W kwietniu
ukazał się długo oczekiwany siódmy, ostatni tom dzieła Andrzeja Glassa i kilku
współautorów, pod wspólnym tytułem Polskie Konstrukcje Lotnicze. Tym razem
opisane zostały konstrukcje zarówno powstałe w profesjonalnych biurach
konstrukcyjnych, jak i amatorskie z lat 1971-2020.Bez wahania
zamówiłem książkę w przedsprzedaży i uzbroiłem się w cierpliwość gdyż, jak
zapowiadano, miała nadejść po Wielkanocy. I tu wydawca zrobił miłą
niespodziankę, książka była u mnie jeszcze przed Wielkanocą. Taka świąteczna
pisanka. Podobnie jak pisanka ozdobiona solidną okładką i zdobieniami w postaci,
zwykle dobrej jakości zdjęć, licznych rysunków i tabel. Palce lizać. Jednak już
pobieżny przegląd przyniósł delikatną woń siarkowodoru. Bliższy kontakt z
tekstem był jeszcze mniej przyjemny. Z biegiem stron stawało się coraz
jaśniejsze, że to żadna pisanka, a jedynie zbuk przystrojony w ładne obrazki.Na początek
meritum czyli żółtko lub to co po nim zostało.Błędy
merytoryczne, które takiej klasy autorowi jak Andrzej Glass nie miały prawa się
zdarzyć.Karygodnym jest
stosowanie dowolnego zapisu jednostek siły, a w zasadzie zapisywanie jednostki
innej wielkości. W wielu miejscach zamiast jednostki ciągu silnika odrzutowego,
czyli kG jest kg (np. str. 13), a w jednym nawet KG str. 162. Szkoda, że nie
pojawił się Kg, byłby komplet.Nie mniej
żenującym jest podanie silnika turbowałowego TWD-10B, jako napędu samolotu
odrzutowego PZL M-15 (str. 13). Nie jest
prawdą, że zachowane zostały tylko cztery muzealne Irydy, wymienione na str.
33. Hamulce aerodynamiczne w Irydzie znajdowały się na grzbiecie kadłuba, a nie
na jego spodzie, str. 34.Ciekawe jest
też stwierdzenie, że PZL-126 Mrówka posiadała „podwozie ogonowe”, str. 88.„Zbiornik
paliwa był zawieszony na wadze hydraulicznej, co umożliwiało pilotowi dokładną
orientację nt. ilości środków chemicznych w zbiorniku”, str. 59. Z pełną
odpowiedzialnością stwierdzam, że redakcja nie miała żadnej orientacji na temat
ilości błędów w książce. No chyba, że było inaczej.Stowarzyszenie
Inżynierów i Techników Mechaników Polskich (SIMP) zostało nazwane „Stowarzyszeniem Inżynierów Mechaników Polski”,, str. 88. Smaczku dodaje tu fakt, że w latach 1968-1990
r. A Glass był członkiem władz stowarzyszenia.Wodnosamolot
podparty na jednym pływaku nie jest łodzią latającą, jak podano na str. 96.Samolot
PZL-230F miał być uzbrojony w pięć
działek GAU-12/U25, str. 101.Projektowany
samolot dyspozycyjny Condor nie był
samolotem „dwukadłubowym”, a posiadał jedynie dwie wychodzące ze skrzydeł belki
podtrzymujące usterzenie, str. 106.Nie jest
prawdą, że śmigłowiec SW-4 posiada „statecznik pionowy w układzie H”, str. 183.W sytuacji, gdy
dany samolot lub prototypy istniały w kilku wersjach, w tabelach z danymi
technicznymi należało podać, której wersji one dotyczą. Podobnie w przypadku
projektów lub prototypów, dla których nie przeprowadzono stosownych badań w
locie należałoby zaznaczyć, które dane są danymi obliczeniowymi. Są też drobniejsze
błędy i uchybienia„Kadłub spawany
z rur stalowych ze zbiornikiem przed kabiną pilota”, str. 60. Zbiornikiem
czego, paliwa środków chemicznych oleju … ?Nie bardzo
rozumiem, dlaczego już na pierwszej stronie tekstu (str. 11) pokazano
zatrudnienie w przemyśle lotniczym tylko do roku 2003 oraz dlaczego w ogóle nie
uwzględniono EADS PZL Warszawa-Okęcie? Skoro książka obejmuje okres 1971 do
2020 i w tekście też jest mowa o zatrudnieniu w roku 2018, należałoby chociaż
uzasadnić takie niepełne podejście do zagadnienia.Numer wojskowy
02 nosił pierwszy lotny prototyp Irydy, a nie
drugi SP-PWB, str. 30. W przypadku
samolotu M-17 wspomniano o problemach z przegrzewaniem się silnika i zbyt małą
sprawnością śmigła, str. 119. Nie wspomniano natomiast o opinii pilota
oblatywacza, już po pierwszym locie dyskwalifikującej samolot z dalszych prób w
locie, co uważam za nie do końca fair.Podpis pod
zdjęciami samolotu Trush Commander S2-R sugeruje, że jest to prototyp
Dromadera, str. 123.Badania
samolotów rolniczych, w tym M-15 prowadzono w Kętrzynie nie w Kętrzyniu, str.
110.Na tej samej stronie znajdujemy niespotykaną już dziś gloryfikację socjalistycznej techniki
lotniczej, dokładniej samolotu PZL M-15. „Ceniono również wygodę kabiny pilota,
tak dużą, że po 8 godzinach lotu pilot nie czuł zmęczenia”. Pośrednio
potwierdzono też militarne przeznaczenie samolotu: „Egzemplarz 1SP01-04
przekazano do prób ogniowych w Związku Sowieckim”, str. 111. Kolejnym
oryginalnym osiągnięciem konstruktorów tego samolotu było zastosowanie
„zbiorników rolniczych”, str. 113. W zadaniach rolniczych samolot An-2
pilotował jeden pilot.Samolot Bryza
Bis nr 0810 po przeróbce stał się samolotem walki elektronicznej, str. 149. Na
str. 155 jest już lepiej - wersja rozpoznawcza morska.Z kolei Sokół Marynarki
Wojennej numer 304, nie jak podano na str. 175 „304 SAR”, nie jest śmigłowcem
„rozpoznawczym morskim”.W tabeli na
str. 80 podano po dwie wartości masy użytecznej, całkowitej i obciążenia
powierzchni, nie podając czego obie dotyczą.Śmigło
Dromadera, jak podano m.in. na str. 122, ma średnicę 3,3, nie 2,3 m, jak zapisano na str. 128. W samolocie M-24 Super dromader nie mogą być miejsca załogi,
jedno za drugim, str. 134, gdyż załoga jest jednoosobowa. Drugie miejsce
przeznaczone jest dla pasażera, zwykle mechanika, który nie wchodzi w skład
załogi samolotu. Na str. 139 podano, że pierwsza Mewa wyprodukowana w Mielcu miała znaki SP-DMA. Nad zdjęciem, nieco
niżej napisano, że pierwszy PZL M-20 „Mewa” miał znaki SP-PKA.A teraz kolej na
białko, czyli także mówiąc oględnie nie najstaranniejsze opracowanie redakcyjne.Bublem ze
strony redakcji jest zastąpienie symbolu ° (stopień) cyfrą zero, które występuje w książce nagminnie, choć
niekonsekwentnie. A wystarczyło przeczytać wydrukowany tekst. Trudno było to przeoczyć,
skoro na pierwszych dwustu stronach błąd ten występuje ponad 18 razy!Zamiast
oficjalnej nazwy Pratt & Whitney, najczęściej - ponad 10 razy stosowano
Pratt Whitney, np. str. 71. Na stronie 150 podano z kolei nazwę z myślnikiem. Czyżby
za znaczek & ktoś liczył sobie dodatkowo?Z wykresów na
str. 14-21 trudno się domyślić po co zastosowano na nich linie przerywane. Skrót wg – od
według – piszemy bez kropki na końcu (str. 25). Na tej stronie niepotrzebne jest
też powtórzenie skrótu inż. przy nazwisku Jerzego Świdzińskiego.Niekonsekwentnie
obciążenie powierzchni dla Irydy w wersji
M99 podano z większą dokładnością niż dla innych wersji, choć dla projektu jest
to wartość jedynie orientacyjna, o wiele mniej dokładnie wyznaczona niż dla
latających już wersji, str. 34.„Płat trapezowy
z profilem laminarnym Instytutu Lotnictwa 17 %”, str. 43. Może jakieś
objaśnienie dla osób mniej obeznanych z budową skrzydła lub dodanie „o
grubości”. „… pod kierunkiem
prof. Kazimerza Szumańskiego i inż. Pawła Gułę”, str. 46.„… zrealizowany
w współpracy …”, str. 46." i oraz służyć
jako rozrzutnik”, str. 56.’ W tabeli na
str. 61 przy znakach rejestracyjnych przyznanych ponownie zaznaczono je cyfrą 2, napisano zwykłą
czcionką zamiast np. jako indeks górny, w dodatku bez spacji, przez co wyszły SP-PBO2, SP-PBK2 itp.W ostatnim
wersie tabeli na str. 73 mamy „”Glass Cockkpit” Glass”.Na str. 77 mamy
zapis: „„Orlik 2000” („Orzeł”)”, podczas gdy na str. 87 jest „”Orlik” 2000”.„Jednomiejscowy
metalowy dolnopłat konstrukcji, ze stałym …”, str. 89. „Sikorsky S-70i UH-60M „Black Hawk”” to chyba
za dużo, str. 108.„… gdzie w
miejsce zbiornika chemikaliów 1Z014-18 SP-PBD oblatał Henryk Bronowicki …”,
str. 126.„Zbiornik
środków agrolotniczych”, str. 126."Znurkował
pionowo", str. 58. Samolot PZL
M-26 miał usterzenie poziome „normalne”, str. 144.Z kolei W-3
Sokół ma „dźwigarkę pokładową” oraz „łopatki wirnika”, str. 171."… dążenie do
znalezienia na samolot nabywców na zachodzie…”, str. 150.MC-145B SOMA ma
cztery „podwieszenie uzbrojenia”, str. 151.„Kadłub z kabiną
otwieraną na oba boki”, str. 159.Pilatus PC-12,
nie PC12, str. 165.Samolot M-34
miał mieć wersję „spadochronową”, str. 166.„Rosjanie
wycofali się z zainteresowania”, str. 167.Śmigłowiec W-3A
występuje w wersji „wsparcia walki”, str. 168. I na tym, czyli na stronie 188, kończę wyliczanie najpoważniejszych z popełnionych błędów, bo po
prostu szkoda mi czasu mojego i Waszego. Zapewniam jednak, że dalej wcale
lepiej nie jest.
Tak więc mam na
półce fajnie wyglądającą serię książek. Co prawda, z zewnątrz jak i w środku
wyglądają całkiem solidnie, jednakże ostatni tom swoją bylejakością zasmradza
całą półkę i niestety sąsiednie, na których znajduje się wiele książek Pana
Andrzeja Glassa. Jak mawiają klasycy finis coronat opus. Zawiodłem się
na Autorach,Zawiodłem się
na wydawnictwie.
Wstydź się
STRATUSIE, wstydź, bo masz czego się wstydzić.
Glass Andrzej, Kubalańca Jerzy
Polskie
Konstrukcje Lotnicze tom VII
Stratus
440 stron w twardej
oprawie
Liczne zdjęcia czarno-białe,
rysunki oraz tabele
Powiązane wpisy:
Stowarzyszenie
Inżynierów i Techników Mechaników Polskich (SIMP) zostało nazwane „Stowarzyszeniem Inżynierów Mechaników Polski”,, str. 88. Smaczku dodaje tu fakt, że w latach 1968-1990
r. A Glass był członkiem władz stowarzyszenia.
Wodnosamolot
podparty na jednym pływaku nie jest łodzią latającą, jak podano na str. 96.
Samolot
PZL-230F miał być uzbrojony w pięć
działek GAU-12/U25, str. 101.
Projektowany
samolot dyspozycyjny Condor nie był
samolotem „dwukadłubowym”, a posiadał jedynie dwie wychodzące ze skrzydeł belki
podtrzymujące usterzenie, str. 106.
Nie jest
prawdą, że śmigłowiec SW-4 posiada „statecznik pionowy w układzie H”, str. 183.
W sytuacji, gdy
dany samolot lub prototypy istniały w kilku wersjach, w tabelach z danymi
technicznymi należało podać, której wersji one dotyczą. Podobnie w przypadku
projektów lub prototypów, dla których nie przeprowadzono stosownych badań w
locie należałoby zaznaczyć, które dane są danymi obliczeniowymi.
Są też drobniejsze
błędy i uchybienia
„Kadłub spawany
z rur stalowych ze zbiornikiem przed kabiną pilota”, str. 60. Zbiornikiem
czego, paliwa środków chemicznych oleju … ?
Nie bardzo
rozumiem, dlaczego już na pierwszej stronie tekstu (str. 11) pokazano
zatrudnienie w przemyśle lotniczym tylko do roku 2003 oraz dlaczego w ogóle nie
uwzględniono EADS PZL Warszawa-Okęcie? Skoro książka obejmuje okres 1971 do
2020 i w tekście też jest mowa o zatrudnieniu w roku 2018, należałoby chociaż
uzasadnić takie niepełne podejście do zagadnienia.
Numer wojskowy
02 nosił pierwszy lotny prototyp Irydy, a nie
drugi SP-PWB, str. 30.
W przypadku
samolotu M-17 wspomniano o problemach z przegrzewaniem się silnika i zbyt małą
sprawnością śmigła, str. 119. Nie wspomniano natomiast o opinii pilota
oblatywacza, już po pierwszym locie dyskwalifikującej samolot z dalszych prób w
locie, co uważam za nie do końca fair.
Podpis pod
zdjęciami samolotu Trush Commander S2-R sugeruje, że jest to prototyp
Dromadera, str. 123.
Badania
samolotów rolniczych, w tym M-15 prowadzono w Kętrzynie nie w Kętrzyniu, str.
110.
Na tej samej stronie znajdujemy niespotykaną już dziś gloryfikację socjalistycznej techniki
lotniczej, dokładniej samolotu PZL M-15. „Ceniono również wygodę kabiny pilota,
tak dużą, że po 8 godzinach lotu pilot nie czuł zmęczenia”. Pośrednio
potwierdzono też militarne przeznaczenie samolotu: „Egzemplarz 1SP01-04
przekazano do prób ogniowych w Związku Sowieckim”, str. 111. Kolejnym
oryginalnym osiągnięciem konstruktorów tego samolotu było zastosowanie
„zbiorników rolniczych”, str. 113. W zadaniach rolniczych samolot An-2
pilotował jeden pilot.
Samolot Bryza
Bis nr 0810 po przeróbce stał się samolotem walki elektronicznej, str. 149. Na
str. 155 jest już lepiej - wersja rozpoznawcza morska.
Z kolei Sokół Marynarki
Wojennej numer 304, nie jak podano na str. 175 „304 SAR”, nie jest śmigłowcem
„rozpoznawczym morskim”.
W tabeli na
str. 80 podano po dwie wartości masy użytecznej, całkowitej i obciążenia
powierzchni, nie podając czego obie dotyczą.
Śmigło
Dromadera, jak podano m.in. na str. 122,
A teraz kolej na
białko, czyli także mówiąc oględnie nie najstaranniejsze opracowanie redakcyjne.
Bublem ze
strony redakcji jest zastąpienie symbolu ° (stopień) cyfrą zero, które występuje w książce nagminnie, choć
niekonsekwentnie. A wystarczyło przeczytać wydrukowany tekst. Trudno było to przeoczyć,
skoro na pierwszych dwustu stronach błąd ten występuje ponad 18 razy!
Zamiast
oficjalnej nazwy Pratt & Whitney, najczęściej - ponad 10 razy stosowano
Pratt Whitney, np. str. 71. Na stronie 150 podano z kolei nazwę z myślnikiem. Czyżby
za znaczek & ktoś liczył sobie dodatkowo?
Z wykresów na
str. 14-21 trudno się domyślić po co zastosowano na nich linie przerywane.
Skrót wg – od
według – piszemy bez kropki na końcu (str. 25). Na tej stronie niepotrzebne jest
też powtórzenie skrótu inż. przy nazwisku Jerzego Świdzińskiego.
Niekonsekwentnie
obciążenie powierzchni dla Irydy w wersji
M99 podano z większą dokładnością niż dla innych wersji, choć dla projektu jest
to wartość jedynie orientacyjna, o wiele mniej dokładnie wyznaczona niż dla
latających już wersji, str. 34.
„Płat trapezowy
z profilem laminarnym Instytutu Lotnictwa 17 %”, str. 43. Może jakieś
objaśnienie dla osób mniej obeznanych z budową skrzydła lub dodanie „o
grubości”.
„… pod kierunkiem
prof. Kazimerza Szumańskiego i inż. Pawła Gułę”, str. 46.
„… zrealizowany
w współpracy …”, str. 46.
" i oraz służyć
jako rozrzutnik”, str. 56.’
W tabeli na
str. 61 przy znakach rejestracyjnych przyznanych ponownie zaznaczono je cyfrą 2, napisano zwykłą
czcionką zamiast np. jako indeks górny, w dodatku bez spacji, przez co wyszły SP-PBO2, SP-PBK2 itp.
W ostatnim
wersie tabeli na str. 73 mamy „”Glass Cockkpit” Glass”.
Na str. 77 mamy
zapis: „„Orlik 2000” („Orzeł”)”, podczas gdy na str. 87 jest „”Orlik” 2000”.
„Jednomiejscowy
metalowy dolnopłat konstrukcji, ze stałym …”, str. 89.
„Sikorsky S-70i UH-60M „Black Hawk”” to chyba
za dużo, str. 108.
„… gdzie w
miejsce zbiornika chemikaliów 1Z014-18 SP-PBD oblatał Henryk Bronowicki …”,
str. 126.
„Zbiornik
środków agrolotniczych”, str. 126.
"Znurkował
pionowo", str. 58.
Samolot PZL
M-26 miał usterzenie poziome „normalne”, str. 144.
Z kolei W-3
Sokół ma „dźwigarkę pokładową” oraz „łopatki wirnika”, str. 171.
"… dążenie do
znalezienia na samolot nabywców na zachodzie…”, str. 150.
MC-145B SOMA ma
cztery „podwieszenie uzbrojenia”, str. 151.
„Kadłub z kabiną
otwieraną na oba boki”, str. 159.
Pilatus PC-12,
nie PC12, str. 165.
Samolot M-34
miał mieć wersję „spadochronową”, str. 166.
„Rosjanie
wycofali się z zainteresowania”, str. 167.
Śmigłowiec W-3A
występuje w wersji „wsparcia walki”, str. 168.
I na tym, czyli na stronie 188, kończę wyliczanie najpoważniejszych z popełnionych błędów, bo po
prostu szkoda mi czasu mojego i Waszego. Zapewniam jednak, że dalej wcale
lepiej nie jest.
Tak więc mam na
półce fajnie wyglądającą serię książek. Co prawda, z zewnątrz jak i w środku
wyglądają całkiem solidnie, jednakże ostatni tom swoją bylejakością zasmradza
całą półkę i niestety sąsiednie, na których znajduje się wiele książek Pana
Andrzeja Glassa. Jak mawiają klasycy finis coronat opus.
Zawiodłem się
na Autorach,
Zawiodłem się
na wydawnictwie.
Polskie Konstrukcje Lotnicze tom VII
Stratus
440 stron w twardej oprawie
Liczne zdjęcia czarno-białe, rysunki oraz tabele
W wersji M-96 i M-93M samolotu IRYDA był dodatkowy (trzeci) dolny hamulec aerodynamiczny.
OdpowiedzUsuń