Dokładnie
za rok świętował będę czterdziestolecie mojego romansu ze Skrzydlatą Polską. W tym czasie razem i z osobna
przeszliśmy długą i nie zawsze łatwa drogę do dnia dzisiejszego. Były okresy
wzlotów i upadków Skrzydlatej Polski - na początku jeszcze tygodnika, naszego
kraju, a także moich. I choć dzisiejszy czas nie jest czasem łatwym, warto było
przeżyć te dni. Wiele doświadczeń z minionych lat, w tym bardziej osobistych,
ukształtowało we mnie niechęć (to taki eufemizm) do polityki, a jeszcze
bardziej polityków wszelakiej maści. Ta fobia sprawia, że miejsca bez polityki
są dla mnie bardziej przyjazne niż te nią wypełnione. Sentymentu z jakim wracam
do starych numerów SP nie zakłóca ani mizerna jakość druku, ani czasem naiwne z
dzisiejszego punktu widzenia teksty. Wkurza jednak wyczuwalny w każdym numerze
wpływ polityki i mniej lub bardziej zakamuflowane promowanie jedynie słusznej
wówczas drogi. Niestety w dzisiejszej Skrzydlatej Polsce – magazynie lotniczym
coraz bardziej odzywają upiory tamtych dni. O ile jednak nad ostrym
antyamerykanizm redaktora Hypkiego oraz sceptycyzmem redakcji wobec pandemii
Covid można było przejść do porządku dziennego, o tyle pomijanie przez pół roku
toczącej się u naszych granic wojny niepokoi. Tym bardziej, że jedyny artykuł
dotyczący tematy, ten z marca, zdecydowanie faworyzował agresora. Na inny
poziom zaangażowanie polityczne magazynu przeniósł, a właściwie opuścił, numer
wrześniowy, w którym w wiadomościach Z
lotu po kraju zamieszczono prawie całą kolumnę tekstu z protestu związanego
z planowaną budową CPK, a właściwie linii kolejowej w Izbicy. Dalej jest cytat
wypowiedzi Donalda Tuska ze spotkania z protestującymi w Mikołowie – też budowa
linii kolejowej, wypowiedzi bardzo politycznej. Tego typu newsy dotychczas się
nie pojawiały i mam nadzieję, że ten tak zaangażowany politycznie pozostanie
niechlubnym wyjątkiem.
TOP3 magazynu:
1. MiG-19PM – powrót do świetności. Nie jest tajemnicą, że stan wielu obiektów muzealnych związanych z lotnictwem jest w Polsce co najmniej opłakany. Często spotykam ostre komentarze do zdjęć zdewastowanych samolotów w różnych muzeach, odnoszące się do działań lub ich zaniechania przez władze i pracowników tych placówek. I choć serce boli na widok niszczejących zabytków, to nie do końca zgadzam się z tymi najbardziej radykalnymi komentarzami. Faktem jest, że nie błyszczymy na tle wiodących placówek tego typu na świecie, jednak należy, oddając sprawiedliwość, zauważyć pozytywne zmiany. Najwięcej obrywa się zwykle Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Czy słusznie? Nie do końca. Kto był tam kilkanaście lat temu wie co mam na myśli. Nowy budynek główny, wyremontowane nie przeciekające już hangary, odrestaurowanych wiele najcenniejszych dla polskich skrzydeł zabytków, które znajdują bezpieczne schronienie i są całkiem estetycznie i przejrzyście wyeksponowane. Jak na niezbyt bogaty kraj, gdzie w cenie są pomniki i bohaterskie historie, a nie materialne dowody codziennego trudu rzesz: konstruktorów, lotników, mechaników i innych sympatyków lotnictwa, to całkiem sporo. P.11, PWS-26, RWD-13, RWD-21, MD-12, Tu-2, Żuraw, Zuch, Gil, SM-1, SM-2 i jeszcze kilka innych odrestaurowanych unikatów to nie jest mało. Oczywiście chciałoby się, aby wszystkie zgromadzone w MLP maszyny były odrestaurowane i eksponowane w przestronnych halach. Nie od razu jednak Kraków zbudowano. A pozostałe czekające na swoją kolej eksponaty zapewne wcześniej czy później spotka los bohatera artykułu - krakowskiego MiGa-19. Tekst i zdjęcia pokazują, jak wielkim wyzwaniem jest renowacja tego typu zabytku. Ile wymaga wysiłku, pasji, umiejętności, a także czasu i pieniędzy. Cieszmy się, że odrestaurowanych maszyn jest coraz więcej, a na placu czekają kolejne. Ważne, że nie zaginęły gdzieś po drodze na składnicy złomu lub poligonie wojskowym jako cele.
2. Historia lotnictwa z Pardubicach. Z opisów trzech imprez lotniczych, które zamieszczono w omawianym numerze SP-ML: FIA 2022, RIAT 2022 Aviaticka pout, wybieram ten ostatni. Dlaczego? Bo tekst najbardziej przypadł mi do gustu.
3 Northern Lightning III. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że europejskie F-35 są najbardziej Włoskie. Własna linia montażowa, liczna flota maszyn w dwóch wersjach A i B oraz duże doświadczenie w eksploatacji i użyciu operacyjnym F-35 uprawniają powyższe stwierdzenie. Do tego dodać należy udział w misjach nadzoru nad przestrzenią powietrzną Islandii. Ze względu na położenie Wyspy wulkanów oraz panujące tam warunki klimatyczne misje te stanowią poważne wyzwanie dla Włochów. Tym bardziej należy docenić sukces już trzeciej zmiany, w której biorą udział włoskie F-35. Reportaż z misji warto przeczytać, zwłaszcza w świetle zbliżającego się wielkimi krokami wprowadzenia samolotów F-35 do służby w polskim lotnictwie.
Nie można przejść obojętnie obok najsłabszego zwykle elementu w SP-ML, czyli wiadomości z kraju i ze świata. Od kiedy pamiętam kolejne redakcje czasopisma nie bardzo przykładały się do tego, przez co czasem bliżej było do humoru z zeszytów szkolnych niż poważnych wiadomości.. Tym razem jest podobnie. „… latał na wszystkich samolotach wojskowych w Polsce”, „Połączenie Radomia do Kopenhagi”, „Wojska lotnicze emiratu Kataru”, „… operator śmigłowców w ChRL tuż po otwarciu kraju”. Nie mniej ciekawe jest stwierdzenie, że samoloty FarCargo przewożące „świeże łososie na odległe rynki w tym do USA i Izraela w drodze powrotnej miałyby odbierać ładunki z krajów europejskich”.
Powiązane wpisy:
TOP3 magazynu:
1. MiG-19PM – powrót do świetności. Nie jest tajemnicą, że stan wielu obiektów muzealnych związanych z lotnictwem jest w Polsce co najmniej opłakany. Często spotykam ostre komentarze do zdjęć zdewastowanych samolotów w różnych muzeach, odnoszące się do działań lub ich zaniechania przez władze i pracowników tych placówek. I choć serce boli na widok niszczejących zabytków, to nie do końca zgadzam się z tymi najbardziej radykalnymi komentarzami. Faktem jest, że nie błyszczymy na tle wiodących placówek tego typu na świecie, jednak należy, oddając sprawiedliwość, zauważyć pozytywne zmiany. Najwięcej obrywa się zwykle Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Czy słusznie? Nie do końca. Kto był tam kilkanaście lat temu wie co mam na myśli. Nowy budynek główny, wyremontowane nie przeciekające już hangary, odrestaurowanych wiele najcenniejszych dla polskich skrzydeł zabytków, które znajdują bezpieczne schronienie i są całkiem estetycznie i przejrzyście wyeksponowane. Jak na niezbyt bogaty kraj, gdzie w cenie są pomniki i bohaterskie historie, a nie materialne dowody codziennego trudu rzesz: konstruktorów, lotników, mechaników i innych sympatyków lotnictwa, to całkiem sporo. P.11, PWS-26, RWD-13, RWD-21, MD-12, Tu-2, Żuraw, Zuch, Gil, SM-1, SM-2 i jeszcze kilka innych odrestaurowanych unikatów to nie jest mało. Oczywiście chciałoby się, aby wszystkie zgromadzone w MLP maszyny były odrestaurowane i eksponowane w przestronnych halach. Nie od razu jednak Kraków zbudowano. A pozostałe czekające na swoją kolej eksponaty zapewne wcześniej czy później spotka los bohatera artykułu - krakowskiego MiGa-19. Tekst i zdjęcia pokazują, jak wielkim wyzwaniem jest renowacja tego typu zabytku. Ile wymaga wysiłku, pasji, umiejętności, a także czasu i pieniędzy. Cieszmy się, że odrestaurowanych maszyn jest coraz więcej, a na placu czekają kolejne. Ważne, że nie zaginęły gdzieś po drodze na składnicy złomu lub poligonie wojskowym jako cele.
2. Historia lotnictwa z Pardubicach. Z opisów trzech imprez lotniczych, które zamieszczono w omawianym numerze SP-ML: FIA 2022, RIAT 2022 Aviaticka pout, wybieram ten ostatni. Dlaczego? Bo tekst najbardziej przypadł mi do gustu.
3 Northern Lightning III. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że europejskie F-35 są najbardziej Włoskie. Własna linia montażowa, liczna flota maszyn w dwóch wersjach A i B oraz duże doświadczenie w eksploatacji i użyciu operacyjnym F-35 uprawniają powyższe stwierdzenie. Do tego dodać należy udział w misjach nadzoru nad przestrzenią powietrzną Islandii. Ze względu na położenie Wyspy wulkanów oraz panujące tam warunki klimatyczne misje te stanowią poważne wyzwanie dla Włochów. Tym bardziej należy docenić sukces już trzeciej zmiany, w której biorą udział włoskie F-35. Reportaż z misji warto przeczytać, zwłaszcza w świetle zbliżającego się wielkimi krokami wprowadzenia samolotów F-35 do służby w polskim lotnictwie.
Nie można przejść obojętnie obok najsłabszego zwykle elementu w SP-ML, czyli wiadomości z kraju i ze świata. Od kiedy pamiętam kolejne redakcje czasopisma nie bardzo przykładały się do tego, przez co czasem bliżej było do humoru z zeszytów szkolnych niż poważnych wiadomości.. Tym razem jest podobnie. „… latał na wszystkich samolotach wojskowych w Polsce”, „Połączenie Radomia do Kopenhagi”, „Wojska lotnicze emiratu Kataru”, „… operator śmigłowców w ChRL tuż po otwarciu kraju”. Nie mniej ciekawe jest stwierdzenie, że samoloty FarCargo przewożące „świeże łososie na odległe rynki w tym do USA i Izraela w drodze powrotnej miałyby odbierać ładunki z krajów europejskich”.
Powiązane wpisy:
Skrzydlata Polska 8/22 – Zamierające pokazy
Skrzydlata Polska 7/22 – pomiędzy rzeczywistością a
fantazją
Skrzydlata Polska 6/22 –
niskoemisyjna
Skrzydlata Polska 5/22 –
helikopter z wyciągarką
Skrzydlata Polska
4/22 – wojna? Jaka wojna?
Skrzydlata Polska – magazyn
sprzeczności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz