W literaturze lotniczej
jest mnóstwo wspomnień pilotów, podczas gdy zapiski nawigatorów należą do
rzadkości. Raz, że lotników tej profesji jest znacznie mniej. Dwa, że ich
lotnicza praca i przygody wydają się być dla czytelnika znacznie mniej
porywające. Dziś nawigator pokładowy to gatunek niemalże wymarły, którego
obowiązki z powodzeniem przejęły nowoczesne systemy elektroniczne. Jednakże w
XX wieku w samolotach o wieloosobowych załogach i dużym zasięgu (pasażerskich,
bombowych, rozpoznawczych, itp.)lotnik ten pełnił bardzo ważną rolę prowadząc
samolot do celu. W Polsce zmierzch nawigatorskiego fachu następował gdzieś
pomiędzy wycofaniem ostatnich Iłów-28, a katastrofą Tu-154. Rzemiosło nawigacyjne,
niezależnie czy uprawiane przez samego pilota czy obecnego na pokładzie
samolotu nawigatora, nabierało szczególnego znaczenia i trudności nad obszarami
morskimi, gdzie brak jest punktów orientacyjnych pod samolotem. Nie inaczej
było w powojennym lotnictwie Marynarki Wojennej, do którego 30 Pułku
Lotniczego, pod koniec roku 1950 z poznańskiego 7 Samodzielnego Pułku Lotniczego
Bombowców Nurkujących trafił Autor książki. I tu zaczyna się jego opowieść,
jego służba i ścieżka kariery lotniczej od nawigatora w samolocie bombowym Pe-2
po nawigatora pułku, z którym pożegnał się w z końcem roku 1956. Otrzymujemy
więc opis sześciu lat funkcjonowania naszego bohatera w jednostce w Słupsku, a
później w Babich Dołach. Dowiadujemy się, co działo się w jednostce, jak
przebiegało szkolenie lotnicze, jakie były warunki techniczne, społeczne i
organizacyjne służby oraz jakie panowały stosunki międzyludzkie, zwłaszcza z
dowódcami, którymi przez niemal cały ten okres byli oficerowie radzieccy. O
samej organizacji lotów, szkoleniu i dwóch podstawowych samolotach, na których
latał K. Gawron, czyli Pe-2 i Tu-2 najwięcej dowiadujemy się z rozdziału drugiego.
Autor skupia się tu na realizacji zadań nawigatora oraz opisie jego warsztatu w
obu maszynach, bardzo skromnego w peszce i
nowocześniejszego w tutce.
Dobitnie pokazuje przy tym, że ich wyposażenie, wyszkolenie załóg i realizowane
zadania dalekie były od tego, do czego powinno służyć lotnictwo morskie z
prawdziwego zdarzenia. Przedstawiony opis pozwala na wyrobienie sobie w miarę
szerokiego obrazu jednostki i jej funkcjonowania. Wiele też mówi o jej
uzbrojeniu, gdyż jako nawigator Autor latał na różnych samolotach od Po-2
poprzez wspomniane Pe-2 i Tu-2, poprzez An-2, aż po odrzutowe UTI MiG-15.
Tamte lata, o których pisze
K. Gawron to nie tylko lata budowy i rozwoju polskiego lotnictwa, także
morskiego. Tamte lata przypadają też na ciemne, ciemnoczerwone czasy
utrwalania w Polsce jedynie słusznego systemu politycznego , zwanej
wówczas PRL-em. Do klimatu tamtych lat odnosi się Autor w pierwszej części,
gdzie zaznajamia czytelnika ze swoim życiorysem i drogą do lotnictwa. Uzasadnia
też swój stosunek do nowego ustroju, służby w wojsku, sojuszników i całego tego
ówczesnego bajzlu. Od zakończenia służby w pułku do wydania książki upłynęły
cztery dekady, w ciągu których wiele się zmieniło nie tylko w życiu K. Gawrona,
ale też w kraju i na świecie. Z perspektywy lat tekst został więc
przeredagowany, napisany w teraz możliwy, otwarty sposób, uzupełniony o
przemyślenia i doświadczenia Autora. Ciekawymi, bardzo pouczającymi i
poprawiającymi odbiór atmosfery tamtych lat są zamieszczone w książce roczne
opinie o bohaterze, pisane przez przełożonych Autora, do których po wielu
latach otrzymał dostęp. Wyłania się z nich obraz oficera o określonych
zdolnościach, ale i brakach, zarówno w fachu nawigatora, jak i jako żołnierza.
Mowa jest też o świadomości społeczno-politycznej, w tym stosunku do Kraju Rad
i sojuszników, sytuacji rodzinnej, nałogach itp. Jakie są to opinie odkrywa
książka. I choć przez jej strony przewija się wielokrotnie polityka, ta przez
małe „p” na szczeblu jednostki i ta przez „P” duże, zwłaszcza w roku 1956, jest
ona raczej tłem do opisanej w książce działalności lotniczej niż jej podmiotem.
Czytelnik nie znajdzie tu ani szykanowanych czy więzionych bojowników o lepszą
Polskę, ani stada Polaków pod czujnym okiem Sowietów wprowadzających i
utrwalających władzę ludową. Autor pokazał kawał życia swojego i podobnych mu
zwykłych, by nie rzec pospolitych żołnierzy, którzy próbują się odnaleźć i
stworzyć stabilne warunki do w miarę spokojnego funkcjonowania w nowej,
powojennej rzeczywistości, uskuteczniając jednocześnie to co kochają – latanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz