poniedziałek, 22 marca 2021

Mimo wszystko latać

Lotnictwo II Rzeczypospolitej umownie można podzielić na trzy, wzajemnie przenikające się obszary: lotnictwo wojskowe, sportowe i przemysł lotniczy. W większości publikowanych wspomnień aktorów ówczesnej sceny lotniczej występują wszystkie trzy, choć z różnie rozłożonymi akcentami, zależnie od lotniczych kolei losu autora. Na przykład dość równomiernie u W. Makowskiego 1), przesunięte w stronę lotnictwa sportowego u W. Rychtera2) i S. Skarżyńskiego3), a u Praussa4) i Sołtyka5) bliżej przemysłu. U innych Autorów też jest podobnie. Przez kartki ich wspomnień przewijają się wielokrotnie te same wydarzenia, widziane z innej perspektywy. Czasem te piszące historię polskich skrzydeł złotymi zgłoskami, czasem mniej istotne, a często także te błahe. Warto więc poświecić trochę czasu na lekturę wspomnień ludzi tamtych dni, aby wyrobić sobie własny, możliwie bliski obiektywnemu pogląd na tamte czasy, wydarzenia, a przede wszystkim biorących w nich udział ludzi.
Jedną z takich, często pojawiających się postaci jest Aleksander Onoszko. Nic więc dziwnego, że z zaciekawieniem sięgnąłem po jego wspomnienia zatytułowane Mimo wszystko latać. Jak to zwykle z ludźmi tego pokolenia bywa, życiorys i wspomnienia podzielone są na trzy rozdziały: przed wrześniem 1939, lata wojny i czasy powojenne. Ich losy są pogmatwane, jak u większości Polaków, którym przyszło żyć, często też ginąć w tych trudnych czasach. Historia związku bohatera z lotnictwem rozpoczyna się od kursu wojskowego w Nowym Targu przez Dęblin i 1 Pułk Lotniczy w Warszawie. Dalej przychodzi okres pracy w lotnictwie cywilnym, kolejno w Aeroklubie Warszawskim, Doświadczalnych Warsztatach Lotniczych oraz PLL LOT. Kolejne etapy rozwoju lotniczej kariery i doświadczenia zaprowadziły A. Onoszkę do kabiny najnowocześniejszych lotowskich maszyn Lockheed L-14H Super Electra. Otwartość na ustawiczne podnoszenie kwalifikacji i doświadczenia, a także łut lotniczego szczęścia pozwoliły mu na rozpoczęcie pracy w DWL. Tu miał okazję oblatać kilka prototypów samolotów ze znakiem RWD. Prowadził też większość prób w locie małego samolotu komunikacyjnego RWD-11, co znalazło odzwierciedlenie w książce. Kilka wyczynów Aleksandra Onoszki z tamtego czasu pokazuje nie tylko jego lotnicze umiejętności, ale też lotniczy pazur i fantazję. Najciekawsze z nich związane są z samolotami RWD-13. To właśnie takimi maszynami wraz z Witoldem Rychterem, swoją wybranką i jeszcze kilkoma osobami polecieli do Częstochowy, by w tamtejszym klasztorze wziąć ślub. Aż dziw bierze, że tak szalona eskapada połączona z totalną improwizacją zakończyła się pełnym sukcesem. Swoją małżonkę zabrał Onoszko także na międzynarodową wystawę lotnicza w Sztokholmie wiosną roku 1936. Spóźniony doprowadził swój samolot na teren targów lądując na ulicy przy ich bramie. Stąd też odleciał do Malmoe*, gdzie efektownie zaprezentował polski samolot w wyścigu na właściwości lotne z autożyro pilotowanym przez niemieckiego pilota. Oczywiście w tym gorącym już czasie w sposób spektakularny przytarł nosa zespołowi z Niemiec. Ważnym wydarzeniem był także lot sanitarny na RWD-13 z Warszawy do Paryża z ciężko chorą kobietą. We wspomnieniach jest znacznie więcej ciekawych historii.
Okres LOTowski opisany jest głównie przez pryzmat szkolenia, wdrażania nowych maszyn i zaawansowanych, jak na owe czasy systemów nawigacyjnych. Wiele ciekawych, szerzej nie znanych faktów i zdarzeń.
Dalej wojna. Jako doświadczony pilot maszyn wielosilnikowych szkolił i doszkalał pilotów bombowców najpierw we Francji, później w Anglii. Pierwszy kraj, podobnie jak we wspomnieniach innych pilotów, jawi się jako jedno wielkie rozczarowanie. W Anglii na początku nie było lepiej, choć z czasem Polacy udowodniali swoje niekwestionowane zalety, czym zasłużyli sobie na zaufanie i szacunek tubylców. Przynajmniej dopóki potrzebni byli oni, ich umiejętności, duch walki i ofiara krwi. Po za szkoleniem, od maja 1941 A. Onoszko zaczął latać operacyjnie na bombowcu Vickers Wellington. Przelatał szczęśliwie prawie dwie tury, nim nie został przeniesiony do brytyjskich linii komunikacyjnych BOAC. Po przeszkoleniu dostarczał samoloty z Kanady Do wielkiej Brytanii, latał do Portugalii, Gibraltaru i Afryki aż po Kair. Po wojnie pracował jako pilot cywilny w Argentynie i Kanadzie. Wspaniały lotniczy życiorys.
Na wspomnienia składa się kilkanaście krótkich opowiadań dotyczących zwykle jednego tematu lub wydarzenia. Są też takie, które poświęca ludziom i ich działalności, pisząc o ich zaletach, słabościach i kolejach losu. Załoga bombowca, koledzy, dowódcy, instruktorzy, mechanicy. Kilka rozdziałów jest opisem poszczególnych, tych najbardziej emocjonujących, wypraw bombowych. Pisane są prostym, zrozumiałym językiem, w części przedwojennej bardziej kronikarskim, w wojennej z wyraźniej zarysowanymi emocjami i przemyśleniami. Pojawiają się tu sojusznicy z ich nie zawsze pozytywnym podejściem do polskich lotników. Jest tęsknota za krajem, w którego kierunku leci się w nocy ze śmiercionośnym ładunkiem przeznaczonym dla wroga, aby po wykonanym zadaniu znów wracać na lotnisko w tak odległej od domu rodzinnego Anglii. Są myśli o tych co tam na dole przez nich nie śpią, a czasami też giną i o sensie walki. Język tej części jest bardziej literacki, plastyczny. Perełką jest tu krótki, jednostronicowy rozdział Nocne bombowce. Proza będąca wręcz poetyckim obrazem tego, co dzieje się podczas lotu nocnego bombowca. To po prostu trzeba przeczytać, koniecznie.
Oczywiście są to tylko wybrane wydarzenia opisane w książce, podobnie jak wrażenia, których doznałem podczas lektury.
Do tej książki na pewno jeszcze wrócę.
 

Aleksander Onoszko
Mimo wszystko latać
Altair
1993
140 stron w miękkiej oprawie.
Kilkanaście czarnobiałych zdjęć na końcu książki
 
* pisownia oryginalna
1. Makowski W. Cywil w wojsku - wspomnienia z życia i wojen.
2. Rychter W. Skrzydlate wspomnienia.
3. Skarżyński S.  25.700 kilometrów nad Afryką.
4. Prauss S.,P. Z Zakopanego na Stag Lane.
5. Sołtyk T.  Dwa żywioły dwie pasje.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz