poniedziałek, 29 stycznia 2024

TAMTE LATA jako świadectwo tamtych lat

W literaturze lotniczej jest mnóstwo wspomnień pilotów, podczas gdy zapiski nawigatorów należą do rzadkości. Raz, że lotników tej profesji jest znacznie mniej. Dwa, że ich lotnicza praca i przygody wydają się być dla czytelnika znacznie mniej porywające. Dziś nawigator pokładowy to gatunek niemalże wymarły, którego obowiązki z powodzeniem przejęły nowoczesne systemy elektroniczne. Jednakże w XX wieku w samolotach o wieloosobowych załogach i dużym zasięgu (pasażerskich, bombowych, rozpoznawczych, itp.)lotnik ten pełnił bardzo ważną rolę prowadząc samolot do celu. W Polsce zmierzch nawigatorskiego fachu następował gdzieś pomiędzy wycofaniem ostatnich Iłów-28, a katastrofą Tu-154. Rzemiosło nawigacyjne, niezależnie czy uprawiane przez samego pilota czy obecnego na pokładzie samolotu nawigatora, nabierało szczególnego znaczenia i trudności nad obszarami morskimi, gdzie brak jest punktów orientacyjnych pod samolotem. Nie inaczej było w powojennym lotnictwie Marynarki Wojennej, do którego 30 Pułku Lotniczego, pod koniec roku 1950 z poznańskiego 7 Samodzielnego Pułku Lotniczego Bombowców Nurkujących trafił Autor książki. I tu zaczyna się jego opowieść, jego służba i ścieżka kariery lotniczej od nawigatora w samolocie bombowym Pe-2 po nawigatora pułku, z którym pożegnał się w z końcem roku 1956. Otrzymujemy więc opis sześciu lat funkcjonowania naszego bohatera w jednostce w Słupsku, a później w Babich Dołach. Dowiadujemy się, co działo się w jednostce, jak przebiegało szkolenie lotnicze, jakie były warunki techniczne, społeczne i organizacyjne służby oraz jakie panowały stosunki międzyludzkie, zwłaszcza z dowódcami, którymi przez niemal cały ten okres byli oficerowie radzieccy. O samej organizacji lotów, szkoleniu i dwóch podstawowych samolotach, na których latał K. Gawron, czyli Pe-2 i Tu-2 najwięcej dowiadujemy się z rozdziału drugiego. Autor skupia się tu na realizacji zadań nawigatora oraz opisie jego warsztatu w obu maszynach, bardzo skromnego w peszce i nowocześniejszego w tutce. Dobitnie pokazuje przy tym, że ich wyposażenie, wyszkolenie załóg i realizowane zadania dalekie były od tego, do czego powinno służyć lotnictwo morskie z prawdziwego zdarzenia. Przedstawiony opis pozwala na wyrobienie sobie w miarę szerokiego obrazu jednostki i jej funkcjonowania. Wiele też mówi o jej uzbrojeniu, gdyż jako nawigator Autor latał na różnych samolotach od Po-2 poprzez wspomniane Pe-2 i Tu-2, poprzez An-2, aż po odrzutowe UTI MiG-15.
Tamte lata, o których pisze K. Gawron to nie tylko lata budowy i rozwoju polskiego lotnictwa, także morskiego. Tamte lata przypadają też na ciemne, ciemnoczerwone czasy utrwalania w Polsce jedynie słusznego systemu politycznego , zwanej wówczas PRL-em. Do klimatu tamtych lat odnosi się Autor w pierwszej części, gdzie zaznajamia czytelnika ze swoim życiorysem i drogą do lotnictwa. Uzasadnia też swój stosunek do nowego ustroju, służby w wojsku, sojuszników i całego tego ówczesnego bajzlu. Od zakończenia służby w pułku do wydania książki upłynęły cztery dekady, w ciągu których wiele się zmieniło nie tylko w życiu K. Gawrona, ale też w kraju i na świecie. Z perspektywy lat tekst został więc przeredagowany, napisany w teraz możliwy, otwarty sposób, uzupełniony o przemyślenia i doświadczenia Autora. Ciekawymi, bardzo pouczającymi i poprawiającymi odbiór atmosfery tamtych lat są zamieszczone w książce roczne opinie o bohaterze, pisane przez przełożonych Autora, do których po wielu latach otrzymał dostęp. Wyłania się z nich obraz oficera o określonych zdolnościach, ale i brakach, zarówno w fachu nawigatora, jak i jako żołnierza. Mowa jest też o świadomości społeczno-politycznej, w tym stosunku do Kraju Rad i sojuszników, sytuacji rodzinnej, nałogach itp. Jakie są to opinie odkrywa książka. I choć przez jej strony przewija się wielokrotnie polityka, ta przez małe „p” na szczeblu jednostki i ta przez „P” duże, zwłaszcza w roku 1956, jest ona raczej tłem do opisanej w książce działalności lotniczej niż jej podmiotem. Czytelnik nie znajdzie tu ani szykanowanych czy więzionych bojowników o lepszą Polskę, ani stada Polaków pod czujnym okiem Sowietów wprowadzających i utrwalających władzę ludową. Autor pokazał kawał życia swojego i podobnych mu zwykłych, by nie rzec pospolitych żołnierzy, którzy próbują się odnaleźć i stworzyć stabilne warunki do w miarę spokojnego funkcjonowania w nowej, powojennej rzeczywistości, uskuteczniając jednocześnie to co kochają – latanie.

Kazimierz Gawron
Tamte lata
Wydawnictwo „Maria Wolska”
Gdynia 1996
308 stron w twardej oprawie
nieliczne zdjęcia czarno-białe

 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz