Lotnictwo AI 7/2022 – spalone marzenie
Żałoba, jaka okrył się lotniczy świat po zniszczeniu przez
Rosjan jednej z ikon współczesnego lotnictwa, samolotu An-225 Mrija, ma wymiar
symboliczny w wielu płaszczyznach. Inwazja Rosji na nieodległą Ukrainę niesie
za sobą kolosalne straty w sprężcie i infrastrukturze, po stronie rosyjskiej
jedynie w wojskowej, po ukraińskiej w każdym jej obszarze. Podobnie, jak Mrija
zniszczone zostały lub nadal niszczone są rzeczy największe, nietuzinkowe,
będące symbolem siły Ukrainy, jej gospodarki, nauki i biznesu, będące powodem wieloletniej
dumy. Zniszczenia, jakich już dokonano i jakie jeszcze nastąpią na długie
dekady zepchną Ukrainę na skraj gospodarczej nędzy lub nawet upadku, o ile w
ogóle jako państwo zdoła ona przetrwać. Pojawiające się w przestrzeni
publicznej obietnice lub nawoływania do odbudowy latającego i budzącego olbrzymie
zainteresowanie kolosa symbolizują w pewnym sensie plany odbudowy Ukrainy po
wojnie. Można dużo mówić i obiecywać, lecz odbudować nie ma czego. Zbudować od
nowa? Za jaką cenę i po co? Tym bardziej, że konstrukcja jest szczytowym
dziełem przemysłu lotniczego Związku Radzieckiego. Odbudowa Mriji lub Ukrainy
według standardów radzieckich? Toż to jest to, o co walczy druga strona-agresor.
Antonow-225, podobnie jak niepodległa Ukraina przechodził różne koleje, od
podupadającego wraku-dawcy części dla mniejszych braci, poprzez remont i
modernizację u progu nowego milenium pozwalające na podjęcie pracy przynoszącej
zysk i korzyści wizerunkowe zakładom Antonowa, po zniszczenie w wyniku agresji
zaborczego sąsiada. Znamienne jest, że tak jak Mrija wraz z zakładem Antonowa
weszli na rynek globalny, tak oboje korzystali ze spadku po Związku Radzieckim,
co samolotowi pomogło zaistnieć, zakład zaś spychało w otchłań ekonomicznego
bagna. Mając doświadczoną kadrę, potencjał wytwórczy oraz kilka ciekawych
konstrukcji, zakład zmarnotrawił wszystko. Z szumnych zapowiedzi i jak się
okazuje wirtualnych zamówień na
transportowiec An-70 nie wyszło nic. Z budzącym wielkie nadzieje transportowcem
An-178, podobnie jak z jego protoplastą, pasażerskim An-158 też nie udało się
nic pozytywnego zdziałać. Podobnie, praktycznie gotowy An-132, oparty na
sprawdzonej konstrukcji An-26/32 uzupełnionej zachodnimi silnikami i awioniką,
produkowany miał być w Arabii Saudyjskiej i też nic z tego nie wyszło. O projekcie
produkcji An-225 w Chinach lepiej nawet nie wspominać. Trzy dekady
niepodległości i samodzielności zmarnowane, zaprzepaszczone. Otwartym
pozostawiam pytanie o kompetencje, możliwości oraz intencje osób zarządzających
koncernem. Jakże duże rysuje się podobieństwo do ukraińskiej gospodarki:
wielka, siermiężna, tkwiąca mocno w przeszłości ZSRR, niedoinwestowana,
zoligarchizowana, rozkradana, trapiona przez bylejakość i wyobcowanie
obywateli. I pomyśleć, że u progu transformacji ustrojowej Ukraina gospodarczo
sytuowała się, przynajmniej w statystykach, podobnie do Polski. Dziś ukraińskie
marzenie to tylko kupa złomu. Niech taką pozostanie, a na jej zgliszczach niech
powstanie nowy, nowoczesny, wolny od radzieckiej spuścizny statek powietrzny,
zbudowany w oparciu o zachodnie standardy, skonstruowany z pomocą życzliwego
otoczenia wspierającego prace kapitałem: finansowym, intelektualnym i
politycznym. Tego naszym sąsiadom życzę.
TOP 5 magazynu:
1. Antonow An-225.
Historia pewnego marzenia. O wspomnianym
wyżej marzeniu, już w sposób dosłowny i bardzo konkretny pisze M. Petrykowski.
Pochwalić należy rysunki i schematy wykonane przez Autora,
które dobrze uzupełniają tekst. Szkoda tylko, że pojawiło się zwesternizowane
oznaczenie silnika VD-7MD, str. 45. Nie bardzo zgadzam się ze stwierdzeniem, że
sekcje zewnętrzne płatów miały „duży wznios”, str. 47. Do tego w jednostce m2,
dwójka nie jest w indeksie górnym, ale jest to przypadłość występująca w całym
numerze, co przypisać należy na konto redakcji i korektora.
2. North American
Aviation. Kolejna odsłona prezentacji historii amerykańskich koncernów
lotniczych przez Leszka A. Wieliczko. North American jest dziś marką z
zamierzchłej przeszłości lotnictwa, choć patrząc na jej sztandarowe produkty
trzeba przyznać, ze bardzo zasłużoną dla amerykańskiego lotnictwa okresu II
wojny światowej i zimnej wojny. AT-6 Texan, B-25 Mitchell,
P-51 Mustang, T-28 Trojan, F-86 Sabre, X-15, udział w programie Apollo,
to tylko najważniejsze z nich. Cóż, firma byłą projektem typowo biznesowym i
jak wiele podobnych, nie tylko lotniczych, przechodziła różne koleje rozwoju,
konsolidacji, restrukturyzacji i innych przemian, by w końcu rozmyć się w
licznych spółkach przejętych przez inne podmioty. Taki urok liberalnego
kapitalizmu. Nam pozostaje wspomnienie wspaniałych konstrukcji, długoletniej
służby i ważnych osiągnięć pilotów i ich załóg, które pozostaną na kartach
historii i pamięci sympatyków lotnictwa.
3. Supermarine
Spitfire. Wersje z silnikami Rolls-Royce Griffon. Podobnie jak North
American, firma Supermarine nie zagrzała długo miejsca na historycznej mapie
przemysłu lotniczego. Zostawiła jednak znamienny ślad w postaci myśliwca
Spitfire, jednego z symboli zwycięstwa Aliantów w II wojnie światowej. I choć o
tej legendarnej maszynie napisano już chyba wszystko, pierwsza część opisu
bocznej gałęzi rozwojowej Spitfire z silnikiem Griffon czyta się dobrze.
Zebrane w jedną, spójną całość losy samolotu i jego nieco niszowego napędu są
ciekawym elementem historii tej skrzydlatej legendy. Niestety znowu problem
redakcyjny ze stopniami, które nie pojawiają się jako indeks górny, co mocno
komplikuje lekturę. Tak przy okazji, stwierdzenie, że Joe Smith umierając w
wieku 59 lat miał „niewiele więcej szczęścia” niż R. Mitchell, który umarł w
wieku 42 lat (str. 76) budzi u mnie co najmniej zdziwienie.
4. Lotnictwo Sił
Zbrojnych Francji w XXI wieku. Jak na standardy europejskie Francja jest
specyficznym krajem, ze względu na swoja historię, miejsce w Unii Europejskiej,
politykę zewnętrzną, globalne interesy i mocarstwowe resentymenty. Siły zbrojne
zawsze stanowiły ważny element polityki zewnętrznej Francji, choć nie zawsze
były powodem do dumy. Dziś Francja posiada nowoczesne, zaprawione w bojach,
dostosowane do wyzwań i potrzeb siły zbrojne. I choć to dostosowanie pozostaje,
jak to zwykle bywa, w tyle za zmieniającymi się realiami, działania
modernizacyjne prowadzone są w sposób ciągły. Dla państwa mającego szereg
interesów w terytoriach zamorskich, w tym w byłych koloniach, które często nie
wacha się w ich obronie użyć siły, lotnictwo ma szczególne znaczenie, nie tylko
jako oręż lecz także sprawne narzędzie logistyki i rozpoznania. O dniu
dzisiejszym i najbliższej przyszłości francuskich sił powietrznych pisze Leszek
A. Wieliczko.
5. Plany rosyjskiego
lotnictwa cywilnego w nowej rzeczywistości. Bezprecedensowa kradzież przez
Rosję samolotów pasażerskich i transportowych należących do zachodnich firm
leasingowych będzie miała zapewne dla branży lotniczej poważniejsze i bardziej
długofalowe skutki niż same sankcje nałożone na ten barbarzyński kraj. Ich
największym „beneficjentem” będzie rosyjskie lotnictwo cywilne, głównie linie
lotnicze i producenci samolotów. Zaistniała sytuacja splata ich losy na dobre i
na złe oczywiście. O planach produkcji czysto rosyjskich samolotów cywilnych,
głównie zmodernizowanych wersji nie najmłodszych, a czasem całkiem starych już
maszyn pisze P. Butowski. Wydaje się, że przedstawione w artykule plany są
hurraoptymistyczne, gdyż nie uwzględniają drugo, trzecio, a nawet
czwartorzędowych skutków sankcji w kraju bardzo mocno uzależnionym od
technologii, maszyn i części zamiennych z zachodu. I nie mam tu na myśli samych
samolotów, lecz park maszynowy producentów, ich kooperantów i ich kooperantów …
. Na pewno warto się z tymi planami zapoznać.
Powiązane wpisy:
Lotnictwo AI 6/2022 – drony po polsku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz