W
ostatnich dwóch latach ospała na przełomie wieków historia mocno przyspieszyła,
zbliżając się mocno do granicy gorącego etapu trzeciej wojny światowej. Chyba
nigdzie indziej w Europie, tak mocno jak w Polsce nie wykrystalizowała się świadomość
nadchodzących, nieuchronnych zmian i konieczności siłowej lub wręcz zbrojnej
rywalizacji o miejsce w nowym układzie geopolitycznym. Jak to w realnym świecie
bywa, naturalne kryształy nie są idealne, pełno w nich zanieczyszczeń,
przerostów, wtrętów itp. Stan taki jest też naturalny w świadomości społecznej,
zwłaszcza w ustroju demokratycznym. Szczęśliwym trafem w naszym
polityczno-społecznym szambie podobny proces krystalizacji w ogóle wystąpił. W
tworzeniu tej, siłą rzeczy ułomnej, świadomości ważną rolę odegrały: wojna na
Ukrainie, epidemia Covidu, ciężkie lekcje jakich Polakom udzieliła historia,
nasze położenie geopolityczne, członkostwo w UE i NATO, wreszcie układ naszego
politycznego grajdołka. Wszystko to składa się na powszechną zgodę co do
konieczności szybkiego wzmocnienia i modernizacji naszej armii, wraz z jej
dalszą integracją z siłami sojuszniczymi. O tym, że modernizacja techniczna
polskiej armii szybko postępuje powszechnie wiadomo. Jednym z beneficjatów
procesu jest lotnictwo, którego proces modernizacji w ostatnich dwóch latach
przybliża wiodący artykuł wrześniowego numeru miesięcznika Lotnictwo.
Praktycznie ukompletowany sprzęt lotnictwa szkolnego, po za śmigłowcami
oczywiście, transportu VIP oraz średniego transportowego (C-295M) i trzy
eskadry lotnictwa bojowego to całkiem nieźle. Jeżeli dodamy do tego zakupy
kolejnych czterech eskadr bojowych (F-35A i FA-50PL), śmigłowców AW149, S-70Black Hawk, AH-64 Apache oraz Merlinów, to rysuje się nam, przynajmniej na
papierze, całkiem poważny potencjał lotniczy. Niewątpliwie jest to znaczący
kapitał, zarówno w kwestii odstraszania potencjalnego przeciwnika, jak i wkładu
w potencjał wojsk sojuszniczych, każący traktować zasoby naszej armii bardzo
poważnie. Kapitał, to w tym przypadku zagadnienie podstawowe, bo jak pisał
klasyk w kultowym filmie „Piniondze to nie fszysko, ale fszysko bez piniendzy
to …”. No właśnie, w armię inwestować trzeba, i to dużo trzeba, jednak nie tak
dużo, aby zbytnio osłabić nakłady na inne dziedziny życia lub zdławić podatkami
aktywność gospodarczą i rozwój ekonomiczny kraju. Gdzie jest ta subtelna
granica nie wie nikt, choć każdemu – zwłaszcza politykowi – wydaj się, że to on
wie to najlepiej. Dochodząc do kwestii politycznych dalsza dyskusja traci sens.
Mnie na dzień dzisiejszy bardziej nurtuje pytanie, czy tak duże zakupy wykorzystamy
z należytą efektywnością. Zadłużamy kraj na dekady, więc zasadne jest pytanie,
czy potrzebujemy aż tak wielkich zakupów. Koszty zakupu są ogromne, a
eksploatacji przez kolejne lata jeszcze większe - jakieś dwa, trzy razy.
Najpoważniejszy problem stanowić będzie, w mojej opinii, wyszkolenie ogromnej
liczby wysoko wykwalifikowanych żołnierzy, którzy tyle nowoczesnego sprzętu
będą musieli poprawnie obsłużyć, serwisować, remontować, chronić itp. Skąd brać
odpowiednich kandydatów? Kto ma ich wyszkolić, bez umniejszania kadry służącej
we wciąż rozbudowywanych jednostkach bojowych, a przez to obniżenia ich
zdolności bojowych i szkoleniowych.? Nauczyć młodego człowieka poprawnie latać
samolotem nie jest zbyt dużym wysiłkiem materialnym i organizacyjnym. Nauczyć
go skutecznie walczyć z wykorzystaniem większości możliwości nowoczesnego
sprzętu to już zupełnie inne, droższa, dłuższa i nie zawsze zakończona happy
endem bajka.
Top
3 numeru:
1.
Modernizacja techniczna polskiego
lotnictwa wojskowego w latach 2022-2023. Obszerny (15 stron) artykuł
omawiający najważniejsze programy zbrojeniowe związane ze sprzętem lotniczym
wojska polskiego, zakupionym, dostarczanym lub modernizowanym w omawianych
latach oraz planach na najbliższą przyszłość. Ciekawy materiał, każący
zastanowić się gdzie jest granica pomiędzy możliwościami budżetu i potrzebami
armii. Gdzie sięga chciejstwo polityków i wojskowych, a gdzie realne potrzeby i
możliwości państwa.
2.
Statki powietrzne na polskich znaczkach
pocztowych. Coś zupełnie innego, świeżego pokazującego lotnictwo w innym
świetle. Obrazki popularyzujące lotnictwo wśród pasjonatów filatelistyki, a
jednocześnie spełniające określoną funkcję płatniczą i informacyjną pokazują
inne spojrzenie na lotnictwo i jego promocję. Świetny pomysł na artykuł.
3. MiG-21bis w polskim lotnictwie. Trudny
okres transformacji. Historia
służby najnowszych wersji MiGów-21 w Polsce w okresie transformacji ustrojowej
jak w lustrze odbija blaski i cienie tamtego okresu historii kraju i armii.
Odprężenie w stosunkach międzynarodowych, kryzys gospodarczy i zmiany
polityczne sprzyjały redukcji stanu posiadania armii, zarówno osobowego, jaki i
sprzętowego. Mizeria materialna i niepewność przyszłości sprawiały, że w
służbie pozostawiano raczej sprawdzone, niezbyt drogie i kłopotliwe w
utrzymaniu typy statków powietrznych. Tak stało się z popularnymi ołówkami,
które przeżyły we wszystkich armiach byłego Układu Warszawskiego
nowocześniejsze MiGi-23, a w kilku także na owe czasy bardzo nowoczesne
MiGi-29. Jak wyglądała ta powolna agonia w Polsce opisuje artykuł.
Powiązane wpisy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz