Radar pogodowy na pokładzie
samolotu, model „piasta i szprychy”, bezpłatne posiłki w klasie ekonomicznej,
rozmowy telefoniczne z pokładu samolotu to tylko kilka z innowacyjnych
rozwiązań, w których wprowadzaniu prym wiodły amerykańskie linie Delta. A
wszystko zaczęło się przed stu laty od małego przedsiębiorstwa, prekursora
komercyjnego opylania pól środkami chemicznymi, czyli współczesnego
agrolotnictwa. I choć pierwszy lot pasażerski wykonano trzy lata później, wtedy
też pojawiła się nazwa Delta, to właśnie powstanie firmy Huff, Daland & Company
uznawane jest za początek wielkich linii lotniczych. Historia firmy, którą
przedstawiono w lipcowym numerze Skrzydlatej Polski ML pokazuje, że odważne
wizje, ciężka praca i łut szczęścia są podstawami w drodze do sukcesu. Nie
można też zapominać o kliencie, jego potrzebach, możliwościach finansowych i
oczekiwaniach. Zawsze trzeba iść krok w krok z konkurencją lub lepiej być krok
przed, choć ta opcja obarczona jest większym ryzykiem. W przypadku Delty to
ryzyko zostało dobrze skalkulowane, co przyczyniło się do rozwoju firmy oraz
postępu w lotnictwie komunikacyjnym, postępu niemal w każdym jego obszarze.
I choć wydawać się może, że
tego typu kolosy w połączeniu z koncernami produkującymi samoloty pasażerskie
oraz portami lotniczymi zawładnęły całkowicie cywilnym rynkiem lotniczym, nic
nie jest dane na stałe. Podobnie jak zwalczanie szkodników pól z powietrza
stworzyło szansę dla twórców późniejszej Delty, tak dziś w wielu miejscach na
świecie tworzą się małe firmy lub startupy, które w przyszłości mogą urosnąć i
dołączyć do grona potentatów. Tylko, że dziś możliwości jest więcej, a i grono
chętnych do podjęcia rękawicy i stworzenia rzeczy na pierwszy rzut oka
niemożliwych jest coraz szersze. Globalizacja, sztuczna inteligencja czy
technologie addytywne to tylko kilka z narzędzi, coraz powszechniej dostępnych,
które mogą i zmieniają świat. Oby na lepsze. Przykład takiego innowacyjnego
rozwiązania zarówno w sferze technicznej, jak i organizacyjnej w obszarze
najnowszych technologii lotniczych przedstawia T. Hypki. I niech przy tej
tematyce zostanie. Ze wszech miar jest ona bardziej wdzięczna i bezpieczniejsza
niż tematy polityczne.
TOP 3
1. 100 lat Delta Air Lines. Sto lat historii jednej z wiodących amerykańskich linii
lotniczych w sześciostronicowej pigułce. Zgrabnie napisany, niosący wiele ważnych
i ciekawych informacji artykuł. Całość okraszona osiemnastoma aż zdjęciami
maszyn używanych przez Deltę. Siłą rzeczy zdjęcia są małe, ilustracyjne.
2. Vipery nad Bałtykiem. Relacja z kolejnej, już sześćdziesiątej ósmej misji
Baltic Air Policing nad Krajami Bałtyckimi. Tej wiosny dyżur pełniły samoloty
F-16 należące do Rumunii i Polski, dwóch państw NATO bezpośrednio graniczących z objętą działaniami wojennymi Ukrainą. Kraje te łączy także to, że w ramach
NATO są pierwszymi użytkownikami Viperów
wśród byłych członków Układu Warszawskiego. U nas to już prawie dwadzieścia
lat. Nic więc dziwnego, że wspólna misja była doskonałą przestrzenią do wymiany
doświadczeń pomiędzy pilotami i pozostałym personelem obu armii. W artykule
opisano podstawowe zadania realizowane podczas misji oraz zamieszczono fajne
zdjęcia polskich i rumuńskich F-16 w locie, zarówno razem, jak i osobno.
3. Pierwszy lot Quarterhorse Mk I. W technice lotniczej, podobnie jak i w kosmicznej, dochodzi
w ostatnim czasie do znacznego przyspieszenia opracowywania i wprowadzania
nowych rozwiązań. Co ciekawe ich inicjatorami i wykonawcami nie są raczej
wielkie koncerny z potężnym zapleczem naukowo-badawczym duszonym przez
rozbudowaną strukturę, biurokrację i nastawienie na szybkie zaspokojenie
interesu udziałowców. Prym wiodą tu amerykańskie startupy, w których na ogół
młodzi inżynierowie i biznesmeni realizują swoje, zwykle odważne i ryzykowne
wizje. Bez kompleksów wchodzą w obszary zarezerwowane wcześniej dla wielkiego
kapitału lub organizacji państwowych.
Doskonałym przykładem
zupełnie nowej filozofii rozwoju statku latającego jest projekt startupu
Hermeus nazwany Quarterhorse. Jego
celem jest zbudowanie statku powietrznego, który pobije rekord prędkości
należący wciąż do SR-71. Oczywiście jest to cel marketingowy, a realnym jest
opracowanie i przetestowanie technologii hipersonicznych. Plany, harmonogram i
kosztorys budzą uznanie. Co z tego wyniknie zobaczymy. Póki co, w artykule
opisano dotychczasową drogę firmy do oblotu prototypu modelu Mk 1 oraz plany
dalszych prac.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz