Śmigłowce za otwartymi drzwiami
Zakłady
przemysłu zbrojeniowego, w tym lotniczego należą do obiektów pod szczególną
ochroną, zamkniętych dla zjadaczy powszedniego chleba za wysokimi płotem ze
strzeżonymi przez wartowników bramami. Zajrzeć tam zwykle można jedynie za
pomocą mediów i zobaczyć to, co zechcą nam pokazać. Zdarza się jednak, że od
czasu do czasu otwierają się nieco by pokazać, zwłaszcza lokalnej społeczności,
czym są i czym się zajmują ci sąsiedzi. Od wielu lat tego typu imprezy w
postaci pikniku z powodzeniem organizują Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w
Bydgoszczy. Odmienną formę dni otwartych przyjęły Wojskowe Zakłady Lotnicze nr
1 w Łodzi, których głównym obszarem działalności są remonty postradzieckich śmigłowców
spod znaku Mi. Schowane na uboczu, niejako w kącie lotniska Łódź-Lublinek
zakłady zaprosiły swoich sąsiadów z Łodzi oraz sympatyków lotnictwa z dalszych
okolic do siebie w sobotę 30 lipca.
Przyjęto formę zwiedzania wybranych
obiektów zakładu w kameralnych, maksymalnie dwudziestoosobowych grupach
oprowadzanych przez pracowników zakładu. Na pierwszy rzut oka mogłoby się
wydawać, że chodzi o „odbębnienie” imprezy, którą można się będzie pochwalić w
mediach społecznościowych i przed audytorami sprawdzającymi działania w ramach
CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu). W sobotni poranek okazało się
jednak, że nic z tego. Już sam początek – punkt recepcyjny pokazał, że impreza
i goście potraktowani zostali poważnie. Miłe panie szybko i sprawnie sprawdziły
tożsamość zgłoszonych wcześniej drogą mailową uczestników i wyposażyły ich w
butelki z wodą. Akurat tego dnia płynu tego nie pożałowało też niebo, więc
pragnienie nie dokuczało zbytnio, ale miły gest i pozytywne wrażenie nastroiło
bardzo miło. O umówionej godzinie pojawił się pracownik WZL-u, który zabrał nas
na zwiedzanie. Co zobaczyliśmy? Oddział obróbki mechanicznej, dziedziniec z
śmigłowcem-pomnikiem Mi-2, lakiernię, ze świeżutko wymalowanym Mi-17, dwa
hangary w których odbywają się remonty maszyn Mi-14 oraz Mi-8/17, następnie
nowy hangar z wystawą świeżo odremontowanych śmigłowców, zakątek marketingowy z
gadżetami oraz nowoczesny dział badawczo-rozwojowy.
Bardzo doceniam przyjętą
formę imprezy, czyli zwiedzanie małą grupką ludzi idąca przez zakład z bardzo
kompetentnym, otwartym na pytania i dyskusję, praktycznie przez cały czas
dostępnym przewodnikiem. Super. Ani minuta ze spędzonego w zakładzie czasu nie
została stracona. Z bliska można było zobaczyć rozebrany niemal do naga,
błyszczący czystym metalem kadłub śmigłowca Mi-14 oraz zdjęte z niego detale. W
hali gdzie w różnych stadiach remontu były cztery konie robocze naszej armii z
rodziny Mi-8/17 było nie mniej ciekawie. Gospodarze nie dość, że pokazali
roznegliżowane, otoczone pomostami roboczymi śmigłowce, to jeszcze wystawili
przed nimi silnik śmigłowca, jego przekładnię główna oraz piastę wirnika
ogonowego wraz z łopatami. Wielkie wrażenie na zwiedzających zrobiły porządek i
czystość panujące w halach, a także w całym zakładzie. Nie mniejsze dostępność
i otwartość przewodnika. Wystawa w hangarze głównym przypominała obrazek ze
światowych targów lotniczych. Ustawione w obszernej hali, połyskujące świeżym
lakierem śmigłowce, podświetlone zmieniającymi swe barwy reflektorami,
uzupełnione o tablice prezentujące historię i dzień dzisiejszy zakładów oraz
prezentacją multimedialną dotyczącą modernizacji śmigłowców Mi-24. Jeden z
nich, w nieco okrojonej wersji, znany z innych targów i wystaw, został
również wystawiony. Do tego gratka dla dzieciaków, i nie tylko, w postaci
możliwości przymierzenia kasku pilota śmigłowca oraz prawdziwym karabinem.
Zapachniało wielkim światem i przekonaniem, że gospodarze zrobili naprawdę
wiele, aby zaprezentować się z jak najlepszej strony. I to im się w pełni udało.
W kolejnym małym pomieszczeniu miła obsługa rozdawała gadżety oraz wodę -
przygotowani byli nawet na największe upały - oraz prowadziła loteryjkę z
gadżetami reklamowymi. Moment i miejsce idealne, gdyż te miłe drobiazgi nie przeszkadzały
w zwiedzaniu i nie absorbowały uwagi dzieciaków.
Szkoda tylko, że nie było tam
fajnego folderu prezentującego zakład. W końcu nie wszystko jest łatwo dostępne
w necie, a i nie każdy już się na dobre rozstał z papierem. Na zakończenie jeszcze
krótki spacer do hangaru działu badawczo-rozwojowego z prezentacją techniki badań
nieniszczących, śmigłowcem-dronen ILX-27, elementów rakiety „kosmicznej” trójstopniowego
suborbitalnego systemu rakietowego do wynoszenia ładunków badawczych oraz modeli
remontowanych w WZLu śmigłowców. I tu ponownie bardzo miła i kompetentna obsługa,
gotowa odpowiedzieć na różne, czasem zaskakujące pytania. Ważne, że niezależnie
od wieku, oczekiwań i poziomu wiedzy o lotnictwie, każdy mógł znaleźć dla siebie
coś ciekawego. Ja znalazłem bardzo wiele, więcej niż pierwotnie oczekiwałem.
Można było robić zdjęcia?
OdpowiedzUsuńTak, bez żadnych ograniczeń.
Usuń