poniedziałek, 3 czerwca 2024

Muzeum Lotnictwa Polskiego – 60 lat tradycji na papierze i na lotnisku

Trudno jest mi wyobrazić sobie dłuższy pobyt sympatyka lotnictwa w grodzie Kraka bez wizyty w Muzeum Lotnictwa Polskiego. Podobnie trudno uznać za w pełni dojrzałego fana lotnictwa osobę, która nie przekroczyła ani razu progów tej szacownej placówki. Losy tej wiodącej placówki muzealnictwa technicznego w Polsce są mocno splątane z dziejami naszego kraju. Przewrotny los sprawił, że zaczątkiem kolekcji były uratowane z alianckich nalotów pozostałości berlińskiej kolekcji samolotów Hermanna Göringa, w której znalazła się i w niej ocalała perełka zbiorów dzisiejszego muzeum, czyli samolot PZL P.11c, w dodatku służący przed wojną w krakowskim pułku. Po wojnie los ten pozwolił szczęśliwie przetrwać bezcennym eksponatom liczne przeprowadzki i lata składowania w warunkach, które trudno uznać za odpowiednie. W czasach stalinowskiego terroru nikt też nie podjął decyzji o „utylizacji” kolekcji, której okoliczności polityczno-ideologiczno-organizacyjne przecież bardzo sprzyjały. I wreszcie ten sam los sprawił, że ostatecznie władza ludowa zadecydowała, że muzeum lotnicze z bezcenną kolekcją umieszczone zostanie na lotnisku Kraków-Czyżyny, jednym z najciekawszych, choć mocno zdewastowanym, lotnisku swoją świetność przeżywającym w okresie II Rzeczypospolitej, okresie którego wszelkie pozytywne obrazy i wspomnienia starano się wymazać ze społecznej pamięci. Na nic jednak zdałaby się złośliwość gremlinów losu, gdyby nie zaangażowanie licznego grona wspaniałych ludzi, upór i oddanie sprawie zachowania lotniczego dziedzictwa naszego kraju , którzy na przestrzeni osiemdziesięciu lat poświęcali swoje siły, czas, a nierzadko zdrowie by powstało i rozwijało się to, co dziś znamy pod nazwą Muzeum Lotnictwa Polskiego.
Z perspektywy osoby, która w kilku muzeach lotniczych spędziła nieco czasu, w tym w: Dayton, Geteborgu, Kijowie, Londynie-Hendon Monino czy Seattle, śmiało powiem, że nie mamy się czego wstydzić. I choć sposób ekspozycji/składowania wielu maszyn budzi wiele zastrzeżeń, a czasem złości lub wściekłości, to jednak ostatnie lata przynoszą ciągłą poprawę. Wiem, chciałoby się, aby wszystko to przebiegało szybciej i na większą skalę, jednak jestem realistą i jestem przekonany, że w polskich warunkach przez ostatnie sześćdziesiąt lat osiągnięto dużo. Przede wszystkim zachowano, choć nie zawsze w najlepszym stanie, jedyne w swoim rodzaju zabytki polskiej myśli technicznej w lotnictwie, pokazujące jej rozwój i dekady walki z mizerią naszej ekonomii i zacofania technicznego. Z drugiej strony liczna kolekcja samolotów i śmigłowców wojskowych pokazuje ciekawą, powojenną historię tej całkiem pokaźnej formacji. Nie można też przejść obojętnie obok wykonanej renowacji najcenniejszych eksponatów oraz rozbudowy i modernizacji infrastruktury muzeum. Wszystko to składa się na pozytywny, choć daleki od ideału, obraz krakowskiej placówki.
Jednym z elementów obchodów sześćdziesięciolecia muzeum było przygotowanie i wydanie obszernej monografii „Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie – 60 lat tradycji”. Starannie wydana książka w pierwszym kontakcie dostarcza bardzo pozytywnych wrażeń. Atrakcyjna, stonowana grafika twardej okładki, dobry papier i wyraźny druk w połączeniu z licznymi, przyzwoitej jakości zdjęciami zachęcają do lektury. Całość podzielono na sześć rozdziałów. Pierwszy poświęcony jest historii muzealnictwa lotniczego, a szerzej technicznego, w Polsce przed II wojną światową oraz po jej zakończeniu, aż do przyjazdu resztek berlińskiej kolekcji do Krakowa. Z rozdziału tego dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy na temat pierwszych prób zachowania dla potomnych eksponatów związanych z rodząca się i stawiającą pierwsze, coraz bardziej pewne kroki awiacją. Wiele też napisano o tym, co z zabytkami techniki robiono w czasach wczesnego PRLu i jak na tym tle wyglądały zabytki lotnicze. Drugi rozdział opowiada o historii krakowskiego muzeum oraz lotniska na którym się ono znalazło lub tego co z niego pozostało. Pokazano w nim, jak długą i trudną drogę przeszło muzeum jako instytucja, od magazynu zdezelowanych wraków i składowiska wycofanych maszyn wojskowych po nowoczesną placówkę ekspozycyjno-badawczą znajdującą się w czołówce światowych muzeów lotniczych. W trzecim rozdziale omówiono eksponaty zebrane w muzeum grupując je chronologicznie w okresy ich pozyskania zbieżne z okresami rozwoju placówki. Na kilku przykładach pokazano też, jak skomplikowane, czaso- i pracochłonne są procesy renowacji zabytków prowadzone w krakowskim muzeum. Czwarty rozdział poświęcony jest spiritus movens tej szacownej instytucji, czyli ludziom, którzy wywarli decydujący wpływ na dzisiejszy kształt muzeum. W piątym rozdziale na tapet wzięto samo miejsce, w którym funkcjonuje muzeum. Lotnisko przedwojennego 2. Pułku Lotniczego to obiekt związany od swojego zarania z Krakowem, z lotnictwem, a od 1918 roku lotnictwem polskim. Zaprojektowany i rozbudowany z dużym rozmachem kompleks lotniskowo-koszarowy przetrwał w okrojonej formie zawieruchę wojenną.  Po wojnie, do początku lat sześćdziesiątych funkcjonowało tu lotnisko wojskowe i komunikacyjne, które wobec szybkiego rozwoju miasta wyeksmitowano do Balic. Teren zaś stał się, i pozostaje po dziś dzień, obiektem stałego naporu rozwijającego się miasta, ciągle głodnego nowych terenów pod zabudowę mieszkalną, obiekty użyteczności publicznej oraz infrastrukturę aglomeracji. W tej nierównej walce muzeum ponosiło znaczne „straty terytorialne” oraz obiektowe, choć w ostatnich dekadach trend się odwrócił i proces renowacji nie tylko obiektów muzealnych lecz w ogóle zachowanych elementów dawnego lotniska przybrał na sile. Ostatni rozdział poświęcono obchodom 60-lecia Muzeum.
Od strony redakcyjnej wydawnictwo prezentuje się całkiem przyzwoicie, chociaż niemal trzydzieści „przeoczeń” spacji, niemal dziesięć razy użyty przecinek po spójnikach „i” lub „oraz” czy dziewięć błędów gramatycznych nie pozwala wystawić oceny najwyższej.
W  tekście pojawiły się też poważniejsze błędy, które w większości nie powinny, a w kilku przypadkach nie miały prawa się pojawić w tak poważnej publikacji jednej z najważniejszych instytucji stojących na straży dorobku polskiego lotnictwa. Wybór, które z poniższych błędów do której kategorii zaliczyć pozostawiam Państwu.
W opisie wystawy w Muzeum Wojska Polskiego, na zdjęciu na str. 64 tylko „Muzeum Wojska”, nie wspomniano o pokazanym na zdjęciu samolocie PZL S-1. W przypadku śmigłowce SM-2 nadużyciem jest stwierdzenie, że „zaprojektowano całkowicie nowy kadłub”, str. 283. W Łodzi funkcjonowały Lotnicze Warsztaty Doświadczalne nie Lotnicze Zakłady Doświadczalne, str. 285. „... Że, podgrzany balon był lżejszy od powietrza”, str. 19. „ o powierzchni  60 x 60 m …”, str. 94. Stwierdzenie „… o charakterystycznym mewim płacie górnym PZL P.7a …”, str. 98, może sugerować, że samolot ten był dwupłatem. „W ramach święta Lotnictwa 1967 Muzeum Lotnictwa Polskiego przygotowało …”, str. 127. Nazwę taką nadano muzeum wiele lat później. „Wojsk powietrznych”, str. 169. „ … jednym z czterech polskich międzywojennych konstrukcji samolotowych znajdujących się w muzeum”, str. 189. Zespół „Żelazny”, nie „Żelaźni”, str. 216. „Królewskich Sił Lotniczych (RAF)”, str. 263 – zwykle tłumaczymy jako Królewskie Siły Powietrzne. „Leszno Wielkopolskie”, str. 288. W dwóch kolejnych wierszach jest  36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, raz z kropką po 36, a raz bez.  „ … Nie posiadała żadnych możliwości szybowania”. Str. 297. Mowa tu o samolocie F-105, którego doskonałość aerodynamiczna nie wynosiła przecież zero. „… na niską orbitę do 100-150 km”, str. 313. Przyjmuje się, żę niska orbita znajduje się pomiędzy 200, a 2000 km. „… ale kompletny, z wyjątkiem śmigła, kół oraz steru wysokości”, str. 317. Magister inżynier nie jest stopniem naukowym, str. 336. „Bf-110”, str. 99. „PZL-11”, str. 108. „Grigorovich M-15”, str. 228. „DH-11 Vampire” i “DH-112 Sea Venom”, str. 244. “AN-2”, str. 254. W podpisie pod rysunkiem na str. 275 jest “BZ01 GIL, podczas gdy w tekście  BŻ-1 GIL.
Pomimo wspomnianych powyżej niedociągnięć i błędów, książka jest napisana i zredagowana poprawnie. Czyta się ją, jak na pracę naukową, całkiem gładko. Wiedza jakiej dostarcza jest obszerna, ciekawa i użyteczna. Przede wszystkim pokazuje czym jest muzealnictwo lotnicze, jakie ma tradycje w naszym kraju oraz jak ważną rolę w tym zakresie odgrywa krakowskie Muzeum Lotnictwa Polskiego. Warto jest sięgnąć po opisaną wyżej pozycję, by poznać i docenić dokonania ostatniego sześćdziesięciolecia i z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Samemu Muzeum życzę kolejnych dekad intensywnego rozwoju, wzbogacania oraz uatrakcyjniania zbiorów.
 
P.S. Kilka dni po ukończeniu lektury dotarła smutna wiadomość, że odszedł od nas Krzysztof Radwan, wieloletni dyrektor Muzeum, dzięki wysiłkowi którego MLP jest dziś tym, czym jest.


Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie – 60 lat tradycji
Tomasz Kosecki (red.)
Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
Wydanie II, Kraków 2023
424 strony w twardej oprawie
liczne zdjęcia biało-czarne oraz nieliczne barwne.

Powiązane wpisy:

Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie 2019
Lubuskie Muzeum Wojskowe – ciekawa, choć zaniedbana ekspozycja
Agrolotnictwo w Muzeum Narodowym Rolnictwa i Przemysłu Rolno–Spożywczego
Seattle II a. Randka z czarnym ptakiem
Kijów 2018, cz. 2. Muzeum – samoloty bojowe

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz