekkostrawnej formie.
 
Powiązane wpisy:

Lotnictwo AI 6/2024. Szerokokadłubowy Embraer

Lotnictwo AI 5/2024. Rok F-16 w Europie wschodniej

Lotnictwo AI 4/2024. Lotnicze dylematy Wuja Sama
Lotnictwo AI 3/2024. Stare i nowe Herculesy Trójkąta Weimarskiego
Lotnictwo AI 2/2024. Samoloty (roz)bojowe?
Lotnictwo AI 1/2024. Konkurencja i lobbing wśród magazynów lotniczych
Lotnictwo AI 12/2023. Historia coraz bardziej odległa, przyszłość coraz bardziej niepewna
Lotnictwo AI 11/2023. Podniebna artyleria
Lotnictwo AI 9/2023 – żółta kartka za bylejakość
Lotnictwo AI 8/2023 – odmitologizowanie Concordskiego
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 5,6/2023 – granice kryptoreklamy
Lotnictwo AI 4/2023 – PZL-130 Orlik – po co nam to było?
Lotnictwo AI 3/2023 – bylejakość Boeinga tuczy Airbusa
Lotnictwo AI 1/2023 – modernizacja po amerykańsku
Lotnictwo AI 12/2022 – numer wiele objaśniający
Lotnictwo AI 11/2022 – przekleństwo Jaskółki
Lotnictwo AI 10/2022 – szklane kule Airbusa i Boeinga
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 8/2022 – śmigłowiec, którego nie ma
Lotnictwo AI 7/2022 – spalone marzenie
Lotnictwo AI 6/2022 – drony po polsku
Lotnictwo AI 5/2022. Zbrojne niebo nad nami
Lotnictwo AI 4/2022. Aligator – historia upadku
Lotnictwo AI 3/2022 – powietrzni zwiadowcy duzi i mali
Lotnictwo AI 2/2022 – numer ostatni przedwojenny 
Lotnictwo 1/2022 -przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo 12/2021 - rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem? Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku


poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Lotnicze pitu, pitu do kwadratu czyli chwaliksiążka Kwiatkowskiego

 
Zastanawiam się po co  ta książka powstała. Pewnie dla autopromocji i zaspokojenia ego autora. W tej formie i z tą treścią nie stanowi ona zachęty do rozbudzenia lotniczej pasji, a ze względu na liczne błędy może raczej dla początkujących adeptów wiedzę o lotnictwie wypaczyć.
Najlepiej wypada pierwsza część książki, w której Kwiatkowski wspomina dzieciństwo i to, w jaki sposób rodziło się jego zainteresowanie lotnictwem, które z czasem przekształciło się w pasję. Znalazłem tu kilka, choć nie za dużo, wątków łączących nasze dzieciństwo. Dalej jednak, im więcej pojawia się wspomnień z „dojrzałego” etapu pasji Piotra Kwiatkowskiego, tym bardziej przybiera ona charakter chwaliksiążki. Jak dla mnie publikacja kilkudziesięciu zdjęć swojej osoby na tle różnych samolotów lub w ich wnętrzach zrobionych na kilku pokazach i lotniskach jest tego najlepszym dowodem. Po co w tym miejscu zdjęcie z partnerką, już bez samolotów. Podobnie fotorelacja z lotu Iskrą jest bardzo rozbudowana. Może lepiej było zamówić sobie fotoksiążkę z tego, niewątpliwie ważnego w życiu P. Kwiatkowskiego wydarzenia, a czytelnikom pozostawić zdjęcia na okładce i może dwa, trzy wybrane w tekście, zamiast dwudziestu sześciu!
Jeszcze mniej zrozumiała jest publikacja kilkudziesięciu zdjęć komercyjnych, gotowych modeli samolotów. Jeżeli autor już się chciał nimi pochwalić, to może jak w przypadku książek, wystarczyło zebrać je w tabeli. W Pasji lotniczej zestawiono także, w subiektywnym rankingu, czasopisma lotnicze, strony internetowe, gry, filmy i książki. Jeśli autor zdołał przekonać czytelnika do swojej osoby, to mogą te zestawienia pomóc w kształtowaniu zainteresowań i wiedzy o lotnictwie. Do mnie zestawienia te nie bardzo przemawiają. Za dużo w nich „pasji”, a za mało rzetelnej informacji, o wiedzy lotniczej nie wspominając.
Nawet jeśli ktoś jest narcyzem, to w niczym nie może to umniejszać oceny jego pasji. Jeśli natomiast pisze głupoty, a gdzie ich nie pisze popełnia liczne błędy, to pasja przeradza się w, no właśnie w co?
A błędów i nieścisłości w książce jest co niemiara. Szkoda miejsca na wszystkie, wymienię tylko te większego kalibru.
„Skok na spadochronie”, str. 8. Śmigłowiec „MIL Mi-12”, str. 11. LiM-2, str. 20.
Formacja „Polskie Siły Powietrzne”, pisane dużymi literami, nie powstała w listopadzie 1918 roku, str. 10. Wiatrakowiec nie jest śmigłowcem, str. 10. Od roku 1995 nie istnieje koncern Lockheed lecz Lockheed Martin. Autor tego faktu nie zauważa w całej książce. An-225 nie jest/był produkowany seryjnie, str. 12. Boeing F/A-18 Soper Hornet, powinien mieć oznaczenie wersji (FA-18E, F lub G), str. 14. Magazyny Lotnictwo i Lotnictwo AI nigdy nie miały okrągłych „sto stron” objętości, str. 112 i 113. „Najbardziej ruchliwym portem lotniczym jest Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie), który obsłużył w roku 2021 aż dwadzieścia dziewięć milionów pasażerów”, str. 132. Ciekawe co autor miał na myśli pisząc o kategorii „ruchliwy”? „Cena rakiety AMRAAM to dużo więcej niż podane na str. 133 1,8 mln PLN. W aktualnych zamówieniach cena takiego pocisku, z uwzględnieniem wersji, wielkości kontraktu i zdolności negocjacyjnej klienta to 1,5-3 mln US, czyli 6-12 mln PLN. Jeżeli uwzględnić inflację, wersję pocisku oraz zdolności negocjacyjne zamawiającego, to 1,8 mln PLN to by była cena lepsza niż na wyprzedaży w dyskoncie. Samolotów Iryda nie nazywano M93 i M96, str. 136 gdyż były to jedynie oznaczenia kolejnych wersji samolotu. Polską nazwą śmigłowca AH-64 nie może być Głuszec, gdyż taką nazwę posiada już jedna z wersji śmigłowca W-3, konkretnie W-3PL, str. 136. Nie jest prawdą, że nadawanie nazw własnych samolotom wojskowym, co autor uznaje za „tragiczny pomysł” jest rzadkością, „mało które państwo tak robi (Izrael, Kanada)”. Przykładem powszechnej praktyki tego typu może być USA, o których autor najwyraźniej zapomniał. Samolot uderzeniowy LTV A-7 opracowany został jako głęboka modernizacja myśliwca F-8, choć Kwiatkowski twierdzi, że było odwrotnie. Nie jest prawdą, że w lotnictwie cywilnym w roku 2018 było jedynie 19 katastrof, str. 141. Liczba ta dotyczy lotnictwa komunikacyjnego / pasażerskiego, które jest tylko częścią lotnictwa cywilnego. Zlepek MiG 17/19 jest błędny, zapewne chodziło o 15/17 jako maszyny jednej rodziny, str. 142. Flatter to drgania samowzbudne nie „samoczynne”, str. 143. Innowacyjnym parametrem jest „zasięg całkowity”, str. 148.
Kolejnym przykładem zadufania w sobie autora jest napisanie na str. 86, że  „… w Polsce każdy jest fachowcem od wszystkiego”, by zdanie to dalej uzasadnić podaje negatywną ocenę MiGa-29, uzasadniając ją m.in. tym, że „nie sprawdził się w boju (przegrywał z łatwością w Iraku z F-15) i nawet Rosja wybrała konkurencyjny Su-27”. Wyraźnie widać, że z tą „fachowością” trafił sam w siebie w 100%. Nieco dalej Kwiatkowski rozprawia się z ignorancją i teoriami spiskowymi dotyczącymi lotnictwa, których czytelnik w jego książce – jego zdaniem – nie znajdzie, tylko sprawdzone fakty. Już stronę dalej pojawia się jednak zdanie podważające wiarygodność autora „Fakty są jednak nieco inne niż to, co zazwyczaj słyszymy. W Iraku była i jest broń chemiczna, zresztą została użyta wielokrotnie na małą skalę w zamachach. Po prostu jej nie znaleziono. Inspekcje ONZ to farsa”. W innym miejscu Kwiatkowski wymądrza się pisząc, że „strącić to można kubek ze stołu, samolot jednak trzeba zestrzelić”, str. 136. W ten sposób wyklucza z grupy zniszczonych w walce samoloty rozbite o powierzchnię ziemi/wody wskutek manewru innej maszyny, co w walce powietrznej zdarza się dosyć często oraz samoloty staranowane. 
Poważnym utrudnieniem w „czytaniu” książki jest brak podpisów zdjęć, zwłaszcza, że czasem trudno doszukać się ich związku z tekstem, choć w niektórych miejscach podpisy się znalazły. Nie mam pojęcia jakie kryterium o tym decydowało.,
W książce znajduje się zestawienie sprzętu sił powietrznych państw świata. Oprócz podania stanu liczebnego floty maszyn bojowych oraz jej uszczuplenia względem roku 1991, znalazła się ocena „siły” poszczególnych formacji, Autor co prawda wspomina o subiektywnej ocenie, jednak o jej kryteriach ani słowa. Poziom późnego gimnazjum. W samym zestawieniu jest nie lepiej. Wiele pozycji w nim budzi wątpliwości co do typu i / lub liczby maszyn, o błędach w pisowni oznaczeń maszyn nie wspominając. Dla przykładu: OH-1 Ninja jest w Japonii 244 sztuk, str. 162; Nie wiem dlaczego śmigłowce Mi-8 są uwzględnione tylko w kilku wybranych, nielicznych zresztą państwach; W jednym miejscu mamy Kamow (str. 161), a obok (str. 164) Kamov. Podobnie Jakowelw (str. 160) i Jakovlev (str. 174). Be-12 Chayka to już w ogóle jakiś potworek, str. 172. PZL LiM-6, str. 175.
I na koniec trzy „perełki”, w moich oczach totalnie kompromitujące autora i dyskwalifikujące książkę.
Bombowiec, B-2A Spirit wyprodukowano w liczbie jedynie siedemdziesięciu pięciu egzemplarzy”, str. 15.
Samolot An-2 był produkowany w Polsce od roku 1961, a nie 1949, str. 134.
W roku 1950 oblatano dziesięciomiejscowy CSS-13, udany projekt, który wszedł do produkcji seryjnej. Niestety ponownie z powodu braku silników zakończono ją dziesięć lat później”, str. 143.
Podsumowując całość: najgorzej wydane pieniądze i zmarnowany czas na cokolwiek związanego z lotnictwem.
 
Pasja lotnicza
Kwiatkowski Piotr
Passion4aviation
Warszawa 2024
222 strony w twardej oprawie
Liczne zdjęcia, głównie barwne