niedziela, 28 czerwca 2020

Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów


Numer czerwcowy Lotnictwa jest pierwszym wydanym już w pełni w nowej rzeczywistości. Cóż o nim można powiedzieć? Po okresie dołowania wydaje się, że poziom czasopisma wyraźnie się podnosi. Co prawda jest jeszcze trochę błędów redakcyjnych, ale w porównaniu z tym co było widać znaczącą poprawę. Oby tylko, w trudnej dzisiaj sytuacji nie spoczęli na laurach.

Top 5 numeru
1. Antonow An-124 Rusłan. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę w jakim stopniu ten olbrzym Made in CCCP zrewolucjonizował rynek przewozów lotniczych ładunków ciężkich i wielkogabarytowych. Co prawda towarowe Boeingi 747 i 777 zabierają ładunek o masie ponad stu ton, jednak nie dysponują tak pojemną, jednopoziomową ładownią. Tak więc w przewozie „gabarytów” jest dostępny An-124, długo, długo nic, Ił-76 i znowu nic. Podobny nieco „słabszy” zachodni kolos C-5 Galaxy używany jest tylko do celów militarny, a „fabryczne” Dreamliftery oraz Super Belugi nie są raczej dostępne na rynku przewozów komercyjnych. Tak więc Rusłan jest niekwestionowanym królem lotniczej wagi ciężkiej. Olbrzym ten bywa ostatnimi laty częstym gościem na polskich lotniskach. Samolot w pełni zasłużył sobie na monografię. Po za ciekawym tekstem oraz licznymi zdjęciami znajdziemy tam tabelę z podstawowymi informacjami o wszystkich wyprodukowanych egzemplarzach. Warto poczytać. Dobrą jakość tekstu potwierdza tylko jeden błąd redakcyjny, jaki udało mi się dostrzec.
2. An-225 Mrija Radzieckie Marzenie. Niejako idąc za ciosem, zaraz po Rusłanie zaprezentowany został jego „ciężki” wariant An-225. Swoją wielkością, unikatowością oraz możliwością zobaczenia go na wielu lotniskach świata samolot ten budzi wielkie emocje nie tylko u sympatyków lotnictwa, ale też massmediów, a ostatnio nawet polityków. Ostatnia wizyta Mriji w Polsce w środku pandemii pokazała, że chęć jego obejrzenia większa jest dla wielu niż obawy przed zakażeniem siebie i bliskich niebezpiecznym wirusem. Sam artykuł, choć napisany przez innego autora, podobnie jak ten o Rusłanie czyta się dobrze. Wrażenie robi nie tylko sama historia maszyny, która po „zmartwychwstaniu” pod banderą ukraińskiej linii lotniczej Antonowa dostarcza unikatowych możliwości transportowych każdemu, kogo na to stać, ale też długa lista rekordów oraz nietypowych, niesamowitych ładunków które ten sześciosilnikowiec przewiózł.
3. Czerwone Blackhawki. S-70 w służbie ChRL. Lotniczo-polityczna ciekawostka, jaką jest sprzedaż 24 śmigłowców do Chin na początku lat osiemdziesiątych. I choć maszyny były nieuzbrojone, to znalazły zastosowanie w chińskiej armii, zwłaszcza w rejonach wysokogórskich. Co ciekawe, była to specjalna wersja ze wzmocnionymi w stosunku do maszyn standardowych silnikami oraz przekładnią główną oraz z radarem pogodowym. Artykuł opisuje okoliczności podpisania kontraktu, dostawy i służby Blackhawków w ChRL. Aż się prosi o kontynuację opisującą wspomniany w końcu artykułu  śmigłowiec Harbin Z-20 będący, i tu niespodzianka, nie kopią lecz głęboko zmodernizowana wersją kultowego śmigłowca Sikorskiego.
4. Northrop YB-349 i YRB-49A – kontynuacja historii latających skrzydeł Northropa, tym razem ich wersji z napędem odrzutowym. Na ówczesnym etapie rozwoju technologii lotniczych i wymagań ówczesnego, atomowego pola walki okazał się maszyną niedojrzałą, ustępującą  przebojem wchodzącym na niebo Boeingom B-47 i B-52. Wydawało się wówczas, że latające skrzydła to tylko kolejna ślepa uliczka w historii techniki lotniczej. Po latach okazało sie jednak, że ich zalety warte są wykorzystania w konstrukcjach XXI wieku. Artykuł ciekawy, największe wrażenie robią zdjęcia oraz rysunki sylwetki maszyny.
5. Uzbrojone Sokoły. W-3PL Głuszec i PZL W-3WA WPW.
Duet Gołąbek-Wrona utrzymał poziom pierwszej części artykułu. Opisali historię powstania najbardziej zaawansowanej wersji Sokoła, niestety jak się okazuje najprawdopodobniej ostatniej. Ciekawym epizodem, opisanym w artykule jest udział jednego ze śmigłowców w testach w Chile. Niestety, jak to u nas zwykle bywa, mimo pozytywnej oceny samej maszyny i jej możliwości nie poszedł za tym żaden kontrakt. „Znacząca” liczba ośmiu Głuszców pozwoliła na dosyć dokładny opis historii wszystkich egzemplarzy. Znalazło się też miejsce dla opisu propozycji dalszej modernizacji maszyn pozostających w służbie. Wobec ostatnich deklaracji producenta wydaje się jednak, że Sokół jest w naszej armii już typem schodzącym.
Oczywiście nie jest idealnie. Autorzy z uporem wartym lepszej sprawy mylą wciągarkę z wyciągarką. Wycieczka na lotnisko, gdzie szkolą szybowników w startach za wyciągarką dobrze by im zrobiła. Nie bardzo rozumiem dlaczego w podtytule  W-3PL nie zasłużył na PZL, podczas gdy W-3WA WPW już tak. Razi też stwierdzenie „ … wraz ze statusem ich stanu”.

W numerze jest jeszcze kilka  artykułów, które nie zmieściły się w piątce, a też są warte polecenia, jak zresztą cały czerwcowy numer Lotnictwa.

Powiązane wpisy:

Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem?Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz