Zastanawialiście
się kiedyś, dlaczego Związek Radziecki, dziś Rosja, uważany jest za śmigłowcową
potęgę? Na pewno nie przez liczbę zaprojektowanych maszyn lub przełomowe
rozwiązania konstrukcyjne. Poziom zaawansowania technicznego konstrukcji, stosowanych
materiałów, jak i wyposażenie pilotażowo-nawigacyjne też do wiodących na
świecie nie należy. Skąd więc taka opinia?
Przede wszystkim z liczby wyprodukowanych maszyn, ich rozprzestrzenienia
w świecie oraz wręcz legendarnej trwałości. Nie byłoby to możliwe bez przemyślanej,
długofalowej i konsekwentnej strategii ciągłego rozwoju nielicznych
konstrukcji. Oczywiście względy polityczne i ekonomiczne także wpływają na
nieustającą popularność śmigłowców spod znaku Mi i w mniejszym stopniu Ka. Żadna
konstrukcja nie pobije w tym obszarze oblatanego w 1961 roku śmigłowca Mi-8,
którego głęboko zmodyfikowane warianty są w produkcji po dziś dzień. Z niego
też wyewoluował śmigłowiec amfibia Mi-14 oraz legendarny, produkowany w
zmodyfikowanej wersji do dziś Mi-24.
Praktycznie
wszystkie produkowane masowo w ZSRR śmigłowce można zobaczyć w Państwowym
Muzeum Lotnictwa w Kijowie przy lotnisku Kijów Żuliany. Podstawowa kolekcja
zgrupowana jest w dwóch obszarach, jednym poświęconym śmigłowcom lądowym M.
Mila i drugim z śmigłowcami morskimi Mila i Kamowa. W pierwszej zapoznać się
można ze wszystkimi znaczącymi konstrukcjami M. Mila od pierwszego masowo
produkowanego, lekkiego Mi-1, poprzez średni Mi-4 po najcięższy, pierwszy z
napędem turbinowym Mi-6. Ten ostatni na dekady ukształtował układ konstrukcyjny
maszyn Mi, przeniesiony kolejno na kolejne średnie Mi-8 i lekkie Mi-2. Obok
wystawiono też śmigłowce szturmowe Mi-24 w pierwotnej wersji A z trzyosobową,
kanciastą kabiną załogi oraz w wersji D z klasycznym dla typu silnie
opancerzonym kokpitem w układzie tandem z dużym przewyższeniem stanowiska
pilota nad stanowiskiem nawigatora. Ten latający BWP wsławił się udziałem w interwencji
ZSRR w Afganistanie oraz wielu późniejszych konfliktach zbrojnych także, o
ironio losu, w Afganistanie w ramach interwencji państw zachodnich w
Afganistanie. Tym razem w ramach sił NATO z biało-czerwonymi szachownicami na
kadłubie.
Nieco dalej obok
potężnego Mi-6 stoi jeszcze większy jego następca Mi-26. Ogrom tej maszyny
możemy bardziej docenić zwiedzając jej wnętrze, olbrzymią ładownię oraz także bardzo
obszerną kabinę załogi, gdzie swobodnie można wejść i zająć dowolne z miejsc
załogi. Pewien niedosyt budzą tabliczki z rysunkami przyrządów pokładowych,
jednak ze względu na pełną dostępność kokpitu budzi to moje pełne rozumienie. Co
ciekawe zgromadzone tu śmigłowce, po za ostatnim, znajdowały lub nadal znajdują
się na wyposażeniu polskiej armii, służb, przedsiębiorstw, a nawet osób
prywatnych. Co więcej to właśnie Mi-1 produkowany w Świdniku jako SM-1 stanowił
punkt wyjściowy rozwoju przemysłu śmigłowcowego w naszym kraju. Z kolei
turbinowy Mi-2 wyprodukowany w ponad pięciu tysiącach egzemplarzy ugruntował
pozycję Polski w śmigłowcowym świecie. Dostarczone z jego licencją technologie przeniosły
przemysł, nie tylko lotniczy, na nowy znacznie wyższy poziom. Tych osiem śmigłowców
reprezentuje nieomal całą historię maszyn Mila w ZSRR oraz prawie całą
produkcja śmigłowców - ponad 38 000 egzemplarzy!
Drugi obszar to
lotnictwo morskie, w którym prym wiodą śmigłowce Kamowa budowane w oryginalnym
układzie z dwoma współosiowymi wirnikami przeciwbieżnymi. W takim układzie nie
jest potrzebny wirnik ogonowy co daje, w porównaniu z układem klasycznym,
bardziej zwartą konstrukcję, mniejszą wrażliwość na boczne podmuchy wiatru oraz
ok. 10 % większą moc przekazywaną w całości na wirniki, zamiast częściowo na
śmigło ogonowe - właściwości bardzo ważne w lotnictwie pokładowym. W ekspozycji
znajdują się cztery tego typu śmigłowce, dwa z systemami zwalczania okrętów
podwodnych - starszy i mniejszy Ka-25 i nowszy, wciąż pozostający w służbie i
produkcji Ka-32. Tego typu maszyny eksponowane są rzadko, a tu obie postawiono
obok siebie, co pozwala na ich łatwe i dokładne porównanie. Pozostałe dwa
Kamowy to małe śmigłowce wielozadaniowe o napędzie tłokowym Ka-26. Wciśnięte w
głębi pomiędzy odrzutowce Mikojana i Suchoja prawie nie rzucają się w oczy, a
szkoda. Ta oryginalna konstrukcja z wymienną tylna częścią kadłuba pozwalającą
na szybką zmianę przeznaczenia śmigłowca warta jest bliższego się jej
przyjrzenia.
Na Żulianach zobaczyć można Ka-26 w wersjach rolniczej i
pasażerskiej.
W "morskiej"
alejce obok Ka25 i Ka-32 znajdziemy także dwa śmigłowce amfibie Mi-14, będące
kolejną gałęzią rozwojową nieśmiertelnego Mi-8. Jeden w znanej u nas wersji zwalczania
okrętów podwodnych PŁ i drugi w znacznie rzadziej spotykanej wersji BT
przeznaczonej do trałowania min morskich.
W całej kolekcji
Żuliańskiego muzeum znajdziemy jeszcze jeden dwa egzemplarze Mi-8: w cywilnym
pomarańczowo-granatowym malowaniu Aerofłotu oraz w barwach wojskowych
uzbrojonego w cztery wyrzutnie npr.
Z tyłu za antonowami
znajdziemy jeszcze dwa frywolnie pomalowane egzemplarze Mi-24. Jak dla miłośników
"wiatraków" ze wschodu raj.
Porównując
kolekcję z podobną w podmoskiewskim Monino, którą opiszę niebawem, kijowska ma
tę zaletę, że pomimo braku kwiatków typu Mi-10 i W-12, jest przyjazna dla
zwiedzającego. Wszystkie eksponaty można obejść z każdej strony, Mi-26 i Mi-8
nawet od środka. Ponad to śmigłowce są, jak na warunki muzealne, w bardzo dobrym
stanie, nie to co u nas, np. w MLP w Krakowie.
Powiązane wpisy:
Kijów 2018, cz.1. W drodze
Kijów 2018 cz. 2a - Muzeum - samoloty bojowe
Kijów 2018 cz. 2b - Muzeum - samoloty pasażerskie i transportowe
Kijów 2018 cz. 2a - Muzeum - samoloty bojowe
Kijów 2018 cz. 2b - Muzeum - samoloty pasażerskie i transportowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz