Trudno jest mi wyobrazić sobie dłuższy
pobyt sympatyka lotnictwa w grodzie Kraka bez wizyty w Muzeum Lotnictwa
Polskiego. Podobnie trudno uznać za w pełni dojrzałego fana lotnictwa osobę,
która nie przekroczyła ani razu progów tej szacownej placówki. Losy tej
wiodącej placówki muzealnictwa technicznego w Polsce są mocno splątane z
dziejami naszego kraju. Przewrotny los sprawił, że zaczątkiem kolekcji były
uratowane z alianckich nalotów pozostałości berlińskiej kolekcji samolotów
Hermanna Göringa, w której znalazła się i w niej ocalała perełka zbiorów
dzisiejszego muzeum, czyli samolot PZL P.11c, w dodatku służący przed wojną w
krakowskim pułku. Po wojnie los ten pozwolił szczęśliwie przetrwać bezcennym
eksponatom liczne przeprowadzki i lata składowania w warunkach, które trudno
uznać za odpowiednie. W czasach stalinowskiego terroru nikt też nie podjął
decyzji o „utylizacji” kolekcji, której okoliczności
polityczno-ideologiczno-organizacyjne przecież bardzo sprzyjały. I wreszcie ten
sam los sprawił, że ostatecznie władza ludowa zadecydowała, że muzeum lotnicze
z bezcenną kolekcją umieszczone zostanie na lotnisku Kraków-Czyżyny, jednym z
najciekawszych, choć mocno zdewastowanym, lotnisku swoją świetność
przeżywającym w okresie II Rzeczypospolitej, okresie którego wszelkie pozytywne
obrazy i wspomnienia starano się wymazać ze społecznej pamięci. Na nic jednak
zdałaby się złośliwość gremlinów losu, gdyby nie zaangażowanie licznego grona
wspaniałych ludzi, upór i oddanie sprawie zachowania lotniczego dziedzictwa naszego
kraju , którzy na przestrzeni osiemdziesięciu lat poświęcali swoje siły, czas,
a nierzadko zdrowie by powstało i rozwijało się to, co dziś znamy pod nazwą
Muzeum Lotnictwa Polskiego.
Z perspektywy osoby, która w kilku muzeach
lotniczych spędziła nieco czasu, w tym w: Dayton, Geteborgu, Kijowie, Londynie-Hendon Monino czy Seattle, śmiało powiem, że nie mamy się
czego wstydzić. I choć sposób ekspozycji/składowania wielu maszyn budzi wiele
zastrzeżeń, a czasem złości lub wściekłości, to jednak ostatnie lata przynoszą
ciągłą poprawę. Wiem, chciałoby się, aby wszystko to przebiegało szybciej i na
większą skalę, jednak jestem realistą i jestem przekonany, że w polskich
warunkach przez ostatnie sześćdziesiąt lat osiągnięto dużo. Przede wszystkim
zachowano, choć nie zawsze w najlepszym stanie, jedyne w swoim rodzaju zabytki
polskiej myśli technicznej w lotnictwie, pokazujące jej rozwój i dekady walki z
mizerią naszej ekonomii i zacofania technicznego. Z drugiej strony liczna
kolekcja samolotów i śmigłowców wojskowych pokazuje ciekawą, powojenną historię
tej całkiem pokaźnej formacji. Nie można też przejść obojętnie obok wykonanej
renowacji najcenniejszych eksponatów oraz rozbudowy i modernizacji
infrastruktury muzeum. Wszystko to składa się na pozytywny, choć daleki od
ideału, obraz krakowskiej placówki.
Jednym z elementów obchodów
sześćdziesięciolecia muzeum było przygotowanie i wydanie obszernej monografii
„Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie – 60 lat tradycji”. Starannie wydana
książka w pierwszym kontakcie dostarcza bardzo pozytywnych wrażeń. Atrakcyjna,
stonowana grafika twardej okładki, dobry papier i wyraźny druk w połączeniu z
licznymi, przyzwoitej jakości zdjęciami zachęcają do lektury. Całość podzielono
na sześć rozdziałów. Pierwszy poświęcony jest historii muzealnictwa lotniczego,
a szerzej technicznego, w Polsce przed II wojną światową oraz po jej
zakończeniu, aż do przyjazdu resztek berlińskiej kolekcji do Krakowa. Z
rozdziału tego dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy na temat pierwszych prób zachowania
dla potomnych eksponatów związanych z rodząca się i stawiającą pierwsze, coraz
bardziej pewne kroki awiacją. Wiele też napisano o tym, co z zabytkami techniki
robiono w czasach wczesnego PRLu i jak na tym tle wyglądały zabytki lotnicze.
Drugi rozdział opowiada o historii krakowskiego muzeum oraz lotniska na którym
się ono znalazło lub tego co z niego pozostało. Pokazano w nim, jak długą i
trudną drogę przeszło muzeum jako instytucja, od magazynu zdezelowanych wraków
i składowiska wycofanych maszyn wojskowych po nowoczesną placówkę
ekspozycyjno-badawczą znajdującą się w czołówce światowych muzeów lotniczych. W
trzecim rozdziale omówiono eksponaty zebrane w muzeum grupując je
chronologicznie w okresy ich pozyskania zbieżne z okresami rozwoju placówki. Na
kilku przykładach pokazano też, jak skomplikowane, czaso- i pracochłonne są
procesy renowacji zabytków prowadzone w krakowskim muzeum. Czwarty rozdział
poświęcony jest spiritus movens tej szacownej instytucji, czyli ludziom, którzy
wywarli decydujący wpływ na dzisiejszy kształt muzeum. W piątym rozdziale na
tapet wzięto samo miejsce, w którym funkcjonuje muzeum. Lotnisko przedwojennego
2. Pułku Lotniczego to obiekt związany od swojego zarania z Krakowem, z
lotnictwem, a od 1918 roku lotnictwem polskim. Zaprojektowany i rozbudowany z
dużym rozmachem kompleks lotniskowo-koszarowy przetrwał w okrojonej formie
zawieruchę wojenną. Po wojnie, do początku lat sześćdziesiątych
funkcjonowało tu lotnisko wojskowe i komunikacyjne, które wobec szybkiego
rozwoju miasta wyeksmitowano do Balic. Teren zaś stał się, i pozostaje po dziś
dzień, obiektem stałego naporu rozwijającego się miasta, ciągle głodnego nowych
terenów pod zabudowę mieszkalną, obiekty użyteczności publicznej oraz
infrastrukturę aglomeracji. W tej nierównej walce muzeum ponosiło znaczne
„straty terytorialne” oraz obiektowe, choć w ostatnich dekadach trend się
odwrócił i proces renowacji nie tylko obiektów muzealnych lecz w ogóle
zachowanych elementów dawnego lotniska przybrał na sile. Ostatni rozdział
poświęcono obchodom 60-lecia Muzeum.
Od strony redakcyjnej wydawnictwo
prezentuje się całkiem przyzwoicie, chociaż niemal trzydzieści „przeoczeń”
spacji, niemal dziesięć razy użyty przecinek po spójnikach „i” lub „oraz” czy
dziewięć błędów gramatycznych nie pozwala wystawić oceny najwyższej.
W tekście pojawiły się też
poważniejsze błędy, które w większości nie powinny, a w kilku przypadkach nie
miały prawa się pojawić w tak poważnej publikacji jednej z najważniejszych
instytucji stojących na straży dorobku polskiego lotnictwa. Wybór, które z
poniższych błędów do której kategorii zaliczyć pozostawiam Państwu.
W opisie wystawy w Muzeum Wojska
Polskiego, na zdjęciu na str. 64 tylko „Muzeum Wojska”, nie wspomniano o
pokazanym na zdjęciu samolocie PZL S-1. W przypadku śmigłowce SM-2 nadużyciem
jest stwierdzenie, że „zaprojektowano całkowicie nowy kadłub”, str. 283. W
Łodzi funkcjonowały Lotnicze Warsztaty Doświadczalne nie Lotnicze Zakłady
Doświadczalne, str. 285. „... Że, podgrzany balon był lżejszy od powietrza”,
str. 19. „ o powierzchni 60 x 60 m …”, str. 94. Stwierdzenie „… o
charakterystycznym mewim płacie górnym PZL P.7a …”, str. 98, może sugerować, że
samolot ten był dwupłatem. „W ramach święta Lotnictwa 1967 Muzeum Lotnictwa
Polskiego przygotowało …”, str. 127. Nazwę taką nadano muzeum wiele lat
później. „Wojsk powietrznych”, str. 169. „ … jednym z czterech polskich
międzywojennych konstrukcji samolotowych znajdujących się w muzeum”, str. 189.
Zespół „Żelazny”, nie „Żelaźni”, str. 216. „Królewskich Sił Lotniczych (RAF)”,
str. 263 – zwykle tłumaczymy jako Królewskie Siły Powietrzne. „Leszno
Wielkopolskie”, str. 288. W dwóch kolejnych wierszach jest 36.
Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, raz z kropką po 36, a raz
bez. „ … Nie posiadała żadnych możliwości szybowania”. Str. 297.
Mowa tu o samolocie F-105, którego doskonałość aerodynamiczna nie wynosiła
przecież zero. „… na niską orbitę do 100-150 km”, str. 313. Przyjmuje się, żę
niska orbita znajduje się pomiędzy 200, a 2000 km. „… ale kompletny, z wyjątkiem
śmigła, kół oraz steru wysokości”, str. 317. Magister inżynier nie jest
stopniem naukowym, str. 336. „Bf-110”, str. 99. „PZL-11”, str. 108. „Grigorovich M-15”, str. 228. „DH-11 Vampire” i
“DH-112 Sea Venom”, str. 244. “AN-2”, str. 254. W podpisie pod
rysunkiem na str. 275 jest “BZ01 GIL, podczas gdy w tekście BŻ-1
GIL.
Pomimo wspomnianych powyżej niedociągnięć
i błędów, książka jest napisana i zredagowana poprawnie. Czyta się ją, jak na
pracę naukową, całkiem gładko. Wiedza jakiej dostarcza jest obszerna, ciekawa i
użyteczna. Przede wszystkim pokazuje czym jest muzealnictwo lotnicze, jakie ma
tradycje w naszym kraju oraz jak ważną rolę w tym zakresie odgrywa krakowskie
Muzeum Lotnictwa Polskiego. Warto jest sięgnąć po opisaną wyżej pozycję, by
poznać i docenić dokonania ostatniego sześćdziesięciolecia i z nadzieją patrzeć
w przyszłość.
Samemu Muzeum życzę kolejnych dekad
intensywnego rozwoju, wzbogacania oraz uatrakcyjniania zbiorów.
P.S. Kilka dni po ukończeniu lektury dotarła
smutna wiadomość, że odszedł od nas Krzysztof Radwan, wieloletni dyrektor Muzeum,
dzięki wysiłkowi którego MLP jest dziś tym, czym jest.
Muzeum
Lotnictwa Polskiego w Krakowie – 60 lat tradycji
Tomasz Kosecki
(red.)
Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
Wydanie II,
Kraków 2023
424 strony w twardej
oprawie
liczne zdjęcia biało-czarne
oraz nieliczne barwne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz