Wydarzenia
ostatnich miesięcy i dni związane z naruszeniem granicy państwowej przez
różnego rodzaju statki powietrzne ze wschodu rozgrzewają do czerwoności media,
polityków, a także dyskusje zarówno profesjonalistów, jak i amatorów. Choć w
naszej, zadufanej w sobie nacji odsetek "amatorów" jest raczej niewielki. Sprawa
jest jednak bardzo poważna, gdyż dotyczy naszego bezpieczeństwa. I choć w
Przewodowie zginęli ludzie, o czym trzeba pamiętać, nie chodzi raczej o
bezpieczeństwo tu i teraz, lecz w szerszym wymiarze, zarówno militarnym, jak i
społeczno-politycznym. W tym kontekście cennym jest artykuł Zestrzelić, czy
nie zestrzelić autorstwa Piotra Dudka. Równo rok temu opublikowano jego bardzo
pouczający materiał o zawirowaniach prawnych związanych z leasingiem rosyjskich
samolotów. Tym razem Autor wziął na tapet formalno-prawne aspekty możliwości potencjalnego
zestrzelenia obcego statku powietrznego w polskiej przestrzeni powietrznej. W
prosty i przystępny sposób przedstawione zostały uwarunkowania prawne związane
z postępowaniem z naruszycielami oraz warunki w jakich może dojść do próby
zestrzelenia statku powietrznego. Opisano także uwarunkowania organizacyjne i
proceduralne. Porządna dawka podanej przystępnie wiedzy prawniczej zakończona
bardzo konkretnymi wnioskami dotyczącymi niedostatków w omawianym obszarze,
które bardzo utrudniają działanie w kryzysowych sytuacjach, jak te z pociskiem Ch-55 pod Bydgoszczą, rakietą w Przewdowie, czy śmigłowcami nad Białowieżą. W
świetle informacji pozyskanych z artykułu ten ostatni, jeszcze świeży przypadek
budzi najwięcej emocji. W tym kontekście, po lekturze wspomnianego artykułu,
wręcz zaszokowała mnie wypowiedź Radosława Sikorskiego, który w radio TOK FM
stwierdził, że „skoro białoruskie helikoptery latały po polskiej stronie przez
10 minut, to było mnóstwo czasu, by je zestrzelić”. Czyżby pan europoseł, były
minister obrony, a wcześniej wiceminister spraw zagranicznych nie wiedział, że
takiej możliwości praktycznie nie było. O ile nie wymagam od niego dokładnej
znajomości procedur, to po tylu latach na czele MONu powinien wiedzieć, że w
obecnych uwarunkowaniach zestrzelić białoruskie śmigłowce można było po
przeprowadzeniu pełnej procedury przechwycenia: identyfikacja, próba przepędzenia poza polską przestrzeń powietrzną, zmuszenie do lądowania na wskazanym
lotnisku, a na końcu otwarcie ognia. Jeżeli do tego dodać, że otworzyć ogień do
samolotu obcego państwa formalnie mogą tylko samoloty bojowe, w praktyce para
dyżurna nie mająca szans dolecieć do Białowieży w 10 minut (sic!), to
naruszyciele w kwestii zestrzelenia mogli czuć się w 100% bezkarnie. No chyba,
że panu europosłu zależało na najbardziej owocnym z punktu widzenia Kremla
przebiegu prowokacji. I tu rodzi się podstawowe pytanie, jaki cel miała i komu
na rękę była ta opinia? Mając w pamięci jego głośną wypowiedź o wysadzeniu Nord
Streamu przez amerykanów, w innym świetle należy spojrzeć na wypowiedź Pawła
Kukiza na temat środków zażywanych przez Sikorskiego. Może się bowiem okazać,
że była to wskazówka, jak wybrnąć z niekorzystnej dla niego sytuacji, bez
zadawania na poważnie pytań komu i w jakim zakresie służą jego, mam nadzieję tylko głupie,
wypowiedzi.
TOP 3 magazynu:
1. Zestrzelić czy nie zestrzelić. Wspomniany już wyżej bardzo ciekawy i dobrze napisany
artykuł, pozwalający ludziom spoza branży prawniczej zrozumieć kiedy, w jakich
warunkach i przez kogo może być otwarty ogień do statku powietrznego
naruszającego polską przestrzeń powietrzną. Artykuł powinien być lekturą
obowiązkową dla polityków i dziennikarzy.
2. Mare Aperto 2023. Z polskiego punktu widzenia włoskie siły zbrojne pozostają w cieniu silniejszych armii Europy
zachodniej. Patrząc na ostatnie pół wieku lotnictwa włoskiego należy
stwierdzić, że podejście takie nie jest do końca uzasadnione. Owocnie
współpracujący z własną armią i ministerstwem obrony oraz firmami zbrojeniowymi
z Europy, USA i innych krajów włoski przemysł lotniczy ma znaczący udział w
wielu dużych i udanych programach zbrojeniowych. Wystarczy przypomnieć samoloty
Tornado, Eurofighter, AMX, M-346 czy F-35, o śmigłowcach nie wspominając. Nie
przypadkiem też jedyna w Europie linia montażowa F-35 mieści się w zakładach
Leonardo we włoskim Cameri. Samo wdrożenie nowego samolotu przebiega we
Włoszech też w bardzo ciekawy, ewolucyjny sposób. Jednym z jego elementów jest
wdrożenie do służby w lotnictwie marynarki wojennej samolotów F-35B, czyli
wersji skróconego startu i pionowego lądowania. Samoloty tego rodzaju nie są
nowością dla Włochów, gdyż od dekad z powodzeniem używają legendarnych Harrierów.
Teraz płynnie przechodzą na nowy sprzęt. Płynność tą, polegającą na
równoczesnej eksploatacji obu typów, w tym na wspólnych ćwiczeniach
przedstawiono w krótkim reportażu. Jest to, i chyba będzie, jedyny w historii
przypadek współdziałania z jednego okrętu pionowzlotów dwóch kolejnych
generacji.
3. Zapomniany grób Wacława Ulassa. Zapewne większość z Was zastanawia się kim był Wacław
Ulass. Też tak miałem, dopóki nie przeczytałem jego krótkiej notki biograficznej
oraz listu Katarzyny Ochabskiej skierowanego do Prezesa Warszawskiego Klubu Seniorów
Lotnictwa z prośbą o zainteresowanie się grobem tego zasłużonego dla historii nie tylko
polskich skrzydeł lotnika. Dobrze, że są tacy ludzie i takie inicjatywy. Trzymam
kciuki za powodzenie.
Całkiem niedawno pisałem
o kryptoreklamie w czasopismach lotniczych. W lipcowym numerze Skrzydlata Polska
ML mamy kolejny przykład działań na granicy w postaci publikacji obszernego (3 strony)
fragmentu książki Patrycji Pacak Gra błędów.
Z jednej strony fajnie, że promowana jest kolejna osoba z kręgu polskich pilotów
sięgająca po międzynarodowe laury w sporcie lotniczym. Pochwalić należy także jej
aktywność literacką, tym bardziej, że zamieszczony fragment książki mi się podoba.
Z drugiej strony czy promocja powinna mieć taką formę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz