O
książkach o pilotkach z czasów II wojny światowej czyli Kobietach w kokpicie czy opisującej dziewczyny studiujące w
dęblińskiej Szkole Orląt na przełomie wieków pisałem wcześniej. Swoje miejsce
na blogu, a przede wszystkim w mojej biblioteczce, mają też wspomnienia
doskonałej, współczesnej szybowniczki Patrycji Pacak. Teraz przyszła pora na
tomik wspomnień naszych pań lotniczek, których kariera nabierała tempa w
pierwszej dekadzie po zakończeniu II wojny światowej. Wspomnienia kilkunastu,
dokładnie piętnastu z nich dotyczą różnych pól lotniczej działalności, od
skoków spadochronowych i szkolenia młodych pilotów szybowcowych po bicie
szybowcowych rekordów czy pilotowanie myśliwskich Jaków. Kolejne teksty reprezentują różny poziom literacki, tak jak różne były temperamenty
poszczególnych pań i jak różne były obszary ich lotniczej aktywności. Wspólnym
mianownikiem wszystkich jest zamiłowanie do lotnictwa i upór w dążeniu do
wyznaczonych celów. Pobite rekordy, zajęte w zawodach lokaty, kolejne etapy
wyszkolenia swojego i swoich uczniów to wymierne rezultaty ich uporu,
wytrwałości i odporności na przeciwności losu, kaprysy natury i brak
życzliwości ludzi. Najłatwiej miały chyba szybowniczki, gdyż kobiety ten sport
zaczęły uprawiać już przed wojną. W dodatku już pierwsze ich sukcesy pokazały
„nowej władzy” potencjał propagandowy, jaki drzemie w popularyzacji sukcesów
„wyzwolonych kobiet w jedynie słusznym i sprawiedliwym ustroju”. Na szczęście z
kart książki nie przebijają, co najmniej bezpośrednio, nuty socjalistycznej
propagandy. Są tylko zmagania, z trudnościami materialnymi dnia codziennego,
niespokojnym powietrzem oraz nie zawsze najlepszej jakości i kondycji sprzętem.
Są też ludzie, życzliwi, wspierający, rozumiejący. Chociaż nie zawsze. Ze
wspomnień bije gorycz wynikająca, z co tu dużo pisać, wrednego traktowania,
dziś powiedzielibyśmy bezpardonowej dyskryminacji, pilotki w spódnicy w
jednostce bojowej. Przyznam, że trochę się zdziwiłem, że tak mocny, jak na owe
czasy, tekst został opublikowany. Może dlatego, że w pozytywnym świetle stawia
wspierającego Autorkę gen. Turkiela. Podziw budzi upór, z jakim Bronisława Kamińska pukała
do licznych drzwi najwyższych czynników partyjnych i wojskowych aby dopiąć
swego, zostać pilotem bojowym. Aby osiągnąć zamierzone cele większość z
przedstawionych w książce dziewczyn poświęciła swoją młodość, choć słowo
poświęcić w przypadku realizacji marzeń nie jest chyba najlepsze. Znosiły
jednak trudy i przeciwności często stawiając na szali swoja karierę,
przyszłość, a czasem nawet życie. Czytając te historie zastanawiałem się, jak
na ich miejscu zachowałyby się dzisiejsze „postępowe” kobiety, które swoje cele
realizują w sposób komfortowy i bezpieczny, eksponując w mediach – tych klasycznych
i/lub internetowych – bądź na wiecach i paradach: gwiazdki, pioruny, broszki czy
święte obrazki.
Kobiety na skrzydłach
pod redakcją Tadeusza Malinowskiego
Wydawnictwo MON
Warszawa 1957
180 stron w miękkiej oprawie
Zdjęcia czarno-białe
pod redakcją Tadeusza Malinowskiego
Wydawnictwo MON
Warszawa 1957
180 stron w miękkiej oprawie
Zdjęcia czarno-białe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz