niedziela, 28 marca 2021

Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy

 1. Współczesne wojskowe samoloty wczesnego ostrzegania. Rozwiązania rosyjskie, chińskie i indyjskie. Autor serii zachował się niczym biblijny gospodarz weselny – najlepsze zostawił na koniec. Jak niemal wszystkie samoloty wojskowe Chin, także i omawiana grupa ma korzenie w konstrukcjach, a przynajmniej płatowcach radzieckich. O ile jednak w ZSRR/Rosji zastosowanie znalazły tylko systemy montowane na Ile-76, też opisane w artykule, o tyle Chińczycy wzbogacili swoją flotę o różne klony Antonowa dwunastego. Na nich zabudowano systemy antenowe wszystkich powszechnie stosowanych układów: nieruchome anteny w osłonach na dziobie i w ogonie płatowca, płaskie anteny w podłużnym zasobniku nad kadłubem oraz klasyczne dyski umieszczone wysoko nad kadłubem, zarówno w wersji z ruchomymi, jak i nieruchomymi antenami. Ten szeroki wachlarz typów i systemów pokazuje, że Chińczycy szybko nadrabiają zaległości w tym obszarze i zapewne już wkrótce prześcigną Rosjan. Na tym tle bardzo ubogo wyglądają Indie, w których po za znanym już rozwiązaniem zbliżonym do modelu szwedzkiego, nowe projekty są na wstępnym etapie rozwoju. Znając indyjskie realia można przypuszczać, że nim się one zmaterializują upłynie jeszcze dużo czasu.
Podsumowując cały trzyczęściowy materiał należy stwierdzić, że w naszej prasie lotniczej nie było jeszcze tak kompleksowego i rzeczowego opracowania zagadnienia „latających radarów”.
2. North American XB-70 Valkyrie. Zanim stratedzy armii liderów obu stron Żelaznej kurtyny doszli do wniosku, że szybkość i duży pułap lotu nie będą najważniejszymi atrybutami bombowców strategicznych lat siedemdziesiątych XX w i dalszej przyszłości, upłynęło wiele czasu, przeprowadzono wiele badań i prac konstruktorskich oraz stworzono dwa bombowce strategiczne klasy „Mach 3”. W ZSRR powstał Suchoj T-4, a w USA North American XB-70 Valkyrie, którego minimonografię napisał Leszek A. Wieliczko. Swoją wielkością, układem konstrukcyjnym i osiągami XB-70 zadziwia po dzień dzisiejszy. Opracowanie tak wielkiej, awangardowej konstrukcji było, bo musiało być, horrendalnie drogie. Nic więc dziwnego, że losy programu były bardzo zmienne i za sukces należy uznać powstanie samolotu i zrealizowany program badawczy. Za postęp trzeba płacić. Z drugiej strony opracowane technologie i rozwiązania konstrukcyjne znacząco wzmocniły poziom amerykańskiego przemysłu lotniczego. Artykuł, jak zwykle u L.A. Wieliczko, napisany solidnie.
Jeden fragment skłonił mnie po raz kolejny do pewnej refleksji, tym bardziej, że nie spodziewałem się takiego podejścia u tego właśnie Autora. Mam na myśli zaokrąglenia podawanych wartości, zwłaszcza gdy chodzi o osiągi przestrzenne samolotu. „… samolot pokona z prędkością przelotową Ma=09, a jedynie na odcinku ok. 1852 km przed celem przyspieszy …”. Do tego zagadnienia odnoszę się poniżej TOP 5.
3. Handley Page Hampden. Druga część monografii tego mniej znanego bombowca początku drugiej wojny światowej. Kto czytał dywizjon X Guya Gibsona zna go zapewne lepiej i nie koniecznie z najlepszej strony. Autor opisuje służbę i zastosowanie bojowe bombowca w RAF. Największe wrażenie robi jednak nie liczba i złożoność przeprowadzonych misji lecz liczba maszyn i załóg utraconych nie tylko w misjach bojowych, ale także w trakcie szkolenia. Po prostu szok.
4. Śmierć w gruzach. Katastrofa samolotu transportowego An-124 Rusłan w Irkucku. M. Furtak przypomina to tragiczne zdarzenie, przybliżając jednocześnie jego kulisy. Niestety autor nie ustrzegł się błędów:. „… nalot wynosił 1034 godzin”. W celu upamiętnienia tego tragicznego wydarzenia umieszczono tablicę dla upamiętnienia ofiar tego wydarzenia”.
5. 5 Grupa Śmigłowców włoskiej Marynarki Wojennej. Ciekawy materiał przedstawiający nieco historii i dzień dzisiejszy jednostki. Właśnie wprowadza ona do służby maszyny NH-90 w dwóch wersjach. O związanych z tym wyzwaniach, problemach, a także nowych możliwościach pisze Autor tekstu oraz mówi dowódca jednostki w treściwym wywiadzie. Obaj w samych superlatywach wypowiadają się o nowej platformie.
Wracam do nieszczęsnego „… samolot pokona z prędkością przelotową Ma=09, a jedynie na odcinku ok. 1852 km przed celem przyspieszy …”. Taką wartość zapewne pokazał kalkulator po przeliczeniu 1000 mil na kilometry. Tylko jaki sens ma w tym przypadku użycie określenia „około”, jeżeli podajemy wartość z tak dużą dokładnością: ± 0,05% ?. W ogóle jaki sens w przypadku tak chimerycznych wielkości jak prędkość maksymalna, zasięg, pułap itp. Ma podawanie ich z bardzo dużą dokładnością? Zupełnym niezrozumieniem jest natomiast podawanie „za kalkulatorem” wartości przeliczonych z jednostek anglosaskich z dokładnością do wielkości kompromitujących Autora tych „obliczeń. Nie trzeba zresztą daleko szukać. Wystarczy zajrzeć na str. 11 bieżącego numeru, aby przeczytać „Racer ma osiągać prędkość ok. 407.44 km/h”. Czy nie wystarczyłoby ok. 410 km/h? Autor myślał, że w ten sposób wykaże się profesjonalizmem i starannością, a wyszło zupełnie odwrotnie, po prostu idiotycznie. I nikłym pocieszeniem jest tu powielanie tego typu błędów w niemal wszystkich polskich publikacjach lotniczych.
Podobnie nieprofesjonalne jest nagminne używanie trybu przypuszczającego, w którym przoduje Michał Gajzler. Forma taka jest uzasadniona w przypadku, gdy podawana informacja nie jest pewna. Jednakże jak pojawia się nagminnie, w odniesieniu do prostych do weryfikacji informacji, świadczy o problemach gramatycznych Autora i Redakcji, albo co gorsza o jego niepewności w zakresie podawanych informacji. Przykład z bieżącego numeru „W czasie pierwszych lotów po wprowadzeniu … zmian załoga prototypowej maszyny miała  sygnalizować poprawę właściwości pilotażowych śmigłowca”. To miała czy sygnalizowała? Podobnie na str. 67 Marek Furtak pisze „… w rozmowie z gazetą „Moskiewski Komsomolec” miał powiedzieć, że przyczyną …”. Litości, jeżeli ten wywiad został opublikowany, o czym Autor sam pisze, to gościu to powiedział. Sprawdzenie tego faktu jest obowiązkiem, choćby przeciętnego Autora/dziennikarza. Już zupełnie kuriozalne jest stwierdzenie, że „Samolot miał mieć zamontowane silniki turbowentylatorowe D-18T wczesnej serii produkcyjnej,…”. Tego też Autor nie jest pewien! Po co więc bierze się za temat? Jako czytelnik, płacący za treść magazynu, wolałbym wiedzieć czy załoga rzeczywiście sygnalizowała tą zmianę czy tylko miała sygnalizować, czy samolot miał takie silniki czy tylko miał mieć. Panowie, więcej odwagi i wiary w informacje podawane przez wiarygodne źródła, a także we własne możliwości.
Pierwszy wiosenny TOP 5 tego roku:

Powiązane wpisy:

Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem?
Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz