Lotnictwo
II Rzeczypospolitej umownie można podzielić na trzy, wzajemnie przenikające się
obszary: lotnictwo wojskowe, sportowe i przemysł lotniczy. W większości
publikowanych wspomnień aktorów ówczesnej sceny lotniczej występują wszystkie
trzy, choć z różnie rozłożonymi akcentami, zależnie od lotniczych kolei losu autora.
Na przykład dość równomiernie u W. Makowskiego 1), przesunięte w
stronę lotnictwa sportowego u W. Rychtera2) i S. Skarżyńskiego3),
a u Praussa4) i Sołtyka5) bliżej przemysłu. U innych
Autorów też jest podobnie. Przez kartki ich wspomnień przewijają się
wielokrotnie te same wydarzenia, widziane z innej perspektywy. Czasem te piszące
historię polskich skrzydeł złotymi zgłoskami, czasem mniej istotne, a często także
te błahe. Warto więc poświecić trochę czasu na lekturę wspomnień ludzi tamtych
dni, aby wyrobić sobie własny, możliwie bliski obiektywnemu pogląd na tamte
czasy, wydarzenia, a przede wszystkim biorących w nich udział ludzi.
Jedną
z takich, często pojawiających się postaci jest Aleksander Onoszko. Nic więc
dziwnego, że z zaciekawieniem sięgnąłem po jego wspomnienia zatytułowane Mimo wszystko latać. Jak to zwykle z
ludźmi tego pokolenia bywa, życiorys i wspomnienia podzielone są na trzy
rozdziały: przed wrześniem 1939, lata wojny i czasy powojenne. Ich losy są
pogmatwane, jak u większości Polaków, którym przyszło żyć, często też ginąć w
tych trudnych czasach. Historia związku bohatera z lotnictwem rozpoczyna się od
kursu wojskowego w Nowym Targu przez Dęblin i 1 Pułk Lotniczy w Warszawie.
Dalej przychodzi okres pracy w lotnictwie cywilnym, kolejno w Aeroklubie
Warszawskim, Doświadczalnych Warsztatach Lotniczych oraz PLL LOT. Kolejne etapy
rozwoju lotniczej kariery i doświadczenia zaprowadziły A. Onoszkę do kabiny
najnowocześniejszych lotowskich maszyn Lockheed L-14H Super Electra. Otwartość
na ustawiczne podnoszenie kwalifikacji i doświadczenia, a także łut lotniczego
szczęścia pozwoliły mu na rozpoczęcie pracy w DWL. Tu miał okazję oblatać kilka
prototypów samolotów ze znakiem RWD. Prowadził też większość prób w locie
małego samolotu komunikacyjnego RWD-11, co znalazło odzwierciedlenie w książce.
Kilka wyczynów Aleksandra Onoszki z tamtego czasu pokazuje nie tylko jego
lotnicze umiejętności, ale też lotniczy pazur i fantazję. Najciekawsze z nich
związane są z samolotami RWD-13. To właśnie takimi maszynami wraz z Witoldem
Rychterem, swoją wybranką i jeszcze kilkoma osobami polecieli do Częstochowy,
by w tamtejszym klasztorze wziąć ślub. Aż dziw bierze, że tak szalona eskapada
połączona z totalną improwizacją zakończyła się pełnym sukcesem. Swoją małżonkę
zabrał Onoszko także na międzynarodową wystawę lotnicza w Sztokholmie wiosną
roku 1936. Spóźniony doprowadził swój samolot na teren targów lądując na ulicy
przy ich bramie. Stąd też odleciał do Malmoe*, gdzie efektownie zaprezentował
polski samolot w wyścigu na właściwości lotne z autożyro pilotowanym przez
niemieckiego pilota. Oczywiście w tym gorącym już czasie w sposób spektakularny
przytarł nosa zespołowi z Niemiec. Ważnym wydarzeniem był także lot sanitarny
na RWD-13 z Warszawy do Paryża z ciężko chorą kobietą. We wspomnieniach jest znacznie
więcej ciekawych historii.
Okres
LOTowski opisany jest głównie przez pryzmat szkolenia, wdrażania nowych maszyn
i zaawansowanych, jak na owe czasy systemów nawigacyjnych. Wiele ciekawych,
szerzej nie znanych faktów i zdarzeń.
Dalej
wojna. Jako doświadczony pilot maszyn wielosilnikowych szkolił i doszkalał
pilotów bombowców najpierw we Francji, później w Anglii. Pierwszy kraj, podobnie
jak we wspomnieniach innych pilotów, jawi się jako jedno wielkie rozczarowanie.
W Anglii na początku nie było lepiej, choć z czasem Polacy udowodniali swoje
niekwestionowane zalety, czym zasłużyli sobie na zaufanie i szacunek tubylców.
Przynajmniej dopóki potrzebni byli oni, ich umiejętności, duch walki i ofiara krwi.
Po za szkoleniem, od maja 1941 A. Onoszko zaczął latać operacyjnie na bombowcu
Vickers Wellington. Przelatał szczęśliwie prawie dwie tury, nim nie został
przeniesiony do brytyjskich linii komunikacyjnych BOAC. Po przeszkoleniu
dostarczał samoloty z Kanady Do wielkiej Brytanii, latał do Portugalii,
Gibraltaru i Afryki aż po Kair. Po wojnie pracował jako pilot cywilny w
Argentynie i Kanadzie. Wspaniały lotniczy życiorys.
Na
wspomnienia składa się kilkanaście krótkich opowiadań dotyczących zwykle
jednego tematu lub wydarzenia. Są też takie, które poświęca ludziom i ich
działalności, pisząc o ich zaletach, słabościach i kolejach losu. Załoga
bombowca, koledzy, dowódcy, instruktorzy, mechanicy. Kilka rozdziałów jest
opisem poszczególnych, tych najbardziej emocjonujących, wypraw bombowych. Pisane
są prostym, zrozumiałym językiem, w części przedwojennej bardziej kronikarskim,
w wojennej z wyraźniej zarysowanymi emocjami i przemyśleniami. Pojawiają się tu
sojusznicy z ich nie zawsze pozytywnym podejściem do polskich lotników. Jest
tęsknota za krajem, w którego kierunku leci się w nocy ze śmiercionośnym
ładunkiem przeznaczonym dla wroga, aby po wykonanym zadaniu znów wracać na
lotnisko w tak odległej od domu rodzinnego Anglii. Są myśli o tych co tam na
dole przez nich nie śpią, a czasami też giną i o sensie walki. Język tej części
jest bardziej literacki, plastyczny. Perełką jest tu krótki, jednostronicowy
rozdział Nocne bombowce. Proza będąca
wręcz poetyckim obrazem tego, co dzieje się podczas lotu nocnego bombowca. To
po prostu trzeba przeczytać, koniecznie.
Oczywiście
są to tylko wybrane wydarzenia opisane w książce, podobnie jak wrażenia,
których doznałem podczas lektury.
Do tej
książki na pewno jeszcze wrócę.
Aleksander Onoszko
Mimo wszystko latać
Altair
1993
140 stron w miękkiej oprawie.
Kilkanaście czarnobiałych zdjęć na końcu książki
1. Makowski W. Cywil w wojsku - wspomnienia z życia i wojen.
2. Rychter W. Skrzydlate wspomnienia.
3. Skarżyński S. 25.700 kilometrów nad Afryką.
4. Prauss S.,P. Z Zakopanego na Stag Lane.
5. Sołtyk T. Dwa żywioły dwie pasje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz