Wśród wielu sztuk, jakie człowiek w czasie swojej historii
opanował, ta związana z zadawaniem innym ludziom śmierci i cierpienia opanowana
została najlepiej. Także ta właśnie wywarła i wywiera największy wpływ na
historię, dzień dzisiejszy i przyszłość rodzaju ludzkiego. Niesienie śmierci i
zagłady wpisane jest także w kanon zadań lotnictwa. Podstawowym kryterium oceny
poszczególnych maszyn latających i ich wersji w tym niechlubnym zadaniu jest
efektywność mierzona stosunkiem efektów (śmierci i zniszczenia) do poniesionych
nakładów: materialnych, technicznych, ludzkich. Wśród rozwiązań klasycznych,
opartych o broń lufową, szczególną rolę odgrywają tzw. gunshipy, czyli samoloty
wyposażone w środki artyleryjskie umieszczone na burcie samolotu strzelające
prostopadle do kierunku lotu, ukośnie w kierunku ziemi. System taki jest
wydajny, tani i bardzo skuteczny w działaniach asymetrycznych. Dotychczas na
szerszą skalę rozwiązanie takie stosowane jest przez lotnictwo USA, a nieśmiałe
kroki w tym kierunku czynią europejscy producenci wojskowych samolotów
transportowych. Ich możliwości są jednak bardzo ograniczone, gdyż nie dysponują
na tyle dużym i relatywnie tanim samolotem jak C-130 Hercules, który jak pokazuje historia sześciu już dekad, idealnie
nadaje się do roli latającej kanonierki. Historia przystosowania tego kultowego
transportowca do roli samolotu wsparcia ogniowego jest jednym z ciekawszych
wątków w najnowszym numerze miesięcznika Lotnictwo AI.
TOP 3 magazynu:
1. C-130 Hercules:
wersje wsparcia artyleryjskiego. W pierwszej części artykułu opisano
historię powstania i służby licznej rodziny gunshipów opartych o wczesne wersje
transportowca, te poprzedzające samoloty drugiej generacji czyli wersji J.
Przyznam, że jak na P. Henskiego artykuł jest napisany zaskakująco dobrze. Nie
ma poważnych błędów, a pomyłek jest stosunkowo mało. Nie mogę mu jednak
wybaczyć, że kolejny raz specjalistę załadunku (ang. loadmaster) nazywa
„ładowniczym”. O ile przy opisie samolotów transportowych można było przełknąć
takie "przejęzyczenie", o tyle w przypadku AC-130 określenie takie mocno wprowadza
w błąd.
2. Pierwsze AW149 dla
25. Brygady Kawalerii Powietrznej. W ostatnim czasie wojsko polskie wprowadziło do uzbrojenia aż
trzy typy nowoczesnych śmigłowców wielozadaniowych, w tym jeden typowo morski
AW101. Jest to prawdziwa, długo oczekiwana rewolucja techniczna. Wśród nowych nabytków,
na podstawie dotychczas podpisanych umów, najliczniejszym typem będzie
wielozadaniowy AW149. Śmigłowiec bardzo nowoczesny, w polskiej wersji bogato
wyposażony i uzbrojony. Co nie mniej ważne, w swojej większości produkowany i
serwisowany w Polsce. Relację z przyjęcia na stan jednostki w Nowym Glinniku
pierwszych dwóch AW149 zamieszczono w omawianym numerze Lotnictwo AI. W
obszernym tekście szczególną uwagę zwróciłem na porównanie gabarytów
przestrzeni ładunkowych i drzwi Perkoza
i Sokoła, pokazujące na przepaść
pomiędzy dwoma typami. Porównanie wyposażenia i osiągów tylko powiększa
świadomość tej przepaści. Sam tekst, podobnie jak opisany wyżej, nie jest wolny
od kilku niedoskonałości językowych i redakcyjnych. Czyta się go dobrze, a i
zdjęcia są ciekawe. Szkoda tylko, że wszystkie zrobione z daleka, bez pokazania
wnętrza śmigłowca.
3. Flota linii
lotniczych 2023. Jak co roku swoje statystyczne sprawozdanie przedstawia J.
Liwiński. Bieżący stan ilościowy i jakościowy floty pokazuje niemalże pełne
odbudowanie ruchu w transporcie lotniczym po pandemicznej zapaści. Świadczy o
tym nie tylko dużą liczba samolotów w służbie, lecz przede wszystkim
drastycznie malejąca liczba tych odstawionych ”na kołki”. Wyraźnie widać też
odmłodzenie i unowocześnienie (uekologicznienie, uekonomicznienie) floty, do
którego poważnie przyczynił się okres pandemicznego paraliżu. Gdyby nie
permanentne już problemy Boeinga z certyfikacją, produkcją i dostawami nowych
samolotów, sytuacja byłaby jeszcze lepsza, dużo lepsza. Niestety, wiele linii
musiało i nadal musi poważnie zrewidować plany co do tempa modernizacji floty,
z konieczności nadal latając starymi, znacznie droższymi w eksploatacji
maszynami. W artykule, jak zwykle u J. Liwińskiego, bardzo dużo liczb, dwie
obszerne tabele i fajne zdjęcia.
Powoli staje się niestety normą, że pierwsza, informacyjna
część magazynu zawiera najwięcej błędów i niedociągnięć, przez co sprawia
wrażenie pisanej na kolanie. Na str. 6 dowiadujemy się, że rozpoczyna się
„pełnowymiarowa” produkcja samolotów F-35. W PZL Mielec ukończono pierwszą „tylną
sekcji kadłuba” F-16. Dalej mamy „system ostrzegający przed opromieniowaniem
radiolokacyjnym i wystrzeleniu przeciwlotniczego pocisku kierowanego”. Silniki
T56 w nowej wersji charakteryzują się „niższą temperaturą pracy”, str. 15. Najciekawsza
jest informacja, że "para ładunków ESTCube-2 i ANSER-Leader, które znajdowały
się na pokładzie rakiety, nie oddzieliła się od ostatniego stopnia
lotniskowca”, str. 16.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz