Postać Witolda
Rychtera przewija się przez karty historii Aeroklubu Warszawskiego i zakładów
RWD, zapisane w wielu poświęconych temu okresowi i warszawskiemu lotnictwu
publikacji. Bliżej można ją poznać w autobiografii Skrzydlate wspomnienia (WKiŁ, Warszawa, 1980). Rychter był osobą
bardzo aktywną, o niewyczerpanych wręcz zasobach energii, osiągającą w swojej
działalności wspaniałe rezultaty. Doskonały pilot, kierowca wyścigowy
samochodowy i motocyklowy, zwycięzca wielu zawodów i właściciel wielu rekordów,
inżynier, konstruktor. Osoba na pewno warta bliższego poznania i zapewne
jednego z kolejnych wpisów na blogu.
Bardzo
pozytywnie nastawiony Skrzydlatymi
wspomnieniami sięgnąłem po kolejną książkę Witolda Rychtera Skrzydła i Motory. Już ze wstępu
dowiedziałem się, że książka ta jest efektem kolejnego obszaru jego aktywności
– pisarstwa. Informacja, że Skrzydła i
motory to powieść lotnicza nastawiła mnie sceptycznie do lektury, gdyż z
kręgu literatury lotniczej jest to jeden z najdalszych mi jej rodzajów. Wraz z
kolejnymi stronami książki moje nastawienie do niej ulegało zmianie. Dlaczego?
Otóż na jej kartach znalazłem to, co w dobrej powieści – bo tak chyba należy ja
zakwalifikować – znaleźć chciałem. Jest wartka akcja związana z głównym
bohaterem pilotem, inżynierem Szczerką. Jest wiele epizodów i wątków pobocznych
składających się na ciekawą fabułę. Jest uczeń Szczerki stający się wraz z
biegiem stron bliskim przyjacielem głównego bohatera, z którym przeżywają ciekawe,
często pełne niebezpieczeństw przygody. W końcu jest kobieta i rodzące się
między nią i naszym bohaterem uczucie, któremu na przeszkodzie staje … . Nie brakuje
też samolotów, zwłaszcza ze stajni RWD. Jest koń roboczy aeroklubu RWD-8, jest mała
powietrzna taksówka RWD-13 i większa RWD-11. Są też inne maszyny, często wspominane
nie jak narzędzie, lecz jak coś więcej – towarzysz podniebnych przygód. Największą
zaletą książki jest jednak atmosfera lotniska aeroklubowego drugiej połowy lat
trzydziestych oraz toru wyścigów motorowych – miejsc i sytuacji, w których Autor
przebywał na co dzień. Jest specyficzny język tamtych lat, w tym żargon
lotniczy i motorowy z budzącym u mnie najwięcej sympatii kierownikiem. Wiecie
co wówczas tak nazywano? Są nieco dziwne dla nas współczesnych relacje międzyludzkie
oraz rządzące nimi zasady: instruktor-uczeń, pilot-mechanicy, kierowcy-konkurenci
w zawodach motorowych, kobieta-mężczyzna itp. Autor przenosi nas we wspaniały świat
II Rzeczypospolitej niedługo przed wybuchem II wojny światowej, otaczając atmosferą
tamtych lat, kiedy lotnictwo było bardziej romantyczne niż dziś, a fantazja lotników
w mniejszym stopniu objęta kagańcem rygorystycznych przepisów, a częściej opłacana
zdrowiem lub życiem podniebnych śmiałków.
Chyba sięgnę po
kolejną powieść lotniczą, może się przekonam do tego gatunku. Po lekturze Skrzydeł i motorów jestem gotowy na kolejne
doświadczenie w tym obszarze.
Skrzydła i motory
Wydawnictwo Komunikacji i Łączności
Warszawa 1991
208 stron w miękkiej oprawie
wkładka ze zdjęciami czarnobiałymi