wtorek, 13 lutego 2024

Lotnictwo AI 1/2024. Konkurencja i lobbing wśród magazynów lotniczych

N
owy rok przyniósł pewne decyzje dotyczące kierunku dalszej kariery rynkowej dwóch miesięczników mających lotnictwo w nazwie. Nie od dziś wiadomo, że sytuacja periodyków drukowanych staje się coraz trudniejsza, a ich lepsze jutro było wczoraj. Kurczące się grono czytelników preferujących papier ponad ekran jest faktem, podobnie jak nieuniknione w najbliższych dekadach ich masowe wymieranie. Jeżeli do tego dodać gwałtownie rosnące koszty wytwarzania papierowych czasopism, kurczącą się sieć dystrybucji i ogólny odwrót młodego pokolenia od czytania czegokolwiek, perspektywy na przyszłość nie wyglądają optymistycznie, tym bardziej w obrębie czasopism o tematyce niszowej, do jakich niewątpliwie zalicza się lotnictwo i jego okolice. Co więcej część konkurencji coraz wyraźniej przenosi się do wirtualnego świata, w którym rywalizacja z ogólnodostępnymi, bezpłatnymi, coraz prostszymi, by nie powiedzieć prymitywniejszymi materiałami życia im nie ułatwia. Póki co mamy na rynku dwa lotnictwa, które w 2024 rok weszły z odmiennymi strategiami rynkowymi. Opisane już wcześniej Lotnictwo, to bez dodatków w nazwie, podniosło cenę numeru i to znacznie, bo o 20%. W zamian dodając osiem stron, czyli niemal 10% objętości. Przy okazji miesięcznik wyraźnie przesuwa się w kierunku materiałów o większej objętości opisujących, poszczególne typy samolotów, wydarzenia z historii lotnictwa czy bieżące zagadnienia w szerszym świetle. Nie ucieka też od bieżących wydarzeń, newsów, a czasem i analiz. Idzie więc w kierunku czytelnika bardziej wymagającego, bardziej wyrobionego, gotowego wydać więcej na rozwój swoich zainteresowań.
W przeciwnym kierunku poszedł wydawca Lotnictwa AI (Aviation International), który utrzymując dotychczasową cenę egzemplarza zredukował jego objętość o niemal 20%. W odróżnieniu od konkurencji pozostawiono tą, jak mi się wydaje istotną dla czytelników zmianę bez żadnego komentarza redakcyjnego, wyjaśnienia czy choćby informacji. Pozostaje mieć nadzieję, że jak mawiał klasyk, ilość przejdzie w jakość. Drugim obszarem nadziei jest akceptacja czytelników. I tu mam pewne wątpliwości, wynikające oczywiście z moich subiektywnych obserwacji. Lotnictwo AI wyraźnie dryfuje w stronę magazynu militarnego, mającego w założeniach wydawców pełnić funkcję opiniotwórczą. Problem polega jednak na tym, że w swojej większości artykuły dotyczące współczesności polskiego lotnictwa wojskowego i jego okolic mają charakter bardziej lobbystyczny niż opiniotwórczy czy informacyjny. W licznych przypadkach czyta się je bardziej jak materiały reklamowe koncernów zbrojeniowych. Najbardziej widać to w newsach z rynku cywilnego, gdzie informacje o sukcesach Airbusa wydają się być żywcem kalkowane z materiałów reklamowych koncernu. Pytanie czy taka forma tekstów i dofinansowania wydawnictwa znajdzie uznanie czytelników. Bez nich przecież wcześniej czy później miesięcznik zamieni się w broszurę branżową i zniknie z obiegu detalicznego. A to z kolei diametralnie zmieni podejście sponsorów.
Która z koncepcji rynkowych zwycięży i pozwoli dłużej, oby jak najdłużej, utrzymać się tytułowi na rynku czas pokaże. Póki co na kolejny rok zaprenumerowałem oba tytuły.
 
TOP 3 magazynu:
1. Modernizacja niemieckiego lotnictwa śmigłowcowego. Pisanie o niemieckiej amii i/lub przemyśle do najłatwiejszych nie należy, zwłaszcza w Polsce. Każda opinia, ba nawet fakt, przepuszczany będzie przez osobisty filtr poglądów politycznych, sympatii bądź uprzedzeń czytelników i komentatorów. Szczególnie trudny jest temat lotnictwa śmigłowcowego, w którym zarówno przemysł, jak i siły zbrojne mogą znacznie więcej zapisać po stronie niepowodzeń lub wręcz kompromitacji niż po stronie sukcesów. Niepowodzenie, ujmując to delikatnie,  programu śmigłowca bojowego Tiger oraz ciągłe problemy niewiele bardziej „udanego” NH-90 pokazują słabość niemieckiego przemysłu śmigłowcowego, któremu coraz trudniej jest chować się za postrzeganym bardziej jako francuski szyldem Airbusa. W zasadzie poza śmigłowcami lekkimi, rodzimy przemysł śmigłowcowy nie ma, i przez najbliższe dekady nic nie będzie mieć do zaoferowania. Więcej, po kompromitacji dwóch flagowych programów śmigłowców wojskowych szanse na rozpoczęcie nowych są praktycznie żadne, a na sukces eksportowy nowych konstrukcji jeszcze mniejsze. Pozostaje więc, jakże bolesny dla wciąż uchodzącego za nowoczesny niemieckiego przemysłu, zakup kolejnych typów uzbrojenia za oceanem, po C-130 Hercules i P-8 Poseidon. Ogłoszone ostatnio zakupy zarówno śmigłowców ciężkich CH-47, jak i lekkich H145M niewątpliwie poprawią sytuację sprzętową i poziom nowoczesności niemieckiego lotnictwa śmigłowcowego. Czy wystarczy jednak pieniędzy, determinacji oraz woli politycznej aby proces modernizacji przebiegał sprawnie?
Sam artykuł napisany jest tak, że  czyta się go dobrze. Szkoda, że Autor nie poświęcił więcej miejsca okolicznościom wyboru śmigłowców ciężkich, szczególnie możliwościom operacyjnym obu typów oraz kosztom obu opcji. Trudno za argument za zakupem maszyn Sikorskiego uznać wieloletnie użytkowanie starych CH-53, które poza producentem i oznaczeniem praktycznie nic więcej wspólnego z CH-53K nie mają. Podobnie kalkulacja liczby realnie dostępnych operacyjnie Chinooków nie bardzo może być odniesiona do liczby dziś dostępnych CH-53, gdyż ta od wielu lat jest ona zatrważająco niska. Z drugiej strony bardzo dobrze, że Autor zwrócił uwagę na ważne czynniki wpływające na rzeczywistą dostępność maszyn w liczbie znacznie niższej od stanu księgowego. Niestety często zarówno dziennikarze, jak i wojskowi, o politykach nawet nie wspominając, odnoszą się jedynie do stanów „księgowych”. I tu znowu przykład gotowości operacyjnej niemieckich Eurofighterów i Tigerów dobitnie pokazuje, jak mocno zafałszowane mogą to być dane wykazywane na papierze. 
2. Aerostatowy batalion radiotechniczny. Odpowiedź na nowe wyzwania. O tym, że oczy i uszy naszej armii nie działają na miarę potrzeb naszych czasów niejednokrotnie mogliśmy się ostatnio przekonać. Z drugiej strony od dwóch lat wyraźnie widać, na tyle ile oficjalnie zaobserwować można, że w obrębie szeroko pojętego zwiadu lotniczego działamy w szerszym systemie, którego statki powietrzne niemal codziennie zapuszczają się na wschodnią i północną część polskiej przestrzeni powietrznej. Możemy tu zaobserwować znacznie szersze spektrum maszyn i ich przynależności państwowej, czasem bardzo egzotycznych, niż wspomina się w artykule. Tekst w sposób dość zrównoważony uzasadnia potrzebę posiadania aerostatów, które na długie tygodnie mogą wynieść w powietrze ekwipunek służący do dozoru, rozpoznania, a także zakłócania emisji elektromagnetycznych przeciwnika. Może być taniej i niezawodnie. W artykule podano, co dotychczas zrobiono w tym kierunku w naszym kraju i gdzie znajdą się pierwsze cztery posterunki. Ciekawie, choć trochę naiwnie, zwłaszcza jeżeli chodzi o ewentualne oddziaływanie przeciwnika. Napisano bowiem, że niewielka powierzchnia radiolokacyjnego odbicia powłoki oraz jej wykonanie z wytrzymałych materiałów czynią taki aerostat trudnym do zestrzelenia. Czy potencjalny przeciwnik o tym nie wie? Czy nie wie, że o wiele skuteczniejszy będzie atak na zabudowaną na stałe, dosyć rozległą infrastrukturę naziemną oraz personel obsługowy? Autor zapomniał także, iż aparatura elektroniczna, która może i powinna być wyniesiona przez aerostat, podczas pracy emituje bardzo dużo ciepła, a to ułatwia zarówno namierzenie, jak i zniszczenie obiektu. Nie do końca poprawna jest przytoczona w artykule definicja aerostatu, jako statku lżejszego od powietrza i pozbawionego napędu. Zeppelin się w grobie przewraca. 
3. Bezzałogowe statki powietrzna. Rewolucja w Ukrainie. Wojna już nigdy nie będzie tak prosta jak kiedyś, choć całkiem prosta nigdy nie była. Dla nas najbardziej widoczny, bo najbliższy, konflikt na Ukrainie, ale też walki na Bliskim Wschodzie i Afryce pokazują, że ogólnodostępne statki latające powszechnie zwane dronami zmieniły obraz współczesnego pola walki. Największa zmiana nie dotyczy jednak możliwości dostarczania środków bojowych w określone miejsce bądź samobójczego ataku urządzenia. Małe i tanie urządzenia niosące kamery o dobrych parametrach transmitowanego w czasie rzeczywistym obrazu, w diametralny sposób zmieniły dostęp do informacji, zwłaszcza w jednostkach najniższego szczebla. Praktycznie nikt nie ma sił i środków by ustrzec się od wszędobylskich latających zwiadowców. Trudno jest ukryć pojedyncze pozycje czy pojazdy o ruchach większych jednostek nie wspominając. To zmienia zasady gry i każe się przystosować do nowych warunków, ale jak, tego jeszcze zbytnio nie wie nikt.  
Wykorzystując dostępne dane z niemal dwóch lat konfliktu na Ukrainie duet J. Fiszer i J. Gruszczyński przedstawia podstawowe typy używanych tam dronów i ich zastosowania. W pierwszej części rozpoczynają od poradzieckich Tu-141 i Tu-143, by przejść do legendarnych Bayraktarów, a następnie chińskich zwiadowców spod znaku DJI Sciences. Materiał bardzo ciekawy i pouczający. Już czekam na drugą część.

Powiązane wpisy:

Lotnictwo AI 12/2023. Historia coraz bardziej odległa, przyszłość coraz bardziej niepewna
Lotnictwo AI 11/2023. Podniebna artyleria
Lotnictwo AI 9/2023 – żółta kartka za bylejakość
Lotnictwo AI 8/2023 – odmitologizowanie Concordskiego
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 7/2023 – różne wymiary polityki odstraszania
Lotnictwo AI 5,6/2023 – granice kryptoreklamy
Lotnictwo AI 4/2023 – PZL-130 Orlik – po co nam to było?
Lotnictwo AI 3/2023 – bylejakość Boeinga tuczy Airbusa
Lotnictwo AI 1/2023 – modernizacja po amerykańsku
Lotnictwo AI 12/2022 – numer wiele objaśniający
Lotnictwo AI 11/2022 – przekleństwo Jaskółki
Lotnictwo AI 10/2022 – szklane kule Airbusa i Boeinga
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 8/2022 – śmigłowiec, którego nie ma
Lotnictwo AI 7/2022 – spalone marzenie
Lotnictwo AI 6/2022 – drony po polsku
Lotnictwo AI 5/2022. Zbrojne niebo nad nami
Lotnictwo AI 4/2022. Aligator – historia upadku
Lotnictwo AI 3/2022 – powietrzni zwiadowcy duzi i mali
Lotnictwo AI 2/2022 – numer ostatni przedwojenny 
Lotnictwo 1/2022 -przyszłość nadejdzie szybciej niż nam się wydaje
Lotnictwo 12/2021 - rocznicowe dylematy
Lotnictwo 11/2021 – pierwszy wielki sukces Antonowa
Lotnictwo10/2021 – wiosenna wojenka 1939
Lotnictwo9/2021 – dzień dzisiejszy lotnictwa wojskowego RP
Lotnictwo6/2021 – Łukaszenka nie był pierwszy?
Lotnictwo5/2021 – szpiedzy 50+
Lotnictwo4/2021 – kwietniowa mozaika
Lotnictwo 3/2021 – magazyn gdybających dziennikarzy
Lotnictwo 2/2021 - dwie rosyjskie ikony (lotnictwa)
Lotnictwo 1/2021 - przyzwoity start
Lotnictwo 12/2020 - nowe stare samoloty
Lotnictwo 11/2020- nowe stare
Lotnictwo 10/2020 - numer delta
Lotnictwo 9/2020
Lotnictwo 8/2020 - znowu czarna owca w numerze
Lotnictwo 7/2020
Lotnictwo 6/2020 – pod znakiem latających olbrzymów
Lotnictwo 4-5/2020 - co z tym Lotnictwem? Lotnictwo 3/2020 - dno jest blisko
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku
Lotnictwo 2/2020-- ciekawie, choć nadal z dodatkiem bylejakości
Lotnictwo 12/2019 - sinusoida
Lotnictwo 10-11/2019 - jeden artykuł rozwalił cały numer 
Lotnictwo 6/2019, nie tracę nadziei 
Lotnictwo 1-2 /2019 - równia pochyła?
Lotnictwo 12/2018, jakość czy jakoś? 
Lotnictwo AI 9/2022 – śmigłowce na fali wznoszącej
Lotnictwo AI 2/2023 – ładowniczy ze śmigiełkiem na czubku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz