Czasem,
podczas lektury zadaję sobie pytanie, po co ta książka została napisana i
wydana. Nie inaczej było z popełnioną przez M. W. Majewskiego pozycją „Samoloty
i zakłady lotnicze II Rzeczypospolitej”.
Okres
burzliwego, w każdym tego słowa znaczeniu, rozwoju polskiego przemysłu
lotniczego przypadający na lata międzywojenne jest w literaturze tematu dość
porządnie, a na pewno licznie omawiany. Upływający czas, dostęp do nieznanych
wcześniej dokumentów oraz zmieniająca się perspektywa społeczno-polityczna
tworzą miejsce dla nowych opracowań.
Jednym
z ciekawszych, powstałych już w XXI wieku jest wspomniany wyżej tytuł. Autor w
pięciu rozdziałach przybliża historię przemysłu lotniczego tamtego okresu
podzieloną na losy poszczególnych wytwórni lotniczych i ich dostawców w sposób
jasny i wyczerpujący – jak na ten rodzaj publikacji. W pewnych miejscach
zdobywa się także na własne oceny zaistniałych zdarzeń i sytuacji o charakterze
co najmniej polemicznym. Polemiki podejmować jednak nie zamierzam, gdyż
merytorycznie nie czuję się na to na siłach. Po lekturę sięgnąłem po to
właśnie, by swoją wiedzę w tym zakresie pogłębić. Czy zostałem usatysfakcjonowany?
Zdecydowanie nie. Głównym powodem jest brak odpowiedzi na postawione na wstępie
pytanie, po co powstała ta książka, kto i co chciał w niej pokazać oraz
najważniejsze, na ile Autor jest wiarygodny. Uwiarygodnienia oczekiwałem w
profesjonalnym opisie, nie tylko merytorycznym i językowym ale także w zakresie
opisu techniki lotniczej. Niestety we wszystkich wspomnianych obszarach moja
ocena jest raczej negatywna. Już sam tytuł wprowadza w błąd, gdyż dominujące w
nim samoloty potraktowane są jedynie jako odległe, niezbyt ostre tło rozważań
Autora na temat wytwórni lotniczych. Próżno szukać opisów konstrukcji, danych
technicznych, sylwetek i charakterystyk wspominanych jedynie w tekście maszyn. Więcej,
w trakcie lektury odniosłem wrażenie, że zagadnienia historii, w tym przemysłu
lotniczego nie są panu Majewskiemu obce. Jednakże na lotnictwie i technice
lotniczej zna się raczej słabo. Kilka przykładów: „płat środkowy” – zapewne
centropłat, str. 33; „Choć dobre w pilotażu …” to o właściwościach pilotażowych
samolotu, str. 34; „ … zwiększenie powierzchni kierunku steru …”, str. 34;
„Samolot szkolno-myśliwski PWS-12”, str. 69. Drugi egzemplarz samolotu PZL P-1
nie jest prototypem, a „pierwowzorem”, str. 117; „ … pułap 8400 m,
prędkość maksymalna 302 km/h; wysokość 5000 m …”, str. 117. Opisując historię
zakładów Plage i Laśkiewicz Autor opisuje kulisy powstania modeli R-X i R-XIV,
ani słowa nie poświęca natomiast znacznie ważniejszemu w tym kontekście,
wspominanemu dalej Lublinowi R-XIII, str. 39.
„ … projektując w latach 1918-1927 siedem
prototypów samolotów, konstruując ponad 130 płatowców seryjnych …”, str. 20;
„Tylko w jednej konstrukcji …” – chodzi o jeden z czterech prototypów Lublina
R-VIII, str. 34; „ … według nowego projektu zwiększającego wyczyny samolotu
...”, które w innym miejscu nazywane są
„własnościami lotniczymi”, str. 118; „ …
obudowane płótnem golenie podwozia …”; „ … kompresor zamiast gaźnika.”, str.
121; „ … wdrożeniem III prototypu do produkcji seryjnej …”, str. 125; „Dalsze
prototypy CW-2 do CW-5 i CWJ były podstawowym sprzętem wykorzystywanym zarówno
w aeroklubach, jak i armii”, str. 197.
Resztki
wiarygodności, w moich oczach, traci Autor popełniając wiele błędów językowych
wynikających z braku znajomość i/lub niezrozumienia znaczenia słów: „ …
szacowana w wysokości na 40 tys. rubli”, str. 23; „Terminy dostaw zainicjowane
miały zostać od 15 marca …”, str. 40, , str. 41; „ …wysokie i pracochłonne
koszty …”, str. 51; „ … niemożliwe jest dziś dokładne oszacowanie …”, str. 71;
„ … z cała pewnością stwierdzić jednoznacznie nie można.”, str. 89; „ … największych
światowych potentatów …”, str. 119; „ … wakat dyrektora technicznego otrzymał
…”, str. 135; „ … duża zwrotność
umożliwiającą manewrowanie …”, str.139. Niestety przytoczone powyżej błędy
stanowią tylko niewielką ich część, co sprawia, że tekst jest trudny do
zrozumienia i mało przekonywujący, podobnie jak wywody i opinie Autora.
Nie
lepiej jest chyba ze znajomością procesu konstruowania samolotu, budowy prototypu i badań w locie. Poważnym
mankamentem książki jest niestaranne opracowanie redakcyjne i korekta.
W
jednym zdaniu można w dowolnej kolejności zapisywać imiona i nazwiska „ … Jerzy
Drzewiecki, Grzeszczyk Szczepan”, str. 19; wojewoda poznański Adolf Bniński na
str. 50 ma przed nazwiskiem „dr”, stronę dalej już nie; podobnie skrót SPA jest
na str. 55 raz pisany dużymi literami, raz małymi. Inne przykłady już pominę.
Wiele
reprodukcji map i dokumentów jest możliwych do odczytania przy pomocy szkła
powiększającego. Podobnie wiele zdjęć w bardzo małym formacie, np. 40 x33 mm
wymaga wspomagania w trakcie oglądania. Do tego liczne zdjęcia są bardzo
niewyraźne, przy czym wiele z nich jest powszechnie znanych, publikowanych w
nieporównywalnie lepszej jakości w innych wydawnictwach.
Podsumowując,
temat bardzo ciekawy, pomysł na treść i układ książki też nie budzi zastrzeżeń.
W mojej opinii Autor i wydawnictwo „położyli” jednak książkę niestarannością i
po części niedostatkami wiedzy merytorycznej.
Szkoda,
gdyż zapowiadała się ciekawa lektura.
Majewski Mariusz W.
Samoloty i zakłady lotnicze II
Rzeczypospolitej
ZP
Wydawnictwo,
Warszawa
2006
244
strony, w miękkiej oprawie.
Liczne
zdjęcia, także tabele i rysunki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz