wtorek, 3 września 2024

Lotniczki trudnych powojennych lat

 
O książkach o pilotkach z czasów II wojny światowej czyli Kobietach w kokpicie czy opisującej dziewczyny studiujące w dęblińskiej Szkole Orląt na przełomie wieków pisałem wcześniej. Swoje miejsce na blogu, a przede wszystkim w mojej biblioteczce, mają też wspomnienia doskonałej, współczesnej szybowniczki Patrycji Pacak. Teraz przyszła pora na tomik wspomnień naszych pań lotniczek, których kariera nabierała tempa w pierwszej dekadzie po zakończeniu II wojny światowej. Wspomnienia kilkunastu, dokładnie piętnastu z nich dotyczą różnych pól lotniczej działalności, od skoków spadochronowych i szkolenia młodych pilotów szybowcowych po bicie szybowcowych rekordów czy pilotowanie myśliwskich Jaków. Kolejne teksty reprezentują różny poziom literacki, tak jak różne były temperamenty poszczególnych pań i jak różne były obszary ich lotniczej aktywności. Wspólnym mianownikiem wszystkich jest zamiłowanie do lotnictwa i upór w dążeniu do wyznaczonych celów. Pobite rekordy, zajęte w zawodach lokaty, kolejne etapy wyszkolenia swojego i swoich uczniów to wymierne rezultaty ich uporu, wytrwałości i odporności na przeciwności losu, kaprysy natury i brak życzliwości ludzi. Najłatwiej miały chyba szybowniczki, gdyż kobiety ten sport zaczęły uprawiać już przed wojną. W dodatku już pierwsze ich sukcesy pokazały „nowej władzy” potencjał propagandowy, jaki drzemie w popularyzacji sukcesów „wyzwolonych kobiet w jedynie słusznym i sprawiedliwym ustroju”. Na szczęście z kart książki nie przebijają, co najmniej bezpośrednio, nuty socjalistycznej propagandy. Są tylko zmagania, z trudnościami materialnymi dnia codziennego, niespokojnym powietrzem oraz nie zawsze najlepszej jakości i kondycji sprzętem. Są też ludzie, życzliwi, wspierający, rozumiejący. Chociaż nie zawsze. Ze wspomnień bije gorycz wynikająca, z co tu dużo pisać, wrednego traktowania, dziś powiedzielibyśmy bezpardonowej dyskryminacji, pilotki w spódnicy w jednostce bojowej. Przyznam, że trochę się zdziwiłem, że tak mocny, jak na owe czasy, tekst został opublikowany. Może dlatego, że w pozytywnym świetle stawia wspierającego Autorkę gen. Turkiela. Podziw budzi upór, z jakim Bronisława Kamińska pukała do licznych drzwi najwyższych czynników partyjnych i wojskowych aby dopiąć swego, zostać pilotem bojowym. Aby osiągnąć zamierzone cele większość z przedstawionych w książce dziewczyn poświęciła swoją młodość, choć słowo poświęcić w przypadku realizacji marzeń nie jest chyba najlepsze. Znosiły jednak trudy i przeciwności często stawiając na szali swoja karierę, przyszłość, a czasem nawet życie. Czytając te historie zastanawiałem się, jak na ich miejscu zachowałyby się dzisiejsze „postępowe” kobiety, które swoje cele realizują w sposób komfortowy i bezpieczny, eksponując w mediach – tych klasycznych i/lub internetowych – bądź na wiecach i paradach: gwiazdki, pioruny, broszki czy święte obrazki.

Kobiety na skrzydłach
pod redakcją Tadeusza Malinowskiego
Wydawnictwo MON
Warszawa 1957
180 stron w miękkiej oprawie
Zdjęcia czarno-białe
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz