środa, 17 stycznia 2024

Ukryta przestrzeń, beznadziejnie odkryta

Po długiej walce, w znacznej części wręcz męczarni, dobrnąłem do końca książki lub raczej wyrobu książko podobnego „Ukryta Przestrzeń” Pawła Brudka. Zrobiłem to raczej z "kronikarskiego obowiązku", 
gdyż przyjemności wynikającej z lektury tekstów mniej lub bardziej związanych z lotnictwem tym razem zaznałem mniej niż mało. Wspomniane męczarnie brały się stąd, że poza licznymi błędami merytorycznymi, o których niżej, co rusz natykałem się na kolejne błędy językowe lub redakcyjne, a tych naliczyłem sporo. Gramatycznych co najmniej 34, braku spacji - rozdziału wyrazów lub liter - 34, przecinków przed spójnikami - 12, brakujących słów - 3 i wielu innych, które pominę. Męcząc się z tekstem z pewnością nie zaznaczyłem wszystkich. W mojej opinii takie partactwo redakcyjne wystawia jak najgorsze świadectwo nie tylko Autorowi, ale też wydawnictwu Księży Młyn, które tego gniota wydało i wprowadziło na rynek.
Powojenna historia obszaru noszącego, zależnie od czasu i obszaru, nazwy Boerowo, Bemowo, czy też Babice jest niewątpliwie dobrym materiałem na ciekawe opracowanie historyczne. Z wielu instytucji, które w latach PRLu miały tam swoje siedziby do najciekawszych zaliczyłbym: lotnisko wojskowe, Wojskową Akademię Techniczną, Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 4 oraz infrastrukturę socjalno-bytową osiedla (dzielnicy). Wymienione, po za potraktowanym marginalnie WZLem, znalazły swoje miejsce w treści książki, gdzie ich losy, we w miarę chronologiczny sposób zostały opisane. Poparty wieloma cytatami i odsyłaczami do materiałów źródłowych opis jest trochę chaotyczny, w wielu miejscach niejasny, oparty bardziej na przypuszczeniach i gdybaniu przypadkowych świadków, niż na rzeczowych świadectwach tamtych dni. Sprawia to, że część wniosków i "odkryć" Autora ma dość infantylny charakter. Nawet przywołane wspomnienia pilotów: Grundmana, Hermaszewskiego czy Dobrzenieckiego dobrane są raczej wybiórczo, incydentalnie, bardziej dla potwierdzenia wywodów lub często przypuszczeń Autora, niż pokazania realiów i klimatu tamtych lat. Topografia obszaru opisana jest w oparciu o plany miasta, na których przez dekady omawianego obszaru zwyczajnie nie było lub na wspomnieniach dzieci lub przypadkowych osób, które raczej nie miały pojęcia o przeznaczeniu poszczególnych obiektów. Uzupełnieniem tychże, zamiast dostępnych dziś map i planów wojskowych z tamtych lat, są raporty wywiadu USA, których rzetelność jest wątpliwa, a o jednym z nich sam Autor pisze ”Planik CIA zawierał absurdalne błędy”, str. 133. Opis lotniczej części Bemowa i jego działalności trąci amatorszczyzną. Z kolei historia Wojskowej Akademii Technicznej sprowadza się do działalności jej kolejnych komendantów i prowadzonych przez nich badań, przy zupełnej marginalizacji całej pozostałej kadry naukowej i dydaktycznej i jej osiągnięć
Wiele stwierdzeń Autora jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjnych, jak: „Koniec II wojny światowej przyniósł zakończenie epoki spokojnego i bezpiecznego nieba”, str. 136. „Uciążliwością dla pilotów śmigłowców były również częste badania kontrolne w żoliborskim Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej … wywołane tym, że helikoptery … w latach 60. wciąż były pewną nowością w polskim wojsku”, str. 211. "Polacy uzyskali więc kontrolowaną syntezę jądrową krótko po tym, jak dokonały tego wielkie zespoły naukowców USA i ZSRR”, str. 279.
Znalazło się też stwierdzenie obraźliwe dla osób przesiedlonych po II wojnie światowej na tereny poniemieckie „Niektórzy z nowych mieszkańców zachowywali się jak lokatorzy poniemieckiego mienia na ziemiach odzyskanych – domy były rujnowane, nie dbano o ogródki, na jednej posesji ktoś trzymał krowę”, str. 163.
Autor i redakcja nie przywiązują zbytniej wagi do prawidłowości lub chociażby konsekwencji zapisu lub terminologii. Dla przykładu, CPPS to „centralne płaszczyzny przedstartowe samolotów”, str. 37 lub trzy strony dalej „centralne płaszczyzny postojowe”. „Główną drogę startową połączono z łączącymi drogami kołowania, by lądujące samoloty jak najszybciej odleciały”, str. 40. „Przyleciał tu bez obciążenia (czyli pasażerów), więc lądował z użyciem dwóch spadochronów hamujących”, str. 125. „… drut kolczasty wysokości 1,60 m, długi na 700 m i szeroki na 450 m”, str. 132. „ „Mechanizm „swój-cudzy””, str. 224. „Ts-8 Bies”, str. 256. Na stronie 285 amerykańska NASA raz jest "Narodowym Zarządem Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej”, a drugi, siedem wierszy niżej (!) "Narodową Agencją Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej”. „Był on zwolennikiem amerykańskich badań nad laserami wojskowymi i ich zastosowań jako broni antybalistycznej na pokładach satelitów”, str. 289. Mowa o radzieckim generale Iwanie Andrujewie, sowieckim specjaliście od wojny w kosmosie.
O beznadziejności tej książki pod każdym względem, no może po za jakością papieru i druku, można by napisać dużo więcej. Tylko po co. Tyle wystarczy, by nad DZIEŁEM doktora Pawła Brudka spuścić zasłonę milczenia. Lepiej by było dla Autora, gdyby ten powód do wstydu pozostał na zawsze w ukrytej przestrzeni jego biurka.


Brudek Paweł
Ukryta Przestrzeń. Wojskowe lata warszawskiego Bemowa 1945-1989.
Księży Młyn. Dom wydawniczy
Łódź 2023
328 strony w miękkiej oprawie
Liczne zdjęcia czarno-białe


Powiązane wpisy:
Sekrety polskiego lotnictwa

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz